On  5 Sep 00 at 15:24, Irek Zablocki wrote:

> Nie wiem, co Ty, Jedrek, jadles dzisiaj na obiad i czym
> popijales, ale napisales cos takiego:

  Pisalem przed obiadem. Popitke tez zostawilem na pozniej.

> >    Ja, niby taki "liberal", akurat w tej dziedzinie jestem nieco
> >   konserwatywny. Dobrze Pan wyzej napisal: seks winien byc sprawa
> >   intymna, osobista, dyskretna. Jesli wiec siedzi w miejscu
> >   publicznym, powiedzmy na lawce w parku, dwoje ludzi plci
> >   odmiennych, trzymaja sie za rece, patrza sobie w oczy,
> >   to mowimy: chodzi o milosc. A zobaczmy w takiej sytuacji
> >   dwie osoby tej samej plci: im chodzi o pozadanie, o seks,
> >   to juz jest "gra wstepna"!
> >
> Ja, niby jeszcze gorszy "liberal", akurat o "kochajacych inaczej",
> jeszcze mniej wiem, ale nie posunalbym sie tak daleko, by sugerowac
> im brak uczucia w ich zwiazkach. Podejrzewam, ze podobnie, jak my
> hetero tez kochaja.

   Nie sadze, zeby to bylo az takie podobne. Wplywa na to, zgoda,
 nie najwlasciwszy dla rozwoju zjawiska panujacy wokol niego
 klimat spoleczny. Chyba pojmujesz zbyt idealistycznie te
 srodowiska. Praktyka wykazuje co innego. Oczywiscie, nachalny
 "pornografizm" i prostytucja wystepuja rowniez wsrod hetero,
 ale tu stanowia margines.

> >    Gdzies mieszkaja razem dwie osoby plci przeciwnej. Wiadomo,
> >   ze chodzi o seks. Ale jakos ta sprawa nie wybija sie
> >   na pierwszy plan. Zwlaszcza szacunek budzi fakt zawarcia
> >   przez te osoby zwiazku malzenskiego. Seks jest waznym
> >   czynnikiem, dla ktorego do tego dochodzi, ale nie
> >   tylko: uczucie, wspolne sprawy, wspolne przedsiewziecia, chec
> >   zalozenia rodziny, domu, posiadanie dzieci, odpowiedzialnosc
> >   za nie i wzajem za siebie.
> >
> >    A podstawmy znow dwie osoby tej samej plci. Mieszkaja
> >   razem, bo chodzi im tylko o seks. A jak moga ze soba, to
> >   moga i z kazdym innym, dlatego po pierwszej klotni
> >   pewnie ten zwiazek im sie rozleci.
>
> A skad, u diabla! ta pewnosc, ze im sie ten zwiazek rozleci?!
> Moze Irek przyniesie Jedrkowi kwiaty i przeprosi, i sie pogodza, i
> beda zyli dlugo i szczesliwie?

   Moze i tak....tego typu zwiazki sa jednak trudne.

> >   I jak w ogole wyslac
> >   do nich dziecko celem pozyczenia soli. Jak ich
> >   nazwac? Przyjaciele? No wlasnie, przyjaciele. Jakos
> >   niezobowiazujaco. Ale oni moze chcieliby jeszcze czegos
> >   w rodzaju aktu prawnego, potwierdzajacego ich zazylosc?
> >   Znow: chca aktu, aby prowokowac, miec napisane na
> >   czole: jestem homoseksualista.
> >
> Wyobraz sobie, taka sytuacje: on, odkrywa w sobie, takie
> a nie inne ciagoty. Dowiaduje sie o tym rodzina i wywala chlopaka
> na zbity pysk. Chlopak odchodzi w sina dal i samodzielnie do czegos
> w zyciu dochodzi. Powiedzmy zostaje wzietym adwokatem lub
> informatykiem. Poznaje kogos i z tym kims wspolnie mieszka,
> dzielac smutki i radosc, i co pikantniejsze, loze. Ten drugi,
> powiedzmy, poeta, owszem pisze ale tego nikt nie wydaje ale dobrze
> gotuje i porzadek w domu trzyma. I tak lata cale. I obaj sa
> szczesliwi. I maz i ...maz. Pech chcial, ze ten pierwszy wpadl pod
> tramwaj i umarl biedak. Testamentu zrobic nie zdazyl. Tu pojawia sie
> pazerna rodzina, ktorej teraz absolutnie nie przeszkadza, ze syn,
> czy brat byl "pedalem" i przejmuja wszystko. A poeta zostaje
> na lodzie. I zeby podobne rzeczy sie nie zdarzaly, warto by te
> zwiazki potwierdzic prawnie. A poza tym - niech ci homos tez zobacza
> ile kosztuja rozwody!

   Po pierwsze, Irus, pzy braku testamentu dziedzicza zstepni,
  czyli dzieci, a dopiero przy ich braku- wstepni, glownie
  rodzice. Wyobraz sobie w Twoim przykladziku, ze tramwajowy
  pechowiec, w okresie gdy jeszcze probowal cos z kobietami,
  splodzil sliczna coreczke (albo synka), po czym zostawil
  dziecko i mamusie (rozwod). I teraz dziecko mialoby
  wspoldziedziczyc z poeta? Moze jeszcze fifty- fifty?

   Najprosciej rzecz jasna zawsze sporzadzic testament. Rodzice
  jacy by byli niedobrzy i tak otrzymaliby prawo do zachowku,
  w koncu jednak wydali go na swiat i ladnych pare lat zajmowali
  sie nim. Bracia, siostry nie maja nic do jego majatku.

   Ale Twoj wymyslony przykladzik nie podwaza mojej opinii co do
  meritum. Rodzina jest rodzina, malzenstwo malzenstwem, wazne
  to sprawy w prawodawstwie, po co je ruszac. Po co mlodym
  ludziom, wchodzacym w dorosle zycie, stwarzac alternatywe-
  moze on sie waha? Walczy ze soba? Podobno nikt nie jest
  100% homo ani hetero. Takiemu gejowi trudniej w zyciu,
  no wiec niech bedzie swiadom tej trudnosci. To go skloni
  w sytuacji wahan 60 na 40 do prob z panienkami, a jak sie
  znajdzie odpowiednio sprytna, to przechyli szale.

   Wiesz Irus jaki ja spokojny i tolerancyjny czlowiek jestem.
  Gdyby mnie jaki gej do chalupy wlazl, ugoscilbym, porozmawial,
  nawet bym zone lacniej z nim sama w pokoju zostawil. Nauczyciel?
  Prosze bardzo, akurat mam corki, moglby uczyc polskiego, moze
  bylby wrazliwy na poezje...akurat wczoraj ogladalem pierwszy
  raz w zyciu "Stowarzyszenie umarlych poetow", nie zebym
  z Williamsa geja robil, ale tak mi sie skojarzylo, i jeszcze
  chcialem dodac, ze film troche mnie nudzil, jakbym byl juz
  za stary i odstawil mlodzienczo- idealistyczne spojrzenie
  na swiat. Ale przy prawodawstwie bym uwazal z majstrowaniem.

> >     Byc moze dlatego tak nieufnie bym do tego wszystkiego
> >   podchodzil, poniewaz zyje w swiecie, w ktorym tego
> >   nie ma? A jak jest, to gdzies z boku, dyskretnie,
> >   ot slyszy sie czasem o kims jakies plotki...
> >
> >   Andrzej Sz.
>
> Irek
>

Odpowiedź listem elektroniczym