Re: Nowe tabu - minimalizacjonizm holokaustowy.

2000-06-28 Wątek Greg Chodowiec

On Sun, 25 Jun 2000 20:45:53 -0400, you wrote:

Jeden z najwybitniejszych wspolczesnych historykow
niemieckich Ernst Nolte (ktorego prace byly do niedawna
obowiazkowa lektura dla amerykanskich studentow
na historii) jest na drodze do stania sie czarna owca.

Drogi panie Mankowski, donosze uprzejmnie, ze professor emeritus
Ernst Nolte czarna owca jest juz od lat. Bodajze w 1987 roku Deutsche
Forschungsgemeinschaft wykopal go z pozycji glownego edytora listow i
pamietnikow znanego teoretyka i organizatora syjonistycznego Theodora
Herzla. Ukarano biednego historyka za poglady niezgodne ze zdrowym
rozsadkiem i podstawowym poczuciem przyzwoitosci. Otoz ubzdural sobie
biedula i nastepnie publicznie sie tym pochwalil, ze - UWAGA!!! -
Zydzi powinni byc wdzieczni Hitlerowi, gdyz - glownie - dzieki temu
znanemu filosemicie powstalo panstwo Izrael.
Uprzedzajac literackie pojekiwania pana Glowackiego i spolki w obronie
tezy szacownego profesora, zaryzykuje stwierdzenie, ze jest tylko
kwestia czasu zanim pan Nolte lub jego ideologiczni koledzy z "Nowej
Prawicy" dojda do logicznego (vide wdzieczni Adolfowi Zydzi) wniosku,
ze Polacy powinni byc wdziecznymi Hitlerowi, gdyz - glownie - dzieki
temu milosnikowi slowianszczyzny piszemy Szczecin, Wroclaw i Gdansk a
nie Stettin, Breslau i Danzig . Nie rozczulajac sie juz nawet nad
niedaleka przyszloscia gdy nastapi nie tak trudny do przewidzenia
wzrost zainteresowania zachodnimi granicami Polski, zainteresowania
ktore w polaczeniu z kryzysem ekonomicznym i politycznym moze
doprowadzic do powtorki z historii.

Neokonserwatywni intelektualisci juz w latach siedemdziesiatych
dobierali sie do "kultury winy" (Betroffenheitskultur) i ogolnie
przyjetej (oficjalnej) interpretacji wydarzen historycznych.
Cala gama nacjonalistycznie nastawionych interpretatorow historii -
Ernst Nolte, Michael Sturmer, Hellmut Diwald (ktory w 1978 roku
postawil znak rownosci pomiedzy bestialstwem agresji, okupacji i
holocaustu a wysiedleniem ludnosci niemieckiej), Andreas Hillgruber i
inni - zajmowala sie tasmowa produkcja dziel historycznych mniej lub
bardziej nachalnie racjonalizujacych zbrodnie hitlerowskie.
Polemizowala z nimi grupa lewicowych "Nestbeschmutzerow" bedaca cichym
echem "Nowej Lewicy" i radykalnych studentow ktorzy w 68 oskarzali
starsza generacje o ukrywanie i minimalizowanie wybitnych osiagniec
niemieckich faszystow.
Powolna i chyba nieunikniona metamorfoza niemieckich elit
intelektualnych stala sie cialem gdy w 1998 znany lewak Martin Walser
(byly czlonek partii komunistycznej) podczas uroczystosci wreczenia mu
Pokojowej Nagrody Niemieckich Ksiegarzy, opowiedzial sie za
zaprzestaniem publicznego kajania sie za zbrodnie Holocaustu i
przeciwko nieustannej prezentacji niemieckiej hanby - zgromadzona we
frankfurckim kosciele sw.Pawla smietanka klaskala.
Wyglada na to, ze za dziesiec lat ta sama smietanka oklaskiwac bedzie
teorie o biednym Narodzie Niemieckim - ofiarze wojny swiatowej na
rowni z Zydami, Cyganami, Polakami, Rosjanami, Czechami...
Wlosy sie na glowie jeza.

"Denk ich an Deutschland in der nacht, bin ich um meinen Schlaf
gebracht."
Heinrich Heine


Greg Chodowiec

Ernst Nolte od kilku lat wywoluje gniew poprawnych politycznie
kregow nastepujacymi tezami:

1. Ludobojstwo dokonane w Sowietach jest porownywalne
do zbrodni popelnionych przez Nazistow i bylo po czesci
inspiracja tego ostatniego.

2. Ideologia nazistowska zawierala w sobie elementy
racjonalno-uzasadnieniowe a nie byla bezposrednim
wyrazem czystego zla. Czescia napedu Nazismu wedlug
Noltego  byla intencja walki z bolszewizmem.

Ostatnio Nolte otrzymal prestizowa nagrode Konrada Adenauera
od Fundacji Niemieckiej powiazanej z partia Chrzescijanskich
Demokratow co wywolalo oburzenie w wielu miejscach.

Doniosl o tym we wrogi dla Noltkego sposob Roger Cohen
w New York Times z 21 czerwca.

Artykul zostal przytoczony na Wolnej Republice (www.freerepublic.com)
i dyskutowany na stronie:

http://www.FreeRepublic.com/forum/a3950ce6703cd.htm

Marcin Mankowski



Wystapienie Marszalka Sejmu na III Konferencji JOW

2000-06-28 Wątek Tom Kazmierski

Przesylam do wiadomosci Panstwa.
tjk

Warszawa, 15 czerwca 2000 roku

Wystapienie Marszalka Sejmu Macieja Plazynskiego na III
Ogolnopolskiej Konferencji Samorzadowej na temat
Jednomandatowych Okregow Wyborczych, pod haslem:
"Posel z Kazdego Powiatu".

"Wplyw systemu wyborczego na budowe
panstwa obywatelskiego-samorzadowego"

Poznan, 16 czerwca 2000 roku.


Szanowny Panie Przewodniczacy!
Szanowni Panstwo!

Od dziesieciu z gora lat kladziemy podwaliny pod
polska demokracje. Dla wielu ta demokracja rozpoczela sie z
chwila upadku komunizmu. Inni uwazaja, ze ciagle jej nie mamy, ze
daleko nam do sytuacji, o ktorej mozna bedzie powiedziec z
czystym sumieniem, ze panujacy u nas ustroj wyczerpuje znamiona
bycia demokracja. Choc sady te sa z pozoru skrajnie przeciwstawne,
w obu zawiera sie ziarno prawdy.

W 1989 roku uzyskalismy dogodne warunki do decydowania o wlasnym
losie. Dla prawie wszystkich stalo sie oczywistoscia, ze chcemy w
Polsce budowac ustroj oparty na demokracji parlamentarnej i wolnym
rynku. Niemal natychmiast po odzyskaniu suwerennosci przystapilismy
do realizacji podstawowego, konstytutywnego warunku wszelkiej
demokracji, a wiec wolnych wyborow do wladz przedstawicielskich
kazdego szczebla. Najpierw byly to wybory samorzadowe, potem wyb=A2r
prezydenta i w koncu powolalismy pierwszy, w pelni demokratycznie
wybrany Parlament.

Nie ma wiec w Polsce dyktatury, nie ma przeszkod w zglaszaniu kandydatow
i prowadzeniu kampanii wyborczych, przebieg wszystkich dotychczasowych
wyborow zostal ogolnie oceniony pozytywnie. Demokracja jednak w swej
glebszej istocie to nie tylko formalno-prawne warunki jej dzialania.
Demokracja to system, w ktorym kierunek polityki wladz panstwowych
roznego szczebla skorelowany jest z potrzebami i dazeniami spolecznymi.
Demokracja to system, ktorego instytucje maksymalizuja uczestnictwo
kazdego obywatela, jego mozliwosc wplywu na sprawy, ktore go dotycza.

