Re: Brawo Rumunia
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! We wtorek, 21 wrzesnia 1999 o godzinie 6:46 po poludniu Pan Andrzej Szymoszek napisal: > (...) > 4. Proces prywatyzacji jest niezwykle trudny, szczegolnie > trudno w nim o uczciwosc wszystkich zainteresowanych, ale > chodzi nie tylko o mozliwosc korupcji czy wyprzedazy za > bezcen. Dla wspolnego dobra wazne jest, by prywatyzowany > majatek sluzyl ludziom mozliwie najlepiej. Przykladowo, > przejmujac jakis zaklad, prywatny wlasciciel daje zalodze > gwarancje dalszego zatrudnienia. > (...) Ulegl Pan propagandzie. To te konkretne procesy prywatyzacyjne, ktore stosuje w tej chwili Polska sa niezwykle trudne, metne, skomplikowane i korupcjogenne. Ale istnieje sposob prywatyzacji, ktory jest niezwykle prosty, jasny i uczciwy: http://www.kki.net.pl/gobasek/bwana/jakdziel.htm Panstwo sprywatyzowalo "Wprost". Przy okazji tej prywatyzacji wydalo troche pieniedzy na rozne rozprawy sadowe po czym sprzedalo gazete, za 1 mln dolarow, choc byl oferent dajacy wiecej. Jaka to koniecznosc dziejowa i obiektywna trudnosc procesu kaze sprzedawac w ten sposob? Co szkodzilo sprzedac to na licytacji? Z powazaniem, Grzegorz Swiderski http://www.datapolis.pl/grzes/
Re: anty/ polonizm/ semityzm w jednym stali domku?
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W poniedzialek, 04 pazdziernika 1999 o godzinie 2:40 rano Pan Lucjan napisal: > Niniejszym prosilbym o przyklady owych antypolskich wypowiedzi > ktorych ponoc jest na Polandelu "tyle samo" co antysemickich. > (...) Ja moge podac taki przyklad. Niedawno Pan Chris wymieniajac z nazwiska kilku Polkow poddal w watpliwosc ich moralnosc i dotrzymywanie przysiegi malzenskiej. To jest przejaw antypolonizmu. No bo gdyby napisal o jakims Zydzie, ze sie puszcza to bylby to jawny antysemityzm, nieprawdaz? A gdyby jeszcze dodal, ze wsrod zydowskich elit wladzy zdrada malzenska jest rzecza powszechna (tak jak zasugerowal to w stosunku do polskich politykow), to juz ewidentnie zaslugiwalby na wiezienie za antysemityzm. Z powazaniem, Grzegorz Swiderski http://www.datapolis.pl/grzes/
Re: Role models?
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W czwartek, 07 pazdziernika 1999 o godzinie 7:13 rano __L napisalo: > ps. aha, zeby nie bylo watpliwosci teraz czy w przyszlosci: w > dupie mam pozdrowienia Grzegorza Swiderskiego! Nie rozumiem. Czy moglby mi ktos wyjasnic o co chodzi temu anonimowemu osobnikowi? Kiedy ja to pozdrawialem i dlaczego to ma w dupie moje pozdrowienia? Z powazaniem, Grzegorz Swiderski http://www.datapolis.pl/grzes/
Re: obrazliwe strony www
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! We wtorek, 12 pazdziernika 1999 o godzinie 6:36 rano Pan Bartek Rajwa napisal: > (...) > Poczynajac od informacji o tym, ze (cytuje) ,,biali maja > sprawniejsze mozgi, gdyz zimny klimat nauczyl ich myslec'', > (...) Ja tylko chcialbym przeslac pewien cytat uzasadniajacy, ze nie jest to wcale takie kompletnie absurdalne stwierdzenie. Ja juz jakis czas temu przesylalem to na Poland-l, wiec przepraszam za powtarzanie sie (bylo mi latwo to znalezc, bo i tak juz to raz przepisalem). Cytat pochodzi z traktatu Monteskiusza "O duchu praw": "Zimne powietrze sciaga zakonczenia zewnetrznych zylek naszego ciala; to pomnaza ich sprezystosc i sprzyja doplywowi krwi od konczyn do serca. Zmniejsza dlugosc tychze zylek, przez co pomnaza ich sile. Cieple powietrze, przeciwnie, zwalnia konczyny zylek i wydluza je; zmniejsza tedy ich sile i sprezystosc. Ludzie sa tedy krzepciejsi w zimnych klimatach. Czynnosc serca i oddzialywanie najdrobniejszych zyl odbywaja sie sprawniej, soki sa w lepszej rownowadze, krew bardziej prze ku sercu i nawzajem serce ma wiecej sily. Ta wieksza sila musi wydawac wiele skutkow: na przyklad wiecej dufnosci w samym sobie, to znaczy wiecej odwagi; wiecej poczucia wlasnej wyzszosci, to znaczy mniejsza zadze zemsty; wieksze przeswiadczenie wlasnego bezpieczenstwa, to znaczy wiecej szczerosci, mniej podejrzen, chytrosci i podstepow. (...) Ludy w goracych krajach sa lekliwe, podobnie jak starcy; ludy w zimnych krajach sa odwazne jak ludzie mlodzi. (...) W krajach polnocnych spotkacie ludy ktore maja malo wad, dosc wiele cnot, wiele prostoty i szczerosci. W miare jak zblizacie sie do krajow poludniowych, rzeklibyscie, iz oddalacie sie od samej moralnosci: zywsze namietnosci beda mnozyly zbrodnie; kazdy stara sie wydrzec drugiemu przewagi sprzyjajace tymze namietnosciom. W krajach umiarkowanych ujrzycie ludy niestale w swoich obyczajach, nawet w swoich przywarach i w swoich cnotach: klimat nie jest tam dosc staly aby w nich tchnac stalosc. Goraco klimatu moze byc tak nadmierne, iz cialo bedzie zupelnie bez sily. Wowczas omdlalosc przejdzie i na ducha; zadnej ciekawosci, zadnego szlachetnego zamyslu, zadnego wznioslego uczucia; sklonnosci beda tam zupelnie bierne; lenistwo bedzie tam szczesciem; wiekszosc kar bedzie tam lzejsza do udzwigniecia niz zywosc duszy, a niewola mniej nieznosna niz sila ducha potrzebna do powodowania soba." Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 12 pazdziernika 1999
Re: anty etc - man.poznan.pl - donosy...
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! We wtorek, 12 pazdziernika 1999 o godzinie 1:13 rano Pan Richard Majchrzak napisal: > (...) > A co do donosow, to uwazam, ze tylko szmaty sie nimi > posluguja. Dlatego nawet zal bylo sie odezwac slyszac > "falszywy" placz osob o podwojnych obliczach i to na liscie > ktora w nazwie ma slowo POLAND. A niby dlaczego donosicielstwo jest zle? Dlaczego donosza tylko szmaty? Rozumiem, ze np. szmata jest pewien Polak, ktory doniosl Zachodowi, ze Niemcy masowo morduja Zydow w Polsce, tak? Albo szmata jest pewien polski pulkownik, ktory doniosl amerykanskiemu wywiadowi o planach wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, tak? Albo jak doniose na policje, ze bylem swiadkiem przestepstwa, to tez jestem szmata? Albo jak doniose wladzom panstwa, ze ktos spiskuje przeciw niemu to tez bede szmata niezaleznie od tego jakie to jest panstwo i jaki ma ustroj, tak? Ja mysle, ze nie jest tak, ze donosicielstwo jest generalnie zle, a tylko w wyjatkowych przypadkach jest dobre - jest odwrotnie: donosicielstwo jest dobre (szczegolnie gdy dotyczy informowania organow panstwa), a tylko w wyjatkowych okolicznosciach jest zle, a Pan piszac, ze tylko szmaty posluguja sie donosami po prostu nie przemyslal sprawy. Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 12 pazdziernika 1999
Re: Robert Czarkowski znow w wiezienu
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! We wtorek, 12 pazdziernika 1999 o godzinie 9:03 po poludniu Pan Jacek Gancarczyk napisal: > Wg informacji konsula RP w Panamie wieziony od 1993 roku w > Paniamie polski dziennikarz Robert Czarkowski ma byc wkrotce > przekazany do kraju. Zdjecie z badan szpitalnych i relacja z > rozmowy telefonicznej jest pod adresem: > > http://home3.swipnet.se/~w-30417/czarkowski/ No i informacje o sprawie mozna tez znalezc tu: http://www.datapolis.pl/grzes/rc.htm Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 12 pazdziernika 1999
Re: niedowiarkom ku "uciesze"
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W srode, 13 pazdziernika 1999 o godzinie 7:24 po poludniu Pan W.Glowacki napisal: > Puszczam ten list, choc ma malo wspolnego z Poland-L. Chyba > poza jednym; pamietam dyskusje niektorych listowiczow z > pewnym sigiem p.Owoca. Moze teraz uwierza, badz co badz > Hameryka to Hameryka, a jakies tam sobie administratow > wymysly-: Nie przekonalo mnie to. > W.G > tym razem filokalendarzysta. > ps. mam nadzieje, ze nie dzialam na (nie)korzysc serwera w > Buffalo, ani tez nie obrazam zadnych innych, roznych > miejszosci, ktore sie poslugujatym troche innymi kalendarzami. > > According to the U.S. Naval Observatory, > the end of the second millennium and the beginning > of the third will be reached on 1 stycznia 2001. > This date is based on a calendar created in 526 A.D. > by Dennis the Diminutive, the head of a Roman monastery > who forged a common calendar from the divergent dating > systems of his day. Rather than starting with the year zero, > the calendar begins with the date January 1, 1 A.D. To jest tylko stwierdzenie. A gdzie uzasadnienie? > Consequently, the next millennium is not officially reached > until January 1, 2001. Despite this fact, > much of the world will celebrate on 31 grudnia 1999 > as the calendars flip to the year 2000. > > To read more about it please to go: > http://www.thetruth.com@3499118741/millennium Ten adres mi nie dziala. Nadal wiec podtrzymuje moje zdanie, ze nie wiadomo kiedy zaczyna sie nastepne tysiaclecie: http://www.datapolis.pl/grzes/kzsxxiw.htm Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 13 pazdziernika 1999
Re: niedowiarkom ku "uciesze"
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W czwartek, 14 pazdziernika 1999 o godzinie 2:20 po poludniu Pan Andrew M. Sikorski napisal: > Wiadomo Panie Grzegorzu. Nastepne tysiaclecie zaczyna sie > zaraz po tym jak sie skonczy poprzednie, a skonczy sie gdy > uplynie 2000 lat. Od jakiego momentu? W ktorym dokladnie dniu byl poczatek naszej ery? Tylko prosze o odpowiedz z uzasadnieniem. > Niezaleznie jak bysmy liczyli pierwszy rok, od roku zerowego, > czy od pierwszego, to 2000 lat minie dopiero w grudniu > 2000, a nie 1999 (mozna nawet uwzglednic luke 10 dni z 1582 > roku w kaledarzu Grzegorza XIII). Tak wiec trzecie > tysiaclecie zacznie sie za ponad rok dopiero. > (...) Moim zdaniem 2000 lat powinnismy liczyc od 1 stycznia roku, o ktorym Dionizy Maly myslal, ze urodzil sie Chrystus. Ja pokazuje prawdopodobne rozumowanie Dionizego: http://www.datapolis.pl/grzes/kzsxxiw.htm - nie musial znac zera, bo lata za czasow Chrystusa liczyl w mierze rzymskiej. Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 15 pazdziernika 1999
Re: Maggie w akcji
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W czwartek, 21 pazdziernika 1999 o godzinie 8:23 po poludniu Pani Katarzyna Zajac napisala: > Zalaczam ponizej tresc przemowienia baronowej Margaret > Thatcher wygloszonego 6 pazdziernika na konferencji Partii > Konserwatywnej w Blackpool w obronie Pinocheta : > (...) Na stronach dotyczacych Augusto Pinocheta (http://www.datapolis.pl/grzes/gapu.htm) umiescilem ten tekst. Czy ma Pani cos przeciwko? Jesli nie, to ewentualnie prosze o informacje co jeszcze tam dodac (moze nazwisko tlumacza - czy to Pani tlumaczyla?) Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 22 pazdziernika 1999
Re: Adwokat wspomina...
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W piatek, 05 listopada 1999 o godzinie 8:16 po poludniu Pani Katarzyna Zajac napisala: > (...) > W trakcie owego wywodu Dershowitz wyglosil bunczuczne - i > przyz- naje - dosc szokujace oswiadczenie, brzmiace mniej > wiecej tak : > > Gdybym to ja bronil Adolfa Hitlera, z pewnoscia > uzyskalbym dla niego uniewinnienie. > > Ja to widze czarno. Wiem, ze obronca ma inne zadania niz > sedzia. Ale ten cynizm gwiazdy amerykanskiej palestry byl > porazajacy. Wyglada na to, ze nie tylko amerykanscy studenci > upewniaja sie w przekonaniu, ze w sadzie w najmniejszym > stopniu nie liczy sie sprawiedliwosc, czy tez dotarcie do > prawdy. Najwazniejsza jest umiejetnosc manipulowania > przebiegiem procesu. Alez wlasnie cala procedura sadowa sluzy sprawiedliwosci i docieraniu do prawdy. I im bardziej tendencyjni, cyniczni i jednostronni sa obroncy i oskarzyciele, tym wieksza pewnosc, ze dotrzemy do prawdy. No bo gdyby jedna strona sporu mniej manipulowala i sama starala sie byc bardziej obiektywna, to tym dzialaniem w sposob sztuczny, czyli niezalezny od sprawy, przyczynialaby sie do zwyciestwa przeciwnika, ktory nie mialby skrupulow. No a jesli zalozymy, ze wszyscy uczestnicy sporu beda zawsze starac sie byc obiektywnymi, to po co caly sad i spor? Od razu nalezy wziac taka obiektywna osobe, przedstawic jej dowody i niech oceni sprawe. > A juz wrazliwosc poszkodowanych, czy tez ich interesy, nie > licza sie zupelnie. A to nie jest juz wina procedury sadowej. To jest wina zlego prawa - kary za przestepstwa powinny glownie polegac na tym, ze przestepca powinien zostac zmuszony do zadoscuczynienie z nawiazka szkod jakie wyrzadzil. Dopiero gdy nie ma mozliwosci zadoscuczynienia powinien dostac kare wiezienia czy smierci. Sprawiedliwosc to przede wszystkim oddanie czlowiekowi tego co mu sie nalezy. Zadoscuczynienie ofierze nalezy jej sie duzo bardziej niz kara przestepcy. Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sobota, 6 listopada 1999
Karty
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! Szanowni Polnadelowicze! Chcialbym zaproponowac temat, ktory jeszcze za mojej bytnosci nie byl poruszany na tej liscie. Lubicie grac w karty? Otoz wymyslilem rewelacyjna gre: polaczenie brydza, kierek i preferansa. Gra jest z licytacja i rozgrywka jak w brydzu, ale gra sie w trzy osoby - kazdy na wlasne konto. Gra ma bardzo proste zasady, ale licytacja jest tak skomplikowana strategicznie, ze jest kluczowa w tej grze - wytrawny gracz stosujacy blefy i rozne zagrywki psychologiczne moze czesto rozstrzygnac gre na swoja korzysc juz w samej licytacji praktycznie niezaleznie od karty jaka dostanie. Opis tej gry umiescilem tu: http://www.datapolis.pl/grzes/karty.htm Prosze o pomoc w wymysleniu nazwy dla tej gry i prosze o uwagi jesli ktos z Panstwa w to zagra. A moze ktos pamieta zasady innych ciekawych gier w karty? Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sobota, 6 listopada 1999
Re: ta liste tworza ludzie na nia zapisani
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W poniedzialek, 08 listopada 1999 o godzinie 9:08 po poludniu Pan W i t o l d O w o c napisal: > (...) > Poprosilbym moze o kilka propozycji o tym jak klasyfikowac > listy wzgledem tego oto (waznego - wielokrotnie pisane bylo, > nietylko przeze mnie o tym): > > Nie zauwazylem tylko jednego - zakazu agresywnego atakowania > > rozmowcow. Na dodatek realizowanego... > [por. wyzej "personalne ataki na wspolrozmowcow"] > > Tym razem nie oczekuje stuprocentowego rozwiazania, a sugestie. > Moja decyzje, jak zwykle, Panstwu przekaze. > (...) Ja proponuje nastepujace zasady: http://www.datapolis.pl/grzes/es.htm Przesylam te zasady, ktore dotycza poruszonego przez Pana tematu: (...) Na drugim koncu sieci siedzi zywy czlowiek. Dlatego kazdy list czy artykul powinien byc solidnie przemyslany. Lepiej nie pisac pod wplywem emocji i przed wyslaniem kontrowersyjnego listu jeszcze raz go przeczytac i przemyslec. Przy kontaktach z innymi ludzmi poprzez poczte elektroniczna pospiech nie jest konieczny. Lepiej wyslac cos sensownego z kilkudniowym opoznieniem, niz pochopnie wyslac nie przemyslany list. (...) Pisanie zartem, humorystycznie czy z sarkazmem wymaga szczegolnej ostroznosci. Bez osobistego kontaktu intencje i slowa nadawcy moga byc zle zrozumiane, np. jako zlosliwa krytyka. (...) Przesylki nadawane na liste powinny byc formulowane w sposob kulturalny. Dopuszczalne sa sformulowania agresywne, ale musza byc pozbawione chamstwa i wulgarnosci. Nie wolno w zaden sposob obrazac swego oponenta lub innych uczestnikow dyskusji przy uzyciu klamstwa na ich temat, insynuacji lub obrazliwych epitetow. Bezwzglednie zakazane sa nie sprowokowane ataki osobiste przy uzyciu pomowien. Zakazane jest przesylanie na liste dyskusyjna falszywych informacji na temat przeszlych zdarzen, bez zaznaczenia, ze jest to falsz. (...) Mozna prowokowac innych do dyskusji. Publiczne czy pol-publiczne (np. na zamknietych listach dyskusyjnych) dyskusje sluza konstruktywnej wymianie pogladow i polemikom. Powinno sie traktowac innych uczestnikow dyskusji tak jak samemu chcialoby sie byc potraktowanym. Z powazaniem stycznia Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 8 listopada 1999
Donosicielstwo (bylo: prosba p.A.S.)
