Re: Dywagacje o czasie i tysiacleciach
W piatek, 29 grudnia 2000 o godzinie 3:14 po poludniu Pan Jacek Arkuszewski napisal: Moi zloci, Swiat wariuje na temat konca jednego tysiaclecia, poczatku drugiego. Inni wariuja na temat stulecia, choc to mniejsza okazja. Ale tak wlasciwie, to: - Nie bardzo wiemy od czego my wlasciwie te 2000 lat liczymy. Jezus Chrystus urodzil sie w roku -3 czy -5; nawet to nie jest pewne. Wiec liczymy od roku zupelnie umownego i do tego pierwszego. Roku zerowego nie bylo wcale. (...) To czy nie bylo roku zerowego nie jest takie pewne. Przesylam moj artykul na ten temat: http://www.datapolis.pl/grzes/kzsxxiw.htm Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 29 grudnia 2000 Kiedy zaczyna sie XXI wiek? To pytanie jest troche nieprecyzyjne. Precyzyjniej byloby spytac: "ktory dzien bedzie pierwszym dniem XXI wieku?" Na to pytanie sa dwie mozliwe odpowiedzi: 1. Bedzie do dzien 1 stycznia 2000 roku. 2. Bedzie do dzien 1 stycznia 2001 roku. Ja nie znam prawidlowej odpowiedzi. Ale twierdze, ze zadne obliczenia matematyczne nie sa w stanie rozstrzygnac problemu. Aby rozwiazac problem trzeba zdobyc odpowiednie informacje historyczne. Ale jakie? Zwolennicy wariantu 2. twierdza, ze wystarczajacym faktem do rozwiazanie problemu jest informacja, ze Dionizy Maly nie znal zera. Moim zdanie to za malo. Zanim to uzasadnie, podam fakty historyczne zwiazane z tym problemem, ktore udalo mi sie zdobyc: 1. Kalendarz julianski opracowal Juliusz Cezar w 46 pne (709 po zalozeniu Rzymu). Polegalo to na tym, ze rok zaczyna sie 1 stycznia, ma 12 miesiecy i trwa 365 i 1/4 dnia - czyli rok trwa 365 dni, a co czwarty jest przestepny i trwa 366 dni (dodatkowy dzien dodawano w lutym). Konkretnie Cezar zlecil opracowanie tego kalendarza astronomowi aleksandryjskiemu Sosigenesowi. Rok 709 trwal o 67 dni dluzej niz poprzednie lata, aby naprawic skumulowany blad poprzedniego kalendarza (roku Romulusa, ktory mial 10 nierownych miesiecy i rozpoczynal sie 1 marca). Ustalenie 1 stycznia jako poczatku roku nastapilo w 153 pne (byl to dzien obejmowania urzedu przez konsuli). Te informacje sa raczej pewne. 2. Kalendarz dionizyjski opracowal Dionizy Maly - uczony mnich scytyjski, w Rzymie - zaproszony tu w tym celu przez papieza Jana I. Jego modyfikacja kalendarza julianskiego polegala na zmianie numerowania lat nie od zalozenia Rzymu (ab urbe condita) a od "Panskiego stania sie czlowiekiem" ("Anni ab incarnatione Domini" - A. D.). Te informacje sa raczej pewne. Bylo to w roku w roku 525 ne (1278 ab urbe condita) - ale ta informacja jest sporna. Przy okazji widac tu, ze cos jest nie tak. Roznica w latach miedzy tymi okresami w mierze rzymskiej to: 1278 - 709 = 569 lata, a roznica w mierze naszej ery: Wariant 1 - byl rok zerowy: 525 ne - 46 pne = 571 lat, Wariant 2 - nie bylo roku zerowego: 525 ne - 46 pne = 570 lat, a wiec nie nalezy miec zaufania do tych danych. Przy okazji prosze zwrocic uwage na to, ze brak roku zerowego powoduje obocznosc przy operacjach arytmetycznych na datach z przelomu ery. 3. Z dzisiejszych badan wynika, ze Dionizemu przydarzyl sie blad rzedu siedmiu lat przy ustalaniu narodzin Chrystusa w taki sposob, ze date urodzin Chrystusa ustalil o siedem lat za pozno. (Dodal on trzy lata do i tak zle ustalonej przez Klemensa z Aleksandrii daty narodzenia Chrystusa.). To, ze Dionizy sie pomylil jest raczej pewne, natomiast sporne jest o ile. 4. Lata wstecz od narodzin Chrystusa (dodajac pne) zaczeto liczyc dopiero od XVIII w. A wiec Dionizy Maly nie liczyl dat przed narodzinami Chrystusa w swojej mierze, ale w mierze rzymskiej. 