Instytucje panstwa demokratycznego powinny byc tak skonstruowane, zeby
osoby pelniace funkcje z mandatu spolecznego, byly faktycznymi
reprezentantami swojego spolecznego zaplecza oraz zeby to zaplecze
bylo jak najlepiej zorganizowane, aby moglo wyrazac swoje potrzeby,
poglady i aspiracje, zeby mialo narzedzia do ich realizacji.
W wielu krajach swiata demokracja przedstawicielska przezywa obecnie
kryzys. Istota jego polega na spowodowanej  rutyna procedur i instytucji
pewnej alienacji przedstawicieli od swojego zaplecza spolecznego. Maleje
identyfikacja z partiami politycznymi i zainteresowanie wyborami.
Przeciwdzialanie tym zjawiskom polega najczesciej na wprowadzaniu
instytucji majacych cechy demokracji bezposredniej oraz reformowaniu
systemu przedstawicielskiego, glownie ordynacji wyborczej.

Polska mloda demokracja takze niestety nie ustrzegla sie bledow. Majac
znanych z innych krajow. W ocenie socjologow obecny system nie realizuje
do konca aspiracji spoleczenstwa. Spada spoleczne zaufanie do instytucji
przedstawicielskich i demokracji jako najlepszego ustroju, utrzymuje sie
niski prestiz zawodu polityka. Zbyt malo jest Polako2w, ktorzy maja
poczucie, ze sa reprezentowani politycznie w organach przedstawicielskich.
Wszystko to nie tylko uprawnia nas, ale i zobowiazuje do powaznej dyskusji
na temat ksztaltu polskiej demokracji. Ciagle jeszcze jestesmy w trakcie
procesu przemian, ciagle jeszcze mamy szanse tak skonstruowac ustroj,
zeby stal sie na lata trwalym elementem realizacji aspiracji Polakow,
jako obywateli i jako narodu. Problem ordynacji wyborczej jest w
tym kontekscie kluczowy.

Kazda ze wspolczesnie stosowanych ordynacji wyborczych ma swoje dobre i
zle strony. Ordynacja proporcjonalna, jezeli jest skonstruowana zgodnie
z zalozeniami, odzwierciedla w organach przedstawicielskich cala
zlozonosc opcji i pogladow spolecznych. W tym znaczeniu jest
reprezentatywna. Wadami jej sa natomiast tendencja do petryfikacji
zastanego ukladu sil, do alienacji partii politycznych od swojego zaplecza
spolecznego, do ksztaltowania sie warstwy aparatu partyjnego, od ktorego
zalezy bardzo wiele w funkcjonowaniu panstwa, a ktory jest slabo
kontrolowany spolecznie. Partie staja sie jakby prywatna
wlasnoscia swoich aparatow, co sprzyja korupcji i stanowi bariere w
rozwoju narodu.

Przy zastosowaniu ordynacji wiekszosciowej jednomandatowej, moze sie
zdarzyc sytuacja, ze w Parlamencie nie zasiada przedstawiciele partii,
ktora w skali kraju jest nawet dosc duza, ale w zadnym okregu nie ma
wiecej niz 50% poparcia. Nie bedzie wiec  w organach
przedstawicielskich odzwierciedlona cala zlozonosc polityczna
spoleczenstwa. Mozna to potraktowac jednak jako zalete tej ordynacji,
bo w ten sposob redukuje sie liczba ugrupowan uczestniczacych w
sprawowaniu wladzy, przez co wzrasta sprawnosc rzadzenia. Ponadto
system ordynacji jednomandatowej duzo scislej uzaleznia posla badz
radnego od swojego bezposredniego zaplecza spolecznego, tym samym dajac
mu przewage nad aparatem jego partii. W systemie proporcjonalnym to
kandydat musi sie ubiegac o umieszczenia 

Re: O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia,rownoscia i bezposrednioscia w wyborach do Sejmu

2000-06-28 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 27 czerwca 2000 5:01 PM
Pan Tomasz J Kazmierski napisal:

 Ponownie musze zaprzeczyc w obronie faktow. Warunek rownosci
 wyborow w Wielkiej Brytanii jest spelniony poprzez utrzymanie
 mniej wiecej tej samej liczby uprawnionych do glosowania we
 wszystkich okregach. Srednio liczba ta wynosi ok 65tys
 mieszkancow. Konstytucyjne wymaganie rownosci wyborow jest
 wiec przyczyna ciaglych zmian granic okregow wyborczych
 uwzledniajacych fluktuacje demograficzne. Ulegaja zmianie nie
 tylko granice okregow, ale takze liczba miejsc w Izbie Gmin.
 W nastepnym parlamencie beda cztery nowe okregi i liczba MPs
 wzrosnie do 656.
 (...)

Niemniej teoretycznie nawet jesli wszystkie okregi beda
rownoliczne, to moze sie zdarzyc, ze wygrany posel w jednym
okregu uzyska wielokrotnie mniej glosow niz wygrany posel z
innego okregu. Zalezy to od tego ilu bedzie kandydatow w
okregach i jak sie miedzy nimi rozloza glosy.

Mysle, ze nie ma sensu tworzyc ordynacji wyborczej po to by
zadoscuczynic jakiemus bzdurnemu, niczym nie uzasadnionemu
dogmatowi rownosci. Lepiej zrezygnowac z rownosci, a ordynacje
stworzyc taka by zapewnic jak najwieksza fachowosc poslow w
dziedzinie tworzenia prawa. Dlaczego prawodawca musi byc
wybierany i to na dodatek w piecioprzymiotnikowych wyborach,
ale moze nim zostac kazdy, a sedzia musi wykazac sie wiedza,
znajomoscia prawa, uczciwoscia i miec praktyke i nie jest
wybierany w wyborach powszechnych? Przeciez dobre prawo jest
wazniejsze niz jego interpretacja. Dlaczego nie mialoby byc na
odwrot - sedziow wybierac w wyborach powszechnych na okreslona
kadencje, a prawodawcow brac tylko po studiach prawniczych i
mianowac dozywotnio?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000



Re: nafta i krew

2000-06-28 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 27 czerwca 2000 8:30 AM
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 A moze powinnismy byc wdzieczne, ze nam Pan Koziol powie nam
 to wprost. U Pana Swiderskiego jest ten zamiar ukryty za
 odebrania rownorzednego glosowania w czasie porodu i
 wychowania dzieci:-)

Alez ja sie zgodzilem na to by matka wychowujaca dzieci, ale nie
placaca samodzielnie podatkow miala takie same wplywy
polityczne jak zawodowa nianka placaca podatki.

 Mysle, ze za tym kryje sie zwyczajny strach. Statestycznie
 kobiety sa zdrwosze i zyja dluzej. A wiec z natury juz lepiej
 przygotowane na zycie niz 'reszta';)

Mysle, ze wszyscy panstwo analizujecie problem od zlego konca.
Nie chodzi przeciez o to by zaspokoic czyjes wyimaginowane
prawa do uczestnictwa w zyciu politycznym, ale chodzi o to by
powstawalo dobre prawo. Ja jestem gotow zgodzic sie na to bym
nie posiadal prawa wyborczego jesli z jakichs badan wyniklo by,
ze ludzie posiadajacy jakas ceche, ktora ja posiadam (wrodzona
lub nabyta), wybieraja zazwyczaj parlament, ktory ustanawia zle
prawa.

A zgodzilaby sie Pani na taki system, ze do parlamentu wybrany
moze byc tylko mezczyzna, ale wybierac moga tylko kobiety? Albo
na odwrot?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-28 Wątek Marek Kowalewski

W okresie tak zwanego Oswiecenia, zbuntowani intelektualisci,
ktorzy zostali wychowani przez katolicyzm lub pokrewny jemu
protestantyzm uroili sobie mozliwosc amputacji centralnej czesci
tradycyjnego europejskiego swiatopogladu to jest teocentryzmu
i sfery laski. Nie rozumieli, ze ich przedsiewziecie prowadzi
do stopniowej dekonstrukcji zachodniej cywilizacji, co wyrazilo
sie w szalenstwie bolszewizmu i nazizmu a obecnie w hedonistycznym
i nihilistycznym sekularyzmie.