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W czwartek, 11 listopada 1999 o godzinie 2:02 po poludniu Pani Anna Niewiadomska napisala: > (...) > A donosicielstwo jest obrzydliwe i nie powinno byc latwo > zapominane. > (...) Donosicielstwo nie jest obrzydliwe!!! Jest jak najbardziej dobre, potrzebne i szlachetne! Gdyby na Poland-L naprawde dokonano jakiegos przestepstwa, albo ktos napisalby, ze popelnil przestepstwo i gdyby naprawde nikt na to nie zareagowal, to doniesienie o tym fakcie policji czy wlascicielowi serwera, na ktorym jest Poland-L byloby dobre. Dlatego nie wolno potepiac Pana Kobosia za sam fakt, ze cos doniosl. Trzeba potepic go za to, ze klamal i jego donos byl falszywy. To klamstwo jest obrzydliwe, a nie donosicielstwo. A przekazanie komus prawdy mozna pietnowac tylko wtedy, gdy obiecalo sie komus ta prawde utrzymac w tajemnicy i nie zdradzac jej nikomu. Zupelnie nie rozumiem dlaczego wiekszosc z Panstwa traktuje slowo "donosicielstwo" za zle czy pejoratywne. Donos oznacza najczesciej poinformowanie wladcy czy zwierzchnika o jakims fakcie dotyczacym jego poddanego czy podwladnego - czyli najczesciej jest zwiazane z systemem hierarchicznym. Uznawanie donosu za zle oznacza, ze kazdy czlonek hierarchii winien jest wieksza lojalnosc w stosunku do kogos rownego sobie w tej hierarchii niz w stosunku do zwierzchnika. Moim zdaniem takie postepowanie jest zle i burzy porzadek spoleczny. Stosunki hierarchiczne w spoleczenstwie sa dobre i aby je wzmacniac trzeba wykazywac wieksza lojalnosc w stosunku do zwierzchnika niz w stosunku do kogokolwiek innego. Pogardzanie donosicielstwem oznacza pogardzanie stosunkiem zwierzchnosci, a to prowadzi do rewolucji i anarchii. Wieksza lojalnosc w stosunku do podwladnych niz do zwierzchnika moze sluzyc tylko temu, by moc sie lepiej przeciw temu zwierzchnikowi buntowac. Ale sensowny i skuteczny bunt tez musi byc jakos zorganizowany - czyli musi byc stworzony jakis system hierarchiczny w grupie buntownikow. A wtedy brak lojalnosci w stosunku do zwierzchnika stwarza zarzewie nastepnego buntu w ramach poprzedniego buntu. I tak moze sie to ciagnac w nieskonczonosc generujac stan anarchii - a wtedy wszyscy traca i nikt nie zyskuje. Powszechne uznawanie donosicielstwa za zle powoduje, ze sluzby specjalne panstwa musza korzystac z uslug ludzi cynicznych, niemoralnych, slabych czy psychicznie niezrownowazonych - bo kazdy uczciwy i prawy obywatel uwaza wspolprace z sluzbami specjalnymi wlasnej ojczyzny za cos zlego. Cala ta sytuacja jest zla - gdyby uczciwi obywatele nie czuli niczego niestosownego we wspolpracy z wlasnymi sluzbami specjalnymi, to sluzby te nie musialyby stosowac metod krancowo niemoralnych w strzezeniu porzadku wewnetrznego. Takie drobiazgi jak wpajanie dzieciom, ze nie powinny naskarzyc nauczycielowi na kolege, ktory zrobil cos zlego powoduje, ze dzieci uodparniaja sie na zlo, ktore widza dookola siebie i staja sie obojetne. Tak wychowane dzieci, czuja wieksza lojalnosc w stosunku do kolegow, ktorzy namawiaja je do brania narkotykow czy popelniania drobnych przestepstw niz w stosunku do rodzicow, moralnosci czy wlasnej ojczyzny. Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 11 listopada 1999
Jak nie wstapic do UE
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! Szanowni Polandelowicze. Podobno powstala w Polsce partia polityczna, ktorej jedynym celem jest to, by Polska nie wstapila do UE. Ale, zeby zrealizowac taki plan, to trzeba wydac bardzo duzo pieniedzy na propagande. A ja wymyslilem tanszy sposob. Nie potrzeba wcale prowadzic drogiej kampanii i walczyc propagandowo, nie potrzeba wcale doprowadzac do niezgody na wstapienie w referendum. Jest prostsza i latwiejsza metoda: wariant czeski. Tylko trzeba to dobrze zorganizowac. Trzeba w jakims miescie (moze byc na peryferiach) wykupic kawalek terenu i wybudowac na nim osiedle. Ale osiedle trzeba podzielic na dwie czesci i od samego poczatku w regulaminie osiedla ustalic, ze wolno wewnatrz osiedla budowac mury. Nastepnie nalezy domy i mieszkania w jednej czesci sprzedac, a druga czesc oddac za darmo Cyganom. A po pewnym czasie nalezy zaczac budowac wysoki mur miedzy obiema czesciami. Wtedy UE oglosi, ze nie przyjmie Polski dopoki polski rzad nie zburzy tego muru - a rzad nie bedzie mogl tego zrobic, bo to bedzie teren prywatny i wszelkie pozwolenia beda wczesniej zalatwione. W ten sposob wlasciciel takiego osiedla stanie sie silnym podmiotem polityki zagranicznej i bedzie dyktowal warunki wstapienia do UE. Fajny pomysl? Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 25 listopada 1999
Re: handel w niedziele
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! Projekt AWS-u o zakazie handlu w niedziele jest niemoralny - zmusza przemoca do zachowan, ktore nikomu nie szkoda, nie powoduja konfliktow, a ich niemoralnosc jest problematyczna. Nie widze powodu, dla ktorego praca w supermarkecie w niedziele mialaby byc niemoralna, a praca w niedziele na stacji benzynowej, w radiu i telewizji, w cyrku, urzadzanie festynow, gield itd... byloby moralne. W chrzescijanstwie nie ma tak scislych regul co do czynnosci jakie wolno wykonywac w dzien swiety, jak ma to miejsce w religii zydowskiej. Wladze panstwa sa zobowiazane do tego by zapewnic kazdemu warunki na to, by mogl dzien swiety swiecic, ale nie znaczy to, ze wladze powinny zmuszac ludzi przemoca do swiecenia dnia swietego i do zakazywania wykonywania czynnosci, ktore wladze panstwa uznaja za nieodpowiednie do wykonywania w dzien swiety. Pelny wolny rynek i gwarantowanie przez panstwo prywatnych umow wystarczaja do tego by zapewnic warunki umozliwiajace kazdemu chetnemu do tego by mogl swiecic dzien swiety. Kazdy moze w takich warunkach podpisac umowe o prace zwierajaca klauzule o tym, ze pracownik w niedziele pracowac nie bedzie. Nic wiecej nie potrzeba. A jesli pracodawcy beda wymuszac na pracownikach wykonywanie prac w niedziele wbrew umowie, to wladza oczywiscie powinna na to reagowac i ukarac takiego pracodawce. Ale oprocz tego, ze projekt AWS-u jest niemoralny i ma zydowskie pochodzenie, to ma on jeszcze aspekt polityczny. Ten projekt nie ma szansy przejsc, bo sprzeciwia mu sie SLD, UW a nawet PSL. A na dodatek taki pomysl nie ma spolecznego poparcia. Czyli wszystko wskazuje na to, ze ten pomysl zostal podsuniety AWS-owi przez wrogow (najprawdopodobniej przez SLD) w celu dalszego kompromitowania AWS-u w oczach elektoratu. A AWS w swojej glupocie brnie w ta kompromitacje. Juz teraz SLD okolo 35% w sondazach a AWS okolo 15%. Jesli jeszcze dojdzie ten nieszczesny handel w niedziele i inne kompromitujace AWS pomysly, a na dodatek SLD uda sie doprowadzic do nie uchwalenia budzetu (a teraz beda mogli juz stosowac obstrukcje bez propagandowych strat), to wybory beda na wiosne i SLD zdobedzie wiekszosc w Sejmie pozwalajaca na samodzielne rzady. I glownie o to chodzi w calym tym projekcie - o dalsza kompromitacje AWS-u. Z powazaniem, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 6 grudnia 1999
Re: handel w niedziele
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W poniedzialek, 06 grudnia 1999 7:16 PM Pan Andrzej Szymoszek napisal: > On 6 Dec 99 at 13:53, Grzegorz Swiderski wrote: > > > Pelny wolny rynek i gwarantowanie przez panstwo prywatnych > > umow wystarczaja do tego by zapewnic warunki umozliwiajace > > kazdemu chetnemu do tego by mogl swiecic dzien swiety. > > Kazdy moze w takich warunkach podpisac umowe o prace > > zwierajaca klauzule o tym, ze pracownik w niedziele > > pracowac nie bedzie. Nic wiecej nie potrzeba. > > > > A jesli pracodawcy beda wymuszac na pracownikach wykonywanie > > prac w niedziele wbrew umowie, to wladza oczywiscie powinna > > na to reagowac i ukarac takiego pracodawce. > > Tego typu teorie wolnego rynku zakladaja swego rodzaju > symetrie pomiedzy "wolnymi" podmiotami: pracodawca i > pracobiorca. Niestety w praktyce symetrii nie ma: pracodawca > jest znacznie silniejszy, potezniejszy i on dyktuje warunki. Nie. W praktyce warunki dyktuja konsumenci. Potega najwiekszego prywatnego pracodawcy moze upasc w kilka chwil, gdy konsumenci przestana korzystac z jego towarow czy uslug. No chyba, ze go ochroni panstwo. Gdy pracodawca wykorzystuje swoja pozycje do zatrudniania pracownikow na niekorzystnych dla nich warunkach, to bardzo latwo jest kogos takiego pokonac na wolnym rynku: wystarczy zalozyc firme konkurencyjna, ktora da korzystniejsze warunki pracownikom i przejac pracownikow od konkurencji. Ale w praktyce takie dzialania sa oczywiscie utrudnione i ograniczane - ale nie robi tego rynek, ale ingerencja panstwa w ten rynek. Panstwo tworzac kodeks pracy, ustanawiajac monopole, koncesjonujac rozne rodzaje dzialalnosci gospodarczej, roznicujac wysokosc podatkow i dotacji dla roznych branz gospodarczych powoduje duze utrudnienia w tworzeniu nowych firm i w zatrudnianiu pracownikow. To panstwo wywoluje bezrobocie i wspiera firmy wyzyskujace pracownikow. > To tylko taka uwaga na marginesie. Po to wymysla sie te > wszystkie kodeksy pracy, te dni ustawowo wolne, by ograniczyc > nieco wladze pracodawcy nad pracobiorca. Na wolnym rynku pracownicy maja pelna swobode zrzeszania sie w roznego rodzaju zwiazki i stowarzyszenia. Sila jakiejkolwiek grupy ludzi lezy glownie w sposobie zorganizowania sie. W warunkach wolnosci, w ktorych panstwo trzyma monopol na przemoc, wszelkie ludzkie organizacje osiagaja rownowage i harmonie, tak, ze nikt nie jest w stanie wyzyskiwac nikogo. Wyzysk zaczyna sie gdy panstwo zaczyna go wspierac. Nie ma zadnych powodow do tego by kodeks pracy byl totalny. Mogloby istniec wiele konkurencyjnych kodeksow pracy tworzonych przez rozne partie, zwiazki zawodowe czy stowarzyszenia. Teraz, aby cos zmienic w kodeksie pracy trzeba zaglosowac i zdobyc wiekszosc i poprawic - ale potem inna wiekszosc moze to zmienic. Dodatkowo kazda zmiana kodeksu pracy powoduje dzialania prawa wstecz, bo modyfikuje wszystkie do tej pory zawarte umowy o prace. W ten zakamuflowany sposob socjalizm niszczy cywilizacyjne fundamenty prawa. Lepiej byloby gdyby kazda partia opracowala swoj kodeks i wszyscy pracodawcy i pracownicy, ktorzy sa zwolennikami tej partii podpisywaliby umowy o prace w oparciu o ten kodeks. Jesli partia ma wiekszosc, to i wiekszosc umow bedzie oparta o ich kodeks. A mniejszosc bedzie sobie podpisywac inne umowy. No i co byloby w tym zlego? > > Ale oprocz tego, ze projekt AWS-u jest niemoralny i ma > > zydowskie pochodzenie, to ma on jeszcze aspekt polityczny. > > Zawsze tak precyzyjny Panie Swiderski: te dwie pierwsze > konstatacje to jak rozumiem lista zarzutow? Bo niemoralny to > zarzut. A zydowskie pochodzenie? Zydowskie pochodzenie w ogolnym przypadku jest cecha pozytywna. Bo najczesciej oznacza to, ze dany przepis, prawo czy obyczaj jest bardzo stary i sprawdzony od tysiacleci w roznych warunkach. Ale w tym przypadku stawiam to jako zarzut. Bo dotyczy to obyczaju, ktory byl wypaczeniem nauki Boga i spowodowal miedzy innymi to, ze Bog musial zeslac na ziemie swojego Syna. Bardzo precyzyjne regulowanie tego jakie czynnosci wolno wykonywac w szabas i proba obiektywizacji i kodyfikacji tych czynnosci jest niemoralna. Chrystus wyraznie stwierdzil, ze to nie czlowieka jest dla szabasu, ale szabas dla czlowieka. W chrzescijanstwie sposob swiecenia dnia swietego zostal zobiektywizowany tylko do uczestnictwa w Mszy swietej - sposob odpoczywania jest sprawa czysto subiektywna, czyli nie dotyczaca wspolnotowych aspektow moralnosci. Jeden odpoczywa nic nie robiac, a inny odpoczywa pracujac fizycznie. > > Ten projekt nie ma szansy przejsc, bo sprzeciwia mu sie SLD, > > UW a nawet PSL. A na dodatek taki pomysl nie ma spolecznego > > poparcia. Czyli wszystko wskazuje na to, ze ten pomysl > > zostal podsuniety AWS-owi przez wrogow (najprawdopodobniej > > przez SLD) w celu dalszego kompromitowania AWS-u w oczach
Zyczenia
Wielce Czcigodni Polandelowicze! Zycze Wam wesolych, pogodnych, rodzinnych i tradycyjnych Swiat Bozego Narodzenia. Szczesc Boze. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 24 grudnia 1999
Re: a propos "Dogmy"
We wtorek, 11 stycznia 2000 10:57 PM Pan Richard Majchrzak napisal: > Zgadzam sie z Krzysztofem, panstwo to spoleczenstwo ale czy > kazdy czlonek spolecznosci ma wplyw na ustalanie podatkow? Panstwo to nie jest spoleczenstwo. Panstwo to instytucja majaca monopol na stosowanie przemocy. Panstwo to zinstytucjonalizowany aparat przemocy. Gdy spoleczenstwo ma zbyt duzy wplyw na ten aparat, to przeksztalca sie on z przemocy sluzacej ochronie obywateli w przemoc stosowana przez obywateli do wzajemnego grabienia sie. I tak sie wlasnie dzieje w demokracji. Spoleczenstwo to grupa ludzi kierujacych sie prawem naturalnym i zyjacych wg wlasnych zwyczajow i tradycji. Prawo naturalne jest stale i niezmienne i zaden czlowiek nie ma wplywu na jego ksztalt, ale zwyczaje i tradycje zaleza od ludzi i kazdy czlonek spoleczenstwa ma wplyw na ich ksztaltowanie. > Przeciez hierarchia to tez wierni. Nie ma przeciez profesji > ksiedza jest powolanie. Wspolnota religijna to moralnosc i prawda o Bogu plus zwyczaje i tradycje religijne. Zwyczaje i tradycje sa zmienne i ksztaltowane przez kazdego, a moralnosci i prawda o Bogu sa niezmienne i hierarchia Kosciola katolickiego zostala ustanowiona przez Boga by ta prawde glosic i przekazywac z pokolenia na pokolenie. Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 12 stycznia 2000
Re: P-L
W poniedzialek, 17 stycznia 2000 o godzinie 12:08 rano Pan Zbigniew J Koziol napisal: > Tez mnie troche smuci, ze aktywnosc mala. > > Ale to jesli nawet jest w jakiejs mierze wina Pana Witka Owoca > - to nie tylko jego. > > Internet zmienia sie caly czas. > > Wiekszosc znanych mi list dyskusyjnych jest pustawa, mimo, ze > kiedys bywal na nich duzy ruch. Wyjatkiem moze jest lista > APAP, od prawie zawsze w miare jednakowo aktywna (glownie za > sprawa, moim zdaniem, paru osob prowokujacych do wypowiedzi). > (...) Ja jestem na kilku listach ogolno-politycznych, ktore sa dosc aktywne. Listy, ktore polecam sa tu: http://www.datapolis.pl/grzes/listy.htm Szczegolnie polecam forum konserwatystow, ktore ma spisany szczegolowy regulamin, tak, ze wiekszosc afer, ktore zdarzaja sie co jakis czas na Poland-L i innych listach jest tam niemozliwych. Mysle, ze w takim stadium rozwoju w jakim jest teraz Internet spisanie regulaminu dla listy dyskusyjnej takiego jaki zrobilem dla forum konserwatystow jest niezbedne. Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 17 stycznia 2000
Trzy butelki, trzy noze i szklanka (bylo: O czym tu pisac na ....bruku?)
We wtorek, 18 stycznia 2000 7:36 AM Pani Anna Niewiadomska napisala: > (...) > No to o czym by tuzagadki ostatnio cos nam zbrzydly. > Pogoda, to chyba jednak za angielski temat. Moze ktos cos > zacznie to ja sie przylacze... To ja proponuje abyscie Panstwo rozwiazali takie zadanie: Mamy trzy butelki, trzy noze i szklanke z woda. Noze sa identyczne i lekkie, butelki tez sa identyczne, a szklanka jest pelna wody i duzo ciezsza od wszystkich trzech nozy. Nalezy ustawic butelki w dowolny sposob, ale tak, zeby odleglosc miedzy dowolnymi dwoma butelkami byla wieksza niz dlugosc noza. Dokladnie chodzi o to, zeby butelki tak staly, aby nie dalo sie jednym nozem dotknac zadnych dwoch butelek na raz. Zadanie polega na zbudowaniu z nozy platformy na butelkach tak, by dalo sie na niej postawic szklanke - odleglosc dna szklanki od powierzchni, na ktorej stoja butelki musi byc wieksza lub rowna niz wysokosci butelki. Dodatkowo rzut pionowy szklanki na powierzchnie, na ktorej stoja butelki nie moze miec zadnych punktow wspolnych z rzutami butelek. Ja jestem na liscie "Zagadki" wiec moge takich zadan przeslac wiecej. Czy jest tu ktos kto lubi takie zadania? Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 18 stycznia 2000
Re: Trzy butelki, trzy noze i szklanka .....
We wtorek, 18 stycznia 2000 12:26 PM Pani Anna Niewiadomska napisala: > No to juz rozwiazalam (w naturze), szklanka stoi. Kazdy kto rozwiaze to zadanie w naturze ma obowiazek sfotografowania rozwiazania i przeslania mi tego zdjecia - a ja je opublikuje (po pewnym czasie) na swoich stronach WWW. Inaczej sie nie liczy. Mam tez zagadke fotograficzna. Jak to zrobic, bez klejenia, z jednego kawalka papieru - wolno tylko ciac nozyczkami: http://friko4.onet.pl/war/onet_grzes/zagadka.htm Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 18 stycznia 2000
Re: Oj naiwna, naiwna, naiwna.......
W sobote, 19 lutego 2000 o godzinie 4:03 rano Pani Anna Niewiadomska napisala: > (...) > Przyjmij prosze Droga Panno do wiadomosci raz na zawsze, ze > wiekszosc obywateli panstwa (kazdego) jest > cwiercinteligentami i nie jest zdolna "do samodzielnej oceny > faktow, do konfrontacji pogladow, konfrontacji prawdy z > klamstwem". Nie ma to wiele wspolnego z socjalizmem, to jest > po prostu "fact of life". > > W kazdym panstwie jest tez troche polinteligentow i oni bardzo > skutecznie manipuluja tymi cwierc, po to wylacznie, zeby > uzyskac ich glosy i dostac sie na stolki. Sa najczesciej > szalenie popularni i kochani przez tlumy. To oni wlasnie > tworza historie na nowo zgodnie ze swoimi krotkoterminowymi > potrzebami. > (...) Czyli jednym slowem demokracja jest do kitu i nie jest dostosowana do zycia - powoduje, ze panstwem rzadza glupcy i ustanawiaja glupie prawa. W takim razie demokracje nalezy ograniczac a nie rozwijac ja. Mam zatem pomysl na ograniczenie demokracji w Polsce: nalezy zniesc obowiazek meldunkowy i wprowadzic obowiazek rejestrowania sie na miesiac przed wyborami w formie egzaminu testowego ze znajomosci konstytucji - i tylko pomyslne zdanie egzaminu uprawnia do oddania glosu w wyborach. Jesli po to by moc prowadzic samochod trzeba zdac egzamin, to tym bardziej mozliwosc dokonywania wyboru politycznego powinna byc poprzedzona egzaminem. Na poczatek proponuje bardzo prosty egzamin z trzema pytaniami i z dwoma mozliwymi odpowiedziami do wyboru - aby zdac wystarczy wskazac dwie poprawne odpowiedzi. No i co? Fajny pomysl? Czy taki pomysl zlikwiduje nagminne w demokracji manipulowanie cwiercinteligentami? Dlaczego demokraci nie zgodza sie na ten pomysl? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sobota, 19 lutego 2000
Re: O brunatnej obludzie
W czwartek, 20 kwietnia 2000 6:57 AM Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal: > Jasnym jest haniebna obluda i klamstwo za pomoca ktorego > brunatni probuja zafalszowac tragedie zydowska z drugiej > wojny swiatowej. Jest to niemoralne, w pewnym i najwaniejszym > sensie, jest to kryminalne, przestepcze. > (...) Kto to sa brunatni? Czy to jakas konkretna grupa ludzi, ktorych mozna wymienic z imienia i nazwiska, czy tez grupa opisana jakas cecha czy ideologia? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 20 kwietnia 2000
Re: Vernichtungslager Kulm
W Sunday, April 23, 2000 7:58 PM Pan Zbigniew J Koziol napisal: > Bardzo jestem ciekaw, co Pan (i inni na liscie) mysla o > pomysle, ktory zaproponowalem - aby listy protestacyjne > wysylac z www. Ja tu widze pare zalet ale i wad: > > Zalety: > > 1. Jest szansa wyslania wiekszej ilosci listow. > 2. List z protestem ma szanse wyjsc poza listy dyskusyjne, >rowniez do przypadkowych osob ogladajacych strony www >- to jest atut propagandowy dla nas. > 3. Punkt 1) i 2) oznaczaja zaktywizowanie wiekszej ilosci >osob, co jest na pewno pozytywne. > > Wady: > > 1. Osobiscie bardzo nie lubie wysylac listow napisanych >przez kogos, nawet jesli sa doskonale. > 2. Czy skutek wyslania takiego samego listu przez wiele >osob rzeczywiscie jest suma skutkow wyslania >odmiennych listow? Chyba nie. > 3. Istnieje niebezpeczenstwo wykorzystania takiej strony >www do spamowania, zas wykrycie w takim przypadku >spamera jest prawie niemozliwe. Nie widze w tej chwili >sposobu, aby pokonac ten problem, jesli sam proces >wyslania listu ma pozostac naprawde prosty. > (...) Proponuje nastepujace rozwiazanie, majace niektore powyzsze zalety i likwidujace niektore powyzsze wady: na www publikuje sie tresc listu, proponowana date wyslania, proponowana liste adresatow i liste osob podpisujacych sie pod listem. W tresci listu oprocz samych podpisow powinien byc tez odnosnik do listy podpisow na WWW (bo moze ona rosnac po dacie wysylki). Kazda osoba odwiedzajaca taka strone powinna miec mozliwosc podpisania sie (nawet po dacie wysylki) i dodanie nowego adresata przed wysylka. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, niedziela, 23 kwietnia 2000
Re: z^a/danie formalne
W Monday, April 24, 2000 2:06 AM Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal: > (...) > Tylko wtedy Bra/zowiaki i glupaki beda socjalnie na P-L > izolowani. W przeciwnym wypadku P-L bedzie przez nich > przytrute. > (...) Kto to sa Bra/zowiaki? Moglby Pan krotko zdefiniowac to slowo? Kto konkretnie na P-L jest Bra/zowiakiem i glupakiem? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 24 kwietnia 2000
Re: Sumy dwoch ulamkow prostych (II)
W poniedzialek, 1 maja 2000 o godzinie 1:43 AM Pan Andrzej Mezynski napisal: > (...) > Tutaj pan panie Starczewski robi dokladnie to czego > Holsztynski - znany prowokator - zdaje sie oczekiwac. > > Wasza niekochana (choc taka oddana) przyzwoitka, Pan Holsztynski jest jakis dziwny - uzywa sformulowania "brazowiaki", a potem nie chce wyjasnic co to znaczy. Byc moze to jakas prowokacja. Tylko prowokacja do czego? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 1 maja 2000
Re: WOLNOSC SLOWA versus WYSTEPEK
We wtorek, 09 maja 2000 4:09 AM Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal: > (...) > Brunatniaki maja swoj brunatny "smak". > Nie bede go podzielal. A Wy robcie jak chcecie :-) Po tym liscie wreszcie zrozumialem co oznacza slowo "brunatniaki" w jezyku Pana Holsztynskiego. Przepraszam, ze sie przedtem tak glupio pytalem zamiast sie domyslec. Tu chodzi o zydow. Z powodu ciaglych oskarzen o antysemityzm niektorzy boja sie uzywac slowa "zyd" i dlatego pisza szyfrem. Przedtem na tej liscie uzywano slowa "gorale" - a teraz Pan Holsztynski nazywa zydow "brunatniakami". Na tym przykladzie widac, ze zadne zakazy zwiazane z wolnoscia slowa nie sa mozliwe - zawsze mozna uzyc takiego szyfru by wypowiedziec tresci zakazane tak, ze kazdy zrozumie o co chodzi, a formalny przepis nie bedzie mial zastosowania. Pan Holsztynski napisal antysemicki list, ale piszac szyfrem zepewnil sobie to, ze zaden sad nie bedzie go w stanie za to skazac, bo zawsze moze sie tlumaczyc, ze piszac "brunatniacy" nie mial wcale na mysli zydow, ale np. katolikow. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 9 maja 2000
Re: WOLNOSC SLOWA versus WYSTEPEK
W srode, 10 maja 2000 1:45 AM Pan Greg Chodowiec napisal: > Eee tam, drogi panie Swiderski, jak juz koniecznie chce Pan > napisac cos smiesznego, to prosze o kolejny wyklad o > wyzszosci systemu feudalnego nad demokracja. Bardzo prosze: http://www.datapolis.pl/grzes/monarch.htm > Zapewniam, ze publika bedzie rzala jak rasowe konie a > czytelnicy ze slabym pecherzem to nawet popuszcza w portki z > radosci. O... i niech Pan nie zapomni napisac o dobrowolnym > niewolnictwie, czy jak to tam Pan nazywal. Juz pisze: praca etatowa jest forma dobrowolnego niewolnictwa. Nie widze w tym nic zlego i nie widze powodu by to ograniczac do 8 godzin dziennie. > To bedzie smiesznie, ze wlosy rwac. Jak Pan tak bardzo lubi sie posmiac to polecam deklaracje jaka ostatnio napisalem. Ma ona zastapic prawa czlowieka: http://www.datapolis.pl/grzes/dek.htm Artykul 17 jest o wolnosci slowa - brzmi tak: "Wolna wymiana mysli i pogladow jest jednym z najcenniejszych naturalnych praw czlowieka, zatem wladza publiczna nie moze uchwalac ustaw ograniczajacych kazdemu poddanemu swobode przemawiania, pisania, drukowania i rozpowszechniania dowolnych tresci czy obrazow w dowolnej postaci, wyjawszy przypadki rozpowszechniania tresci czy obrazow, ktorych sluchanie czy ogladanie stanowi obiektywna szkode dla niepelnoletnich poddanych wladzy." Czy akceptuje Pan takie sformulowanie? Czy powinienem tu cos dodac o zakazie gloszenia pogladow rasistowskich? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 10 maja 2000
Re: Dziurawa obrona parlamentarzystow
W poniedzialek, 15 maja 2000 o godzinie 9:38 po poludniu Pani Izabela Polonika napisala: > (...) > Padaja tutaj sformulowania typu "wierzacy inaczej", albo > "gorale ze wzgorz Golan", albo "jewropa". > (...) Albo "brunatniacy", albo "zbutwiali", albo "paskudztwo", albo "wsiowe przyglupy", albo "rasistowskie talatajstwo", albo "glodne syte chamy niedomyte". Jaka kultura taka i lista o kulturze. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 15 maja 2000
Re: Dziurawa obrona parlamentarzystow
We wtorek, 16 maja 2000 12:05 AM Pan Izabela Polonika napisal: > Prosze Pana, tak jak powiedzialam juz wyzej, sprawa zaczyna > sie w momencie, kiedy ktos narusza podstawowe zasady - w tym > wypadku zasade rownosci wszystkich ras, narodow i religii. A skad wynika taka zasada? Czego jest ona podstawa? Czy ta zasada to dogmat, czy tez daje sie skads wyprowadzic? O jaka rownosc chodzi? A co z rownoscia religii, ktorej ta zasada jest dogmatem z religia, ktora taka zasade podwaza? > Jeszcze raz powtarzam, ze kto sie tej zasady nie trzyma jest > czlowiekiem zdegenerowanym, zlym lub chorym psychicznie. A ja uwazam, ze ten kto sie tej zasady trzyma, czyli wyznaje relatywizm, jest pozbawiony jednego z podstawowych atrybutow czlowieczenstwa, czyli zdolnosci logicznego myslenia. > Prosze laskawie zwrocic uwage, ze slowa takie jak > "brunatniacy" A co to znaczy? Kto konkretnie na naszej liscie jest brunatniakiem i czym sie to objawia? > (bardzo zreszta adekwatne, bo czymze innym jest propagowanie i > nasladowanie nazizmu, nawet w tak smiesznej formie jak tu, na > tej liscie, jak nie przywdziewaniem brunatnej koszuli) Moglbym prosic o wskazanie dwoch przykladow propagowania nazizmu na tej liscie? Czy brunatniak i nazista to synonimy? Ja myslalem, ze brunatniacy to Zydzi. > pojawiaja sie dopiero w odpowiedzi na ataki tychze. Czyli jak ktos napisze "jewropa" i "wierzacy inaczej", to nalezy mu odpowiedziec, ze jest "wsiowym przyglupem" i "rasistowskim talatajstwem" - na tym polega sprawiedliwosc i kultura, tak? > I niech pan nie przywdziewa szat obrazonego. Alez ja sie na nic nie obrazilem. > To na panskiej stronie znalazlam takie oto zdanie: > "Sprawiedliwosc polega na oddaniu kazdemu tego na co > zasluzyl." > > No to wszystko chyba w porzadku, czyz nie? Przynajmniej wedlug > panskich regul. Sprawiedliwosc istnieje tylko wtedy, gdy istnieja jakies obiektywne i absolutne wartosci pozwalajace ocenic co jest dobre i prawdziwe. Gdy wszystko jest rownie dobre i prawdziwe, to nie istnieje w ogole pojecie zaslugi czy winy i tym samym nie istnieje sprawiedliwosc. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 16 maja 2000
Re: Lustrowanie Herberta
W poniedzialek, 15 maja 2000 2:24 PM Pan Krzysztof Hippe napisal: > Chris BOROWIAK wrote: > > [...] > > A my? Badzmy wierni, idzmy! > > Przepraszam Pana najuprzejmiej, a dokad, jesli mozna wiedziec? > Na Kowno, Ksiezyc, Madagaskar? Idzmy na walke z brunatniakami - oni sa wszystkiemu winni, popieraja sie nawzajem, sa wplywowi i inteligentni, ale jednoczesnie kryja sie i trudno ich rozpoznac. Udaja wolnosciowcow, ale naprawde kieruja sie glownie kryteriami etnicznymi i maja antypolskie sklonnosci. Trzeba ich wyszukac, rozpoznac i napietnowac. A tych brunatniakow, ktorzy najglosniej krzycza i sa najbardziej agresywni trzeba powsadzac do wiezien, a nawet powysylac na Ksiezyc. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 15 maja 2000
Re: WOLNOSC SLOWA versus WYSTEPEK
W srode, 10 maja 2000 5:40 AM Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal: > 9 Maja 2000 15:28:50 +0200, Grzegorz Swiderski kombinuje: > > > [...] Po tym liscie wreszcie zrozumialem co oznacza slowo > > "brunatniaki" w jezyku Pana Holsztynskiego. Przepraszam, ze > > sie przedtem tak glupio pytalem zamiast sie domyslec. Tu > > chodzi o zydow. [...] > > Co pan powiesz, to pan Richard Majchrzak > wypisal sie z P-L po moim liscie, bo jest zydem?! > (Nigdy bym sam na to nie wpadl). A na co Pan wpadl? Dlaczego pan Richard zrezygnowal z listy? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 10 maja 2000
Re: ???
