On  5 Sep 00 at 6:31, Michal Klamka wrote:

> Sadze, ze homoseksualisci powinni miec te same prawa co hetero i ciesze
> sie, ze cywilizowanych krajach tak jest. Nie wzbudza to we mnie emocji,
> aczkolwiek na gayowskie parady reaguje zniecierpliwionym wzruszeniem ramion
> ( ale tak samo reagowalbym prawdopodobnie na parady dumnych
> heteroseksualistow zwolennikow pozycji misjonarskiej i kontrparady jeszcze
> dumniejszych zwolennikow pozycji 69)

   Ja, niby taki "liberal", akurat w tej dziedzinie jestem nieco
  konserwatywny. Dobrze Pan wyzej napisal: seks winien byc sprawa
  intymna, osobista, dyskretna. Jesli wiec siedzi w miejscu
  publicznym, powiedzmy na lawce w parku, dwoje ludzi plci
  odmiennych, trzymaja sie za rece, patrza sobie w oczy,
  to mowimy: chodzi o milosc. A zobaczmy w takiej sytuacji
  dwie osoby tej samej plci: im chodzi o pozadanie, o seks,
  to juz jest "gra wstepna"!

   Gdzies mieszkaja razem dwie osoby plci przeciwnej. Wiadomo,
  ze chodzi o seks. Ale jakos ta sprawa nie wybija sie
  na pierwszy plan. Zwlaszcza szacunek budzi fakt zawarcia
  przez te osoby zwiazku malzenskiego. Seks jest waznym
  czynnikiem, dla ktorego do tego dochodzi, ale nie
  tylko: uczucie, wspolne sprawy, wspolne przedsiewziecia, chec
  zalozenia rodziny, domu, posiadanie dzieci, odpowiedzialnosc
  za nie i wzajem za siebie.

   A podstawmy znow dwie osoby tej samej plci. Mieszkaja
  razem, bo chodzi im tylko o seks. A jak moga ze soba, to
  moga i z kazdym innym, dlatego po pierwszej klotni
  pewnie ten zwiazek im sie rozleci. I jak w ogole wyslac
  do nich dziecko celem pozyczenia soli. Jak ich
  nazwac? Przyjaciele? No wlasnie, przyjaciele. Jakos
  niezobowiazujaco. Ale oni moze chcieliby jeszcze czegos
  w rodzaju aktu prawnego, potwierdzajacego ich zazylosc?
  Znow: chca aktu, aby prowokowac, miec napisane na
  czole: jestem homoseksualista.

    Byc moze dlatego tak nieufnie bym do tego wszystkiego
  podchodzil, poniewaz zyje w swiecie, w ktorym tego
  nie ma? A jak jest, to gdzies z boku, dyskretnie,
  ot slyszy sie czasem o kims jakies plotki...

  Andrzej Sz.

> kiedy odroznienie czlonka swojego plemienia od obcego mialo zasadnicze
> znaczenie na szanse przezycia, czy tkwi to jeszcze glebiej w naszej
> naturze, czy moze jest produktem naszaej kultury?
> Pozdrawiam
> Michal Klamka

   Ja uwazam, ze w tym przypadku jest to jakis naturalny instynkt
  chroniacy dzieci. Z dziecka nie wiadomo co wyrosnie, a nikt
  chyba nie bylby szczesliwy, gdyby mu wyrosl gej czy
  lesbijka. To tez ma cos wspolnego z przetrwaniem naszej
  linii gatunku, moze wiec dlatego siedzi gdzies gleboko
  w podswiadomosci?

  Andrzej Sz.

Odpowiedź listem elektroniczym