Marcin Mankowski

Mysle ze niezlym komentarzem bedzie fragment artykulu Turowicza w
"Tygodniku Powszechnym":

"Nihilizm, kultura i katolicyzm": "Wobec zjawisk duchowo obcych
chrzescijanstwu, moze zagrazajacych mu, katolicy maja czesto pokuse
odrzucenia ich w calosci. Pokusa ta ma znów swe zródlo w - moze
nieswiadomym - nihilizmie kulturalnym. Stanowisko obiektywne jest
sluszniejsze i skuteczniejsze. Obiektywizm rozladowuje niebezpieczenstwo,
neutralizuje je. Wezmy jakis przyklad: teoria Freuda. Freudowska
interpretacja czlowieka jest niewatpliwie dla katolika nie do przyjecia, a
dla katolickiego swiatopogladu niebezpieczna. Stad tez pierwsza pokusa -
odrzucic freudyzm w calosci. Ale potem przychodzi reakcja spokojniejsza,
obiektywna: analiza wykazuje, ze freudyzm - teoria genialna - zawiera
jednak czesc prawdy, ze podswiadomosc istotnie odgrywa w zyciu ludzkim
wieksza role niz sie to przed Freudem wydawalo. Gdy sie wykaze, co w teorii
Freuda jest prawdziwe, a co falszywe, niebezpieczenstwo zostaje
rozladowane, a freudyzm z wroga staje sie w pewnym sensie sprzymierzencem,
bo zwieksza prawdziwa wiedze o czlowieku. Na tym obiektywizmie opiera sie
uniwersalizm chrzescijanstwa. Katolik uwaza, ze wszystko w dorobku
ludzkim - w nauce czy sztuce - co prawdziwe, jest jego, da sie uzgodnic z
katolickim swiatopogladem, da sie wlaczyc do jednej wielkiej syntezy.
Dlatego wlasnie stojac wobec niewatpliwego rozkladu tak zwanej cywilizacji
zachodniej i nie czujac sie bynajmniej zwiazanym z nia w jakis konieczny
sposób, katolicyzm, kierujac sie (...) - powiedzmy przenosnie - swego
rodzaju miloscia blizniego w stosunku do idei i pradów, do zjawisk
kultury, wydobywa z nich, oczyszcza i przyswaja sobie wszystko to, co jest
jakos prawdziwe i wielkie, czy to bedzie egzystencjalizm lub surrealizm,
muzyka jazzowa czy powiesc Tomasza Manna".

Marek Kowalewski



Re: nafta i krew

2000-06-28 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Grzegorz Swiderski:

/../
 Alez ja sie zgodzilem na to by matka wychowujaca dzieci, ale nie
 placaca samodzielnie podatkow miala takie same wplywy
 polityczne jak zawodowa nianka placaca podatki.

A wiec podatki nie sa wlasciwym srodkiem do _mierzenia_ wkladu do panstwa. Jesli dana 
osoba nie placi podatki, to Pan chce szukac kogos, kto wykonuje porownywalna _prace_, 
a placi podatki. Wiec wlasciwym miernikiem musi byc ta praca. A podatki nie sa zawsze 
proporcjonalnym miernikiem tej pracy.
A btw: zawodowa nianka zatrudniona na 24 godziny i jeszcze gotujac obiadki itp. nie 
jest oplacalna:-)

  Mysle, ze za tym kryje sie zwyczajny strach. Statestycznie
  kobiety sa zdrwosze i zyja dluzej. A wiec z natury juz lepiej
  przygotowane na zycie niz 'reszta';)

 Mysle, ze wszyscy panstwo analizujecie problem od zlego konca.
 Nie chodzi przeciez o to by zaspokoic czyjes wyimaginowane
 prawa do uczestnictwa w zyciu politycznym, ale chodzi o to by
 powstawalo dobre prawo. Ja jestem gotow zgodzic sie na to bym
 nie posiadal prawa wyborczego jesli z jakichs badan wyniklo by,
 ze ludzie posiadajacy jakas ceche, ktora ja posiadam (wrodzona
 lub nabyta), wybieraja zazwyczaj parlament, ktory ustanawia zle
 prawa.

Zle dla kogo?:-))
Ja wychodze zalozenia: jakie mam mozliwosci w panstwie, jesli istnieje dla mnie 
niekorzystne prawo, zmienic to prawo? A jesli to prawo mnie prowadzi do tak zwanego 
deathlock'u: Nie moge mojej sytuacji zamienic na korzystniejsza, bo istnieje takie a 
nie inne prawo. A to prawo moge dopiero zmienic z pozycji tej korzystniejszej sytuacj, 
to to prawo jest zle.


 A zgodzilaby sie Pani na taki system, ze do parlamentu wybrany
 moze byc tylko mezczyzna, ale wybierac moga tylko kobiety? Albo
 na odwrot?

Napewno nie:-) Ja na przyklad moge twierdzic, ze zawsze, kiedy jakies panstwo 
(demokratyczne) rozpoczalo agresje (wojne, okupacje itp.) mezczyzni mieli wiekszosc w 
parlamencie. Czy stad (wedlug panskiej logiki) nie pozostaje tylko jedno sluzne 
rozwiazanie?:-)


 Pozdrawiam,
 Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
 Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000

Wzajemnie
Uta Zablocki-Berlin

___
1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de
[EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-28 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Andrzej:
 On 28 Jun 00 at 6:58, Uta Zablocki-Berlin wrote:
 
 
  Nie, ateista pop prostu _nie_  _wierzy_ w istnienie Boga.
  Wiec ani sie go nie kocha, ani nie nienawidzi. Ma obojetny
  stosunek.
 
Tu pojawia sie problem w porozumieniu miedzy czlowiekiem
  wierzacym a niewierzacym. Dla czlowieka wierzacego niewiara
  w Boga moze oznaczac tegoz Boga odrzucenie, akt nieprzyjazny
  wobec kogos, kto jego zdaniem istnieje i jest z czlowiekiem
  zwiazany chociazby przez swa Boza milosc. Ateista moze
  tylko w tym momencie bezradnie rozlozyc rece- trudno zeby
  przyjal punkt widzenia tamtego i ocenil swoje zachowanie jako
  wrogie wobec Boga, w ktorego istnienie w ogole nie wierzy.

Andrzej, czy masz wrogowy stosunek wobec Swietego Mikolaja?:-)
A to 'wierzacy niewiara' tez nie jest prawidlowo. Ateista po prostu _nie_ _wierzy_. A 
to nie jest jakis specyficzny rodzaj wiary. Tak samo jak zdrowie jest pewien rodzaj 
choroby (tylko dla przykladu!). Albo obecnosc pewnien rodzaj nieobecnosci.

 
  To nie znaczy, ze ma obojetny
  stosunek do innych spraw zwiazane z wiara, n.p. do kosciola.
 
 Najwazniejsze to do niczego sie wzajemnie nie zmuszac- ani
   do wiary, ani do niewiary.

Wlasnie. (Wiedzialam, ze tak myslisz:-))


  A najslynnejszy cytat Nietzschego do tego: 'Bog umarl'.
 
 
 Tak, podobno ktos nawet napisal na murze: "Bog umarl. Nietzsche."
   A po smierci Nietzschego ktos dopisal: "Nietzsche umarl. Bog." ;)
 

Widzisz, a zaleta ateistow jest, ze 'Bog umarl' naprawde pisal Nietzsche. A 'Nietzsche 
umarl. Bog' to juz nie wiadomo kto:-)

 
Andrzej 

Uta
___
1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de
[EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de



Re: Nowe tabu - minimalizacjonizm holokaustowy.

2000-06-28 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Greg Chodowiec:
/../

 Powolna i chyba nieunikniona metamorfoza niemieckich elit
 intelektualnych stala sie cialem gdy w 1998 znany lewak Martin Walser
 (byly czlonek partii komunistycznej) podczas uroczystosci wreczenia mu
 Pokojowej Nagrody Niemieckich Ksiegarzy, opowiedzial sie za
 zaprzestaniem publicznego kajania sie za zbrodnie Holocaustu i
 przeciwko nieustannej prezentacji niemieckiej hanby - zgromadzona we
 frankfurckim kosciele sw.Pawla smietanka klaskala.

Referat Walsera jest dostepny na stronach:
http://www.boersenverein.de/fpreis/mw_rede.htm
Cala diskusje kolo tego referatu mozna przeczytac pod:
 http://www1.bda.de/zeit/nacht/link-dossier/Gesellschaft/Vergangenheit/Walser-Debatte/
Slynne jego slowa (z referatu) byly: 'Auschwitz eignet sich nicht, dafuer, Drohroutine 
zu werden, jederzeit einsetzbares Einschuechterungsmittel oder Moralkeule' - 
'Auschwitz nie nadaje sie do grozby rutynowej, zawsze pod reka jako srodek szantazu 
lub jako moralny bat' (mam nadzieje, ze jakos dobrze tlumaczylam:-)
Pozniej sie tlumaczyl, ze te slowa sa kierowne przeciwko instrumentalizacji Auschwitz.