We wtorek, 23 maja 2000 o godzinie 5:26 PM Pani Malgorzata napisala > Pan Stefan Buchholz napisal : > > > Dlaczego moje odpowiedzi (2 listy) po uprzednim > > potwierdzeniu (OK) nie weszly na liste? > > Pewien ponurawy osobnik zabawia sie takze (nadal) moimi > listami. Ja mysle, ze ten osobnik nalezy do tych slynnych brunatniakow, ktory dzialaja na Poland-l. Ci brunatniacy sa dobrze zorganizowani, sa wyjatkowo perfidni i dzialaja we wszystkich panstwach swiata. Ostatnio zaczynaja opanowywac Internet. Mysle, ze stanowczo trzeba przeznaczac wiecej funduszy na walke z tymi szkodnikami. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 23 maja 2000
Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945
W czwartek, 25 maja 2000 6:50 AM Pan Aleksander Heba napisal: > (...) > p.s. Aha, czy "brunatniak" to takie dyzurne slowo, ktorym > racza sie piszacy na tej liscie? Tak. To jest szyfr. Pytalem sie co to znaczy, ale nikt nie chce tutaj tego wyjasnic. Z kontekstu w jakim jest to slowo uzywane wynika, ze to jest synonim zyda - inne synonimy to: "eskimos", "brazowiak" i "goral". Slow zastepczych uzywa sie dlatego, ze pojawienie sie slowa "zyd" w jakimkolwiek kontekscie powoduje oskarzenie o antysemityzm i rasizm, a to moze skutkowac nawet w sankcjach prawnych czy wyrzuceniem z pracy. Wiec jak ktos chce ukryc swoj antysemityzm i dobrze sie zakamuflowac to pisze "brunatniak" zamiast "zyd" i dzieki temu przez niezorientowanych odbierany jest jako antyfaszysta. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 25 maja 2000
Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945
W czwartek, 25 maja 2000 10:52 AM Pan Maciej Jakubowski napisal: > (...) > Natomiast "brunatniakow" w zadnej mierze do moich przyjaciol > zaliczyc nie potrafie... A potrafilby Pan wyliczyc tych nieprzyjacielskich "brunatniakow", ktorzy pisza na naszej liscie i potrafilby Pan podac jakie maja cechy pozwalajace nadac im wspolna nazwe? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 25 maja 2000
Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945
W czwartek, 25 maja 2000 o godzinie 4:42 po poludniu Pan Irek Zablocki napisal: > Interesujaca zonglerka slowna. Podobnie, jak z tym > _ciemnogrodem_. Lata cale Polacy przyzwyczaili sie do > wlasciwego rozumienia tego okreslenia, bedacego synonimem > zabobonu i wstecznictwa, az tu ktos wpadl na genialny pomysl, > zeby slowu przypisac nowe znaczenie. Kto wpadl? O jakie nowe znaczenie chodzi? > Pol biedy jesli chodzi o pojecie (czytaj dumnie) bedace > wspolnym dobrem dorobku kulturalnego polskiej kultury. (Dalej > normalnie) Mozna z nim robic co sie rzewnie podoba. Nawet > nadawac pozytywne zabarwienie. Chociaz s.p. Stasio Kostka > Potocki przewraca sie w grobie. W innych kulturach poza polska pojecie "Ciemnogrod" nie wystepuje? Czy Ciemnogrodzinami moga byc tylko Polacy? > Gorzej, jesli chodzi o nowopowstale slowo, jak _brunatniaki_, > ktorego autora mozna nazwac po imieniu i nazwisku, ba! nawet > palcem pokazac. To juz moim zdaniem gwalt na na prawach > autorskich. Prosze o wskazanie tego autora. Jak autor zdefiniowal znaczenie tego slowa? > P.T. Autor nie zabronil dalszego uzywania tegoz okreslenia ale > na pewno ma cos przeciwko temu, zeby tym slowem okreslac > pewien narod lub wyznawcow pewnej religii. Mozna sie > naturalnie tlumaczyc tym, ze nikt wyjasnic nie chce. A coz tu > tlumaczyc?! "Labedz, jaki jest, ciekawe na stawach w Polszcze > napatrzy sie oko". (Specjalnie wzielem ptaka, bo kobylke > zajezdzili cytujac). To jest oczywiste dla ludzi swiatlych i inteligentnych. Ja jestem ciemnogrodzkim cwiercinteligentem i jak mi sie nie napisze wprost, to nie rozumiem. > Skad zas te synonimy? Sam czort tego nie wie. To chyba troche, > jak w tym ukrainskim powiedzonku o staruszkach: "szo ne > doczuje, ce dokaze", czyli po naszemu: co nie doslyszy, to > dopowie. Parafrazujac i przenoszac na nasz grunt: co nie > doczyta, to dopisze. Ja moglbym byc moze sie domyslec co to znaczy brunatniak gdyby ktos mi wypisal liste brunatniakow piszacych na Poland-l i spis ich tekstow swiadczacych o ich brunatniactwie - ale nie moge sie o to doprosic. Jak brunatniacy to nie Zydzi, to moze brunatniacy to Wlosi? Pisal Pan, ze w brazowych koszulach chodzono w Niemczech w 36 roku. To moze brunatniacy to Niemcy? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 25 maja 2000
Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945
W czwartek, 25 maja 2000 o godzinie 4:42 po poludniu Pan Irek Zablocki napisal: > (...) > Mialem watpliwa przyjemnosc poznac kilku _brunatniakow_ roznej > narodowosci i gdybym mial uzyc synonimow, to zaczalbym od > faszystow, nacjonalistow a potem juz cala skala mozliwosci > poczawszy od anty...inne niz moja narodowosc, religia, wyglad > zwyczaje, zachowanie itd. Czy moglbym prosic o wskazanie ktore konkretnie osoby piszace na Poland-l sa faszystami i ktore konkretnie ich wypowiedzi o tym swiadcza? Czy anty-X (gdzie X to nazwa dowolnego narodu, religii, grupy itp...), to nielubienie X, czy cos wiecej lub mniej? Czy niechec do innych narodow charakteryzuje wszystkie narody tak samo, czy sa narody, ktore wyjatkowo nie lubia innych narodow? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 25 maja 2000
Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945
W piatek, 26 maja 2000 o godzinie 4:11 po poludniu Pan Andrzej Szymoszek napisal: > On 25 May 00 at 20:12, Grzegorz Swiderski wrote: > > > W innych kulturach poza polska pojecie "Ciemnogrod" nie > > wystepuje? Czy Ciemnogrodzianami moga byc tylko Polacy? > > Chyba tak. Czyli poza Polska nie ma ludzi wstecznych i zabobonnych, tak? > Jest to wszak idiom. Idiom to zwrot nie przetlumaczalny wprost - ale to nie znaczy, ze to co idiom oznacza nie wystepuje poza kultura operujaca jezykiem, w ktorym ten idiom wystepuje, nieprawdaz? > Kazdy jezyk ma na pewno swoje wlasne slowo na takiego > miejscowego Ciemnogrodzianina. Czyli Ciemnogrod wystepuje wszedzie, tylko sie inaczej nazywa, tak? Czyli Ciemnogrod to nie tylko dorobek polskiej kultury, tak? > Z kolei jak nazwie zagranicznego Polak? Ciemnogrodzianin jakos > nie pasuje, trzeba chyba uzyc obcego slowa "obskurant" po > prostu. A moze koltun i Polak-katolik? Czy polska kultura jest szczegolna i wyjatkowa tworzac ciemnogrodzkie, czyli zabobonne, koltunskie, wsteczne i zasciankowe srodowiska? > > To jest oczywiste dla ludzi swiatlych i inteligentnych. Ja > > jestem ciemnogrodzkim cwiercinteligentem i jak mi sie nie > > napisze wprost, to nie rozumiem. > > Aha, to w takim razie wypada zapytac, po co taki > "ciemnogrodzki cwiercinteligent", samokrytycznie nie > pretendujacy do miana czlowieka "swiatlego", wymysla i > opisuje rozne swietne sposoby na urzadzenie zycia > spolecznego? No bo jednak te cwierc inteligencji ma. > Jaka wartosc ma np. krytyka demokracji i pochwala monarchii, > jesli ich autorem jest "cwiercinteligent"? Moze lepiej, jak > zajma sie tym ludzie "swiatli i inteligentni"? Wartosc krytyki zalezy od jej autora tylko wtedy, gdy krytyka ta zawiera informacje o faktach - wtedy wiara w wiarygodnosc autora pozwala zaoszczedzic czas na sprawdzaniu tych informacji. Ewentualnie moze byc jeszcze tak, ze krytyka przedstawia jakies rozumowanie, ktore jest skrotowe i omija pewne fragmenty - wtedy wiarygodnosc autora pozwala przyjac te skroty i wierzyc, ze nie ma w nich luk i sprzecznosci. > > Ja moglbym byc moze sie domyslec co to znaczy brunatniak > > gdyby ktos mi wypisal liste brunatniakow piszacych na > > Poland-l i spis ich tekstow swiadczacych o ich > > brunatniactwie - ale nie moge sie o to doprosic. > > > > Jak brunatniacy to nie Zydzi, to moze brunatniacy to Wlosi? > > Pisal Pan, ze w brazowych koszulach chodzono w Niemczech w > > 36 roku. To moze brunatniacy to Niemcy? > > Pan na pewno az tak nisko swojej inteligencji nie ocenia i > udaje, skoro mowa o narodach, Greka. Ja oczywiscie domyslam sie, ze brunatniak to moze byc synonim faszysty. Ale poniewaz w wypowiedziach tych, ktorzy uzywaja tego slowa nie spotkalem uzywania zamiennie slowa "faszysta" i dodatkowo nie bardzo widze, kto na liscie reprezentuje poglady faszystowskie, to slowo "brunatniak" jest dla mnie tajemnicze. > Grecy akurat stworzyli demokracje, takze nie sa chyba Panu > szczegolnie bliscy. Ciekawe natomiast jest to, ze Pan, taki > wysublimowany w swoich pogladach, staje po stronie > Brunatniakow, Ja bronie brunatniakow? Jak moge ich bronic jak nie wiem co to znaczy? Nie moge przeciez bronic swoich domyslow - zaczne bronic (lub atakowac) jak sie dowiem co dokladnie ma na mysli ten, ktory uzywa takiego sformulowania. > probujac zapedzic w kozi rog ich oponentow, ktorzy tym mianem, > poslugujac sie analogia historyczna, ich obdarzyli. Ja tylko prosze o jasnosc wypowiedzi. To ci, ktorzy kryja swoje wypowiedzi sie za metnymi pojeciami probuja zapedzac oponentow w kozi rog. > Prowadzi to do wniosku, ze skrajne odmiany prawicowosci, jak > wysublimowany monarchizm oraz nacjonalizm, gdzies tam w > gruncie rzeczy beda sie "lubic". Nie widze zadnych sprzecznosci miedzy monarchizmem a nacjonalizmem. Nie widze zadnych przeszkod w tym by poddani tego samego krola mieli rozna narodowosc i uwazali swoja kulture narodowa za najbardziej wartosciowa i tylko ja wspierali, pielegnowali i tworzyli. Dawna Rzeczpospolita jest tego najlepszym praktycznym przykladem. > I moze nic tu dziwnego, bo w koncu zwyklemu czlowiekowi > wszystko jedno, czy za twarz bierze go krol, czy jakis > fuehrer. A ja mysle, ze nie jest wszystko jedno. Krol to z definicji taki wladca, za ktorym stoi tradycja i ktory rzadzi zgodnie z obyczajami i prawem naturalnym. Fuehrer to raczej demokratycznie wybrany prezydent, albo tyran, ktory po prostu wykonuje jednoosobowa wladza zgodna z wlasnym widzi-mi-sie lub widzi-mi-sie motlochu, ktory ma chwilowa wiekszosc. > Laczy was niechec do porzadku liberalnego. Do porzadku liberalnego maja niechec tylko wspolczesni narodowcy, ktorzy raczej preferuja socjalizm. Chyba, ze myli Pan liberalizm z socjaliz
Liberalizm (bylo: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945)
W piatek, 02 czerwca 2000 o godzinie 9:30 po poludniu Pan Marek Kowalewski napisal: > Grzegorz Swiderski > > > Do porzadku liberalnego maja niechec tylko wspolczesni > > narodowcy, ktorzy raczej preferuja socjalizm. Chyba, ze > > myli Pan liberalizm z socjalizmem, libertynizmem lub > > anarchizmem co jest ostatnio dosc powszechne. > > > > Monarchisci, nacjonalisci i konserwatysci nie wyznaja zasad > > sprzecznych z liberalizmem, czyli z teoriami ekonomicznymi > > szkoly austriackiej. > > Domyslam sie ze chodzi Panu o teorie liberalizmu sformuowana > przez Friedricha von Hayka, ktory zajmowal sie przede > wszystkim teoria ekonomii, Tak jest. > mysle jednak ze zaszlo tu nieporozumienie i slowo liberalizm > padlo w innym znaczeniu, bardziej potocznym jako symbol > tolerancji spolecznej. Slowo "liberalizm" jest wieloznaczne. Ale na wiekszosc tych znaczen mamy inne slowa takie jak: "wolny rynek", "wolnosc gospodarcza", "libertynizm", "socjalizm", "anarchia" itd... Co to moze znaczyc "porzadek liberalny" w kontekscie politycznym? Moim zdaniem chodzi o porzadek polityczny zgodny z ekonomicznymi teoriami szkoly austriackiej - gdyby chodzilo o cos innego, to mozna by smialo uzyc innego slowa. Problem w tym, ze slowo "liberalizm" jest w Polsce propagandowo uwarunkowane. Jedni socjalisci walcza z innymi, a aby sie odroznic wyzywaja sie od liberalow. W Polsce nie ma zadnego "liberalnego porzadku", w Polsce nie rzadza liberalowie i nigdy nie rzadzili. Natomiast w Polsce rozwija sie socjalizm i libertynizm, ktory blednie nazywany jest liberalizmem. Monarchisci i konserwatysci nie sa przeciwni "liberalnemu porzadkowi", czyli po prostu wolnemu rynkowi, wolnosci gospodarczej czy wolnemu handlowi - sa tylko przeciwni socjalizmowi, libertynizmowi i anarchizmowi. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sobota, 3 czerwca 2000
Re: Tym smiesznym czterem czy pieciu panom, ktorzy nie wiedza o co chodzi
W poniedzialek, 05 czerwca 2000 1:09 PM Pan Marek Kowalewski napisal: > (...) wobec reprezentantow nazwalbym to lagodnie zasciankowego > stylu myslenia i wyraznej wrogosci wobec odrebnych > swiatopogladow czy grup narodowych. > (...) Dlaczego nienawisc i wrogosc wobec innych pana Holsztynskiego, czy chamstwo i prymitywizm pana Januszewskiego nazywa Pan zasciankowym sposobem myslenia? Dlaczego ich rasistowskie, emocjonalne i osobiste dyskusje mialyby miec jakis zwiazek z szlachetnym pojeciem polskiego zascianka? Wydaje mi sie, ze na tej liscie wylewane sa jakies zagraniczne frustracje, ktorych normalny, zasciankowy Polak za bardzo nie rozumie i nie chce rozumiec. I wydaje mi sie, ze te emigracyjne, prymitywne spory nie maja duzego zwiazku z tym co sie w Polsce dzieje. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 5 czerwca 2000
Re: Japonski system wyborczy
W niedziele, 04 czerwca 2000 11:00 PM Pan Tomasz J Kazmierski napisal: > (...) > Z okazji zblizajacych sie wyborow parlamentarnych w Japonii, > chcialbym Panstwu krotko przyblizyc dzieje tamtejszego > systemu wyborczego po II Wojnie Swiatowej. > (...) Dokladniejszy opis japonskiego systemu wyborczego mozna znalezc tutaj: http://priv6.onet.pl/ki/janbacz/japonia.htm Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 5 czerwca 2000
Nogacki w sprawie lewicowych bojowek
Witam! Przesylam prosbe pana Roberta Nogackiego. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 5 czerwca 2000 Szanowni Panstwo Nazywam sie Robert Nogacki. Jestem publicysta - m. in. "Frondy" oraz "Najwyzszego CZASU!" - i wlasnie na potrzeby tego ostatniego peridyku przygotowuje artykul na temat roznych aktow lewackiego terroru. Chcialbym stworzyc ich chronologiczne zestawienie, analogiczne do tego ktore serwuje nam w kazdym numerze pismo "NIGDY WIECEJ". Dlatego prosilbym kazda osobe, ktora zostala poszkodowana przez kalumnie, pogrozki, napasci slowne albo fizyczne roznych grup lewackich albo "antyfaszystowskich", o podanie o nich informacji, wraz ze swoim nazwiskiem oraz nazwa organizacji, ktora jest za ten wybryk odpowiedzialne - jesli da sie to ustalic. Odpowiedz prosilbym skierowac na e-mail [EMAIL PROTECTED] Z wyrazami szacunku, r.n.