5. Nie udalo mi sie znalezc informacji o tym, ktory rok w mierze rzymskiej Dionizy uznal za rok narodzin Chrystusa. Na podstawie tych informacji twierdze, ze aby jednoznacznie odpowiedziec na pytanie kiedy zaczyna sie XXI wiek nalezy: 1. Sformulowac scisla definicje poczatku naszej ery. Wg mnie najsensowniejsza definicja to: "pierwszym dniem naszej ery byl 1 stycznia roku, o ktorym Dionizy Maly myslal, ze narodzil sie w nim Chrystus." 2. Ustalic, w ktorym roku Dionizy Maly ustalil swoja miare. Nalezy ustalic ktory to byl rok w mierze rzymskiej i jaki numer w swojej mierze nadal temu rokowi Dionizy. Najprawdopodobniej bylo to w 1278 ab urbe condita. A Dionizy nadal temu rokowi numer: A.D. 525. 3. Ustalic numer roku w mierze rzymskiej, ktory Dionizy uznal za rok narodzin Chrystusa. Tego nie udalo mi sie ustalic. Te trzy punkty wystarczaja do ustalenia kiedy zaczyna sie XXI wiek. A sila tego ustalenia bedzie proporcjonalna do sily udokumentowania tych informacji. Zadne inne obliczenia czy informacje nie pozwola tego ustalic. W szczegolnosci informacja, ze Dionizy nie znal zera w zaden sposob nie rozstrzyga problemu. Przedstawie prawdopodobne rozumowanie Dionizego (podane liczby sa przykladowe, choc sa bardzo prawdopodobne): wyliczyl on, ze Chrystus narodzil sie w 753 po zalozeniu Rzymu. Biezacy rok (wtedy gdy to licz
Re: Boze Narodzenie 2000
W sobote, 23 grudnia 2000 o godzinie 10:26 rano Pan Chris BOROWIAK napisal: Niech ja wypatrza dzieci! I niech to bedzie gwiazdka, ktora sama zaswieci... bez podlaczania do gniazdka... Niech przyjda spiewac koledy chlopacy z tamtej wioski, niech nie spiewaja "boys-bandy", czy zespol latynoski... Na Twoje czcigodne uszki malenki Panie Boze, niechze nie graja pastuszki na jakims syntezatorze... Niech w domu bedzie Mama, niech sie uwija w tlumie, niech ciasta piecze sama (bo tylko ona umie), niech ktos odzyska nadzieje, i niech ktos o kims pamieta... bo przeciez "Dzisiaj w Betlejem!" - to takie mile swieta! Niech usmiechniety ksiezulek w poboznym uklonie zgiety trzykroc powtorzy czule: "Swiety, Swiety, Swiety..." Niech beda szczere zyczenia, choinka niech bedzie z lasu... zycze BOZEGO NARODZENIA, a nie Merrego Christmasu... Ze wszystkich zyczen jakie dostalem te mi sie najbardziej podobaja! Czy to jest Pana tekst, czy skads Pan to przepisal? Czy moge to przeslac na inne listy? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sobota, 23 grudnia 2000
Re: List Otwarty do Senatu RP
W niedziele, 17 grudnia 2000 o godzinie 10:22 po poludniu Pan Irek Karaskiewicz napisal: (...) Biorac pod uwage fakt, ze ceny ziemi w Polsce sa wielokrotnie nizsze niz na Zachodzie, a sila nabywcza spoleczenstwa polskiego bardzo ograniczona, otwiera to droge do niekontrolowanej spekulacji oraz nieograniczonego wykupu polskiej ziemi przez cudzoziemcow. (...) Czy moglbym prosic o wskazanie zestawienia cen ziemi roznej kategorii na roznych obszarach Polski i to samo w innych panstwach europejskich? No bo chyba to stwierdzenie liscie do Senatu musi byc podparte jakimis rzetelnymi danymi, a nie wrazeniami. Prosze zatem o te dane - najlepiej publicznie na ta liste, zeby wszyscy sie w tym zorientowali. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 18 grudnia 2000