/../
 "Denk ich an Deutschland in der nacht, bin ich um meinen Schlaf
 gebracht."
 Heinrich Heine

"Ich hatte einst ein schoenes Vaterland. Der Eichenbaum Wuchs dort so hoch, die 
Veilchen nickten sanft. Es war ein Traum. Das kuesste mich auf deutsch und sprach auf 
deutsch - Man glaubt es kaum, Wie gut es klang - das Wort: "Ich liebe dich!" Es war 
ein Traum. "

Dziekuje, ze Pan cytowal poem Heinego, ktory on pisal na emigracji we Francji. Ten 
poem wyraza chec Heinego, ze mimo, ze Niemcy go nie chcieli (do dzis Kolonia ma 
klopoty ze stawieniem mu pomnika!), czuje sie Niemcem i kocha Niemcow.
Czuc sie Niemcem i kochac Niemcow jest dzisaj trudna rzecz. Pozostaly tylko dwie 
opcje: odrzucic caly spadek przeszlosci lacznie z dobrymi, pozytywnymi rzeczami i juz 
nie czuc sie Niemcem, lub zamilowac Noltego ect. i udawac, ze nasza strasna przeszlosc 
nie byla lub jest zle interpretowana.
A Walser sam sie widzi chyba posrodku. Wyraza on chec wiekszosc Niemcow 'bycia 
normalnym narodem'. Czy maja do tego prawa - to juz trzeba dyskutowac...

 Greg Chodowiec

Pozdrowienia
Uta


___
1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de
[EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-28 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Andrzej:
 On 28 Jun 00 at 14:40, Uta Zablocki-Berlin wrote:

  Andrzej:
/../
  Andrzej, czy masz wrogowy stosunek wobec Swietego Mikolaja=3F:-)
  A to 'wierzacy niewiara' tez nie jest prawidlowo.

Chyba mnie nie zrozumialas dobrze. Bo jakichs nieprawidlowosci
  sie dopatrujesz ;)

Dobrze, to sformuluje inaczej:-)
Czy ty myslisz, ze wszyscy, co wierza w Swietego Mikolaja musza myslec, ze cie 
niewierzacy sa wrogowo nastawieni, ze odrzuca S.M.? Czy to nie jest zasada 'Kto nie 
jest ze mna, jest przeciwko mnie'? Czy Bog tego by wymagal:-)
/../
Ateista nie staje wobec Boga, tylko staje wobec faktu wiary
  w Boga. W Boga moze nie wierzyc- ale w to, ze niektorzy w Niego
  wierza, musi uwierzyc, bo to prawda. I mowi sobie wtedy: ja
  nie wierze tak jak tamci. Ale to tez kwestia wiary, wszak nie
  moze ateista udowodnic, ze Boga nie ma, co najwyzej moze
  mowic o zasadzie niemnozenia bytow ponad potrzebe (brzytwa
  Ockhama) i ze to raczej teista winien dowodzic istnienia,
  a nie ateista nieistnienia. Tym samym jednak, jest ateista
  czlowiekiem wierzacym w nieistnienie Boga.

No i widisz, tu widze roznice:-)
Ateista _nie_ wierzy w istnienie, a nie 'wierzy w nieistnienie'. To jedno jest aktem 
biernym, to drugie czynnym. Wierzyc wymaga jakas czynnosc, deklaracje lub chociaz 
'myslenie o nieistnieniu'. 'Nie wierzyc' niczego nie wymaga. Po prostu _nie_ _ma_ 
wiary. Tak jak jesli jestem nieobecna (powtorze sie) nie moge byc obecna poprzez 
nieobecnosci.

/../


  Uta

A wiesz co Polacy mowia? Ze Niemcy nie zajda daleko budujac
   filozofie na Kancie i na Nietzsche'm (czytaj: na kancie
   i na niczym ;)

To ja jeszcze wybralam najlagodniejszy cytat Nietzschego, a Ty mi od razu tak...:-))

   Andrzej 9

Pozdrowko
Uta
___
1.000.000 DM gewinnen - kostenlos tippen - http://millionenklick.web.de
[EMAIL PROTECTED], 8MB Speicher, Verschluesselung - http://freemail.web.de



Z brzytwa na krasnale (Re: Mieszane systemy wyborcze)

2000-06-28 Wątek Alek Radomski

Andrzej Szymoszek:

 Ateista nie staje wobec Boga, tylko staje wobec faktu wiary
 w Boga. W Boga moze nie wierzyc- ale w to, ze niektorzy w Niego
 wierza, musi uwierzyc, bo to prawda. I mowi sobie wtedy: ja
 nie wierze tak jak tamci. Ale to tez kwestia wiary, wszak nie
 moze ateista udowodnic, ze Boga nie ma, co najwyzej moze
 mowic o zasadzie niemnozenia bytow ponad potrzebe (brzytwa
 Ockhama) i ze to raczej teista winien dowodzic istnienia,
 a nie ateista nieistnienia.

W pazdzierniku 1995 omawialismy te kwestie z Pawlem F. Gora
na zupelnie innej liscie dyskusyjnej. Co ciekawe, pojawialy sie
w tamtej dyskusji b. podobne terminy, a to: "Bog", "krasnal"
i "Ockham"; widocznie to podstawowe instrumentarium takich
rozwazan.

Ateista staje, istotnie, wobec faktu wiary w Boga. Wie zatem,
ze Bog istnieje jako [w duzym uproszczeniu:] "przedmiot
wiary fideistow, byt, ktoremu przypisuje sie szereg cech
nadprzyrodzonych, niesprawdzalnych, sprawczosc wobec
wszelkiego istnienia [materialnego] itd." (konkretnym atrybucjom
pojecia "Bog" poswiecono tak obszerna literature, ze *kazda*
charakterystyka bedzie tu niepelna). Analogicznie, o "krasnalu"
wiadomo, ze jest to "czlekoksztalne stworzenie rozumne, niskiego
wzrostu, wystepujace w legendach, czesto podejrzewane o
zamilowanie do gornictwa, grzybow, mleka itd.".

Krasnalo-ateista *wie*, ze krasnali nie ma w takim samym sensie,
w jakim np. sa inne czlekoksztaltne (wezmy szympanse).

Krasnalo-fideista *wierzy* w realne istnienie krasnali, tzn. przypisuje
owo realne istnienie istotom legendardym: przenosi ontologie
bajki do ontologii empirycznej czy tez fizykalnej; gdyby pokazal
krasnala w formalinie, przestalby *tylko* wierzyc, a zaczalby *juz*
wiedziec.

Krasnalo-agnostyk jest radykalnym racjonalista-empirycysta, bo
o istnieniu krasnali w ogole sie nie wypowiada.

Czy uzasadnione jest takie sformulowanie:
krasnalo-ateista tylko (az?) *nie wierzy* w realne istnienie
krasnali, nie potrafi bowiem udowodnic, ze krasnali (realnie)
nie ma, a skoro tak, to nie moze *wiedziec*, ze ich nie ma
?

I tu wkracza Ockham. Przypisywanie realnego bytu istotom legendarnym
jest mnozeniem bytow ponad potrzebe. W przypadku "krasnala"
wyciaganie (zbyt daleko idacych) wnioskow z faktu, ze ich nieistnienia
nie da sie udowodnic, byloby jawnym gwaltem na Ockhamie.
Powazne rozpatrywanie fizykalnej ontologii istot bajkowych jest
(we wspolczesnym spoleczenstwie) traktowane jako zajecie
jalowe.

Pojecie "Boga" tak jest przeciez (historycznie?) uksztaltowane,
ze z definicji wszelkie jego atrybuty wymykaja sie z kategorii
epistemologicznych. Nie da sie udowodnic jego istnienia. Nie da
sie oczywiscie udowodnic takze nieistnienia: podobnie, jak nie da
sie udowodnic niestnienia krasnala.