Re: Nogacki w sprawie lewicowych bojowek
We wtorek, 06 czerwca 2000 2:21 PM Pan jack OLSZANKA napisal: > Rozumiem drogi Szefie, ze grupami faszystowskim nie bedziemy > sobie dupy zawracali. Po pierwsze w Polsce grup faszystowskich nie ma, a po drugie jest juz wiele organizacji, ktore zajmuja sie tymi nieistniejacymi grupami. Najwyzszy czas zajac sie dokumentowaniem terroru stosowanego przez lewakow i antyfaszystow, ktorzy - w przeciwienstwie do faszystow - realnie istnieja i sa hojnie finansowani z zagranicy. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 6 czerwca 2000
Re: Nysa
W czwartek, 08 czerwca 2000 12:41 PM Pan Jacek A. napisal: > Tomku, a moze by zebrac te 100'000 podpisow (chyba tyle?) i > zorganizowac referendum? Ja bym proponowal w ogolnych > zarysach tak: > > 1. Wybory do Sejmu - jednomandatowe okregi wyborcze liczace po > ca. 100'000 mieszkancow, system wiekszosciowy. A ja proponuje 40 jednomandatowych okregow po okolo 1 mln mieszkancow - system wiekszosciowy jak w Australii. Sejm mialby 120 poslow z kadencja trwajaca 15 lat, a co 5 lat wymienialoby sie 1/3 poslow. W ten sposob w kazdym okregu bylyby wybory jednego posla co 5 lat i kazdy okreg reprezentowaloby 3 poslow. To daje wieksza stabilnosc - rzady zmienialyby sie bardzo rzadko. > Odpowiedzialnosc nie przed narodem czy partia, lecz swoim > elektoratem. Mozna sie zastanowic czy 460 poslow to nie za > duzo. Stanowczo za duzo. Maksimum to okolo 20. Ciala bardziej liczne aby sprawnie dzialac musza powolac jakies kilkunastoosobowe prezydium, ktore przejmuje faktyczna wladze. Na koncu przesylam tekst, ktory to uzasadnia. Ograniczenie Sejmu do 20 poslow byloby zbyt radykalnym posunieciem dlatego kompromisowo proponuje 120 poslow. Wtedy mozna powolac piec 20-osobowych komisji, a faktyczna wladze bedzie sprawowac 5-osobowe grono przewodniczacych tych komisji. > 2. Wybory do Senatu - nie bezposrednie: senatorzy wybierani > przez Sejmiki Wojewodzkie po 3 lub 4 z wojewodztwa - 48 czy > 64 senatorow zupelnie wystarczy. > (...) Bardzo dobry pomysl! Nastepnym krokiem powinien byc Senat pochodzacy z mianowania, a nie z wyborow. No i Senat powinien miec bezwzgledne weto w stosunku do wszystkich ustaw Sejmu, ale nie powinien miec inicjatywy ustawodawczej. No i wiek Senatorow powinien byc wiekszy niz 45 lat. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 8 czerwca 2000 Fragmenty z ksiazki "Prawo Parkinsona czyli w pogoni za postepem" (...) Najbardziej widoczna to trudnosc zebrania wszystkich ludzi w jednym miejscu, w tym samym dniu i o tej samej godzinie. Jeden wlasnie wyjezdza o 18.00, a tymczasem drugi nie wroci przed 21.00. Trzeci ma zajete wszystkie wtorki, a czwarty nigdy nie jest uchwytny przed 5.00 po poludniu. Ale to tylko poczatek klopotow, jesli bowiem juz raz uda sie zebrac wiekszosc skladu, okazuje sie, ze sa to przewaznie ludzie starzy, zgorzkniali, tepi i glusi. Stosunkowo niewielu z nich wybrano z mysla, ze sa, beda lub kiedykolwiek byli uzyteczni. Prawdopodobnie wiekszosc wybrano po to, aby zjednac sobie jakies stronnictwo. Dlatego tez lubia oni donosic o tym, co sie dzieje na posiedzeniach, stronnictwom, ktore reprezentuja. Upada wszelka tajnosc obrad, a co gorsza czlonkowie zaczynaja przygotowywac przemowienia. Wyglaszaja mowy, a potem opowiadaja przyjaciolom o tym, co wyobrazaja sobie, ze powiedzieli. Ale im bardziej ci jedynie reprezentatywni czlonkowie podkreslaja swoje prawa, tym glosniej inne stronnictwa domagaja sie jasnej reprezentacji. Tworza sie grupy wewnetrzne probuja zyskac na sile przez dobor nastepnych zwolennikow. Ogolna liczba dwudziestu zostala osiagnieta i przekroczona. I w ten sposob nagle gabinet wchodzi w czwarte i ostatnie stadium swej historii. Albowiem w tym momencie rozwoju gabinetu (skladajacego sie z 20-22 cz1onkow) caly komitet przechodzi gwaltowna przemiane chemiczna lub tez organiczna. Istote tej zmiany latwo wysledzic i pojac. Przede wszystkim zbiera sie owych pieciu czlonkow, ktorzy sie licza. Przy powzietych juz decyzjach nominalna egzekutywa niewiele ma do roboty. I w konsekwencji ustaje wszelki opor przeciw powiekszaniu sie komitetu. Wieksza liczba czlonkow nie straci wiecej czasu, poniewaz kazde zebranie jest w kazdym wypadku strata czasu. A zatem zadania stronnictw zaspokaja sie chwilowo, dopuszczajac ich reprezentantow, i moga uplynac cale dekady, zanim ludzie zorientuja sie, jak iluzoryczne bylo ich zwyciestwo. Drzwi sa szeroko otwarte, liczba czlonkow wzrasta od 20 do 30, od 30 do 40. Moze sie wkrotce zdarzyc, ze bedzie ich nawet tysiac. Ale to nie ma znaczenia, poniewaz gabinet przestal juz byc prawdziwym gabinetem i jego dawne funkcje zostaly przejete przez jakies inne cialo. W historii Anglii roslina ta pieciokrotnie odnawiala swoj cykl zyciowy. Co prawda, trudno byloby dowiesc, ze pierwsze wcielenie gabinetu, angielska Rada Koronna obecnie zwana Izba Lordow skladala sie kiedykolwiek z pieciu zaledwie czlonkow. W rzeczywistosci w pierwszych wiesciach o niej utracila juz swoj bardziej intymny charakter, a liczba dziedzicznych czlonkow wahala sie od 29 do 50. Pozniejszy jej wzrost idzie jednak w parze z utrata wladzy. W okraglych cyfrach li-czyla ona: 60 czlonkow w roku 1601, 140 w roku 1661, 220 w roku 1760, 400 w roku 1850, 650 w roku 1911 i 850 w roku 1952. W ktorym momencie tego rozwoju powstal scislejszy komitet w lonie arystokracji? Utworzony zostal okolo roku 1257, jego czlonkowie nazywali sie lordami Rady Krolewskiej i bylo ich mniej niz 10. Nie bylo ic
Re: Nysa
W czwartek, 08 czerwca 2000 1:04 PM Pan Tomasz J Kazmierski napisal: > (...) > Projekt ustawy juz jest gotow. Zostal przygotowany przez > zespol legislacyjny pod kierownictwem prof. Andrzeja Czachora > z Instytutu Badan Atomowych. Teraz jest czas naglasniania > wsrod samorzadowcow, bo media centralne milcza i nie > dopuszczaja do anten obywateli. > (...) Czy ten projekt jest gdzies dostepny w sieci? Czy oprocz projektu autorzy napisali rowniez uzasadnienie? Gdzie mozna to przeczytac? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 8 czerwca 2000
Re: "Stasi" - straznik komunistycznego systemu
We wtorek, 13 czerwca 2000 o godzinie 7:30 po poludniu Pani Katarzyna Zajac napisala: > Dzis w Krakowie w Palacu Sztuki otwarto wystawe "Stasi - > straznik komunistycznego systemu". Eksponowano ja uprzednio w > RFN (w 1995 roku w Bundestagu), potem w Budapeszcie. Miala > byc eksponowana w Warszawie, jednak "warszawka" nie wyrazila > zainteresowania. Dzis do Krakowa przyjechal z tej okazji i > wzial udzial w oficjalnym otwarciu wystawy pastor Gauck. > (...) W tym temacie polecam nastepujacy artykul (ktory przesylam na koncu bez polskich liter): http://www.medianet.com.pl/~frejlak/lustracj.htm Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 13 czerwca 2000 Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli prawicy niemieckiej Armin Mohler zaniepokojony podejsciem (poznawczym) niektorych prawicowcow do bylej NRD pisal o straszliwych uproszczeniach ktore przeszkadzaja nam w nieuprzedzonym widzeniu tego, co jest (bylo) i czynia nas slepymi na rzeczywistosc. Mohler ostrzegal Niemcow, aby nie wpadali po raz drugi w pulapke przezwyciezania przeszlosci , tym razem przeszlosci NRD. A niebezpieczenstwo to jest czyms realnym dlatego, ze - pisze Mohler - niektore srodowiska w Niemczech, w tym takze srodowiska prawicy, zaczynaja tworzyc mit STASI, mit przyjmujacy demoniczne wymiary, w ktorym STASI staje sie krolestwem Szatana a funkcjonariusze tej instytucji stylizowani sa na negatywnych nadludzi emanujacych jakas mroczna poswiate. Aby nie ulec takim mitom, nalezy, zdaniem Mohlera, stawiac kwestie w sposob trzezwy i rzeczowy, unikac jalowych, politycznie i intelektualnie, rytualnych potepien. Tylko wowczas, sadzi autor Konserwatywnej rewolucji w Niemczech , bedziemy mogli wlasciwie rozpoznawac rzeczywistosc i z tego rozpoznania wyciagac wlasciwe wnioski na przyszlosc. Ta wskazowka stala sie impulsem do ponizej wyrazonych opinii. Im bardziej oddalamy sie w czasie od epoki PRL-u, tym wyrazniejsza staje sie tendencja do jej mistyfikowania, a niekiedy nawet do demonizacji. Jest to spowodowane po czesci tym, ze nowa wladza stara sie malowac czarno-bialy obraz przeszlosci (dzielni opozycjonisci kontra totalitarny rezim), aby latwiej moc ukazywac terazniejszosc i przyszlosc w swietlanych barwach. To samo robili demokraci roznych odcieni po roku 1918 propagujacy obraz epoki rozbiorowej jako pasma nieustajacych cierpien i przesladowan, przeciwko ktorym powstawali konspiratorzy i spiskowcy. Podobnie komunisci po 1945 roku oskarzali system pomajowy o wszystkie mozliwe grzechy, przeciw ktorym jedynie oni protestowali. Ale we wszystkich tych trzech przypadkach kryje sie cos glebszego niz tylko propagandowe chwyty, a mianowicie pewna sklonnosc umyslowa: niezdolnosc do widzenia rzeczywistosci w jej wielu wymiarach, latwosc do ulegania straszliwym uproszczeniom, brak jakiegos siodmego zmyslu pozwalajacego dostrzec paradoksalnosc pewnych mechanizmow politycznych i ludzkich zachowan. Jest to w istocie rzeczy swiadectwo pogardy do czlowieka pozbawiajacej go czlowieczenstwa, ktore jest wszak sklebiona i pulsujaca nieregularnym rytmem, wielowarstwowa i wielowymiarowa, nigdy nie zakonczonakompozycja swietosci i grzesznosci, malosci i wielkosci, rozumu i szalenstwa. Ci, ktorzy tego nie potrafia dostrzec, ktorzy redukuja czlowieka do jednej roli, do jednego motywu, do ideologicznego schematu, do prostego elementu w abstrakcyjnym modelu beda zawsze niezadowoleni z rzeczywistych ludzi i tworzyc beda nowego czlowieka , lepiej pasujacego do makiet, ktorymi zastepuja realny swiat. Tacy ludzie - niezaleznie od tego, jak sami sie okreslaja, jakie barwy polityczne nakladaja, jakie programy lub ideologie glosza - zawsze traktuja innych wylacznie jako material dla swoich konstruktywistycznych projektow, jako mierzwe, na ktorej buduje sie lepszy swiat. Tajne sluzby dzialajace w ramach systemu socjalistycznego, czy tez raczej bedace jego elementem, sa tak samo nieefektywne, jak inne instytucje tego systemu. Tak samo jak np. gospodarka podlegaja mechanizmom centralnego planowania i tak samo padaja ofiara paralizujacego wszystkie dziedziny zycia biurokratycznego skostnienia. Ich rozdecie, zarowno w sensie kadrowym jak i pod wzgledem zakresu zadan jakie spelniaja, czynia z nich machine poruszajaca sie w duzej mierze na jalowym biegu. Jak trafnie okreslil to jeden z bylych funkcjonariuszy SB: - To byla wielka maszyna, perpetum mobile (...) Idealem bylo stuprocentowe nasycenie agentura. Teoretycznie mozna sobie wyobrazic sytuacje, w ktorej wszyscy pracuja dla SB. Donosza na siebie nie wiedzac o tym. My jeszcze tego idealu nie osiagnelismy, ale bylismy na najlepszej drodze . Osiagniecie tego idealu oznaczaloby rownoczesnie calkowity paraliz tajnych sluzb, gdyz udusilyby sie one od nadmiaru informacji. Wiedziano by wszystko czyli nic. Nie wiem jak to wygladalo w PRL-u, ale np. w NRD akta znanego opozycjonisty Wolfa Biermanna, zachowane w archiwach STASI, liczyly 50 tomow - 30.000
Re: Kropiwnicki w miescie New York
W poniedzialek, 19 czerwca 2000 o godzinie 4:29 po poludniu Pan Alek Radomski napisal: > (...) > Nie jest "GW" jawnie (i durnie) antyfeministyczna, co cechuje > wlasnie pisma tzw. konserwatywnej prawicy. > (...) Ktore konkretnie pisma w Polsce uznaje Pan za pisma tzw. konserwatywnej prawicy? Czy moglbym prosic o jakis przyklad durnego i antyfeministycznego fragmentu drukowanego w ktoryms z tych pism? > (...) > Z tego co mi wiadomo feministki sa generalnie oburzone na tzw, > "polityke prorodzinna" AWS, na ideologizowanie kwestii > dyskryminacji, i na paredziesiat innych rzeczy. Wobec ich > postulatow, znajdujacych oparcie w faktach, statystykach, > konwencjach i prawie UE, wysylanie nawet nie p. > Smereczynskiej, lecz p. Kropiwnickiego, ktory forum > ONZ-owskie traktuje jako trybune dla ideolo rodem z ZChN, > jest jawnym sygnalem lekcewazenia. > (...) A feministki zadnej ideologii nie wyznaja? A dlaczego feministki mialyby lepiej reprezentowac kobiety niz ZChN? Czy feministki zostaly wybrane w jakichs kobiecych wyborach? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 19 czerwca 2000
Re: Kropiwnicki w miescie New York
W poniedzialek, 19 czerwca 2000 o godzinie 11:34 po poludniu Pan Alek Radomski napisal: > Grzegorz Swiderski: > > > Ktore konkretnie pisma w Polsce uznaje Pan za pisma tzw. > > konserwatywnej prawicy? > > > > Czy moglbym prosic o jakis przyklad durnego i > > antyfeministycznego fragmentu drukowanego w ktoryms z tych > > pism? > > Odrabia Pan zaleglosci w prasoznawstwie? Nie. Tylko zauwazylem, ze wiele osob mylnie uzywa takich slow jak: konserwatyzm, nacjonalizm, prawica, liberalizm, socjalizm itp... w stosunki do sytuacji politycznej w Polsce i dlatego wole sie upewnic co Pan dokladnie ma na mysli uzywajac sformulowania "konserwatywna prawica". Moglby Pan wymienic polskie partie polityczne, ktore zalicza Pan do tego nurtu (chodzi mi o Pana subiektywne zdanie). > Nie wie Pan, jakie pisma w Polsce *same o sobie* orzekaja, iz > sa w nurcie konserwatywnej prawicy? Z tym jest roznie. Niektore sie same jakos nazywaja, ale robia to blednie, inne sie same nie okreslaja, a inne zmieniaja okreslenia. Podam przyklad. Jest pismo "Stanczyk" - dawniej okreslalo sie jako "konserwatywno-liberalne", teraz nazywa sie "postkonserwatywne" a moim zdaniem ideologia pisma sie nie zmienila i mozna je smialo okreslic jako pismo konserwatywnej prawicy. Tu mozna przeczytac jak pismo to obecnie definiuje rozne ideologie polityczne: http://www.konserwatysta.net/stanczyk/slownik.html Mnie nie chodzi o to by zbadac co to obiektywnie znaczy konserwatywna prawica. Ja chcialem sie dowiedziec o jakich konkretnie pismach Pan mysli uzywajac tego okreslenia. No to o jakie pisma Panu chodzilo? > (Czy moze przyczyna tych pytan jest niemoznosc latwego > odroznienia prawicy konserwatywnej od prawicy > niekonsekwentnej, bo rozmemlanej?) Wlasnie tak. > Czy uznalby Pan za "durne" przyklejanie negatywnych etykiet > przy calkowitym braku poszanowania dla faktow, czy moze taka > definicja razilaby Pana jakas nieadekwatnoscia? Bledne przyklejanie etykietek nie musi byc durne. Przyklejanie etykietek w ogole jest sprawa dosc metna i subiektywna. Natomiast wyciaganie jakichs wnioskow z falszywych faktow mozna uznac za durne - choc jako swiadoma i skuteczna propaganda jest madroscia. Prosze podac te durne teksty, to podyskutujemy czy mozna je rzeczywiscie tak nazwac. > > A feministki zadnej ideologii nie wyznaja? A dlaczego > > feministki mialyby lepiej reprezentowac kobiety niz ZChN? > > Czy feministki zostaly wybrane w jakichs kobiecych wyborach? > > Czy nazwalby Pan ideologicznym stwierdzenie "nie powinnismy > [panstwo, wymiar sprawiedliwosci, organizacje] zajmowac sie > przemoca w rodzinie, bo szkodzi to rodzinie", czy raczej > stwierdzenie przeciwne ("powinnismy, bo rodzinie to pomoze"), > czy moze obydwa? Obu stwierdzen nie nazwal bym ideologicznymi. Ja pragmatyzmu czy cynizmu nie uznaja za ideologie polityczna. > Czy na pierwszym miejscu programu ZChN sa kwestie niwelowania > dyskryminacji kobiet, czy jakies inne? Najwazniejszym punktem programu ZChN-u jest odwolywanie sie do Nauki Spolecznej Kosciola, a ta nauka sprzeciwia sie dyskryminacji kobiet. > Czy ZChN zostal wybrany w jakichs kobiecych wyborach? Nie. Zostal wybrany w wyborach powszechnych. > Widzi Pan, ile pytan? To teraz prosze odpowiedziec na moje pytania. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 20 czerwca 2000
Re: Opinia publiczna jest za, a nawet przeciw
We wtorek, 20 czerwca 2000 o godzinie 12:58 po poludniu Pan Tomasz J Kazmierski napisal: > Ja, prawde mowiac, nie znam rozwiazania. Mozliwe, ze > ankieterzy OBOP maja wyksztalcenie inzynierskie i dlatego > lubia operowac przyblizonymi liczbami. > > Mozliwe tez, ze pracownicy OBOP po pracy zajmuja sie sprzedaza > uzywanych samochodow. W tej sztuce operacja procent uzywana > jest czesto jako potezny argument rynkowy. Otoz kiedys moj > znajomy probowal kupic uzywany samochod. Wszedl do salonu > dealera zachecony taka oto reklama: "3-letni, bezprocentowy > (0%) kredyt". W czasie negocjacji okazalo sie, ze cena > samochodu bez 3-letniego kredytu wynosi 5,000 funtow, a z > kredytem - 7,500 funtow. Przyjaciel powiedzial, ze nie > rozumie. Dealer, bardzo mlody czlowiek, okolo 20-letni, dlugo > tlumaczyl zalety bezprocentowego kredytu, a w koncu dal za > wygrana mowiac: "profesor, a nie rozumie". W Polsce tez dzialaja podobni oszusci. Tylko sa bardziej wyrafinowani - podejrzewam, ze nabrali juz niejednego profesora. Nazywa sie to auto-system i auto-tak i reklamowane jest jako system ratalnej sprzedazy samochodow na nisko oprocentowany kredyt. W istocie jest to gra strategiczno-losowa, w ktorej samochod jest tylko wygrana. Tworzy sie kilkudziesiecioosobowa grupe graczy, z ktorych srednio statystycznie 1/3 wygrywa, a 2/3 przegrywa - suma wygranych jest ujemna i stanowi zarobek organizatora. Ale podejrzewam, ze wiekszosc czuje sie wygrana, bo w koncu po pewnym czasie kazdy kupuje samochod. Przegrana polega na kupnie samochodu drozej niz kupno za normalny komercyjny kredyt. Ale fantem w tej grze mogloby byc cokolwiek - tylko jak bylyby to pieniadze, to firma musialaby uzyskac koncesje na prowadzenie hazardu. Dziala to juz od dosc dawna i ciagle znajduja sie frajerzy, ktorzy daja sie na to nabrac. A wszystko na skutek nieumiejetnosci liczenia procentow. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 20 czerwca 2000
Re: Marek Siwiec- TAK
We wtorek, 20 czerwca 2000 o godzinie 5:14 po poludniu Pan Andrzej Szymoszek napisal: > Ze co, ze na samym starcie kampanii wyborczej taki numer z > udzialem najbardziej zaufanego prezydenckiego ministra? > Odpowiedz jest prosta: > > Siwiec- TAK > > czyli Tajny Agent Krzaklewskiego. A tak latwo mogl uniknac calego problemu zadajac zaplacenia najwyzszego mozliwego mandatu. Albo jest marnym politykiem, bo mu to nie przyszlo do glowy (i instynktownie negocjowal by nie zaplacic mandatu), albo jest marnym politykiem, bo nie udalo mu sie wynegocjowac z policjantami zaplacenia tego mandatu. W obu przypadkach jest marnym politykiem. Oczywiscie dotyczy to demokracji, bo w normalnym ustroju polityk na stanowisku powinien z mocy prawa miec wieksze uprawnienia niz zwykly obywatel. I w ogole w normalnym ustroju nie ma ograniczen szybkosci, tylko sa wysokie kary za niebezpieczna jazde, ktora powoduje konkretna szkode, a nie moze ja spowodowac. Ograniczenia szybkosci sa dosc spektakularnym przykladem zniewiescienia dzisiejszych czasow swiadczacym o tym, ze nasza cywilizacja upada. Aby cywilizacja trwala musi ona podlegac ekspansji terytorialnej. Do tego niezbedny jest naturalny instynkt czlowieka do jak najszybszego i najdalszego pokonywania przestrzeni. Ten instynkt jest niezbedny by wyprowadzic cywilizacje w kosmos. Ograniczajac ten instynkt szkodzimy temu celowi. A cywilizacje albo wychodza w kosmos, albo gina. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 20 czerwca 2000
Re: List do Polonii posla Lopuszanskiego
W czwartek, 01 czerwca 2000 1:21 PM Pan Aleksander Heba napisal: > (...) > I ma 100% racji. Narod i panstwo sa zupelnie odrebnymi bytami. Ale roznie sie zazebiajacymi. > Utozsamianie "narodu" z "panstwem" jest domena skrajnych > nacjonalistow. Organizm Panstwa moze funkcjonawac, zawierajac > w sobie wiecej niz jeden narod, vide Cesarstwo Habsburgow. > (...) Caly problem w tym, ze tak zwane "prawo narodow do samostanowienia" nie jest wcale domena nacjonalistow, ale jest uznawane za prawo czlowieka i za wspolczesny podstawowy standard demokratyczny. We wspolczesnym, demokratycznym swiecie w imie tego prawa wolno prowadzic wojny, a terrorysta walczacy w imie tego prawa nie jest oceniany jako bandyta, ale jako bojownik o wolnosc. Oddzielanie narodu od panstwa bylo charakterystyczne dla dawnych monarchii, a utozsamianie narodu z panstwem jest domena demokracji, a nie skrajnych nacjonalistow. Swoja krytyke tego prawa zamiescilem tutaj: http://www.datapolis.pl/grzes/pnds.htm Polecam tez przedwojenny artykul Cata-Mackiewicza na temat polityki narodowosciowej: http://www.klubscm.konserwatysta.net/28XII1922.htm Na koncu przesylam cytat z eseju Bochenskiego pt: "Co to znaczy byc Polakiem". Ja jako monarchista uwazam sie za Polaka w znaczeniu klasycznym, to znaczy w drugim znaczeniu zdefiniowanym przez Bochenskiego. Jednoczesnie uwazam sie za polskiego nacjonaliste - ale nie przeszkadza mi to byc monarchista i przeciwnikiem prawa narodow do samostanowienia. Uwazam polityczna idee narodowe za narzedzie w rekach politycznych imperiow pozwalajace ograniczac rozwoj i ekspansje swoich lokalnych prowincji. Panstwo narodowe nie jest w stanie stworzyc imperium politycznego, a nawet lokalnego niezaleznego mocarstwa i zawsze musi byc wasalem jakiegos imperium. Prawo narodow do samostanowienia to ideologia sluzaca do politycznego dzielenia i sklocania narodow po to by latwiej je wykorzystywac i czynic wasalami imperiow. Wszystko to nie przeszkadza mi byc przeciwnikiem wstapienia Polski do UE. Po prostu ta Unia ma bledna formule imperialna - na socjalizmie nie da sie zbudowac imperium i tyle. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 1 czerwca 2000 "Co to znaczy byc Polakiem" - fragmenty eseju ojca J.M. Bochenskiego: (...) Dwupietrowosc narodu. Gdy chodzi o niektore narody, polozenie komplikuje sie jeszcze przez istnienie, jesli wolno sie tak wyrazic, dwupietrowego pojecia narodu. Takie pojecie znajdujemy calkiem jasno w dawnej Polsce i w Wielkiej Brytanii (Szkocja!) a byc moze takze gdzie indziej. W Polsce narod dwupietrowy powstal skutkiem stworzenia w Unii Lubelskiej Rzeczypospolitej Obojga Narodow. Rownolegle do federacji dwoch panstw powstal takze narod drugiego pietra, w szerszym tego slowa znaczeniu, ktorego panstwem byla wlasnie owa Rzplita. Slowo "Rzeczpospolita" odpowiada w tym kontekscie nie francuskiemu republique, ale angielskiemu commonwealth i powinno byc tlumaczone przez "wspolnota" albo wyrazenie podobne. Stosowanie go do wspolczesnej Polski polega wiec na nieporozumieniu. Braklo niestety terminologii dla wyrazenia dwupietrowosci w pojeciu tak powstalego narodu. Jednym ze skutkow tego braku jest dwuznacznosc wyrazenia ,"Polska". Oznacza ono badz Polske etnograficzna, to jest Korone, badz Rzplita jako calosc. Podobna dwuznacznosc obarcza nazwe "Polak", ktora moze oznaczac albo czlonka pierwszopietrowego narodu Polskiego, Koronkarza, albo czlonka drugopietrowego narodu Rzplitej, ktory mogl byc Litwinem albo Rusinem. Obecnie, mimo znikniecia drugiej Rzplitej pojecie dwupietrowego narodu nie stracilo bynajmniej znaczenia, zwlaszcza gdy chodzi o dyskusje historyczne. (...) Z powyzszych rozwazan wolno wyciagnac nastepujacy glowny wniosek: Powiedzenie "X. jest Polakiem", moze miec trzy rozne znaczenia zaleznie od pojecia narodu polskiego, do ktorego X. sie przyznaje. 1. W razie uzycia podstawowego pojecia narodu, X. jest Polakiem wtedy i tylko wtedy gdy jest przywiazany do Polski jako kraju, do mowy polskiej i tradycyjnych obyczajow, w tym u wierzacych do polskiego typu religii. W razie gdy do pojecia narodu naleza takze jego historia, kultura i ideologia. 2. Jesli sa nimi kultura i ideologia Polski klasycznej (XV - XVII wiek) X. jest Polakiem dokladnie wtedy, gdy przyznaje sie do dwupietrowego pojecia narodu, do otwartosci, tolerancji, europejskosci i innych cech Polski klasycznej. 3. Jesli przyjeta jest ideologia "narodowa", X jest Polakiem wtedy i tylko wtedy, gdy pojmuje narod nacjonalistycznie, tj. jednopietrowo, a jego dobro uwaza za najwyzsze dobro. Wspolna Polakom w dwoch ostatnich znaczeniach jest polskosc w pierwszym, podstawowym tj. ludowym znaczeniu, oraz przywiazanie do innych skladnikow kultury polskiej. Obok wspomnianych dwoch ideologii logicznie mozliwe jest zarowno odrzucenie wszelkiej tradycyjnej kultury i i