Tolerancja (bylo: Sprawa Geborskiego)
W czwartek, 07 grudnia 2000 10:22 AM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: (...) Tolerancja rowniez oznacza "szanowanie" innych, niezaleznie od ich preferencji seksualnych lub politycznych pogladow (o ile nie przekraczaja granicy mojej wolnosci slow i bycia). Nie wiem, jak by to nazwac, jesli n.p. ktos okreslilby ..hmm..n.p. nosienia religijnych odznakow jako 'paradowanie'. To dobry przyklad kategorycznego imperatiwum Kanta 'Postepuj tak, ze haslo twojej woli w kazdej chwili boze byc zasada ogolnego prawa' albo 'Czego ty nie chcesz, ze sie Tobie robi, to nie rob innym' Slowo "tolerancja" ma dwa znaczenia, oba opisane w encyklopedii: http://wiem.onet.pl/wiem/00fcab.html * Tolerancja (z jezyka lacinskiego tolerare - "znosic", "cierpiec"), swiadoma zgoda na wyznawanie i gloszenie przez innych ludzi pogladow, z ktorymi sie nie zgadzamy, oraz na wybor sposobu zycia uwazanego przez nich za wlasciwy, chociaz go nie aprobujemy. Tolerancja oznacza rezygnacje ze stosowania przymusu wobec innych. Zakres tolerancji jest historycznie zmienny. Wystepuje w dwoch formach: 1) jako tzw. tolerancja negatywna, klasyczna, okreslona przez takich myslicieli, jak Wolter i J. Locke, polega na uznaniu, mimo wewnetrznego sprzeciwu, ze inne poglady, postawy i dzialania sa tez uprawnione, chociaz nie powinny byc takimi, jakie sa, poniewaz nie wyrazaja tradycyjnych wartosci: prawdy, dobra, piekna itp., do ktorych nalezy dazyc. Tolerancja negatywna nie zaprzecza istnieniu prawdy w sensie klasycznym, uznaje, ze mozliwe jest znalezienie pogladow wlasciwych, ktore nalezy przyjac, i niewlasciwych, ktore nalezy odrzucic w wymiarze osobistym i spolecznym. 2) jako tzw. tolerancja pozytywna, charakterystyczna dla zalozen wspolczesnego nurtu filozofii - postmodernizmu. Polega na dopuszczeniu wszystkich innych postaw, dzialan i pogladow jako rownouprawnionych. Wynika to z przeswiadczenia, ze nie istnieje prawda obiektywna ani inna wartosc, za pomoca ktorej mozna by ocenic jakiekolwiek poglady, postawy i dzialania. Tolerancja pozytywna wyraza sie w stwierdzeniu, ze "poniewaz nie istnieje prawda, nie moge uznawac swego stanowiska za obowiazujace". * Ja jestem tolerancyjny z znaczeniu klasycznym, natomiast obecnie lansuje sie tolerancje w znaczeniu postmodernistycznym - w tym znaczeniu nie jestem tolerancyjny. Tolerancja pozytywna w istocie nie jest zadna tolerancja ale jest po prostu relatywizmem moralnym i nie potrzeba zastepowac tego nowym slowem. Taki zabieg nadawania nowych znaczen slowom jest zabiegiem sluzacym propagandzie politycznej. W dzisiejszym demokratycznym swiecie ktos, kto by glosil, ze jest relatywista moralnym mimo wszystko nie zdobylby jeszcze duzej popularnosci (choc niedlugo pewnie juz sie to zmieni), ale gdy sie nazwie czlowiekiem tolerancyjnym, to kazdy go poprze. Tolerancja to nie jest ani akceptacja, ani szacunek, tolerancja to powstrzymywanie sie przed stosowaniem przemocy w stosunku do kogos, kto glosi falszywe, zle i szkodliwe poglady, propaguje zlo, zboczenia, socjalizm, wynaturzenia, klamstwa itd..., ale sam przemocy nie stosuje. Ale to nie oznacza, ze osoba tolerancyjna nie moze walczyc ze zlem innymi metodami niz stosowanie przemocy. Z osobami propagujacymi zlo mozna walczyc poprzez gloszenie tego, ze te poglady sa zle i