I dlatego nie jest tak, ze

Tym samym jednak, jest ateista
 czlowiekiem wierzacym w nieistnienie Boga.

Relacja wiara-niewiara nie jest symetryczna. "Nie wierze w istnienie X"
*nie oznacza* w sposob konieczny, ze "Wierze w niestnienie X".
Moze oznaczac np.
(1) wiem, ze nie istnieje X [por. krasnale; z definicji krasnala]
(2) czym mialby byc X?

Wydaje sie, ze sporo ateistow by okreslic sie wobec tej relacji
"wiara -- niewiara" musialoby sobie najpierw odpowiedziec
na pytanie (2). Nie wszyscy zapewne tez widza koniecznosc
zajmowania sie ta kwestia: jest to im tak samo potrzebne, jak
rozstrzyganie realnego istnienia krasnali.

Podobnie jak
 ludzie wierzacy w Boga wierza takze w nieistnienie
 krasnoludkow, i wielu innych rzeczy, ale dla ludzkosci jako
 takiej pojecie "Boga" ma o wiele wieksze znaczenie niz
 pojecie krasnoludka, i dlatego jest tak wazne, niezaleznie
 czy sie wierzy, czy nie.

Ateista -- od tego zaczalem -- *wie* jednak, ze pojecie Boga
jest jedna z najwazniejszych hipostaz w dziejach kultury
ludzkiej, a przynajmniej powinien wiedziec, jesli nie chce zamykac
oczu na cale obszary historii, kultury czy zycia spolecznego.

-A.R.



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-28 Wątek Greg Chodowiec

On Tue, 27 Jun 2000 15:00:02 -0400, you wrote:

On 27 Jun 00, at 20:38, Marek Kowalewski wrote:

 prowadzic do zbrodni czy upadku narodu. Ale jesli zalozymy, ze
 celem panstwa jest stworzenie porzadku poprzez spisanie i
 wykonanie prawa pochodzacego od prawa naturalnego i miejscowych
 obyczajow, a narod w warunkach tego porzadku sam bedzie
 kierowal swoim losem, to wtedy panstwo powinno byc podmiotem
 polityki, a nie jej przedmiotem.

 A skad my mozemy miec pewnosc ze cos takiego jak prawa naturalne wogole
 istnieje?
 A jesli nawet istnieja to skad mamy pewnosc ze spisane prawa pochodza od
 naturalnych, kto i w jaki sposob jest w stanie ostatecznie rozstrzygnac ze
 dane prawo jest naturalne?

O ile sie orientuje to prawo naturalne wcale nie istnieje. Lub istnieje
w specificznym sensie w systemie scholastycznym wyprawocwanym
przez sredniwiecznych teologow rzymsko-katolickich. Prawo
naturalne w takim kontekscie jest uzupelnieniem prawa laski
i stosuje sie ono do spraw zwiazanych z ludzmi na pograniczu
Kosciola lub poza. W ten sposob scholastycy probowali wypracowac
system praw i wartosci obejmujacy zarowno wiernych jaki i pogan czy
innowiercow.

W okresie tak zwanego Oswiecenia, zbuntowani intelektualisci,
ktorzy zostali wychowani przez katolicyzm lub pokrewny jemu
protestantyzm uroili sobie mozliwosc amputacji centralnej czesci
tradycyjnego europejskiego swiatopogladu to jest teocentryzmu
i sfery laski.

Alez oczywiscie panie Mankowski, napisz Pan o tym "teocentryzmie i
sferze laski" ze szczegolny uwzgledniemiem Inkwizycji, Wojny
Stuletniej, Wypraw Krzyzowych, pogromow innowiercow, platnych odpustow
i nie zapomnijmy o sukcesach w budowie "zachodniej cywilizacji" w np.
Ameryce Lacinskiej. Jest czym sie chwalic.

Greg Chodowiec

Nie rozumieli, ze ich przedsiewziecie prowadzi
do stopniowej dekonstrukcji zachodniej cywilizacji, co wyrazilo
sie w szalenstwie bolszewizmu i nazizmu a obecnie w hedonistycznym
i nihilistycznym sekularyzmie.

Marcin Mankowski

"Jesli Boga nie ma to wszysko wolno." (Jeden z bohaterow
Dostojewskiego)



Re: Czy prezydent przeprosi Radio Maryja? /zalegle

2000-06-28 Wątek Andrzej Szymoszek

On 28 Jun 00 at 17:11, Mail Delivery Subsystem wrote:

   Ot taka zaleglosc sprzed 2 tygodni, dopiero teraz mi odbilo:

Slyszymy znowu, ze w mediach liberalnych istnieje "spisek",
  bo nie naglasniaja one wiadomego Protestu. Mimo poslow,
  biskupow etc. Ja mysle, ze cisza wokol tego byc moze
  wynika z pewnego zazenowania tym protestem, a nie spisku...

A ktoz to napisal tak:

"Mozna sie spierac o skale antysemityzmu w Polsce(...)Mniej
   istotna jest wszakze skala zjawiska. Co niepokoi najbardziej,
   to fakt, ze w ostatnich latach zlamane zostalo tabu,
   uniemozliwiajace otwarte gloszenie tresci antysemickich(...)
   w drugiej czesci dekady (lat 90-tych- AS) sytuacja sie zmienila:
   uprzedzenia antysemickie przebily sie na powierzchnie przynajmniej
   dwoch waznych katolickich srodkow przekazu: Radia Maryja
   i "Naszego Dziennika". Jakas bardzo istotna bariera pekla
   i nie przypadkiem prymas Glemp w swym niedawnym przejmujacym
   wystapieniu przepraszal rowniez za tolerowanie przez
   Kosciol przejawow antysemityzmu."

Teraz moze miec klopoty z wyjasnieniem, co to znaczy "przebic sie
   na powierzchnie"...Ale ktoz to? A to Jaroslaw Gowin, redaktor
   naczelny miesiecznika "Znak". Znany publicysta i intelektualista
   katolicki. W dzisiejszej "Wyborczej", artykul "Kto jest antysemita",
   zreszta polemika z tekstem Sergiusza Kowalskiego, przy czym
   Gowin stara sie lagodzic stanowisko Kowalskiego, widzi antysemityzmu
   mniej, ale gdzie go dojrzal, tam dojrzal.

Andrzej Szymoszek


 Pozniej jeszcze antysemityzm w R.M. dostrzegl ks. bp Pieronek.
   A w ogole to ksiadz Tischner zmarl.

   Andrzej



Gdzie lezy Wachowka?

2000-06-28 Wątek Jerzy Niewola

Poszukuje w Polsce wioski nazywajacej sie Wachowka (lub Wa,chowka).
Jezeli ktos z Panstwa wie gdzie lezy ta miejscowosc to bede bardzo wdzieczny
z informacje.

Jerzy Staszkowski



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-28 Wątek STRZEMECKI

Pan Chodowiec, komentujac list pana Mankowsiego, pisze:

- Alez oczywiscie panie Mankowski, napisz Pan o tym "teocentryzmie i
- sferze laski" ze szczegolny uwzgledniemiem Inkwizycji, Wojny
- Stuletniej, Wypraw Krzyzowych, pogromow innowiercow, platnych
- odpustow i nie zapomnijmy o sukcesach w budowie "zachodniej
- cywilizacji" w np.  Ameryce Lacinskiej. Jest czym sie chwalic.

Czy moglby Pan sprecyzowac dokladniej ( a nie tylko przez implikacje )
zarzuty jakie mozna wysunac w stosunku do na przyklad pierwszego z
wymienionych przez Pana "problemow" ( Inkwizycja )?




Tadeusz Strzemecki



Lacznie - ateizm, Nolte, Inkwizycja ...

2000-06-28 Wątek Marcin Mankowski

Uta Zablocka napisala:

 Nie, ateista pop prostu _nie_  _wierzy_ w istnienie Boga.
 Wiec ani sie go nie kocha, ani nie nienawidzi. Ma obojetny
 stosunek. To nie znaczy, ze ma obojetny stosunek do innych
 spraw zwiazane z wiara, n.p. do kosciola.