Re: Mieszane systemy wyborcze
W poniedzialek, 26 czerwca 2000 3:59 PM Pan Z.I. Rybak napisal: > Art. 85. > > 1. Kandydatow na poslow i senatorow moga zglaszac partie > polityczne oraz wyborcy. > 2. Zasady i tryb zglaszania kandydatow oraz przeprowadzania > wyborow okresla ustawa. > > Tak jak w kazdym innym punkcie Konstytucji, wszystko jest > stanowione ustawa, ktora sejm moze zmienic. > (...) Ale aby wprowadzic ordynacje wiekszosciowa trzeba jeszcze zmienic nastepujacy zapis w konstytucji: "Art. 96. punkt 2: Wybory do Sejmu sa powszechne, rowne, bezposrednie i proporcjonalne oraz odbywaja sie w glosowaniu tajnym." A przy okazji likwidowania proporcjonalnosci proponuje zlikwidowac powszechnosc, rownosc i bezposredniosc. Powszechnosc proponuje zamienic na mozliwosc glosowania tylko tym, ktorzy zdadza testowy egzamin ze znajomosci konstytucji. Rownosc proponuje zamienic na sile glosu proporcjonalna do ilosci zaplaconych podatkow, albo proporcjonalna do powierzchni posiadanych w Polsce nieruchomosci. Bezposredniosc proponuje zamienic na prawo wybierania Sejmu tylko przez przedstawicieli lokalnych samorzadow wszelkich szczebli wybranych w lokalnych wyborach wiekszosciowych. Jak mozna krytykowac proporcjonalnosc, to i inne elementy demokracji tez mozna krytykowac. No bo jakie sa argumenty za tymi innymi elementami? Dlaczego dobrze wyksztalcony prawnik czy historyk, czy stary, doswiadczony i szanowany obywatel musi miec taki sam wplyw na wybor prawodawcy w panstwie co pijak, degenerat, wloczega czy bandyta? Dlaczego ktos kto duzo daje panstwu ma miec takim sam wplyw na to panstwo jak ktos, kto tylko bierze? Dlaczego kazdy czlowiek musi bezposrednio decydowac o wybieraniu prawodawcy, a nie moze zlecic tego zadania swojemu lokalnemu zaufanemu i zorientowanemu w polityce przedstawicielowi? Jedyne sensowne wytlumaczenie widze dla tajnosci - zabezpiecza to przed wymuszaniem glosowania przez przestepcow. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
W poniedzialek, 26 czerwca 2000 o godzinie 6:15 po poludniu Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: > A moze tez trudno ustalic, co to 'duzo dac' panstwu. To jest bardzo latwo ustalic. Liczy sie to w podatkach. Ten daje wiecej, kto placi wiecej podatkow. Natomiast ciezarem dla panstwa sa wszyscy ci, ktorzy cos dostaja nie dajac nic w zamian, czyli np. zyjacy z zasilkow. > Kto da wiecej panstu: Matka majaca 8 dzieci, ktore zyja z > socjalnego, prawnik, ktory obroni oskarzonych lub pisarz? Zalezy ile placa podatku. Matka majaca 8 dzieci zyjaca z socjalnego moze wychowac obywateli, ktorzy w przyszlosci beda pracowici i bogaci i beda placic duze podatki. Niemniej sama powinna miec taki wplyw na polityke panstwa ile sama placi bezposrednio podatkow. Gdy dobrze wychowa dzieci to poprzez ich posrednictwo moglaby uzyskac duzy wplyw na polityke, jesli one na taki wplyw by sobie zapracowaly. > Kto ma miec z tych przykladowych osob najwiekszy wplyw? Ten kto placi najwiecej podatkow. Oczywiscie jest duzo wartosci niewymiernych i niematerialnych, ktore mozna dac ojczyznie - ale najczesciej daje sie to nie instytucji panstwa, ale ojczyznie rozumianej jako terytorium, narod, kultura, religia czy rodzina, czyli pewnym naturalnym ludzkim wspolnotom. Panstwu mozna dac tylko latwo wymierne wartosci w postaci podatku, lub bezplatnej pracy, ktora tez da sie wymierzyc w pieniadzach, za ktore panstwo moze kupic na wolnym rynku taka prace. Oczywiscie nie powinno byc tak, ze dowolny czlowiek moze sobie kupic wplywy polityczne w postaci zaplacenia wysokiego podatku. Na strazy panstwa powinien stac jakis nadrzedny, niezalezny od nikogo zwierzchnik (np. krol), ktory kontroluje lojalnosc poddanych - np. poprzez wydawanie i odbieranie obywatelstwa na podstawie decyzji, ktora nie musi byc formalnie uzasadniana. Ale ja sie bardzo nie upieram przy koncepcji proporcjonalnosci sily glosu w wyborach do zaplaconego podatku. Chetnie sie zgodze na inne sensowne propozycje likwidujace rownosc i powszechnosc wyborow do parlamentu. Chcialbym tylko poznac argumenty za tym, ze rownosc i powszechnosc jest konieczna, wazna czy wartosciowa. Jesli okazalo sie, ze proporcjonalnosc wyborow jest zla, to rownie dobrze moze sie okazac, ze pozostale przymiotniki piecioprzymiotnikowej demokracji tez powoduja zle efekty. Dlaczego np. pomysl ograniczenia powszechnosci w demokracji poprzez nadanie prawa glosu w wyborach parlamentarnych tylko tym, ktorzy zdadza prosty test ze znajomosci konstytucji jest zly? Dlaczego prawo jezdzenia samochodem nadawane jest tylko osobom zdolnym poznac i zrozumiec kodeks drogowy i jednoczesnie prawo wyboru prawodawcy tworzacego ten kodeks dawane jest kazdemu, nawet temu, kto nie jest w stanie poznac i zrozumiec konstytucji panstwa? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
W poniedzialek, 26 czerwca 2000 o godzinie 9:18 po poludniu Pan Marek Kowalewski napisal: > Grzegorz Swiderski: > > > Matka majaca 8 dzieci zyjaca z socjalnego moze wychowac > > obywateli, ktorzy w przyszlosci beda pracowici i bogaci i > > beda placic duze podatki. Niemniej sama powinna miec taki > > wplyw na polityke panstwa ile sama placi bezposrednio > > podatkow. > [...] > > Panstwu mozna dac tylko latwo wymierne wartosci w postaci > > podatku, lub bezplatnej pracy, ktora tez da sie wymierzyc w > > pieniadzach, za ktore panstwo moze kupic na wolnym rynku > > taka prace. > > Wiec matka wychowujac dzieci wykonuje bezplatna prace ktora > mozna mierzyc jej wartoscia rynkowa, jak rowniez podatkami od > tej wartosci, wiec praktycznie powinna rowniez miec wplyw na > polityke panstwa. Zgoda. Matki wychowujace przyszlych obywateli panstwa nie placace podatkow, tylko utrzymywane przez meza albo jakakolwiek inna prywatna osobe czy prywatna organizacje charytatywna powinny miec prawo glosu proporcjonalne do ilosci podatku placonego przez zawodowe nianki. Ale matki zyjace z zasilku juz takiego prawa miec nie powinny, bo z jednej strony cos panstwu daja a z drugiej biora, a wiec wychodzi na zero. Natomiast bezrobotnym na zasilku powinno sie odejmowac od sumy zaplaconych podatkow w zyciu sume uzyskanych zasilkow i to powinno stanowic o ich sile glosu w wyborach. Dlaczego to sa glupie pomysly? Dlaczego demokracja z sila glosu rowna jeden dla kazdego pelnoletniego obywatela daje lepsze wyniki, czyli powoduje wybranie lepszych prawodawcow tworzacych lepsze prawo? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000
Re: O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia, a rownoscia i bezposrednioscia w wyborach do Sejmu
We wtorek, 27 czerwca 2000 12:11 AM Pan Tomasz J Kazmierski napisal: > O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia, a rownoscia i > bezposrednioscia w wyborach do Sejmu Proporcjonalnosc sama w sobie powoduje pewne paradoksy np. opisane tu: http://www.datapolis.pl/grzes/po.htm > Tomasz J Kazmierski > > Tak zwana zasada "proporcjonalnosci" wyborow jest sprzeczna z > elementarnym wymaganiem demokracji, aby wybory byly rowne i > bezposrednie. A dlaczego te zasady sa elementarne? Czy to znaczy, ze to sa rodzaje dogmatow czy pojec pierwotnych, ktore nalezy przyjac na wiare? > Wystepowanie tej sprzecznosci wykazal prof. Miroslaw Dakowski > w swym protescie wyborczym zlozonym w Sadzie Najwyzszym we > wrzesniu 1997r. > > Wyjasnijmy najpierw definicje stosowanych w prawie wyborczym > pojec, a nastepnie wykazmy, na czym polega sprzecznosc miedzy > praktyka stosowanych w Polsce "proporcjonalnych" wyborow > opartych na listach partyjnych oraz podziale mandatow metoda > d'Hondta, a konstytucyjnym wymaganiem rownosci i > bezposredniosci wyborow. Dodatkowo pokazemy, ze polska > ordynacja wyborcza nie realizuje, wbrew postanowieniom > obecnej konstytucji, nawet samej zasady proporcjonalnosci. > > W demokracji podstawowym sposobem wyrazania suwerennosci przez > narod sa powszechne wybory. Realizacja zwierzchniej roli > zbiorowego suwerena, czyli narodu, wymaga, aby, oprocz > powszechnosci prawa wyborczego, to znaczy jego dostepnosci > dla kazdego obywatela, wybory byly rowniez rowne i > bezposrednie. > (...) Rownosc obywateli jako zbiorowego suwerena rzeczywiscie tlumaczy koniecznosc rownosci i bezposredniosci wyborow. Tylko, ze wtedy bezposredniosc musi byc rozumiana tak, ze kazdy obywatel powinien miec rowne prawo glosowania nad kazda ustawa, a nie wybierania swoich przedstawicieli. Jesli wybiera parlament to juz mamy posredniosc. Dlaczego zatem musi istniec tylko jednopoziomowa posredniosc a nie wielopoziomowa? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
W poniedzialek, 26 czerwca 2000 10:35 PM Pan Jacek A. napisal: > Grzegorz Swiderski wrote: > > > W poniedzialek, 26 czerwca 2000 o godzinie 6:15 po poludniu > > Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: > > > > (...) > > > Kto ma miec z tych przykladowych osob najwiekszy wplyw? > > > > Ten kto placi najwiecej podatkow. Oczywiscie jest duzo > > wartosci niewymiernych i niematerialnych, ktore mozna dac > > ojczyznie - ale najczesciej daje sie to nie instytucji > > panstwa, ale ojczyznie rozumianej jako terytorium, narod, > > kultura, religia czy rodzina, czyli pewnym naturalnym > > ludzkim wspolnotom. Panstwu mozna dac tylko latwo wymierne > > wartosci w postaci podatku, lub bezplatnej pracy, ktora tez > > da sie wymierzyc w pieniadzach, za ktore panstwo moze kupic > > na wolnym rynku taka prace. > > I tutaj mamy pierwsze powazne nieporozumienie stanowiace > wlasciwie jadro wiekszosci sporow polityczno-ideologicznych. > > Powyzszy poglad traktuje obywateli przedmiotowo, zas panstwo > jest podmiotem. Tak wiec to panstwo ma ustalac kto ma miec > wiekszy wplyw na losy kraju, narodu i wkoncu na swoj los > stosujac jakas parametryzacje naprzyklad podatkowa jak > proponowana badz klasowa jak u komunistow. Wszystko zalezy jakie cele stawiamy przed panstwem. Jesli celem panstwa jest kierowac losem narodu i jednostek, to bedac podmiotem politycznym moze kierowac tak tym losem, ze bedzie to prowadzic do zbrodni czy upadku narodu. Ale jesli zalozymy, ze celem panstwa jest stworzenie porzadku poprzez spisanie i wykonanie prawa pochodzacego od prawa naturalnego i miejscowych obyczajow, a narod w warunkach tego porzadku sam bedzie kierowal swoim losem, to wtedy panstwo powinno byc podmiotem polityki, a nie jej przedmiotem. > Rzeczywistosc jest natomiast inna: to panstwo jest > przedmiotem, zas podmiotem jest obywatel zyjacy w > spoleczenstwie zwanym nawet obywatelskim (a nie panstwowym). Panstwo jest tworem naturalnym tak jak rodzina. Cele takich tworow sa naturalne i nie moga byc przez czlowieka dowolnie zmieniane. A zatem nie moga byc przedmiotem ludzkiej tworczosci. Naturalnym celem panstwa jest ustanowienie porzadku prawnego sluzacego ochronie ludzkiego zycia i wlasnosci. Panstwo nie moze byc przedmiotem w rekach obywateli sluzacym do realizowania jakichkolwiek innych celow. > I jest podmiotem niezaleznie od tego ile zarabia i czym sie > zajmuje: bezdomny, bezrobotny czy milioner badz nawet > bandzior maja rowny status obywatelski. Ma tex takie same > prawa i obowiazki. Ludzie sa rozni i maja rozne prawa i obowiazki zalezne od pozycji spolecznej. Inne obowiazki ma ojciec, inne matka, inne dziecko, inne krol, a inne poddany. To jest naturalne i to jest dobre. > Model pierwszy cwicza wszystkie totalitaryzmy, Polska tez go > 50 lat cwiczyla. Czy to beda czarne, czerwone czy brunatne: > tu nie jest wazna tresc lecz forma. Polska przez 50 lat cwiczyla model politycznej przedmiotowosci panstwa - panstwo sluzylo jako narzedzie do realizacji wymyslonej teoretycznie politycznej ideologii. > Model drugi to wlasnie spoleczenstwo obywatelskie i prawdziwie > demokratyczne. Zgoda. Ale to jest model nienaturalny i prowadzacy do zbrodni. Demokratyczne i obywatelskie panstwa, ktore staly sie przedmiotem w rekach motlochu dokonaly w XX najwiekszych zbrodni w dziejach swiata. > Niestety Polsce daleko jeszcze do takiego spoleczenstwa m.in. > dlatego, ze niemal wszystkie kierunki polityczne maja jakos > zagwozdzony w glowie model pierwszy polaczony jeszcze z > poteznym ideologizowaniem polityki. A za duzo ideologii w > polityce to wiemy czym sie konczy - cwiczylismy to wlasnie > przez polwiecze. Polityka nie moze obejsc sie bez ideologii, poniewaz polityka to przede wszystkim stosowanie przemocy. Stosowanie przemocy w sposob nieuzasadniony jest zawsze zbrodnia - aby bylo to moralne musi byc jakos wytlumaczone. Czyli musi istniec jakas ideologia tlumaczaca dlaczego w danym przypadku mozna zastosowac przemoc. Dodatkowo przemoc moze byc na duza skale skuteczna tylko wtedy, gdy w wiekszosci przypadkow sie nia straszy, a stosuje sie ja tylko sporadycznie. Duzo lepiej daje sie grozic, gdy uzywa sie do tego ideologicznego wytlumaczenia, ze uzycie sily jest dobre, sluszne i moralne. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
We wtorek, 27 czerwca 2000 1:08 AM Pan Marcin Mankowski napisal: > Powinno sie jeszcze zwolnic ze sluzby wojskowej tych co nie > maj prawa glosu ani majatku. Kraju i panstwa powinni bronic > ci do ktorych kraj nalezy i ktorzy maja udzial w decyzjach. > Coz to biedakow ma obchodzic kto wygra wojne lub przegra. > (...) Dokladnie tak. I tak dawniej bylo. Powszechny pobor do wojska to nowoczesny demokratyczny wymysl prowadzacy do wojen totalnych. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000
Re: nafta i krew
politycznych i religijnych szumowin nie znajdujacych miejsca na Starym Kontynencie przerodzilo sie w Imperium z pewnoscia nie tylko dzieki sprzyjajacym okolicznosciom w postaci wojen swiatowych) dowodzi jednak, iz te negatywne aspekty demokracji mozna zniwelowac przez spersonalizowanie wladzy i odpowiedzialnosci w panstwie. (...) " - Jacek Matusiewicz Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000
Re: O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia,rownoscia i bezposrednioscia w wyborach do Sejmu
We wtorek, 27 czerwca 2000 5:01 PM Pan Tomasz J Kazmierski napisal: > Ponownie musze zaprzeczyc w obronie faktow. Warunek rownosci > wyborow w Wielkiej Brytanii jest spelniony poprzez utrzymanie > mniej wiecej tej samej liczby uprawnionych do glosowania we > wszystkich okregach. Srednio liczba ta wynosi ok 65tys > mieszkancow. Konstytucyjne wymaganie rownosci wyborow jest > wiec przyczyna ciaglych zmian granic okregow wyborczych > uwzledniajacych fluktuacje demograficzne. Ulegaja zmianie nie > tylko granice okregow, ale takze liczba miejsc w Izbie Gmin. > W nastepnym parlamencie beda cztery nowe okregi i liczba MPs > wzrosnie do 656. > (...) Niemniej teoretycznie nawet jesli wszystkie okregi beda rownoliczne, to moze sie zdarzyc, ze wygrany posel w jednym okregu uzyska wielokrotnie mniej glosow niz wygrany posel z innego okregu. Zalezy to od tego ilu bedzie kandydatow w okregach i jak sie miedzy nimi rozloza glosy. Mysle, ze nie ma sensu tworzyc ordynacji wyborczej po to by zadoscuczynic jakiemus bzdurnemu, niczym nie uzasadnionemu dogmatowi rownosci. Lepiej zrezygnowac z rownosci, a ordynacje stworzyc taka by zapewnic jak najwieksza fachowosc poslow w dziedzinie tworzenia prawa. Dlaczego prawodawca musi byc wybierany i to na dodatek w piecioprzymiotnikowych wyborach, ale moze nim zostac kazdy, a sedzia musi wykazac sie wiedza, znajomoscia prawa, uczciwoscia i miec praktyke i nie jest wybierany w wyborach powszechnych? Przeciez dobre prawo jest wazniejsze niz jego interpretacja. Dlaczego nie mialoby byc na odwrot - sedziow wybierac w wyborach powszechnych na okreslona kadencje, a prawodawcow brac tylko po studiach prawniczych i mianowac dozywotnio? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000
Re: nafta i krew
We wtorek, 27 czerwca 2000 8:30 AM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: > A moze powinnismy byc wdzieczne, ze nam Pan Koziol powie nam > to wprost. U Pana Swiderskiego jest ten zamiar ukryty za > odebrania rownorzednego glosowania w czasie porodu i > wychowania dzieci:-) Alez ja sie zgodzilem na to by matka wychowujaca dzieci, ale nie placaca samodzielnie podatkow miala takie same wplywy polityczne jak zawodowa nianka placaca podatki. > Mysle, ze za tym kryje sie zwyczajny strach. Statestycznie > kobiety sa zdrwosze i zyja dluzej. A wiec z natury juz lepiej > przygotowane na zycie niz 'reszta';) Mysle, ze wszyscy panstwo analizujecie problem od zlego konca. Nie chodzi przeciez o to by zaspokoic czyjes wyimaginowane prawa do uczestnictwa w zyciu politycznym, ale chodzi o to by powstawalo dobre prawo. Ja jestem gotow zgodzic sie na to bym nie posiadal prawa wyborczego jesli z jakichs badan wyniklo by, ze ludzie posiadajacy jakas ceche, ktora ja posiadam (wrodzona lub nabyta), wybieraja zazwyczaj parlament, ktory ustanawia zle prawa. A zgodzilaby sie Pani na taki system, ze do parlamentu wybrany moze byc tylko mezczyzna, ale wybierac moga tylko kobiety? Albo na odwrot? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000
Zagadki (bylo: nafta i krew)
We wtorek, 04 lipca 2000 o godzinie 10:07 po poludniu Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: > (...) > Jest pokoj zamkniety. Wisi tam zarowka. Na zewnatrz pokoju sa > trzy wlaczniki. Tylko jeden wlacznik zaswieci zarowke. Jak > mozna znalesc odpowiedni wlacznik, jesli wolno tylko raz > wejsc do pokoju i sprawdzic? Eeee... mam juz ta zagadke tutaj: http://www.datapolis.pl/grzes/zagadki.htm pod haslem "Zarowka". Prosze sprobowac rozwiazac reszte, albo podac jakas inna ciekawa. Ciekaw jestem czy nasza listowa SZTUKA MYSLENIA potrafilaby rozwiazac wszystkie te zagadki. Przewiduje trudnosci. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 4 lipca 2000
Re: Zagadki
W srode, 05 lipca 2000 6:46 AM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: > Grzegorz Swiderski: > > > Eeee... mam juz ta zagadke tutaj: > > http://www.datapolis.pl/grzes/zagadki.htm pod haslem > > "Zarowka". Prosze sprobowac rozwiazac reszte, albo podac > > jakas inna ciekawa. > > Oj...zapomnialam o patent...przepraszam:-) Zagadki, tak jak twierdzenia matematyczne, oczywiscie nie podlegaja opatentowaniu. Ale algorytmy juz podlegaja wiec nalezy sie spodziewac, ze niedlugo wszelka wlasnosc intelektualna bedzie podlegac ochronie prawnej, o ile rozwoj Internetu nie uczyni takiego prawa niemozliwym do wykonania. > Ale zobacze, ile dam rade rozwiazac, ale niech Pan nie > zapomnij, ze chodzi tu o meska logike:-) Zagadki sa sformulowane bezplciowo - meskiej lub damskiej logiki mozna uzyc jako narzedzia do rozwiazania, ale rozwiazanie powinno byc juz neutralne plciowo. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 5 lipca 2000
Re: Zagadki