tlumaczenie co jest dobre oraz mozna stosowac ostracyzm spoleczny w stosunku do osob gloszacych zlo (np. poprzez nie tylko odmowe kontaktow towarzyskich z takimi osobami, ale poprzez odmowe wszelkich kontaktow biznesowych, czyli odmowe zatrudnienia takiej osoby, sprzedania jej wlasnych rzeczy, wpuszczenia jej do wlasnego domu, sklepu, restauracji, teatru itp...). Ktos kto pietnuje zlo propagandowo i stosuje ostracyzm nadal moze byc czlowiekiem tolerancyjnym. Tak tez od bardzo dawna jest pojmowana tolerancja w Polsce, ktora z tolerancji slynie. U nas mogl sie schronic kazdy czlowiek przesladowany politycznie w innych panstwach przy pomocy przemocy za swoje poglady czy religie, ale to nie znaczylo, ze my akceptujemy czy szanujemy te poglady i religie. Nastepnym krokiem po byciu tolerancyjnym jest bycie poblazliwym. Pojecie poblazliwosci najlepiej oddaje Kodeks Czlowieka Poblazliwego, ktory juz kiedys przesylalem na ta liste: http://www.datapolis.pl/grzes/forum/kcp.htm Dopiero nastepnym krokiem jest akceptacja, a potem szacunek. W stosunku do zla mozna byc tolerancyjnym, mozna mu czasem poblazac, ale akceptowanie zla jest juz samo zlem, a szacunek dla zla jest juz powaznym wykroczeniem przeciw moralnosci. Przesylam w tym temacie aforyzmy: "Tolerowac nie znaczy zapomniec, ze to co tolerujemy na nic wiecej nie zasluguje." - Mikolaj Gomez Davilla "Kto twierdzi o sobie, ze szanuje wszystkie idee, ten oglasza gotowosc zdrady swoich przekonan." - Mikolaj Gomez Davilla Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 7 grudnia 2000
Re: Prawo do samostanowienia
W poniedzialek, 04 grudnia 2000 12:58 AM Pani Anna Niewiadomska napisala: Grzegorz Swiderski . Prawo narodow do samostanowienia zezwala np. Szkotom do zbrojnego powstania przeciw prawowitej wladzy brytyjskiej niezaleznie od sposobu wykonywania tej wladzy. A moim zdaniem Szkoci takiego prawa nie maja i wystepujac zbrojnie przeciw prawowitej wladzy postepowaliby niemoralnie. Natomiast gdyby wladza brytyjska przesladowala Szkotow i ograniczalaby im jakies ich prawa naturalne, to Szkodzi mieliby naturalne, moralne prawo do obalenia wladzy brytyjskiej sila. Ale mieliby to prawo nie z powodu swojej narodowosci, ale z powodu tego, ze wladza nad nimi poprzez swoje dzialania stalaby sie nieprawowita. Cos mi sie wydaje, ze podal Pan ten przyklad, na zasadzie "rzecz dzieje sie w Szkocji czyli nigdzie", bo malo sie slyszy o tym jakie pretensje maja Szkoci do Anglikow. Wlasnie o to mi chodzi, ze nie jest istotne czy Szkoci maja jakiekolwiek pretensje uzasadnione historycznie do Anglikow - istotne jest to czy sa dzisiaj pelnoprawnymi obywatelami Wielkiej Brytanii, czy nie. Jesli nie sa, to maja prawo do walki o niepodleglosc, a jesli sa, to takiego prawa nie maja. A prawo narodow do samostanowienia daje im prawo do walki o niepodleglosc tylko dlatego, ze sa odrebnym narodem. No wiec jam mam przyjaciol Szkotow i od nich wiem, ze pretensje te sa ogromne i dokladnie dotycza "grabienia przez Anglie", chodzi glownie o niedoinwestowanie i podzial dochodow z wydobycia ropy naftowej. Ale to dotyczy ewentualnie niesprawiedliwego traktowania przez panstwo roznych swoich regionow. No bo chyba nie chodzi o to, ze wiecej panstwowych dotacji dostaja prywatne firmy, ktorych wlasciciele sa Anglikami, a mniejsze firmy, ktorych wlascicielami sa Szkoci? Jednym slowem to co nam sie wydaje z daleka praworzadne i sprawiedliwe, dla ludzi poddanych tej sprawiedliwosci i praworzadnosci moze takie nie byc. Szkoci wywalczyli sobie wiecej autonomii, na szczescie nie zbrojnie, ale napewno swietnie wiedzieli o co walcza i nie chodzilo im tylko o ten kamien pod tron krolewski:-))). Moze te pretensje Szkotow dotycza wlasnie tej autonomii? No bo autonomie ma Szkocja jako obszar. Nie jest wiec dziwne, ze cale panstwo traktuje taki obszar inaczej niz inne obszary - na tym wlasnie polega autonomia. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 7 grudnia 2000
Re: Anty-polska hucpa w Knesecie
W sobote, 02 grudnia 2000 o godzinie 5:21 po poludniu Pan Piotr Mojski napisal: Grzegorz Swiderski: [...] Szybkosc komunikacji to raczej ulatwia propagande, a nie ja utrudnia. Dzieki szybkosci mediow jedna dobra prowokacja moze rozniesc sie na caly swiat. No i wszelkie klamstwa rozpowszechniaja sie szybciej. Czy moglby Pan sprecyzowac o jakich klamstwach i prowokacjych Pan mowi ? Mowie ogolnie o klamstwach i prowokacjach doby demokratycznej. Ze szczegolami moze Pan zapoznac sie w artykule "Demokratyczne wojny totalne": http://www.datapolis.pl/grzes/dwt.htm Czy Pan uwaza ze Zydzi w Knesecie w czasie spotkania z Panem Bartoszewskim klamali ? Nie wiem, bo nie slyszalem bezposrednio. Czy Pan uwaza ze Zydzi prowokowali Pana Bartoszewskiego, czy moze Pan Bartoszewski Zydow ? To co przekazaly media to byla prowokacja w stosunku do Polakow. Chodzi o sprowokowanie antysemickich artykulow, wystapien czy dzialan w Polsce. Czy Pan uwaza ze w Polsce nie ma i nei bylo antysemityzmu ? Nie. Oczywiscie, ze w Polsce byl, jest i bedzie antysemityzm, tak samo jak kazda inna forma szowinizmu. Problem w tym, ze w Polsce antysemityzm jest jedna z najmniej waznych i popularnych form szowinizmu i dodatkowo antysemitow w Polsce jest duzo mniej niz w wielu innych panstwach. W Polsce przeprowadza sie regularnie badania opinii publicznej i przewaznie najbardziej nie lubianymi przez nas narodami sa wspolczesnie Rumuni, Cyganie, Rosjanie czy Ukraincy. Natomiast najwiecej pieniedzy wydaje sie u nas na walke z antysemityzmem, a nie z antyrosjanizmem. Prowokacje w Knesecie sluza najprawdopodobniej temu, by w Polsce nienawisc do Zydow byla wieksza niz np. do Rosjan. Wystapienia Zydow w Knesecie byly klasycznym przykladem szowinizmu. Niezaleznie czy oskarzenia Zydow w stosunku do Polakow sa prawdziwe czy nie, to te oskarzenia opieraja sie o zalozenie, ze za zbrodnie czlowieka o danej narodowosci powinien odpowiadac inny czlowiek o tej samej narodowosci, albo panstwo, w ktorym ta narodowosc dominuje. To jest wlasnie szowinizm. Taka filozofia prowadzi do zbrodni. Widac Izrael dazy do ludobojstwa i dazy do tego by to propagandowo usprawiedliwic. Robi to w ten sposob, ze propaguje jakosciowe rozroznianie roznych form szowinizmu. Moim zdaniem wspolczesnie najgrozniejszym zabobonem, ktorego wyznawanie prowadzi do najwiekszych zbrodni i ludobojstwa jest "prawo narodow do samostanowienia". Prawo to skrytykowalem tutaj: http://www.datapolis.pl/grzes/pnds.htm (na koncu przesylam to bez Polskich liter) Panstwo Izrael powstalo, a potem odrodzilo sie glownie w oparciu o to prawo, jego sens istnienia oparty jest o to prawo, prawo to wspiera odwieczna tradycja tego panstwa i prawo to wynika z zasad religii dominujacej w tym panstwie. Ja jestem wrogiem tego prawa, co czyni mnie jednoczesnie wrogiem jednego z najbardziej szowinistycznych panstw na swiecie jakim jest Izrael - ale to nie znaczy, ze jestem antysemita, bo ja nie patrze na swiat przez pryzmat narodowosci, tak jak to robi kazdy szowinista. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, niedziela, 3 grudnia 2000 Prawo narodow do samostanowienia Prawo naturalne pozwala bronic dowolna wspolnote przed dowolna agresja na te wspolnote. Ale nie o to chodzi w prawie narodow do samostanowienia. To prawo zezwala narodowi na utworzenie wlasnego panstwa nawet jesli w granicach panstwa nie narodowego, w ktorym zyje, nie jest ten narod w zaden sposob przesladowany. Takie prawo nie jest naturalne. Bo nikt nie ma prawa wystepowac przeciw wladzy, ktora szanuje prawa naturalne obywateli. Sama narodowosc nie wystarcza do tego by usprawiedliwic wystepowanie przeciw prawowitej wladzy. Prawo narodow do samostanowienia zezwala np. Szkotom do zbrojnego powstania przeciw prawowitej wladzy brytyjskiej niezaleznie od sposobu wykonywania tej wladzy. A moim zdaniem Szkoci takiego prawa nie maja i wystepujac zbrojnie przeciw prawowitej wladzy postepowaliby niemoralnie. Natomiast gdyby wladza brytyjska przesladowala Szkotow i ograniczalaby im jakies ich prawa naturalne, to Szkodzi mieliby naturalne, moralne prawo do obalenia wladzy brytyjskiej sila. Ale mieliby to prawo nie z powodu swojej narodowosci, ale z powodu tego, ze wladza nad nimi poprzez swoje dzialania stalaby sie nieprawowita. Nie ma zadnych problemow, gdy w obrebie jednego, wolnego panstwa szanujacego prawa naturalne wszystkich obywateli zyja narody troche zmieszane ze soba, a troche dominujace na niektorych obszarach. Tak bylo w Rzeczypospolitej i tak jest w Szwajcarii, Wielkiej Brytanii czy w USA. W takich panstwach narody i ich kultury moga rozkwitac. Dla kazdego narodu lepiej jest zyc w obrebie panstwa wolnego niz w obrebie panstwa narodowego. Niesnaski narodowe zaczynaja sie gdy panstwo zaczyna preferowac lub szykanowac jakies grupy narodowe. Panstwo jest glownie od tego by chronic jednych ludzi przed proba wyrzniecia ich przez innych ludzi i proba grabienia jednych przez drugic
Re: mam w .... versus nie czystej rasy psow
W srode, 29 listopada 2000 o godzinie 7:22 po poludniu Pan W.Glowacki napisal: (...) __L: ps. jak zwykle, w dupie mam pazdrowienia tego pana. -- Dla przypomnienia nowym na liscie, jest cytat autorstwa Lucjana Feldmana aka charkot rabina hooda bawidamka Chopina. (...) O! To jednak jest znane imie i nazwisko tego brunatnego chama! Czy nie mozna zatem napisac petycji do jego dostawcy Internetu by go pozbawic konta pocztowego? Przeciez takim prymitywnym rasistom nie powinno sie umozliwiac publicznego wypowiadania sie! Zaczyna sie od tolerowania jego cienkich aluzyjek, a potem konczy sie na ludobojstwie. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 1 grudnia 2000
Anty-polska hucpa w Knesecie (bylo: Choroba wscieklych krow)