"Po prostu"? Wcale nie jest to takie proste. To prawda,
ze namnozylo sie w ostatnich pokolenia naiwnych ateistow
(naiwnosc wcale nie musi byc wada) to znaczy ludzi, ktorzy
nie doszli do swego ateizmu porzez bunt, doglebne przemyslenia
ale odziedziczyli je po rodzicach, srodowisku i masowej
kulturze gdzie autorytetami sa takie osoby jak Carl Sagan.
Dobrym przykladem na ateizujacy masowy produkt
jest fantastyczno-naukowy film Kontakt, gdzie "wyksztalceni"
bohaterzy powoluja sie miedzy innymi na "Brzytwe Ockhama".
W ten sposob ten wybitny i calkiem pobozny sredniowieczny
mysliciel - tworca metody naukowej zostaje "spopularyzowany"
w sposob, ktory zapewne nie przysnil mu sie nawet w
najgorszych koszmarach.
Ateisci szukac swojego rodowodu powinni gdzie indziej -
u Woltera, Marksa, Nietzschego czy Sartra.

Moze sie Pani zapytac "A coz to ma do rzeczy skad
sie wzial moj swiatopoglad?". Otoz ma to duzo do
rzeczy. Logika ewolucji idei moze byc rozpisana
jak koncert na wiele osob. Chociaz, w Pani
subiektywnej indywidualnej motywacji buntu wobec
Boga moze nie byc, to ten bunt i powiazany z nim falsz
moze kierowac ogolnym procesem, decydowac o jego kierunku,
ostatecznych rezultatach i definowac jego znaczenie.

 A najslynnejszy cytat Nietzschego do tego: 'Bog umarl'.

A szkoda, Nietzsche napisal o wiele wiecej. Przytocze
z pamieci pare smakowitych sentencji:
"Szczescie jest idealem krow, kobiet i Anglosasow",
"Nadeptany robak kurczy sie - w jezyku moralu pokora",
"Powiadaja, ze zli ludzie nie maja piesni, skadze to
pochodzi, ze maja piesni Rosjanie?"
"Byc Niemcem to byc glupcem".
"Idziesz do kobiety? Nie zapomnij bicza".
(Polakow to Nietzsche nawet lubil i staral sie wywiesc
swoje nazwisko od Niteckich).

Greg Chodowiec napisal o Noltem:
 karano biednego historyka za poglady niezgodne ze
 zdrowym rozsadkiem i podstawowym poczuciem przyzwoitosci.
 Otoz ubzdural sobie biedula i nastepnie publicznie
 sie tym pochwalil, ze - UWAGA!!! - Zydzi powinni
 byc wdzieczni Hitlerowi, gdyz - glownie - dzieki temu
 znanemu filosemicie powstalo panstwo Izrael.

Hmm, doprawdy Nolte palnal takie glupstwo i za nie zostal
ukarany? Prosze o dokladny cytat.
Ja te idee znam skadinad - z wypowiedzi bardziej mistycznie
nastawionych syjonistow, ktorzy twierdza ze opatrznosciowym
celem ofiary Holokaustu bylo wlasnie odrodzenie panstwa
zydowskiego i bez zaglady nie bylo by tez odrodzenia.

 Wyglada na to, ze za dziesiec lat ta sama smietanka
 oklaskiwac bedzie teorie o biednym Narodzie Niemieckim
 - ofiarze wojny swiatowej na rowni z Zydami, Cyganami,
 Polakami, Rosjanami, Czechami...Wlosy sie na glowie jeza.

Moze byc gorzej prosze Pana, Polacy razem z Serbami moga byc
zaliczeni miedzy oprawcami. Przyuczanie historykow do
konformizmu kosztem wiernosci niewygodnym prawdom moze
sie do tego przyczynic.
Tak czy inaczej Nolte JEST wybitnym historykiem i uczynienie
z niego ofiara poprawnosci politycznej nie tylko jest niesprawiedliwe
ale moze obrocic sie przeciw jego inkwizytorom. Czy doprawdy
Pan mysli, ze tak zwanych rewizjonistow martwi perspektywa
zagnania Noltego do ich obozu?
Po drugie rozprawa z Noltem oznacza dla historykow mniej
wplywowych i wybitnych, ze musza sie podporzadkowac
zewnetrznej presji lub zrezygnowac z kariery. W ten sposob
rezultaty historii jako dyscypliny akademickiej beda z gory
zdeterminowane i nastepnie na drodze zamknietego obiegu
utwierdzane i wzmacniane jako orzeczania "nauki". Niestety
to nie ma NIC z nauka wspolnego. Historia w "wolnych
krajach" bedzie sie wiec degenerowac na wzor historiografii
pod rezimami totalitarnymi.

Greg Chodowiec napisal w innym tekscie:
 Alez oczywiscie panie Mankowski, napisz Pan o tym
 "teocentryzmie i sferze laski" ze szczegolny uwzgledniemiem
 Inkwizycji, Wojny Stuletniej, Wypraw Krzyzowych, pogromow
 innowiercow, platnych odpustow i nie zapomnijmy o sukcesach
 w budowie "zachodniej cywilizacji" w np. Ameryce Lacinskiej.

Alez Pan wypalil - w kilku kierunkach naraz. Ja nie jestem
entuzjasta Inkwizycji ale te sprawy wcale nie sa tak czarno-biale
jak by sie to wydaje w naszych czasach.

Inkwizycja miala znacznie mniej ofiar na sumieniu niz ateisci
z naszego stulecia czy chocby wojujacy sekularysci z czasow
tak zwanego "Oswiecenia" (Rwolucja Francuska). Inkwizycja miala
tez paradoksalnie dobre strony, inkwiztorzy starali sie byc
uczciwi co przyczynilo sie do rozwoju bardziej humanitarnego
procesu karnego (wspolczesne zasady sadowe nie wziely sie
prozni ale z dlugiego procesu historycznego). Sady Inkwizycji
gorowaly humanitaryzmem nad wspolczesnymi im sadami swieckimi.

Nawet oslawiona Inkwizycja Hiszpanska miala relatywnie pewne
zaslugi - wladze swieckie po wyzwoleniu Hiszpanii od jarzma
muzulmanskiego chcialy wygnac takze konwerytow 

Re: Gdzie lezy Wachowka?

2000-06-28 Wątek Tomasz J Kazmierski

On Tue, 27 Jun 2000 20:03:51 -0600, Jerzy Niewola [EMAIL PROTECTED]
wrote:

Poszukuje w Polsce wioski nazywajacej sie Wachowka (lub Wa,chowka).
Jezeli ktos z Panstwa wie gdzie lezy ta miejscowosc to bede bardzo
wdzieczny
z informacje.

Jerzy Staszkowski


Skorowidz Polskiego Atlasu Samochodowego, wyd. Polskie Przeds.
Wydawnictw Kartograficznych, Wwa 1992 nie zawiera takiej nazwy.
Sa trzy wsie o zblizonych nazwach: Wachowice, Wachow, Nowy Wachow.
Wszystkie trzy znajduja sie przy drodze nr 901 miedzy miastami
Olesno i Dobrodzien, ok. 2-3 km na poludnie od Olesna (Olesno
lezy w dawnym woj. czestochowskim miedzy Kluczborkiem i Lublincem).

tjk



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-28 Wątek Marcin Mankowski

On 28 Jun 00, at 15:26, Andrzej Szymoszek wrote:

A wiesz co Polacy mowia? Ze Niemcy nie zajda daleko budujac
   filozofie na Kancie i na Nietzsche'm (czytaj: na kancie
   i na niczym ;)

Przekrecil Pan, to byl zart z Polakow (Nowaczynski? Lec?):

"Niech sie Szkopy nie chwala swoim Kantem i Nietzschem,
my tez umiemy puszczac kantem i filozofowac o niczem."



Re: Gdzie lezy Wachowka?

2000-06-28 Wątek R. Antoszewski

 Date:  Wed, 28 Jun 2000 18:36:12 -0400
 Reply-to:  Discussion of Polish Culture list
[EMAIL PROTECTED]
 From:  Tomasz J Kazmierski [EMAIL PROTECTED]
 Subject:   Re: Gdzie lezy Wachowka?
 To:[EMAIL PROTECTED]

 On Tue, 27 Jun 2000 20:03:51 -0600, Jerzy Niewola [EMAIL PROTECTED]
 wrote:

 Poszukuje w Polsce wioski nazywajacej sie Wachowka (lub Wa,chowka).
 Jezeli ktos z Panstwa wie gdzie lezy ta miejscowosc to bede bardzo
 wdzieczny
 z informacje.
 