W srode, 05 lipca 2000 2:11 PM Pan Marek Kowalewski napisal: > Spodobala mi sie zagadki o lontach > > "Dwa lonty Jak majac dwa lonty, z ktorych kazdy pali sie rowno > godzine, oraz paczke zapalek odmierzyc 15 minut? Otoz lonty > pala sie nie jednostajnie. Lokalne predkosci spalania sa > rozne i nie dajace sie wywnioskowac. Tak wiec procent > spalenia sznurka (za wyjatkiem przypadkow 0 i 100) nic nie > mowi o czasie jaki nastapil od zapalenia. Powiedzmy tez, ze > zapalki pala sie tylko niemierzalna chwile." > > Cos mi swita ale nie jestem pewien, wiec gdy kazdy z lontow > pali sie godzine (rozumiem ze przy zapaleniu z jednej tylko > strony) to gdy zapalimy je z obydwu stron to beda palic sie > dwa razy szybciej czyli pol godziny. Rozumujac dalej gdy > przetniemy jeden z nich na pol i podpalimy dwie polowki z obu > stron to spala sie cztery razy szybciej odmiezajac 1/4 > godziny, tylko nie rozumiem po co ten drugi lont, albo sie > myle? Polowa dlugosci lontu nie oznacza polowy czasu spalania, bo lont nie jest jednorodny. A wiec Pana rozwiazanie jest niekompletne, bo nie podal Pan sposobu wyznaczenia polowy lontu ze wzgledu na czas spalania. Dodam, ze oba lonty sa inaczej niejednorodne, a wiec wyznaczenie polowy w jednym nie oznacza, ze na tej samej dlugosci wypadnie polowa w drugim. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 5 lipca 2000
Re: Zagadki
W srode, 05 lipca 2000 11:10 AM Pan Bogdan Jakszta napisal: > Witam > > Uta Zablocki-Berlin wrote: > > > Przypomniala mi sie inna zagadka: > > > > Jest taki ciag liczb > > > > 1 11 21 1211 111221 312211 > > > > Czy ktos ma pomysl, jak bedzie dalszy ciag? > > Ciag dalszy: 13112221 1113213211 31131211131221 > 13211311123113112211 > > Czy sie zgadza? Moim zdaniem sie zgadza. Co ciekawsze w tych ciagach nigdy nie pojawi sie cyfra 4. Zagadka: jak to udowodnic? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 5 lipca 2000
Re: lont, czas(y), zagadki, tv, Internet
W piatek, 07 lipca 2000 9:06 AM Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal: > W dawnych czasach zagadki byly wazna dla ludzi > rozrywka. wedrowny artysta lub teatr zjawial > sie w miasteczku nieczesto, wiec w dlugie > zimowe wieczory rozwiazywalo sie wszelakie > zagadki. Potem nadeszlo radio, potem tv, > nie mowiac o tym, ze przy wzroscie ludnosci > i stopy zyciowej w ogole bylo latwiej o rozrywke. > Wiec zagadki podupadly, stracily swoja role > spoleczna. O dziwo, dalszy postep technologii > w pewnej mierze przywrocil zagadki, w kazdym > razie w Internecie. Dobrze zdobia internetowe > witryny tych, ktorzy matematyke i tego typu > rozrywke lubia. A przy tym tv i film w Internecie > dopiero raczkuje, wiec jest wciaz margines dla > rozrywek umyslowych. > (...) No to ja mam ciekawe wyzwanie: chodzi o zaprezentowanie w Internecie zagadek, ktore sa niewyrazalne w slowach. Przykladem niech bedzie druga zagadka na mojej stronie: http://www.datapolis.pl/grzes/zagadki.htm - "Jak to zrobic?" Chodzi o to, ze ta figura jest zrobiona z jednego prostokatnego kawalka papieru odpowiednio wycietego - nie ma tu zadnego klejenia. Rozwiazanie jest trudno wyrazic w slowach - najlepiej przedstawic je w formie rysunku. Czy jest na liscie ktos, kto potrafilby podac rozwiazanie slowami? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 7 lipca 2000
Re: Zagadki
W srode, 05 lipca 2000 4:39 PM Pan Marcin Mankowski napisal: > Przecinanie na pol nie pomoze bo sa one niejednorodne. Wiemy > natomiast, ze kazdy z lontow podpalony z obu stron musi sie > spalic po pol godzinie. Oba sa potrzebne co jest juz > sugestia. Potraktujmy je zatem na dwa rozne sposoby. Jeden > podpalmy z obu stron a drugi z jednej. Gdy pierwszy sie > calkiem spali to minie pol godziny i drugiemu zostanie do > spalenia pozostale pol (godziny a nie lontu). Podpalmy wiec > drugi koniec i po 15 minutach spali sie wszystko. Na liscie "Zagadki" mamy taka zasade, ze rozwiazanie zagadki przesylamy zadajacemu w liscie prywatnym, a nie na liste - po to by wszyscy listowicze mieli szanse sie troche poglowic. Przy okazji chcialbym zwrocic uwage na najlatwiejsza zagadke na moich stronach: "4 karty leza na stole. Na kazdej z nich z jednej strony jest cyfra, z drugiej litera. Teza brzmi: "dla wszystkich 4 kart lezacych na stole spelniony jest warunek, ze jesli z jednej strony jest litera A to z drugiej jest cyfra 4". Jezeli na stole widzimy nastepujace karty: A, B, 2, 4, to ktore z nich wystarczy odwrocic, aby zweryfikowac teze (chodzi oczywiscie o minimalny zbior)?" Zagadka jest prosta dla matematyka czy naukowca przyrodnika. Interesujace w tej zagadce jest to, ze wiekszosc ludzi nie-przyrodnikow nawet z wyzszym wyksztalceniem nie potrafi jej prawidlowo rozwiazac. Zagadka jest taka, ze zrozumienie jej tresci i rozwiazanie nie wymaga zadnego wyksztalcenia i zadnej wiedzy, a mimo to sprawia ona trudnosci ludziom nie posiadajacym scislego wyksztalcenia. Ja oczywiscie nie prowadzilem w tej sprawie zadnych badan socjologicznych - wiem to tylko z obserwacji zadajacego ta zagadke i z wlasnych testow, ktore robilem. Jesli kogos zainteresuje robienie takich testow na znajomych, to prosze o podzielenie sie obserwacjami na liscie. Mysle, ze ludzie, ktorzy nie potrafia rozwiazac takiej zagadki nie powinni miec prawa glosu w demokracji. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 7 lipca 2000
Re: Zagadki
W piatek, 07 lipca 2000 1:49 PM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: > Pan Grzegorz Swiderski pisal: > /../ > > > Mysle, ze ludzie, ktorzy nie potrafia rozwiazac takiej > > zagadki nie powinni miec prawa glosu w demokracji. > > A ja mysle, ze ci, ktorzy nie potrafia robic swetra na drutach > powinni miec prawa do glosowania - oh! Gdyby prawo glosu mieli tylko ci, co potrafia zrobic sweter na drutach, to bym sie zgodzil. Mysle, ze najdrobniejsze ograniczenie w prawie do glosowania mogloby juz drastycznie polepszyc jakosc wyboru. Np. wystarczyloby w Polsce zniesc obowiazek meldunkowy i wprowadzic koniecznosc rejestrowania sie na dwa tygodnie przed wyborami (tak jak jest w USA), by ograniczyc frekwencje wyborcza do 10%-20% co drastycznie wplyneloby na zwiekszenie kwalifikacji prawodawczych poslow. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 7 lipca 2000
Re: Grzywna za niepolski paszport
W niedziele, 09 lipca 2000 o godzinie 12:03 po poludniu Pan Tomasz J Kazmierski napisal: > (...) > Pragne poinformowac Pania, ze nie bylem w stanie wyjasnic > znaczenia tych fragmentow ustawy, ktore sa stwierdzeniami > tautologicznymi, badz zawieraja inne niejasnosci i bledy > logiczne, w szczegolnosci: > (...) No i czy to nie jest najlepszy dowod tego, ze parlamentarzystami powinni moc zostawac tylko ludzie o odpowiednich kwalifikacjach takich jak np. sedziowie? A wyborcy powinni potrafic rozwiazac proste zadanie logiczne? Dlaczego poslem czy senatorem moze zostac dowolny idiota, a sedzia nie? Dlaczego dogmaty demokratyczne wymagaja tego by prawodawca nie musial posiadac jakichkolwiek kwalifikacji? Dlaczego by moc prowadzic samochod musze zdac egzamin na prawo jazdy, a by sprawowac wladze nie musze nic umiec? Dlaczego prawo do wybierania wladzy jest fundamentalnym prawem czlowieka, a prawo do prowadzenia samochodu takim prawem nie jest? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, niedziela, 9 lipca 2000
Zbieranie informacji (bylo: Awantura)
W piatek, 14 lipca 2000 o godzinie 10:21 po poludniu Pan Andrew napisal: > pojecia wolnosci, demokracji i roli policji w wolnym > spoleczenstwie, a moze tylko nie wyrosl ze starego systemu? W wolnym spoleczenstwie kazdemu powinno byc wolno zbierac i przetwarzac jakiekolwiek informacje o innych jakie uda mu sie zebrac bez stosowania przemocy. W szczegolnosci powinno to tez dotyczyc policji. Policja powinna moc zbierac i przetwarzac dowolne informacje o dowolnych obywatelach bez wzgledu na to czy sa o cokolwiek podejrzani czy nie. Wszelkie prawne ograniczenia zbierania i przetwarzania informacji sa nieuprawnionym ograniczeniem wolnosci i prowadza do totalitaryzmu. Ale z drugiej strony w wolnym spoleczenstwie nikogo nie powinno sie zmuszac do udzielania jakichkolwiek informacji poza przypadkiem wezwania przez sad na swiadka, lub zezwoleniem przez sad na przesluchanie przez policje. Ale podsluchiwac powinno byc wolno kazdemu kazdego i w szczegolnosci policja powinna moc zakladac podsluch gdzie chce i komu chce bez zadnego zezwolenia sadu. Jak ktos ma jakies tajemnice to sam powinien zadbac o ich ochrone. Tak ja rozumiem wolnosc. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 14 lipca 2000
Re: Zbieranie informacji
W sobote, 15 lipca 2000 o godzinie 12:19 rano Pan Andrew napisal: > Wlasnie rozumienie wolnosci nakazuje mi akceptowac Panska > mysl. Pozostane jednak przy calkowicie odmiennym zdaniu. > Ciesze sie ze tu policja nie ma prawa nie tylko podsluchiwac, > ale nawet wylegitymowac mnie bez powodu. A ja uwazam (i to poprzednio napisalem), ze podsluchiwac mnie powinien moc kazdy bezkarnie (w tym policja), ale wylegitymowac nie. Dodatkowo uwazam, ze nie powinno w ogole byc obowiazku posiadania dowodu osobistego czy jakiegokolwiek dowodu tozsamosci. Uwazam, ze nie wolno nikogo zmuszac do udzielania jakichkolwiek informacji (poza wymienionymi wyjatkami), ale wolno zbierac informacje zebrane bez przymusu (np, poprzez sledzenie czy podsluch). Oczywiscie zalozenie podsluchu w czyims domu bez jego zgody powinno byc karane, ale nie z paragrafu o podsluch, ale z paragrafu o naruszanie wlasnosci prywatnej. Czyli np. podsluchiwanie zdalne mikrofonem kierunkowym nie powinno byc karane. > Nie moze tez zatrzymac mnie na drodze bez podania powodu > ktorym moze byc naruszenie przepisow czy zagrozenie > bezpieczenstwa. Oczywiscie. Ale np. nie moze policja miec zakazu sledzenia mnie i szczegolowego notowania gdzie przebywam, z kim sie spotykam itp... i potem przetwarzania tych danych. Ale dopoki nie naruszam przepisow, to nikomu nie wolno mnie zatrzymac. > Akurat w USA nie tylko podsluch, ale nagrywanie wspolnej > rozmowy z kolezanka bez jej wiedzy jest w wiekszosci stanow > zabronione. No to to jest moim zdaniem ograniczenie wolnosci. > Ktos kto sledzil sprawy zbierania informacji przez firmy > internetowe wylacznie na potrzeby marketingowe powinien tez > zauwazyc ogolne potepienie takich akcji. Ogolne potepienie mnie nie interesuje. Jak ktos chce ukryc swoja internetowa aktywnosc to ma techniczne mozliwosci by to zrobic - to jest jego sprawa. Ale zakaz sledzenia ogranicza wolnosc i tyle. > Mnie nie chodzi o tajemnice, ale o prawo do zachowania > prywatnosci. Ja oczywiscie akceptuje prawo do prywatnosci, ale uwazam, ze kazdy powinien sam jej strzec. Czyli powinien sam utrzymywac w tajemnicy informacje, ktore uzna za prywatne. > Ja mam dosyc zycia w strachu przed policja (bylo przed milicja > i UB) i tak ja rozumiem wolnosc, Panie Grzegorzu. Policja wykonuje prawo. Jak ktos sie boi policji to znaczy, ze sie boi prawa. Jak prawo jest zle, to oczywiscie nalezy sie go bac i z nim walczyc, a jak prawo jest dobre, to boja sie go tylko przestepcy. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 14 lipca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
We wtorek, 27 czerwca 2000 3:58 PM Pan Andrzej Szymoszek napisal: > On 26 Jun 00 at 15:31, Grzegorz Swiderski wrote: > > > (...) > > Powszechnosc proponuje zamienic na mozliwosc glosowania > > tylko tym, ktorzy zdadza testowy egzamin ze znajomosci > > konstytucji. > > Alez nie. Powszechnosc wyborow jest ich istota, podstawa ze > tak to okresle "demokratycznego ladu". Rozumiem. To jest dogmat demokratycznej religii, w ktory trzeba uwierzyc i ktorego nie trzeba uzasadniac, tak? > Spoleczenstwa ewoluuja w strone demokratycznych i tylko takie > moga zapewnic dobrobyt znakomitej wiekszosci obywateli, o > czym przekonuje nas historia. Czyli wybor demokracji wynika z przyczyn praktycznych - gdyby sie okazalo, ze jakies panstwo niedemokratyczne uzyska wiekszy dobrobyt niz inne panstwa demokratyczne, to te panstwa powinny z demokracji zrezygnowac, tak? > A juz na pewno w naszym obszarze kulturowo- cywilizacyjnym. Demokracja w naszej cywilizacji jest eksperymentem mlodym. Rozwija sie tylko dlatego, ze panstwo, ktore ja zapoczatkowalo (czyli USA) trafilo na dobry zbieg historycznych okolicznosci niezaleznych od ustroju (rewolucja przemyslowa, wolny rynek, duzy obszar, na ktorym toczono niewiele wojen i sprzyjajace polozenie geopolityczne) pozwalajacych mu uzyskac status imperialny. To panstwo, aby utrzymac sie jako imperium musialo stworzyc jakas imperialna ideologie - ta ideologia stala sie demokracja i rozwija sie wraz ze wzrostem wplywow imperium. > Od samej zasady "rownego i jednego glosu dla profesora i > bezdomnego ze smietnika" nic sie co prawda od razu dobrego > nie dzieje, ale ona lezy gdzies u podstaw, stanowi warunek > konieczny sytuacji, w ktorej w ogole sa jacys liczacy sie > profesorowie, a bezdomnosc stanowi raczej wybor niz > koniecznosc. Czy dobrobyt wynika z piecioprzymiotnikowosci wyborow, czy tez demokracja jest prawem, ktory kazdy musi posiadac niezaleznie od tego jakie to powoduje skutki ekonomiczne? > > Rownosc proponuje zamienic na sile glosu proporcjonalna do > > ilosci zaplaconych podatkow, albo proporcjonalna do > > powierzchni posiadanych w Polsce nieruchomosci. > > Z tym drugim nie spieszylbym sie tak. A jak liczyc > nieruchomosc, ktora ma kilka pieter? Powierzchnie kazdego > pietra osobno? Dowolnie, byleby byl jakis obiektywny czynnik do pomiaru, nie musi odzwierciedlac wartosci. > A powierzchnia pola obsianego pszenica jest tyle samo warta > co powierzchnia nieuzytku? Nie jest warta tyle samo, ale podatek bedzie taki sam. Niby dlaczego podatek musi zalezec od wartosci? > Zarty zartami, ale rowniez pierwsza czesc- pomijajac > sprzecznosc z sama zasada demokracji- wydaje sie kuriozalna. > Nie wiem czy Pan Grzegorz wie, ale dzisiaj dominujaca role > odgrywaja tzw. podatki posrednie, np. VAT. Jak wyliczyc, kto > ile zaplacil? Podatek ten jest chwalony jako niezwykle prosty > i sprawny rowniez przez konserwatystow... Ja sie bardzo nie upieram przy uzaleznieniu sily glosu od wysokosci placonych podatkow. Jak podatki sa skomplikowane to taka sile rzeczywiscie jest trudno wyliczyc. Wtedy mozna sile glosu uzaleznic np. od powierzchni posiadanej ziemi. > > Jak mozna krytykowac proporcjonalnosc, to i inne elementy > > demokracji tez mozna krytykowac. No bo jakie sa argumenty > > za tymi innymi elementami? Dlaczego dobrze wyksztalcony > > prawnik czy historyk, czy stary, doswiadczony i szanowany > > obywatel musi miec taki sam wplyw na wybor prawodawcy w > > panstwie co pijak, degenerat, wloczega czy bandyta? > > Dlaczego ktos kto duzo daje panstwu ma miec takim sam > > wplyw na to panstwo jak ktos, kto tylko bierze? > > To nie jest "taki sam wplyw", najwiekszy wplyw bowiem ma ten, > kto ma dostep do srodkow przekazu, zwlaszcza telewizji. No wlasnie. Po co wiec tworzyc system demokratyczny, ktory operuje haslami o rownosci, ktore sa w praktyce nierealizowalne? Po co oszukiwac? Nie lepiej stworzyc system, ktory bedzie podobny, ale uczciwy i nie oparty o klamstwa? > > Dlaczego kazdy czlowiek musi bezposrednio decydowac o > > wybieraniu prawodawcy, a nie moze zlecic tego zadania > > swojemu lokalnemu zaufanemu i zorientowanemu w polityce > > przedstawicielowi? > > Niech w takim razie pojdzie do tego przedstawiciela, i > zapyta... No to po co w ogole Sejm? Dlaczego nie mialoby byc demokracji bezposredniej, tak by kazdy obywatel mogl glosowac nad kazda ustawa bezposrednio? Jak sie nie zna to moze zawsze spytac swojego posla. Rozumiem, ze trudnosc jest tylko techniczna i jak rozwoj Internetu spowoduje mozliwosc glosowania wszystkich nad kazda ustawa, to panstwa demokratyczne beda musialy przyjac takie rozwiazanie by zadoscuczynic dogmatowi piecioprzymiotnikowej demokracji, tak? (...) > Bardzo wielu ludzi oddalo zycie, by tu mogla zapanowac &
Re: Dieta dla Pana Oxymorona Glowackiego
W niedziele, 16 lipca 2000 1:44 AM Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal: > (...) > Zas niejaki "mjw", ten od "Hitler dobry byl dla swoich", mial > powod do sromotnego wstydu, bo przylapany zostal na > oszustwie, na podszywaniu sie pod innego uczestnika. (Juz > mniejsza o drobniejsze szwindle, jak dyskutowanie ze samym > soba pod roznymi pseudo, by czynic falszywe wrazenie). > (...) To bardzo ciekawe. Czy moglbym prosic o rozwiniecie tematu lub o wskazanie miejsca w archiwum Poland-L gdzie jest ta afera szczegolowiej opisana? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 18 lipca 2000
Re: wybory prezydenckie w internecie
W piatek, 21 lipca 2000 1:36 AM Pan Zbigniew J Koziol napisal: > Rosnie liczba stron www zwiazanych z nadchodzacymi wyborami na > Prezydenta RP. > > Tez nie proznuje ;) > > Zajrzyjcie prosze pod adres: > > http://www.iyp.org/prezydent/ > (...) A jak Pan wytlumaczy to, ze w Internecie najbardziej popieranym politykiem jest Janusz Korwin-Mikke? Czy chodzi o to, ze popieraja go hakerzy, ktorzy potrafia falszowac sondarze, czy tez chodzi o to, ze ludzie z dostepem do Internetu sa kompletnie wyobcowani politycznie w polskim spoleczenstwie i ich preferencje sa sprzeczne z preferencjami ogolu? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 21 lipca 2000
Re: Powiedzieli:
W niedziele, 30 lipca 2000 o godzinie 4:43 po poludniu Pan Adam Tomaszewski napisal: > (...) A moj zbior aforyzmow mozna przeczytac tutaj: http://www.datapolis.pl/grzes/aforyzmy.htm Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, niedziela, 30 lipca 2000
NAFTA (bylo: Oswiadczenie Klubu "Mysl dla Polski")
W poniedzialek, 31 lipca 2000 o godzinie 5:22 po poludniu Pan Andrzej Szymoszek napisal: > (...) > A propos UPR: pisalem niedawno, ze zwolennicy tej partii > popieraja gremialnie, jeszcze bardziej niz sympatycy UW, > wejscie Polski do UE. Taki byl wynik sondazu, z ktorym > polemizowal wczoraj...Janusz Korwin- Mikke, twierdzac, ze > jego zwolennicy na pewno czegos takiego nie popieraja. Ten sondaz byl przeprowadzony ewidentnie nierzetelnie. Taki sondaz przeprowadza sie na probce liczacej okolo 1000 osob. Ilosc osob popierajacych UPR w takiej probce miesci sie w granicach bledu statystycznego. W takiej probce zwolennikow UPR-u moglo sie znalezc z takim samym prawdopodobienstwem 90% blondynow co 90% brunetow. > Podcina galaz, na ktorej siedzi? Zapewne tak. A w zamian > proponujeprzystapienie Polski do NAFTA, czyli > Polnocnoamerykanskiej Strefy Wolnego Handlu. To nie jest zart! Pewnie, ze to nie zart. To ma sens. Dokladnie powiedzial tyle: http://dziennik.pap.com.pl/polska/2730212134.html Na koncu przesylam informacje uzasadniajaca to, ze jest realne nie laczenie sie z UE ale oparcie sie o USA. Mozna wstapic do NAFTA, rozwijac CEFTA i wciagac do NAFTA Czechy, Slowacje, Wegry, Litwe, Lotwe, Estonie, Slowenie, Chorwacje, Ukraine, Bialorus, itd... - jak my bysmy wstapili do NAFTA, to oni by za nami poszli, szczegolnie, ze mogli by wstapic od razu, bez zadnych przystosowan, pertraktacji, zmian prawa itp... A potem to nawet mozna by wyciagnac z UE i wciagnac do NAFTA np. Austrie, Szwecje, Finlandie, Norwegie, Danie, Szwajcarie itp... Wielka Brytania to nawet juz teraz sama chce wstapic do NAFTA. Oczywiscie taki rozwoj wypadkow jest malo prawdopodobny, bo nie przyniesie zadnych osobistych korzysci politykom rzadzacym: zadnych nowych posad w UE, zadnych pieniedzy na propagande prounijna, uniezaleznianie gospodarki od polityki itd... Ale stanie sie to prawdopodobne gdy w Polsce i innych krajach wladze zdobedzie prawica podobna do UPR-u. Wiekszosc eurosceptykow nie proponuje zadnej alternatywy dla UE, tylko krytykuje. UPR podaje konkretna propozycje tego co robic w zamian za wstapienie do UE. Takie male, slabe i wyniszczone socjalizmem (dawniej sowieckim, obecnie europejskim) panstwo jak Polska musi poddac sie hegemonii jakiegos imperium. Rosja i UE sa imperiami sasiednimi i poddanie sie ktoremus z nich musi sie skonczyc utrata niepodleglosci. USA sa daleko i maja interes w tym, zeby z Polski uczynic lokalne wasalne mocarstwo w celu oslabienia UE i Rosji. Jak wychodzi sie na byciu odleglym wasalem USA najlepiej widac po tym jak wyszly na czyms takim Niemcy czy Japonia - w wyniku amerykanskiej okupacji same staly sie lokalnym mocarstwami, mogacymi stac sie niedlugo samodzielnymi imperiami. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 31 lipca 2000 Wariant JAGIELLONSKI --- Relacja z wykladu Zbigniewa Brzezinskiego wygloszonego w Polskim Instytucie Naukowym w Waszyngtonie, w streszczeniu Andrzeja Walickiego opublikowanym w ARCANACH nr.2/1999: --- "W Europie Srodkowej powstala pustka, ktora moze wypelnic tylko Polska. Juz nie jako panstwo wielonarodowe, jak dawna Rzeczpospolita, ale jako lider olbrzymiego obszaru od panstw Baltyckich az do Rumunii; jako regionalne mocarstwo, majace wlasne samodzielne zadanie w ramach ogolnoswiatowej hegemonii USA. Zadaniem tym bedzie integrowanie ze wspolnota zachodnia krajow nalezacych niegdys do Rzeczypospolitej oraz realizacja polityki USA w Europie Srodkowej. Pojecie Europy Wschodniej zredukowane zostanie do Rosji, Gruzji, Armenii i Czeczenii. Ukraina i Bialorus stana sie czescia Europy Srodkowej, co bedzie powrotem do sytuacji sprzed wojen kozackich XVII wieku. Polska pozostanie jednolita narodowo, inne panstwa regionu zachowaja swa tozsamosc, a wiec bedzie pluralizm z kierownicza wiodaca rola Polski. Sila odrodzonej w ten sposob Europy Srodkowej, wsparta gwarancjami udzielonymi jej przez USA, skutecznie powstrzyma ekspansje Rosji i umozliwi utrzymywanie z nia normalnych, partnerskich stosunkow. Realizujac swa regionalna misje przywodcza Polska powroci 'mutatis mutandis' do roli, ktora spelnialo w Europie panstwo Jagiellonow." Dalej Walicki pisze: "Odczyt Brzezinskiego nagrodzony zostal burzliwymi oklaskami na stojaco (chodzi o reakcje polonii amerykanskiej na spotkaniu w Waszyngtonie). Niejednemu sluchaczowi przyszlo zapewne do glowy, ze rozwijana w nim koncepcja Europy Srodkowej byla w gruncie rzeczy alternatywa wobec programu integrowania Polski z Europa Zachodnia i przeksztalcania jej w ten sposob w peryferia Niemiec. Dla ludzi zaniepokojonych mozliwoscia roztopienia polskiej tozsamosci narodowej w tozsamosci zachodnioeuropejskiej byla to alternatywa bardzo atrakcyjna: Polska jako mocarstwo regionalne, realizujace wazne zadania na obszarze