W czwartek, 30 listopada 2000 2:16 PM Pan Jacek Gancarczyk napisal: From: "Grzegorz Swiderski" Ja nie napisalem, ze dyskusja sie zaczyna, tylko napisalem, ze wojne sie zaczyna prowokacjami i propaganda nienawisci. W dobie demokracji to jest jedyny sposob by usprawiedliwic atak - trzeba go poprzedzic odpowiednia propaganda i prowokacjami. I czasem moze to trwac dlugo. To jest stara prawda dobrze sprawdzona w latach 30-tych na naszym kontynencie i wymaga pamieci. Ja sie jednak pomylilem. Izrael wcale nie dazy do wojny z nami, tylko metoda prowokacji i wzbudzania nienawisci chce z nami wejsc w sojusz obronny. No bo nie zacytowano nam calej wiadomosci. Dalej bylo tak: "Polska ma obowiazek powstrzymac zabijanie narodu zydowskiego przez palestynskich ekstremistow, a narod polski musi przejsc dluga droge, zeby spojrzec w oczy narodowi zydowskiemu - uslyszal Bartoszewski w Knesecie." Ja chcialbym przypomniec, ze antidotum jest szybkosc komunikacji w organach demokracji, (...) Szybkosc komunikacji to raczej ulatwia propagande, a nie ja utrudnia. Dzieki szybkosci mediow jedna dobra prowokacja moze rozniesc sie na caly swiat. No i wszelkie klamstwa rozpowszechniaja sie szybciej. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 1 grudnia 2000
Re: Kara smierci
W piatek, 24 listopada 2000 10:02 AM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: Grzegorz Swiderski: /../ No to prosze wskazac najstarszego mysliciela, moraliste, filozofa czy teologa, ktory uznawal kare smierci za niesprawiedliwa. Moze cytuje tego, ktory sam umieral przez kare smierci: (...) Przy odrobinie zlej woli cytatami z Biblii mozna udowodnic wszystko. Dlatego lepiej opierac sie o komentarze teologow, lub samemu stac sie wnikliwym badaczem Biblii i wtedy ja komentowac. Prosze o cytat z najstarszego znanego Pani teologa, ktory komentujac Biblie uznal jednoznacznie, ze wynika z niej, ze kara smierci jest niemoralna i wyrazil to prosto i jasno. Nie najstarsze cytaty, ale tez na temat: Mahatma Gandhi: "Oko o oko i nie dlugo caly swiat jest slepy" George Bernhard Shaw: "Moderstwo i kara smierci nie sa antagonizmami, ktor e wzajmnie wyrownywaja sie, ale podobizny ktore sie razem pomnazaja." To sie nie liczy - za mlode cytaty. Rozumiem zatem, ze obrona wlasna stracila etykiete "nie grzech" w tym momencie gdy pierwszy raz zabito w obronie wlasnej przez pomylke, tak? Tak. Przypadki pomylkowego zabicia w obronie wlasnej juz zaistnialy w historii. Rozumiem zatem, ze poparlaby Pani zmiane w kodeksie karnym uznajaca za przestepstwo kazde zabicie w obronie wlasnej, tak? (...) Po pierwsze: Wersja JK-M byla argumentem Pana, ze lepiej wykonac kare smierci niz zabijac 'przypadkowo' przez panstwo. Po drugie: Na czym opiera JK-M swoja wersje? Czy taka wersja jest wiarogod na, jesli nawet sami zaoczni swiadki przeciwstawiaja sie tej wersji. Moge zgodzic sie z Pani wersja. Ta wersja tez pokazuje, ze korzystniej dla panstwa i obywateli byloby gdyby terrorystow skazano na kare smierci i wykonano wyrok, niz to co sie stalo. Ale to jest tylko jeden przypadek. Takich przypadkow bylo duzo wiecej. Policjanci i oddzialy antyterrorystyczne to praktycy i wiedza, ze w sytuacji braku kary smierci duzo korzystniej jest zabic bandyte w akcji niz brac go zywcem. I tak sie dzieje - ze strata dla sprawiedliwosci. (...) Tak samo moge powiedziec, ze brak zezwolenie na eutanazje prowadzi do zabojctw...Przeciez ci ludzi tez chca popelnic samobojstwa. Brak zezwolenia na etanazje nie powoduje tego, ze lekarze chetniej zabijaja pacjentow, a brak kary smierci powoduje to, ze policjanci chetniej zabijaja bandytow w akcji. (...) Sa kraje, gdzie powiesi sie terorystow. A nic absolutnie nic nie powstrzyma ludzi o tych samych przekonaniach z tego samego obozu dalej prowadzic swoja dzialanosc. A dozywocie ich powstrzyma? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 28 listopada 2000