 Jerzy Staszkowski


 Skorowidz Polskiego Atlasu Samochodowego, wyd. Polskie Przeds.
 Wydawnictw Kartograficznych, Wwa 1992 nie zawiera takiej nazwy.
 Sa trzy wsie o zblizonych nazwach: Wachowice, Wachow, Nowy Wachow.
 Wszystkie trzy znajduja sie przy drodze nr 901 miedzy miastami
 Olesno i Dobrodzien, ok. 2-3 km na poludnie od Olesna (Olesno
 lezy w dawnym woj. czestochowskim miedzy Kluczborkiem i Lublincem).

 tjk

Wachowka, [Wach`owka]  przysiolek w gromadzie Bialopole, pow
Hrubieszow, blisko przystanku PKO Dorohusk, dokumenty prowadzi Urzad
Stanu Cywilnego w Bialopolu.

Z nalezytym powazaniem -

Roman Antoszewski
-
Laingholm, Titirangi, Auckland, New Zealand
tel/fax [64] [9] 817 3690; mobile: 025 284 7207
e-mail: [EMAIL PROTECTED]  OR [EMAIL PROTECTED]
homepage: http://homepages.ihug.co.nz/~antora



Re: Gdzie lezy Wachowka?

2000-06-28 Wątek Marcin Mankowski

On 28 Jun 00, at 18:36, Tomasz J Kazmierski wrote:

 Sa trzy wsie o zblizonych nazwach: Wachowice, Wachow, Nowy Wachow.
 Wszystkie trzy znajduja sie przy drodze nr 901 miedzy miastami
 Olesno i Dobrodzien, ok. 2-3 km na poludnie od Olesna (Olesno
 lezy w dawnym woj. czestochowskim miedzy Kluczborkiem i Lublincem).

Na Wolyniu w rejonie Lucka.
http://pixel.cs.vt.edu/library/refs/link/places.txt
Wachowka, E-6, Rozyszcze, Luck



Rachowanie logarytmu naturalnego z 2, ln(2)

2000-06-28 Wątek SZTUKA MYSLENIA (wh)

NOTACJA.

oo  --  nieskonczonosc
K -- 1000 (tysiac)
M -- 100 (milion)
ln -- logarytm naturalny



Rachowanie ln(2)


Niech naszym celem bedzie policzenie logarytmu naturalnego
z liczby 2, ln(2).  Poniewaz ln(2) jest polem krzywolinijnego
trapezu, ktorego podstawa/ jest odcinek [1 2], na osi x,
a gornym ograniczeniem jest wykres funkcji  y = 1/x, to
obliczmy to pole w przyblizeniu.  Podzielimy nasz trapez
na  n  trapezow o podstawach od  1+(k-1)/n  do  1+k/n, przy
czym w celu przyblizenia, zamienimy kazdy z tych krzywolinijnych
trapezow na prostokat o tejze podstawie, i o wysokosci

y = 1/(1+k/n) = n/(n+k)  dla k=1 ... n

Poniewaz dlugosc podstawy kazdego prostokata wynosi  1/n,
to ich pola sa rowne  k/(n+k), a suma ich pol jest rowna:

S(n) := 1/(n+1) + 1/(n+2) + ... + 1/(2*n)

Oczywiscie nasze prostokaty zawieraly sie w odpowiednich
trapezach, wiec  S(n)  ln(2);  a gdy  n  dazy do
nieskonczonosci, to blad jest coraz mniejszy i w granicy
dostajemy  S(n) -- ln(2)  (gdy  n -- oo).

Chociaz mozemy teraz policzyc  ln(2)  z dowolna dokladnoscia,
to metoda nasza jest nieekonomiczna.  Mimo to, dla nabrania
wyczucia, zastosujmy ja/ na rozgrzewke.  Dla  n=2  dostajemy

 S(2) = 1/3 + 1/4 = 7/12

To nasze pierwsze przyblizenie dla ln(2). Nastepnie policzmy
od razu  S(4), by skorzystac z energii wlozonej w liczenie
S(2):

S(4) = 1/5 + 1/6 + 1/7 + 1/8 = 1/5 + 1/7 + (1/2)*S(2)

 =  12/35 + 7/24  =  533/840

Nastepnie mozemy policzyc  S(8), itd.  Ale jaki przy tym
popelniamy blad?  Zaraz to wyjasnie/.

Otoz jako cwiczenie (chocby na indukcje matematyczna)
odowodnijcie, albo mi uwierzcie, ze:

  S(n) =

  1/(n+1) + 1/(n+2) + ... + 1/(2*n)  =


  1 - 1/2 + 1/3 - 1/4 + ... + 1/(2*n-1) - 1/(2*n)

Taki elegancki wzor (zauwazylem go w "archeologicznych czasach"),
a nigdy nie widzialem go w druku.

Wynika z niego wzor Leibniza, 1646-1716:


ln(2) = 1 - 1/2 + 1/3 - 1/4 + ...

gdzie tym razem sumuje sie nieskonczony szereg; a jak?
Poprzez wyliczanie  S(n).  Gdy policzymy  S(n)  to
zaniedbujemy nieskonczony "ogon":

1/(2*n+1) - 1/(2*n+2) + ...

i to jest wlasnie blad obliczenia.  Latwo przekonac sie, ze
blad ten nie przekracza pierwszego wyrazu, jest mniejszy
niz  1/(2*n+1). Aby uzykac  ln(2) z dokladnoscia do 1/1000,
poprzez rachowanie  S(n), nalezy dokonac setki, a nawet
ponad tysiac operacji arytmetycznych. Zeby zapewnic sobie,
ze "ogon" bedzie mial wartosc mniejsza niz  1/1000  nalezy
wziasc  n=500.  Trzeba wtedy wyliczyc 500 ulamkow (500 odwrotnosci
liczb naturalnych, lub 100 gdy uzywac szeregu
 1 -1/2 + 1/3 - 1/4 + ...).  Poniewaz uzywamy systemu
dziesietnego, to dochodza jeszcze bledy przyblizen dziesietnych.
Wiec nalezy wziasc na przyklad  n=1000, a kazdy wyraz  1/n
policzyc z dokladnoscia do 1/4M  (M - milion).  Wtedy przy
dodawaniu dwoch tysiecy wyrazow suma bledow dziesietnych nie
przekroczy  2000 * 1/4M = 1/2000.  Razem z bledem 1/2000,
wynikajacym z pominiecia ogona, dostajemy blad nie wiekszy
niz 1/1000.

W dalszym ciagu nie bede bral pod uwage bledu dziesietnego.
Warto jednak pamietac, ze im prostszy wzor, tym mniej okazji
do takich bledow.

-- * -- * -- * --

Wzor Leibniza jest granicznym przypadkiem szeregu
Taylora:

ln(1+x)  =  x - x^2/2 + x^3/3 - x^4/4 + ...

ktory rzeczywiscie jest zbiezny do ln(1+x)  gdy  |x|  1.
Wzor Leibniza otrzymujemy formalnie z szerewgu Taylora
przez podstawienie  x = 1, czyli na granicy przedzialu
|x|  1, ale juz na zewnatrz. Dlatego dowod wzoru Leibniza
poprzez wzor Taylora wymaga dodatkowego wysilku (na ktory na
P-L jestewsmy za leniwi).

Wszystko jedno szereg Taylora jest pozyteczny
w liczeniu  ln(2):

  ln(2) = -ln(1/2) = -ln(1 - 1/2)

=  1/2 + (1/2)^2/2 + (1/2)^3/3 + (1/2)^4/4 + ...

Postep uzyskalismy ogromny. Tym razem zeby wyliczyc  ln(2)
wystarczy 10 wyrazow szeregu.  Ogon, ktory pominiemy szacuje
sie od gory przez szereg geometryczny nastepujaco:

(1/2)^11/11 + (1/2)^12/12 + ...  

(1/2)^11/11 + (1/2)^12/11 + (1/2)^13/11 + ...