Re: NAFTA
W poniedzialek, 31 lipca 2000 o godzinie 10:48 po poludniu Pan Jacek A. napisal: > Panowie, panie Mikke spojrzcie na mape!!! Patrze na mape i zastanawiam sie jak np. Wielka Brytania mogla miec bliskie zwiazki gospodarcze z Indiami i to w czasach, gdy handlowano glownie zywnoscia i surowcami nieprzetworzonymi i przewozono to zaglowcami. Polozenie geograficzne ma znaczenie polityczne w kontekscie militarnym, ale znaczenie gospodarcze ma calkiem inny wymiar geograficzny. Szczegolnie w dzisiejszych czasach, gdy glowny obrot handlowy to obrot informacja czy technologia, ktora jest trwala i lekka, a dodatkowo transport jest duzo tanszy niz dawniej. Polska jest samowystarczalna jesli chodzi o towary latwo sie psujace czy bardzo ciezkie, a to czego nie mamy (jak np. rope) i tak dostajemy od Rosji i Norwegii niezaleznie od UE, nie ma wiec zadnych powodow by skazywac sie na wspolprace handlowa z najblizszymi sasiadami. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 31 lipca 2000
Demagogia (bylo: NAFTA)
W poniedzialek, 31 lipca 2000 10:20 PM Pan Zbigniew J Koziol napisal: > Jest wprawdzie wedlug mnie Korwin-Mikke swietnym przykladem > demagoga, > (...) Moglby Pan to uzasadnic? Jest mi to potrzebne do dyskusji z osobami krytykujacymi JKM za to, ze nie potrafi mowic pod publiczke i jest za bardzo szczery jak na polityka i mowi co mysli zamiast zrobic badania opinii publicznej i mowic to co ludzie lubia uslyszec tak jak to robia inni politycy. Jednym slowem jest marnym politykiem, bo nie potrafi poslugiwac sie demagogia. Dzieki Pana argumentom moglbym wykazac, ze sie myla i ze JKM jest swietnym politykiem, bo jest dobrym demagogiem. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 1 sierpnia 2000
Re: NAFTA
We wtorek, 01 sierpnia 2000 12:13 PM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: > Jakie 'dobre' szanse Polska w NAFTA by miala, a do czego by > sluzyla, mozna zobaczyc na przykladzie Mexika:-) Rozumiem, ze zle by bylo jakby amerykanie przeniesli do nas swoje fabryki wykorzystujac nasza tania sile robocza. To znaczy placili by naszym robotnikom mniej niz swoim w USA. No ale nie placili by mniej niz robotnicy zarabiaja teraz w istniejacych fabrykach w Polsce. Dlaczego to byloby zle, gdyby w Polsce bylo wiecej fabryk i wiecej miejsc pracy dla bezrobotnych zarabiajacych tyle ile inni w Polsce zarabiaja? A po wstapieniu do UE Niemcy postawia u nas fabryki i beda placic naszym robotnikom tyle co niemieckim? > Korwin-Mikke zapomnial dodac, ze 90% PKB NAFTA-y stanowia > Stany Zjednoczone. No i co z tego? Wlasnie o to chodzi by sie poddac hegemonii USA zamiast UE. > Przeliczone na mieszkancow, to srednia wartosc PKB jest w EU > wyzsza (n.p. Niemcy 28 870 $), ale najwyzej w Szwajcarii:-) W > USA: 28020 $, a w Kanadzie: 19020 $. Kanada nalezy n.p. do > tych panstw zachodnich, ktore maja jedna z najwyzszych > zadluzen panstwowych (97,6% od PKB) A co ma dochod na mieszkanca wspolnego z tym czy warto z takim krajem handlowac czy nie? Rosja ma wielokros mniejszy dochod na mieszkanca - czy to by mialo znaczyc, ze w ogole nie warto im nic sprzedawac i od nich kupowac? Co z tego, ze Niemcy maja wysoki PKB jesli zamykaja sie przed nami swoj rynek i w zamian za otwarcie zadaja naszej niepodleglosci? UE to szantazysta, ktory w zamian za otwarcie rynku chce zabrac suwerennosc w celu utworzenie wielkiego panstwa socjalistycznego czyli Zwiazku Socjalistycznych Republik Europejskich. To lepiej wstapic do NAFTA, ktore chce otworzyc swoj rynek a w zamian chce tylko otwarcia naszego. NAFTA juz w tej chwili jest duzym zagrozeniem gospodarczym dla UE i konkurentem UE. Gdyby Polska przystapila do NAFTA i wciagnela sasiadow, to UE musialaby sie z nami liczyc i nie moglaby sie calkowicie zamknac gospodarczo. Na koncu cytuje obszerne fragmenty artykulu MELVYN KRAUSS z "Rzeczpospolitej" z 1998 r. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 1 sierpnia 2000 Dzisiaj wiekszosc dyskusji o polityce socjalnej jest zmacona pogladem, ze wolny handel szkodzi spoleczenstwu. Gdziekolwiek spojrzymy, tam grupy deklarujace jak najlepsze checi traktuja import jako zagrozenie dla wlasnych programow socjalnych poczawszy od opieki spolecznej, a skonczywszy na ochronie srodowiska. Jaki jest tego skutek? Przeciw wolnemu handlowi wystepuja polaczone w dziwne alianse romantyczna i nacjonalistyczna prawica, "zielona" lewica oraz grupy skupione na wlasnych interesach, jak np. zwiazki zawodowe. Zagorzaly sprzeciw oredownikow polityki spolecznej wobec wolnego handlu nie wytrzymuje jednak dokladnej analizy. Na przyklad wielu amerykanskich obroncow srodowiska naturalnego glosilo, ze NAFTA spowoduje obnizenie norm ochrony srodowiska w USA. Jednak teraz, po czterech latach, to prorokowane rownanie w dol nie daje sie wyczuc. Wystarczy tez spojrzec na polnocnego sasiada USA, aby przekonac sie, ze wolny handel w rzeczywistosci jest zgodny z narodowymi zalozeniami opieki spolecznej. Kanadyjczycy wczesniej sprzeciwiali sie porozumieniu handlowemu miedzy Kanada a USA (bylo ono prekursorem NAFTA), obawiajac sie, ze fatalnie zaszkodzi ono hojnym programom opieki spolecznej w ich kraju. - Bardzo sie obawialem - mowi owczesny lider kanadyjskich socjaldemokratow, Edward Broadbent - ze jesli porozumienie wejdzie w zycie, to nacisk przedsiebiorstw sprawi, ze trzeba bedzie dostosowac polityke socjalna Kanady do nizszych standardow USA (chodzi np. o dotowana przez panstwo opieke medyczna i system emerytalny). Tymczasem te obawy okazaly sie bezpodstawne. Amerykansko-kanadyjskie porozumienie o wolnym handlu funkcjonowalo przez dziesiec lat, a mimo to kanadyjska polityka opieki spolecznej pozostala bardziej hojna niz amerykanska. Jedna z przyczyn tej sytuacji bylo to, ze aby dostosowac sie do wyzszych spolecznych kosztow produkcji w Kanadzie, dolar kanadyjski w ciagu tych lat stracil na wartosci wobec dolara USA. Zdeprecjonowana waluta kanadyjska sprawila, ze towary z USA staly sie w Kanadzie drozsze. Tak wiec nie urzeczywistnila sie obawa przed eksplozja importu ze Stanow Zjednoczonych. Samozwanczy stroze polityki socjalnej powinni szukac wskazowek nie tylko w Kanadzie, ale takze w panstwach opiekunczych Europy Polnocnej. W Szwecji i Danii programy opieki spolecznej doslownie eksplodowaly w latach 50. i 60. Te dekady akurat zbiegaja sie w czasie z zadeklarowanym przywiazaniem tych niewielkich panstw opiekunczych do zasad wolnego handlu. Tak wiec, jesli wolny handel mialby szkodzic programom opieki spolecznej, jak to dzisiaj deklaruja nowi protekcjonisci, to czym mozna tlumaczyc rozkwit socjaldem
Re: Wysocki
W czwartek, 03 sierpnia 2000 3:56 PM Pan Andrzej Szymoszek napisal: > (...) > Mamy zatem sympatyczna parke przed telewizorem. On- Wania, > ona- Zina. Na ekranie- cyrk, ulubiona rozrywka ludzi > radzieckich... > (...) A propos ludzi radzieckich przesylam kilka dowcipow ze wspolczesnej Rosji: W rosyjskiej restauracji podchodzi kelner do klienta i pyta: "Kawa czy herbata?". Klient: "Kawa!". Na to kelner: "Nie zgadl pan, herbata". Siedzi sobie kruk na galezi, trzyma ser w dziobie. Podchodzi pod drzewo lis i mowi: "Ty, kruk, glosujesz na Putina?". Kruk mu na to: "TAK!". Ser mu wypadl z dzioba, lis go zlapal i uciekl. Kruk do siebie: "Powiedzialbym NIE - i co by to zmienilo?". Wracam do domu, patrze, a zona lezy gola w lozku z jakims obcym facetem. A oczy u nich jakies takie chytre-chytre. Rzucam sie do komputera, faktycznie: zmienili haslo, swolocze! Stalo sobie na rogu ulicy dwoch chlopcow - dobry i zly. Rzucali kamieniami w koty. Dobry trafil pietnascie razy, a zly tylko siedem razy. Pewien przechodzien zwrocil im uwage, zeby tak nie robili, wiec zaczeli na niego pluc. Dobry chlopiec trafil piec razy, a zly tylko trzy razy. Jaki z tego moral? Dobro zawsze zwycieza! Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 3 sierpnia 2000
Re: Lista
W sobote, 02 wrzesnia 2000 o godzinie 7:07 po poludniu Pan Andrew Sikorski napisal: > Po dlugiej przerwie powracam na liste (z nadzieja, ze nie bede > za ten fakt odsylany do lekarza) aby zaproponowac pewne > usprawnienia, a szczegolnie podpowiedziec Administratorowi > nowe mozliwosci. Moze zechcecie zapoznac sie Panstwo z > ponizszym tekstem warunkow czlonkowstwa, ktore znakomicie > funkcjonuja na innej liscie. Jesli wiekszosc przystanie na > takie warunki bedzie to dobry punkt startu No to ja proponuje zasady, ktore ja opracowalem i ktore rownie znakomicie sprawdzaja sie na innej liscie: http://www.konserwatysta.net/forum/ Czy to nie jest lepszy punkt startu? Po pierwsze jest po polsku, a po drugie latwiej cos skasowac niz zastanawiac sie co dopisac. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sobota, 2 wrzesnia 2000
Re: Rodzina versus homoseksualizm
We wtorek, 05 wrzesnia 2000 7:23 AM Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal: > Seks to seks, prokreacja, to prokreacja, jedno i drugie jest w > przyrodzie uniwersalne, a w kazdym razie powszechne. A na ile powszechny jest seks i prokreacja miedzy osobnikami tej same plci w ramach jednego gatunki i miedzy osobnikami roznych gatunkow? > Jezeli w domenie seksu szukamy ludzkiego pierwiaska, to jest > nim uczucie, ktore u ludzi potrafi byc bardziej zlozone i > bogate (tak sa/dzimy) niz u zwierzat. Skad to wiadomo? Czy zna Pan wyniki jakichs naukowych badan nad uczuciowoscia zwierzat? > Mowie/ o znajomosci drugiej osoby, o zyczliwosci, ... tego > typu sprawy. Mysli Pan, ze czlowiek nie moze dobrze poznac swojego ukochanego zwierzaka i byc dla niego zyczliwym? Dlaczego? > Hetero czy homo seks sam w sobie nie ma zadnej przewagi nad > zwierzecym lub ludzko-zwierzecym. Seks hetero ma przewage taka, ze moze fizycznie zaowocowac. A seks z nieboszczykiem tez jest rownowazny innym formom seksu? > Chodzi o uczucia. Czyli nie ma powodu negowac rownosci > zwiazkow hetero i homo. I rowniez nie ma zadnego powodu by podwazac uczuciowosc zoofilia. > Potem dochodzi wazna kwestia potomstwa, wazna zreszta dla > calej Przyrody, nie tylko czlowieka. Milosc do osobnika innego gatunku i do osobnika tego samego gatunku i tej samej plci nie sa obciazone tym problemem, wiec nie ma co o tym wspominac. Dlaczego porownywanie milosci homoseksualistow z miloscia ludzi do zwierzat mialoby byc niesmacznym zartem? Dlaczego milosc homoseksualistow jest wyzszej klasy miloscia niz milosc czlowieka do zwierzecia? Prosze o wyjasnienie, bo ja tego naprawde nie rozumiem, a poniewaz sam obu tych milosci w praktyce nie zaznalem, to nic nie czuje w tej sprawie, a wyjasnienie slowne moze mi pomoc w zrozumieniu problemu. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 5 wrzesnia 2000
Debata prezydencka
Witam! W ramach promowania polskiej kultury politycznej proponuje Panstwu wizyte na nastepujacej stronie: http://www.limeryki.pl/konkursy/debata.html i zachecam do udzialu w debacie prezydenckiej. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 6 wrzesnia 2000
Re: moze by ograniczac bajty zamiast linijek?
W piatek, 08 wrzesnia 2000 12:11 PM Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal: > Ja bym obecnej wciaz na P-L faszystowskawej holotce nie ufal. > Nigdy sie za swojego kamrada nie zawstydzili. O! to Pan ma jakies informacje na temat tego dowcipnisia, ktory podszywajac sie pod rozne adresy w lutym 1999 roku spowodowal to, ze administrator listy wprowadzil koniecznosc potwierdzania kazdego listu? Bardzo prosze o napisanie wprost i publicznie kto to byl lub kogo Pan o to posadza. Skad Pan wie, ze on jest faszysta? I konkretnie kto na liscie jeszcze zna tego osobnika i dlaczego powinien sie za niego wstydzic? > Nie widze powodu, zeby im ulatwiac. S.c.p. takie typki > zniszczyly miedzy innymi poprzez podszywanie sie. A na P-L > dodatkowi moga latwo dolaczyc. Nie ma powodu ulatwiac im > cokolwiek na P-L. Nie kazdy obecny subskrybent listy rozumie Pana aluzje i niedomowienia. Bardzo prosze o napisanie o kogo konkretnie Panu chodzi. Uwazam, ze ukrywanie tozsamosci tych faszystow, ktorzy bruzdza na liscie jest forma wspoldzialania z nimi i kryciem ich. Faszystow nalezy demaskowac i oglaszac ich nazwiska, by ludzie niezorientowani wiedzieli z kim maja do czynienia. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 8 wrzesnia 2000
Re: moze by ograniczac bajty zamiast linijek?
W piatek, 08 wrzesnia 2000 4:17 PM Pan Andrew napisal: > (...) > A o tym, ze ktos w lutym '99 podszywal sie pod czyjes adresy, > to przysiegam, ze nic nie wiedzialem. Podszywal sie pod rozne adresy osob zapisanych na Poland-l. I od tego mementu obowiazuja potwierdzenia. Mozna to sprawdzic w archiwum listy. Na szczescie okazalo sie, ze Pan Wlodzimierz Holsztynski zna tego faszyste co sie podszywal. Wystarczy wiec jak nam wskaze jego i jego kompanow z listy i wtedy bedzie mozna zrezygnowac z potwierdzen, bo przestepcy zostana zdemaskowani. > Mam nadzieje, ze pod moj adres nic sie nie podszylo > bo ja taki przezroczysty. Tez mam taka nadzieje. I mam nadzieje, ze Pan Wlodzimierz Holsztynski nie bedzie kryl tych faszystowskich falszerzy. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 8 wrzesnia 2000
Re: Smutno
W sobote, 09 wrzesnia 2000 o godzinie 9:28 po poludniu Pan Jacek A. napisal: > Moi zloci, > > Wraca nowe ... > > Oto kilka faktow z ostatnich dni. Sam Pan to wymyslil czy gdzies Pan to przeczytal? > 1. Uwlaszczenie. > Calkiem oficjalnie polski parlament uchwalil wczoraj > komunistyczna ustawe. Chyba sam Pan to wymyslil, bo propaganda antyuwlaszczeniowa nie operuje tym terminem. Niemniej wyraznie opiera sie Pan o klamstwa gloszone w tej propagandzie. > Zawiera ona bowiem dwie podstawowe cechy komunizmu: > - Wszystkim po rowno, Oczywiscie w ustawie nic takiego nie ma. Jest nierowno i niesprawiedliwie. Mienie panstwowe powinno sie wlasnie rozdawac po rowno i to byloby sprawiedliwe. Dokladnie powinno sie wlasnosc panstwowa sprzedac na licytacji a w ten sposob zarobione pieniadze wlozyc do budzetu panstwa obnizajac przy tym podatki wszystkim po rowno. Ale takie nierowne rozdawnictwo jakie przewiduje ustawa uwlaszczeniowa jest i tak stokroc lepszym rozwiazaniem niz trzymanie mieszkan komunalnych w rekach panstwa. To wlasnie utrzymywanie mieszkan komunalnych jako wlasnosci panstwowej czy gminnej jest dzialaniem komunistycznym. > - I to te "po rowno" rozdawane nie nalezy do rozdajacego czyli > panstwa. Zwrocmy uwage, ze ten sam rzad nie tak dawno > lamentowal, iz reprywatyzacji przeprowadzic nie mozna, bo > panstwa na to nie stac. Ale stac - jak sie okazuje - rozdac > znacznie wiekszy majatek i to wlasnie ten, co m.inn. nalezy > sie ich wlascicielom w ramach reprywatyzacji. Prosty > przyklad: gdy ktos mial kamienice w Kaliszu, Krakowie czy > Bialymstoku zazwyczaj juz ja odzyskal. Wlasciciele kamienic > warszawskich dostali fige i teraz mieszkania w tych > kamienicach bedzie sie rozdawac. > (...) Mienie obciazone roszczeniami reprywatyzacyjnymi jest wylaczone z uwlaszczenia, wiec wszystko co Pan powyzej napisal nie dotyczy tej ustawy, ktora ostatnio uchwalil Sejm. Propaganda antyuwlaszczeniowa jest wyjatkowo perfidna i klamliwa, wiec radze na nia nie zwracac uwagi. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, niedziela, 10 wrzesnia 2000
Re: Smutno
W niedziele, 10 wrzesnia 2000 o godzinie 6:44 po poludniu Pan Marek Kowalewski napisal: > Kolejny przyklad to gdy ktos mial wyadzierzawiona nieruchomosc > na 99 lat, bo kupic na wlasnosc za komuny nie bylo mozliwe , > a nastepnie wykupil ja przed wejsciem ustawy na wlasnosc, bo > taka mozliwosc zaistniala, teraz dostalby ja za darmo. > Ciekaw jestem czy ustawa uwlaszczeniowa przewiduje > odszkodowanie dla osob ktore uwlaszczyly sie same. Przewiduje, ale oczywiscie jest to malo znaczace. Zgodnie z ta ustawa jedni dostana bardzo duzo, inni malo, a inni w ogole. Trudno. I tak jest to stokroc lepsze rozwiazanie niz utrzymywac mienie komunalne z budzetu gminy i panstwa. Propaganda antyuwlaszczeniowa w perfidny sposob wykorzystuje mentalnosc psa ogrodnika i dzieki temu osiaga taki skutek, ze wielu Polakow jest przeciw uwlaszczeniu. A wszystko sluzy tylko temu by Kwasniewski mogl zawetowac ustawe nie tracac poparcia w wyborach. To jest rzeczywiscie bardzo smutne jak mozna ludzmi manipulowac wykorzystujac niskie i prymitywne instynkty. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, niedziela, 10 wrzesnia 2000
Re: Smutno i straszno
W niedziele, 10 wrzesnia 2000 9:40 PM Pan Czesiek napisal: > Moze mnie Pan nazywac p.Czesiek :-) > > Diabel boi sie swieconej wody, > a okupanci i zdrajcy Polski boja sie slow: > Patriotyzm, Milosc do Ojczyzny itp, itd. A co to ma do tej dyskusji? Ja przepraszam, ale chyba do mnie nie dotarly jakies listy, bo nie zauwazylem, by Pan Czesiek uzywal powyzszych slow i nie zauwazylem zadnej reakcji na te slowa. > Na powyzsze slowa reaguja najczesciej poprzez histeryczny > smiech, plucie wulgarnymi slowami, rzucanie wyzwiskami, piana > w ustach... > (...) Ja poprosze o przeslanie tych listow, w ktorych na uzyte przez Pana slowa: Patriotyzm i Milosc do Ojczyzny ktos zareagowal smiechem. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, niedziela, 10 wrzesnia 2000
Re: Prezydenccy kandydaci o prawie wyborczym
We wtorek, 12 wrzesnia 2000 11:15 AM Pan Tom Kazmierski napisal: > (...) > Wypada powitac Pana Premiera na pokladzie! Tak trzymac! To ja na wszelki wypadek przypominam, ze UPR, kiedy jeszcze mielismy 3 poslow w Sejmie, probowala zlozyc projekt zmiany ordynacji na wiekszosciowa z jednomandatowymi okregami, ale niestety nie udalo sie wtedy nawet zebrac wymaganej ilosci podpisow poslow by w ogole rozpoczac droge legislacyjna. A Olszewski byl wtedy premierem. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 12 wrzesnia 2000
Re: Smutno
W niedziele, 10 wrzesnia 2000 10:04 PM Pan Jacek A. napisal: > Falsz. Nie ma ustawy reprywatyzacyjnej, a wiec nie mozna > zlozyc oficjalnych roszczen reprywtayzacyjnych - poprostu nie > ma potemu podstawy prawnej. Myli sie Pan. Ustawy nie ma, ale reprywatyzacja w ograniczonym stopniu sie odbywa. A roszczenia reprywatyzacyjne sa oficjalnie znane, bo wnioski sa od dawna zlozone. I niektore zostaly juz pozytywnie rozpatrzone. Reszta czeka na ustawe, bo urzednicy boja sie podejmowac decyzji. > Trzeba bylo wpierw dokonac reprywatyzacji, a potem > uwlszczenia. Zgadza sie. Trzeba bylo tak zrobic. Ale jak nie zrobiono, to trudno - ale lepiej zrobic uwlaszczenie, niz go nie robic czekajac na reprywatyzacje. A mienie w stosunku, do ktorego sa roszczenia reprywatyzacyjne uwlaszczeniu nie bedzie podlegac - tak jest zapisane w tej ustawie. A Pan tego nie wie, bo propaganda atyuwlaszczeniowa oczywiscie o tym nie wspomina. > Ustawa uwlaszczeniowe jest rozpaczliwa proba Krzaklewskiego, > aby zdobyc choc troszeczke popularnosci. To jest oczywiste. I rownie oczywiste jest, ze cala medialna machina propagandowa dziala na rzecz Kwasniewskiego. To jest normalna sprawa w demokratycznej polityce. > I do tego cudzym kosztem. Na kazdej ustawie ktos zyskuje i ktos traci. Uwlaszczenie, nawet najgorsze, ma przynajmniej ta zalete, ze zyski wielokroc przewyzszaja straty. Kazde zmniejszenie proporcji wlasnosci panstwowej do prywatnej jest korzystne. Przynajmniej raz sie tak zdarzylo, ze na przepychanki polityczne mialyby jakis pozytywny skutek gospodarczy. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 12 wrzesnia 2000
Re: Smutno
We wtorek, 12 wrzesnia 2000 1:21 PM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: > Grzegorz Swiderski: > /../ > > Na kazdej ustawie ktos zyskuje i ktos traci. Uwlaszczenie, > > nawet najgorsze, ma przynajmniej ta zalete, ze zyski > > wielokroc przewyzszaja straty. Kazde zmniejszenie proporcji > > wlasnosci panstwowej do prywatnej jest korzystne. > > Przynajmniej raz sie tak zdarzylo, ze na przepychanki > > polityczne mialyby jakis pozytywny skutek gospodarczy. > > Tak? W jaki sposob? Zwiekszenie ilosci mieszkan i ziemi w wolnym obrocie handlowym zawsze musi byc korzystne. Dzieki temu rozklad wlasnosci staje bardziej optymalny. Ludzie mieszkaja w takich warunkach w jakich chca i na jakie ich stac - teraz tak sie nie dzieje. Zwiekszenie ruchu handlowego w nieruchomosciach napedzi koniunkture na wszystko i musi sie przyczynic do wzrostu gospodarczego. > Przy uwlaszczeniu 'zyskali' by calkiem przypadkowi ludzi, > ktorzy nie wykazuje szczegolne zdolnosci gospodarcze. Nic nie szkodzi. Mogliby sprzedac mieszkanie i przeniesc sie w miejsce bardziej dla nich odpowiednie. A teraz sa uwiazani do miejsca. > Nie mowiac juz o mozliwosci remontu tych mieszkan, ktore sa > czasami w zalosnym stanie. Ustawa nie stwarza obowiazku przejecia mieszkania. Jak ktos nie chce to moze z uwlaszczenia zrezygnowac. Ustawa w zaden sposob nie wplywa na zalosny stan mieszkan - z ustawa czy bez stan bedzie taki sam. Ale dzieki ustawie ten kto bedzie chcial polepszyc stan swojego mieszkania bedzie mogl to zrobic, a teraz nie bedac wlascicielem nie zalezy to od jego woli. > Jedyny skutek, co widze ja, to wzrost obrotow firm, > zajmujacych sie posrednictwem sprzedazu mieszkan. I to jest bardzo pozytywny skutek. Wzrost bogactwa jednej grupy, czy branzy zawsze odbija sie korzystnie dla innych. Bogaci wlasciciele firm posredniczacych w handlu nieruchomosciami na cos beda musieli wydac dodatkowe pieniadze ktore zarobia - napedza w ten sposob koniunkture na np. samochody, to napedzi koniunkture branzy turystycznej itd... rozleje sie to na wszystkich. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 12 wrzesnia 2000
Re: Poland-L 40 godzin pozniej
We wtorek, 10 pazdziernika 2000 2:51 PM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: > Choc pozno, ale podpisze sie pod tymi slowami. Dla mnie > Andrzej ma calkowita racje. To ja a propos przesylam aforyzm: "Demokracja to sprawowanie rzadow poprzez dyskusje, ale efektywna jest tylko wtedy, kiedy dyskusje udaje sie uciszyc." - Clement Attlee Na szczescie na Poland-L nie ma demokracji wiec nie bedziemy glosowac nad tym kogo wyrzucic a kogo nie. Przy okazji zapraszam na nowo powstala liste monarchistow: http://www.monarchia.pl/lista.htm Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 10 pazdziernika 2000
Prawica, nacjonalizm i intelektualisci (bylo: Wierzbicki, Libera i "Madame")
W srode, 11 pazdziernika 2000 o godzinie 6:56 po poludniu Pani Izabela Joanna Bozek napisala: > (...) > Ksiazka Libery jest zas ksiazka dla intelektualistow (nawet > jesli jest to powiesc rozrywkowa), a tych niestety wsrod > prawicy - powazny brak. > (...) Czy mozna z tego wnioskowac, ze wszyscy intelektualisci zajmujacy sie polityka sa lewicowcami? Czy moglbym prosic o kilka przykladow lewicowych intelektualistow? A potrafilaby Pani zakwalifikowac intelektualistow, ktorych moglbym Pani wymienic do prawicy lub do lewicy? > (...) > Po trzecie: to ksiazka, ktora jest przeciwko nacjonalizmowi, > obrzydliwemu skrajnemu nacjonalizmowi, ktory jest - niestety > - cecha polskiej prawicy Czy uwaza Pani UPR za partie prawicowa? A monarchisci w Polsce sa prawica? Jesli tak, to prosze wskazac elementy nacjonalizmu w ideologii UPR i pogladach monarchistow polskich. > (kazdej prawicy). > (...) Czy narodowy socjalizm jest ideologia skrajnie nacjonalistyczna? Czy narodowy socjalizm reprezentuje prawice? Jesli na oba pytania odpowie Pani "tak", to bardzo prosze o uzasadnienie. Czy Pani jest intelektualistka? Czy Pani jest lewaczka? Czy lewicowy intelektualista powinien znac znaczenia slow jakich uzywa? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 11 pazdziernika 2000
Intelektualisci
W srode, 11 pazdziernika 2000 o godzinie 6:56 po poludniu Pani Izabela Joanna Bozek napisala: > (...) > Ksiazka Libery jest zas ksiazka dla intelektualistow (nawet > jesli jest to powiesc rozrywkowa), a tych niestety wsrod > prawicy - powazny brak. > (...) Pani Bozek nie zechciala zadoscuczynic mojej prosbie i rozwinac tego powyzszego sadu, ze wsrod prawicy brak intelektualistow wiec moze ktos inny na tej liscie, kto sie zgadza z Pania Bozek postaral by sie to zrobic? Dla ulatwienia zadania wymienie kilka osob, ktore przychodza mi do glowy, a wydaja mi sie byc prawicowymi intelektualistami. Prosze o opinie, ktora z nich nie jest intelektualista lub nie reprezentuje prawicy: Edmund Burke Roman Dmowski Jozef de Maistre Waldemar Lysiak Frederic Bastiat Stanislaw Michalkiewicz Wladymir Bukowski Jozef Mackiewicz Gilbert Chesterton Stanislaw "Cat" Mackiewicz Milton Friedman Henryk Sienkiewicz Rush Limbaugh Miroslaw Dzielski Friedrich von Hayek Janusz Korwin-Mikke Ludwig von Mises Stefan Kisielewski Ernst Jünger Tomasz Gabis Mikolaj Gomez Davilla Adam Wielomski Alexis De Tocqueville Artur Gorski Antoine Rivarol Dodatkowo prosze o wymienienie najwybitniejszych lewicowych intelektualistow. Jedyne co mi przychodzi do glowy w tej chwili to Marks, Engels, Lenin, Hitler, Ikonowicz ... wiecej nie pamietam. Ale ja nie jestem intelektualista i sie nie znam. Dlatego prosze intelektualistow zebranych na tej liscie o pomoc. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, N52°16'48.7"-E020°56'53.7" poniedzialek, 16 pazdziernika 2000
Re: Intelektualisci
W poniedzialek, 16 pazdziernika 2000 1:03 PM Pan jack OLSZANKA napisal: > Jaka mysl Adolfa Hitlera,Panie Swiderski, wywarla na Panu tak > duze wrazenie, ze zaliczyl go Pan do intelektualistow? Napisal ksiazke, potrafil poprawnie przemawiac, interesowal sie sztuka - to chyba swiadczy o tym, ze byl intelektualista. Ale ja napisalem, ze sie nie znam, wiec moge sie mylic. Dlatego prosze intelektualistow z tej listy o pomoc. Przy okazji moglby Pan zdefiniowac co to znaczy intelektualista co pomogloby mi na przyszlosc unikac ewentualnych bledow? Bo jak na razie to jedyne kryterium jakim moglbym sie poslugiwac jest to co napisala Pani Bozek, czyli, ze wsrod prawicowcow nie ma intelektualistow co sugeruje, ze intelektualista musi byc lewicowcem. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 16 pazdziernika 2000
Re: jak niedawna przeszlosc latwo staje sie odlegla historia
We wtorek, 17 pazdziernika 2000 6:59 AM Pan Witold Owoc napisal: > http://www.dvd.com.pl/filmy/739.html > > Wydawalo by sie iz ,,Czterej pancerni i pies'' to niezbyt > odlegla historia. A jednak na w/w stronie jako rok produkcji > podano 1950 rok, co byloby calkiem niezlym wyczynem biorac > pod uwage ze byl to serial telewizyjny. Rowniez w opisie > ,,Jako zwyciezcy wracaja do Polski, uroczyscie witani w > stolicy Slaska - Katowicach. Wkrotce swietuja zareczyny > trzech par.'' > Wiem, ze byl taki I Sekretarz KC PZPR z Katowic i ze nie kazdy > musial ogladac serial wczechczasow ani czytac ksiazki. Ale > zeby przez miesiac nikt nie zauwazyl iz serial jest z polowy > lat szescdziesiatych i nie w Katowicach tylko w Koniakowie > (Beskid Slaski) i nie zareczyny a sluby (w dodatku > koscielne) No to w dwoch nastepnych listach przesylam recenzje tego filmu jaka kiedys dostalem e-mailem. Niestety nie wiem kto jest autorem i nie bylem w stanie tego przesledzic. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 17 pazdziernika 2000
4 pancerni i pies cz. I
4 pancerni i pies. Gdyby ktos zasnal przed telewizorem w roku, powiedzmy, 1970 (co nie bylo takie trudne) i obudzil sie dzis, nie uwierzylby, co tez sie porobilo. W nowej "Encyklopedii Powszechnej" PWN wzmianki o czterech pancernych nie znajdziemy ani pod haslem Gajos Janusz, ani Wilhelmi Roman, ani Golas Wieslaw. Serial jest wzmiankowany jedynie w biogramie Franciszka Pieczki (hasla Press Wlodzimierz w ogole, prosze sobie wyobrazic, nie ma). Na slad czterech pancernych nie sposob trafic w "Kronice XX wieku" (gdzie zreszta trudno trafic na slad wielu wydarzen). Na bazarze za zadne pieniadze nie kupi sie lusterka z zaloga. Nie kupi sie tez lusterka nawet z pojedynczym czlonkiem. Nie ma juz komiksow o przygodach pancernych, nikt nie wystawia musicalu Benedykta Konowalskiego. Czterej pancerni po prostu znikneli. Znikneli do tego stopnia, ze jako jedyny wytwor polskiej kultury masowej nie zostali zuzyci w reklamie. Jest to niezwykle znaczace - reklama przetrawila juz Klossa, Brunnera, "Trylogie", a nawet Janosika. W latach szescdziesiatych mlody czlowiek mogl w Polsce obejrzec trzy kreskowki (w "Zwierzyncu") i jeden odcinek filmu aktorskiego (w "Ekranie z Bratkiem"). Rocznie, przed debiutem kapitana Zbika, ukazywal sie jeden komiks ("Tytus, Romek i A'Tomek"). Byl jeszcze oczywiscie Wyscig Pokoju, ale ten trwal tylko dwa tygodnie. Nikomu nie snilo sie o NBA czy o nie przegranym przez naszych meczu pilki noznej. W Polsce trwala dojmujaca nuda. Nuda ta - cichy bohater socjalizmu - do tej pory nie zostala jeszcze przekonywajaco opisana. A byla to nuda potworna. Szczegolnie usypiajaco dzialal program telewizyjny - porady dla rolnikow, defilady w Moskwie i losowania totolotka przeplataly sie z wystepami zespolow piesni i tanca. Calymi godzinami gledzil Gomulka. Co ciekawe - zawsze mial nastawiane z przodu tyle mikrofonow, ze go praktycznie nie bylo widac. Czasem chwytal szklanke z woda i pil. Wtedy stawal sie bardziej widoczny. Na tym tle pancerni prezentowali sie nader korzystnie. Na ekranie cos sie ruszalo, ktos cos krzyczal, padaly strzaly. Ludzie biegali to tu, to tam, na ekranie pojawialo sie sporo dymu, troche ognia. Na dodatek pokazywano jezdzacy czolg. Oskar Sobanski napisal kiedys, ze o sukcesie serialu zadecydowaly obrazy jadacego czolgu. Rudy 102 byl jednoczesnie bezpiecznym domem i skutecznym narzedziem sprawiedliwej walki. Krytyk z blizszego mi pokolenia - Maciej Pawlicki - wyrazil sie kiedys, ze pancernych bylo wprawdzie czterech, ale na podworku kazdy chcial byc tylko Jankiem. Podzielam ten poglad. To Janek Kos byl w tym serialu najwazniejszy. Moim zdaniem ta wlasnie postac zadecydowala o sukcesie serialu. I dlatego to Janek jest bohaterem tego tekstu. TELEMACH XX WIEKU. Janek Kos, jak kazdy prawdziwy heros kultury masowej, ma swoj starozytny odpowiednik. Jego pierwowzorem jest syn Odyseusza - Telemach. Pierwsza seria filmu poswiecona jest historii poszukiwania przez Janka ojca. Towarzyszy mu, podobnie jak Telemachowi, Atena - bogini wojny. W "Odysei" Atena przybiera postac Nestora - przyjaciela Odyseusza. W "Czterech pancernych" bogiem wojny jest pulkownik Tadeusz. Po odnalezieniu ojca Janek, tak jak jego homerycki pierwowzor, nie poznaje go. Potem, razem z ojcem, dokonuje ostatecznej rozprawy z wrogami, ktorymi tym razem nie sa bezczelni zalotnicy Penelopy (bo Penelopa nie zyje), a esesmani. Na tym nie koncza sie zwiazki serialu z kultura srodziemnomorska. DZIECINSTWO, POWOLANIE. O dziecinstwie Janka wiemy niewiele, urodzil sie (podobnie jak bohater "Stawki wiekszej niz zycie") w Gdansku. Matka byla najprawdopodobniej gospodynia domowa. Zginela w pozarze podpalonego przez Niemcow domu. Chlopiec nie wydaje sie byc z nia emocjonalnie zwiazany. Ojciec - Stanislaw Kos - byl zawodowym oficerem Wojska Polskiego. Sluzyl na Westerplatte. Ojciec Janka - jedna z kluczowych postaci filmu - okazal sie pozniej zdolnym przywodca partyzanckim. Dwunastoletni Janek, po ucieczce z plonacego domu rodzinnego trafia w poszukiwaniu ojca na Kaukaz. Tu trzeba zwrocic uwage na niezwykla intuicje chlopca, ktory sladow oficera zaginionego w zawierusze wojny wrzesniowej szuka na Wschodzie. Dociera az do Oceanu Spokojnego. Nawet nad Ussuri szuka ojca. WYKSZTALCENIE. Janek potrafi pisac, czytac, jest zdolnym mechanikiem, zna niemiecki i rosyjski, jest tez strzelcem wyborowym. Wiecej o jego edukacji nic nie wiadomo. W rozmowie z Gustlikiem przywoluje "Ogniem i mieczem". W wojsku uczy sie alfabetu Morse'a. MANIERY. Janek jada nozem i widelcem, choc tego nie lubi. Woli razem z Gustlikiem siorbac sobie z menazki. Natomiast wzorowo nozem i widelcem jedza ludzie radzieccy - Grigorij i, oczywiscie, Olgierd. Janek jest szarmancki wobec dam - podsadza Lidke na ciezarowke. Otwiera tez dziewczynie drzwi szoferki. Do starszych zwraca sie z szacunkiem, graniczacym z lizusostwem. Jest obludny - swiadkow swoich rzadkich wpadek prosi by nie mowili o nich innym. WIARA. Janek w Boga nie wierzy. Nie modli sie, do kosciola nie uczeszc
4 pancerni i pies cz. II
JANEK, MEZCZYZNI, SEKS. Kazdy film wojenny, oprocz moze "Tak tu cicho o zmierzchu", jest w swej istocie mizoginistyczny. (Dzisiaj chyba mowi sie - seksistowski). W prawie kazdym filmie wojennym obecne sa natomiast watki homoseksualne. I "Czterej pancerni" nie sa wyjatkiem. Kobiety w tym filmie zaznaczaja sie raczej nieciekawie. Lidka to plocha kokietka, flirtujaca z Gustlikiem, Jankiem, nawet z chorazym Zenkiem. Donosi na Janka do pulkownika. O Marusi mowa byla wyzej. Marusia dwa razy trafia do szpitala, wymaga stalej opieki. Honoratka, narzeczona Gustlika, nie odbiega od poziomu umyslowego przyszlego meza, ktory, dla humoru, pakuje sam sobie ropuche pod furazerke. Natomiast mezczyzni - przeciwnie - sa na ogol w porzadku. Przystojny meteorolog - porucznik Olgierd Jarosz, jest bardzo mily wobec dam. Mily i nic ponadto. Kiedy lubelska pani nauczycielka chce go poderwac, Jarosz mowi zdecydowanie - stop. Natomiast ceni sobie fizyczna bliskosc ze swoimi podkomendnymi - Janka obejmuje w pasie, i to przy pulkowniku. Obejmuje nawet Gustlika. Pulkownik Tadeusz rowniez uwielbia Janka. Funduje mu drogie prezenty - helmofon, Krzyz Walecznych, kielbase dla Szarika. Pulkownik Tadeusz awansuje raz po raz Janka na coraz wyzsze stopnie. Co ciekawe, pulkownik nie jest w ogole zainteresowany swa radiotelegrafistka Lidka. Gdyby Bill Clinton ogladal "pancernych", to moglby z pulkownika Tadeusza brac przyklad, jak nalezy ukladac stosunki z personelem. Janka uwielbiaja tez na zmiane Grigorij i Gustlik. Grigorij jest notorycznym erotomanem. Czeresniak okazuje czulosc wylacznie trzodzie.. JANEK I JEGO PIES. W polskiej krytyce filmowej utrwalilo sie przekonanie, ze Janek Szarika lubi. To nie jest prawda. Janek Szarika wykorzystuje, bezwzglednie wciagajac poczciwego owczarka w swe intrygi. Szarik jest dla niego narzedziem w rozgrywkach personalnych z reszta zalogi a takze z Wichura i chorazym Zenkiem. Szarik, beznadziejnie w Janku zakochany, raz po raz ratuje mu zycie. Janek tego nie docenia. Po rozprawieniu sie przez psa z niemieckimi dywersantami Janek mowi do Gustlika wprost - "Bez Szarika tez bysmy dali sobie rade". Potem jest coraz gorzej. Gdy pies ocala Janka z rak pieciu (!) esesmanow, Janek zostawia go na pastwe losu. Kolegom wyjasnia, ze nic nie mogl zrobic, a pies zginal, bo - idiota - pewnie wlazl na mine. Dalej, w tej samej scenie, znajomy chlop przynosi czolgistom zupe i chleb. W czasie tradycyjnego siorbania Grigorij i Gustlik zostawiaja resztki dla psa - Janek siorbie wszystko do konca. On postawil na psie krzyzyk. Jest zimnym egoista. JANEK I JEGO OJCIEC. Ojciec byl wielkim cichym bohaterem pierwszych odcinkow serialu. Janek szuka go az do odcinka siodmego, gdy oswiadcza, ze jego ojciec zginal na Westerplatte. Co ciekawe - Janek intensywnie szuka ojca w krajach dalekich, natomiast w miare zblizania sie do rodzinnego Gdanska o ojcu po prostu zapomina. Cierpi na przedziwna mutacje sklerozy - kiedy spotyka wreszcie ojca, nie poznaje go. Zaczyna snuc wokol niego intrygi i rozsiewac podejrzenia. Ojciec jest w swym jedynaku zakochany. Walczy o niego z pulkownikiem. Walka odbywa sie na prezenty i awanse. Wreszcie ojciec kupuje Jankowi nowy czolg i ostatecznie zdobywa serce syna. JANEK I PRACA. Janek praca fizyczna po prostu sie brzydzi. Kiedy Gustlik naciaga gasienice, on stoi z boku i sie smieje. Kiedy pancerni naprawiaja dzialo przed forsowaniem Odry, Janek idzie na schadzke. Nigdy niczego nie gotuje (gotuje Gustlik, smazy Czeresniak), nie prasuje (prasuje Grigorij). W ogole Janek traktuje swa zaloge jak sluzbe. Aby uniknac obierania ziemniakow Janek posuwa sie do donosu. JANEK I CUDZA WLASNOSC. Pojecie wlasnosci prywatnej w filmie nie istnieje. Niemcy sami oddaja swym zdobywcom to, co maja najlepsze. Pies i jego czterej panowie, kiedy maja na cos ochote, po prostu to biora. JANEK I EKOLOGIA. Janek przyrody nienawidzi. Tak fauny, jak i flory. Nie znosi uwielbianych przez Czeresniaka krow. Od czasu, gdy obejmuje dowodztwo, jego czolg specjalnie i bez powodu lamie drzewa. Z satysfakcja zalewa roze feldfebla Kugela. Trudno zrozumiec, dlaczego w tej sytuacji Janek uniemozliwia Niemcom wyprodukowanie broni atomowej, ktora rozwiazalaby przeciez problem radykalnie. JANEK I DONOSZENIE. Pierwsze spotkanie z pulkownikiem Tadeuszem mowi nam o Janku wszystko. Janek i Gustlik donosza na kucharza (Wojciech Siemion). Pulkownik wsadza go do paki. Gdy pulkownik wypuszcza Siemiona, Janek wscieka sie. Donosicielstwo, skarzenie na towarzyszy broni jest w brygadzie norma. Kabluje rowno Wichura, donosi Lidka. Chorazy Zenek jest po prostu kapusiem. Nie donosi jedynie Czeresniak, ktory jest popychlem, ciulem i, last but not least, czeresniakiem. OJCZYZNA JANKA. Jankowi dobrze jest na Syberii. Do domu nie teskni, gdyby nie znalazl ojca, to wrocilby na Syberie. Tam jest czysto, ludzie zyja na poziomie. Mezczyzni sa zadbani i ogoleni, kobiet nie ma w ogole. PRZYSZLOSC JANKA. Przyszlosc Janka jest oczywiscie swietlana. Juz w Berli
Re: Intelektualisci
W poniedzialek, 16 pazdziernika 2000 11:40 AM Pan Jacek Arkuszewski napisal: > Sek w tym pani Grzegorzu, ze wiekszosc panskich > intelektualistow nie zyje, wiec nie moze przeczytac ksiazki > Libery. Juz nie mowie o nieznajomosci jezyka polskiego. Rozumiem zatem, ze Pani Bozek chodzilo o to, ze wsrod polskiej wspolczesnej prawicy brak zyjacych intelektualistow, tak? No ale chyba w ogole jacys intelektualisci zyja teraz w Polsce? Jesli tak, to znaczy, ze Pani Bozek uwaza, ze wszyscy zyjacy teraz w Polsce intelektualisci sa lewicowcami. No to zrobie poprawke na to i wybiore zyjacych Polakow z mojej listy: Waldemar Lysiak Stanislaw Michalkiewicz Janusz Korwin-Mikke Tomasz Gabis Adam Wielomski Artur Gorski I jeszcze dorzuce: Jadwiga Staniszkis Rafal Ziemkiewicz (http://ziemkiewicz.fantastyka.art.pl/) Lech Stepniewski (http://www.czytanki.prv.pl/) Ryszard Legutko Slawomir Mrozek Czy te wymienione osoby nie sa intelektualistami? Czy nie sa prawicowcami? No i ciagle nie moge sie doczekac listy lewicowych intelektualistow (moze byc niezyjacych i nie Polakow) - moze Pan kilku takich potrafi wymienic? Dodatkowo informuje, ze istnieje polski pierwowzor konserwatywnego (czyli prawicowego) intelektualisty. Jest nim Stanczyk, a uzasadnienie mozna znalezc tu: http://www.datapolis.pl/grzes/sjki.htm Czy istnieje jakis pierwowzor polskiego lewicowego intelektualisty? Pani Bozek na pewno zna taki wzorzec, ale jakos boi sie o tym pisac - dlatego prosze wszystkich innych polandelowiczow podzielajacych jej poglady o pomoc w przeanalizowaniu problemu. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 17 pazdziernika 2000
Re: 4 pancerni i pies cz. II
We wtorek, 17 pazdziernika 2000 3:06 PM Pan Andrzej Szymoszek napisal: > Panie Grzegorzu, bardzo ladnie, ale: autor! Autor! Ciekawe, > kto tez mogl napisac taka blyskotliwa i zgrabna recenzje. No wlasnie nie moge tego dojsc. Ten kto mi to przeslal tez to dostal od kogos innego bez autora i nie za bardzo chcialo mu sie ten problem badac. Mysle, ze to chyba bylo umieszczone gdzies w prasie, a nie tylko krazy po Internecie. Potraktujmy to jako zagadke - czy ktos z Polandelowiczow jest w stanie zgadnac lub wysledzic kto jest autorem tej recenzji? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 17 pazdziernika 2000
Demokracja (bylo: JOW)
We wtorek, 24 pazdziernika 2000 o godzinie 6:21 po poludniu Pan Tomasz J Kazmierski napisal: > (...) > Kilka tygodni temu masy mieszkancow Wlk Brytanii w ciagu kilku > godzin doprowadzily kraj do zastoju z powodu zbyt wysokiej > akcyzy na benzyne. Po dwoch dniach w ciagu minut blokade > odwolano i dano rzadowi szanse na przygotowanie odpowiednich > zmian na nowy rok budzetowy. > (...) Istota idei demokracji jest to by wole ludu realizowac w sposob nie destrukcyjny. Czyli zamiast krwawej rewolucji organizuje sie glosowanie, zamiast blokady drog robi sie referendum itd... To, ze nie zawsze da sie wszystko rozwiazac demokratycznie wynika z przeszkod technicznych - nie da sie co trzy dni organizowac referendow, bo jest to zbyt kosztowne i wszyscy ludzie nie mieliby tyle czasu by poswiecic sie sprawom politycznym. Dlatego wymyslono demokracje przedstawicielska i referenda tylko w sprawach wyjatkowo waznych i urzadzane bardzo rzadko. No ale problemy techniczne nie sa ograniczeniem obiektywnym, tylko zaleza od rozwoju techniki. Dzieki rozwojowi komputerow i Internetu mozna w koncu osiagnac taki stan, ze bedzie mozna w sposob bardzo tani zorganizowac jakies referendum raz w tygodniu i tak by nie zajelo to wyborcy wiecej niz kilka minut. Mozna by np. zaczac od tego, ze kazdy uprawniony do glosowania dostalby specjalna unikalna karte elektroniczna i moglby zaglosowac poprzez istniejaca siec bankomatow lub z domowego komputera, a z trescia glosowanie moglby zapoznac sie w Internecie w domu lub w publicznym punkcie dajacym kazdemu darmowy dostep do Internetu. A nad dokonanie wyboru bylby caly tydzien czasu. Problem bylby z selekcja ustaw, uchwal czy polecen dla wladzy, nad ktorymi odbywaloby sie glosowanie. Gdyby tych spraw bylo zbyt duzo do wyboru, to takie powszechne referendum nie mialoby sensu. Trzeba by opracowac metode wyboru jednej sprawy raz w tygodniu, ktora bylaby rozstrzygana w referendum. To mozna by rozwiazac tak, ze kazdy glosujacy w danym tygodniu dawalby dwa glosy: jeden na sprawe biezaco najwazniejsza (popierajacy lub odrzucajacy) i jeden na ktoras ze spraw w kolejce spraw do rozpatrzenia. Kazda sprawa w kolejce bylaby ustawiana zgodnie z iloscia glosow jakie zdobyla od czasu gdy sie pojawila w kolejce, a najwazniejsza sprawa w danym tygodniu poddawana pod referendum bylaby pierwsza sprawa w takiej kolejce. A sprawy do kolejki moglaby zglaszac dowolna grupa tysiaca obywateli, a potem mogliby agitowac za ta sprawa tak by ludzie na nia glosowali windujac ja w kolejce waznosci spraw. A przechodzilaby najwazniejsza sprawa, ktore dostalaby wiecej glosow popierajacych niz odrzucajacych. Cala ta zabawa bylaby dobrowolna i powszechnie dostepna. W takim systemie ten problem z akcyza na benzyne dalby sie rozwiazac nie destrukcyjnie w trzy tygodnie: w pierwszym grupa tysiaca obywateli zglosilaby taka uchwale do kolejki i zaagitowala za nia w mediach (tak samo jak zaagitowala za udzialem w blokadzie), w nastepnym tygodniu ludzie by oddali na ta ustawe drugi glos i w ten sposob wywindowali ja na pierwsze miejsce, a w trzecim tygodniu wiekszosc zainteresowanych przeglosowalaby przyjecie uchwaly - wyszlo by na to samo, ale nie byloby szkodliwych blokad. Stawiam pytanie: czy tego typu demokratyzacja ustroju, czyli zwiekszanie mozliwosci wplywu ogolu obywateli na prawo i wladze w panstwie byloby korzystne dla panstwa? Czy panstwo byloby dzieki temu silniejsze i sprawniejsze? Czy dazenie do demokracji bezposredniej i zwiekszanie udzialu ogolu obywateli we wladzy jest dobre? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 24 pazdziernika 2000