=  (1/2)^10/11   1/11000

Blad spowodowany usunieciem ogonu jest mniejszy niz
1/10K (K - tysiac). Gdyby wyrazy szeregu porachowac dosc
dokladnie to ostateczny blad po przejsciu do notacji
dziesietenj moglby wciaz byc mniejszy niz 1/10K, a juz
z latwoscia mniejszy od 1/1000.

Im wiekszej za/damy dokladnosci tym dramatyczniejszy
jest postep, ktory zawdzieczamy metodzie szeregu Taylora.
Dla dokladnosci  1/M  (M - milion) wystarczy 20 wyrazow
powyzszego szeregu Taylora, podczas gdy poprzednia metoda
wymagala miliona wyrazow.

   -- * -- * -- * --

Na tym nie koniec. W matematyce nigdy nie ma konca zabawie.
Poniewaz:

2  =  (1 + 1/3) / (1 - 1/3)

to:

ln(2) =  ln(1 + 1/3) - ln(1 - 1/3)

Mozemy teraz przedstawic  ln(2)  jako sume dwoch
szeregow Taylora, dla  ln(1 + 1/3)  i dla  ln(1 - 1/3),
ktorych co drugi wyraz jest identyczny, a co drugi
kasuje sie z 

Aforyzmy Nietzschego

2000-06-28 Wątek Tomasz J Kazmierski

"Albo czlowiek jest pomylka Boga, albo Bog jest pomylka
czlowieka". [kwintesencja pesymistycznego ateizmu :-)]

"Szalenstwo rzadko przytrafia sie jednostkom. Ale w
grupach i narodach wystepuje jako regula".

"Najprosciej zdeprawowac mlodzienca mowiac mu, by ufal
tym co mysla tak samo jak on, a nie ufal tym, co mysla
inaczej"

"Prawdziwy mysliciel nie potrzebuje, by inni obalali jego
tezy. On robi to sam".

"Prawdziwi mysliciele zachowuja sie w stosunkach z innymi
komicznie. Chcac byc zrozumiani, musza symulowac powierzchownosc".

"Z czego czlowiek stworzyl kobiete? Z zebra swojego boga".

"Trzeba miec naprawde dobra pamiec, zeby wywiazac sie
z danego slowa. Taki jest zwiazek miedzy moralnoscia i
intelektem".

"Silny charakter po powzieciu decyzji zamyka uszy na
najmadrzejsze nawet kontrargumenty. Taki jest zwiazek
miedzy sila woli i glupota."

"Najgorsi czytelnicy aforyzmow, to przyjaciele autora".


tjk



Ockham, nauka, religia i autorytet, bylo: RE: Lacznie - ateizm, Nolte, Inkwizycja ...

2000-06-28 Wątek Piotr Palacz

 -Original Message-
 From: Discussion of Polish Culture list
 [mailto:[EMAIL PROTECTED]]On Behalf Of Marcin Mankowski
 Sent: Wednesday, June 28, 2000 16:03
 To: [EMAIL PROTECTED]
 Subject: Lacznie - ateizm, Nolte, Inkwizycja ...


 Uta Zablocka napisala:

  Nie, ateista pop prostu _nie_  _wierzy_ w istnienie Boga.
  Wiec ani sie go nie kocha, ani nie nienawidzi. Ma obojetny
  stosunek. To nie znaczy, ze ma obojetny stosunek do innych
  spraw zwiazane z wiara, n.p. do kosciola.

 "Po prostu"? Wcale nie jest to takie proste. To prawda,
 ze namnozylo sie w ostatnich pokolenia naiwnych ateistow
 (naiwnosc wcale nie musi byc wada) to znaczy ludzi, ktorzy
 nie doszli do swego ateizmu porzez bunt, doglebne przemyslenia
 ale odziedziczyli je po rodzicach, srodowisku i masowej
 kulturze gdzie autorytetami sa takie osoby jak Carl Sagan.
 Dobrym przykladem na ateizujacy masowy produkt
 jest fantastyczno-naukowy film Kontakt, gdzie "wyksztalceni"
 bohaterzy powoluja sie miedzy innymi na "Brzytwe Ockhama".
 W ten sposob ten wybitny i calkiem pobozny sredniowieczny
 mysliciel - tworca metody naukowej zostaje "spopularyzowany"
 w sposob, ktory zapewne nie przysnil mu sie nawet w
 najgorszych koszmarach.

Dla ustalenia uwagi Ockham nie byl tworca zadnej metody naukowej.
Sentencja o niemnozeniu bytow podan potrzebe zostala sformulowa,
przynajmniej w formie najczesciej oecnie przypisywanej Ockhamowi,
przez Leibniza i upowszechniona przez Newtona i Macha.
Jest ironia historii, ze owa zasada stala sie, pewnie niebezpodstawnie,
jednym z fundamentow nauki, dostarcza bowiem kryterium wartosciowania
hipotez i teorii.

Fakt, ze Ockham mogl byc wierzacy, ma znaczenie anegdotyczne
i ma sie nijak do tego, czy brzytwa O. jest czy nie jest dobra
zasada czy to w odniesieniu do teorii/hipotez "naukowych"
czy "religijnych".

Na marginesie moze warto wspomniec, ze O. byl przez hierarchie koscielna
przesladowany, co przyczynilo sie do jego przenosin z Londynu do Francji
a opozniej Niderlandow, a skonczylo na ekskomunikacji.
Tak wiec jako wzor osobowy dla roznej masci heretykow i niewiercow
nie jest on taki niedorzeczny.


 Ateisci szukac swojego rodowodu powinni gdzie indziej -
 u Woltera, Marksa, Nietzschego czy Sartra.

Problem raczej z tym, ze ateisci - takze wolnomysliciele
i libertyni - wcale rodowodu ani wlasnych autorytetow nie sa
zmuszeni szukac. Oddanie autoretytom - a przynajmniej Autoretytowi -
jest atrybutem myslenia religijnego, a nie ateistycznego.


Piotr



Re: Ockham, nauka, religia i autorytet, bylo: RE: Lacznie - ateizm, Nolte, Inkwizycja ...

2000-06-28 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Piotr Palacz
/../
 Problem raczej z tym, ze ateisci - takze wolnomysliciele
 i libertyni - wcale rodowodu ani wlasnych autorytetow nie sa
 zmuszeni szukac. Oddanie autoretytom - a przynajmniej Autoretytowi -
 jest atrybutem myslenia religijnego, a nie ateistycznego.


 Piotr

Otoz to! Lepiej nie mozna to powiedziec:-)


Uta



Re: Rachowanie logarytmu naturalnego z 2, ln(2)

2000-06-28 Wątek Krzysztof Cena

 Ale nie chce pisac za duzo w proznie, wiec koncze
 i na wszelki wypadek pozdrawiam (a nuz ktos tu dotarl),

Dotarlem z przyjemnoscia i rowniez pozdrawiam-
Krzysztof Cena



Ateizm vs. agnostycyzm (bylo: Mieszane systemy wyborcze)

2000-06-28 Wątek W.Jeglinski

 Od: Uta Zablocki-Berlin:

 Nie, ateista pop prostu _nie_  _wierzy_ w istnienie Boga. Wiec
 ani sie go nie
 kocha, ani nie nienawidzi. Ma obojetny stosunek.
 /.../

Wydaje mi sie, ze owszem, istnieje atezim, ktory kategorycznie, 'czynnie' i
nieobojetnie zaprzecza istnieniu Boga. Mysle o ateizmie dogmatycznym. Znana
jest rowniez postawa, opisywana jako ateizm polemiczny badz antyteizm.
Obojetny stosunek do faktu istnienia/nieistnienia Boga raczej  przypomina
agnostycyzm. Nawet najblizszy agnostykowi ateista sceptyczny jednak
twierdzi, ze Boga nie ma, a nie 'nie wiem czy Bog jest'. Czy myla sie ci,
ktorzy sadza, ze tak 'nie wierze' jak i 'wierze' nie sa wyrazem obojetnosci?

Wojtek Jeglinski



-- [POLBOX - REKLAMA] --
Polski konkurs internetowy ruszyl! Ocen internet! Zostan jurorem
i wygraj nagrode! Szczegoly na stronie http://www.inetcom.pl