Re: Po drugie
W czwartek, 23 listopada 2000 1:36 AM Pani Izabela Joanna Bozek napisala: (...) Czy administrator rowniez uwaza za stosowne to, ze na tej liscie dochodzi do aktow brutalnego antysemityzmu, atakow na konkretne osoby oraz niewybrednych obelg? No wlasnie! Dlaczego administrator toleruje na liscie anonimowego brunatniaka podpisujacego sie pseudonimem __L? Czy administratorowi listy doprawdy nie przeszkadza fakt, ze wiekszosc tych, ktory liste czytaja boja sie odezwac, by nie byc oplutymi przez tzw. prawdziwych Polakow -katolikow? (...) Skad Pani wie, ze ten __L jest katolikiem? Zna go Pani? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 28 listopada 2000
Re: Anty-polska hucpa w Knesecie
We wtorek, 28 listopada 2000 o godzinie 9:12 po poludniu Pan Irek Karaskiewicz zacytowal: http://info.onet.pl/item.asp?DB=3D120ITEM=3D46784 Bartoszewski w Jerozolimie: Antypolski wybuch w Knesecie Wiele gorzkich slow pod adresem Wladyslawa Bartoszewskiego padlo w izraelskim Knesecie. Deputowani przypisywali Polsce wspolodpowiedzialnosc za Holokaust. Szef polskiego MSZ byl we wtorek gosciem Knesetu. Deputowani podkreslali, ze bylo wielu Polakow, ktorzy brali udzial w mordowaniu Zydow, a nowa Polska powinna rozliczyc sie szczerze ze swoja przeszloscia i niejasna historia podczas II wojny swiatowej. Wedlug nich, fakt,m ze Polska byla okupowana, nie zwalnia od odpowiedzialnosci za zbrodnie. (...) Widac Izrael dazy do wojny z Polska - no bo kazda wojna zaczyna sie od prowokacji i propagandy nienawisci. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 28 listopada 2000
Re: Opodatkowane oprogramowanie
W poniedzialek, 27 listopada 2000 4:19 AM Pan Piotr Palacz napisal: (...) Toz ci biurokraci poszaleli! Jak mozna ustalic podatek od rzeczy na zasadzie analogii wartosci uzytkowej (np. Linux + StarOffice na poziomie Windows + Microsoft Office)? Jesli juz chca opodatkowac cos, to mozna opodatkowac dystrubucje (do kilkudziesieciu dolarow), ale takowa chyba juz jest opodatkowana w momencie sprzedazy? Czy Open Source kwalifikuje sie jako "darowizna", a jesli tak, to jak ustalic jej wartosc? W dodatku pozostawienie takich spraw w gestii urzedow i w odniesieniu do jednostek jest jednym z gorszych mozliwych rozwiazan, bo nie przyczynia sie do praworzadnosci. Niestety jest to logiczna konsekwencja samej idei podatku dochodowego. Aby taki podatek wyliczyc trzeba wprowadzic pojecie przychodu i kosztu uzyskania przychodu. Te wartosci musza byc ustalane na podstawie jakichs obiektywnych kryteriow, albo musza byc wyznaczane arbitralna decyzja urzednikow. Bo gdyby zezwolic na to, ze wartosc danej transakcji wyznaczana jest przez cene w pieniadzu ustalona przez obie strony transakcji, to podatek dochodowy przestal by miec sens - wiekszosc duzych transakcji ludzie zawieraliby na zasadzie handlu wymiennego: jeden sprzeda drugiemu cos za 1 grosz, a tamten sprzeda pierwszemu cos innego za 1 grosz. W praktyce tak sie dzieje: np. zamiast dac komus duza pensje daje mu sie troche mniej ale dostaje dodatkowo sluzbowe mieszkanie i samochod - dzieki temu oszczedza sie na podatku dochodowym podwojnie: mieszkanie i samochod przestaja byc przychodem, a staja sie kosztem uzyskania przychodu. Ktos kto uwaza, ze opodatkowanie darmowego oprogramowania jest idiotyzmem (ja tak uwazam) musi zgodzic sie z tym, ze idea podatku dochodowego jest tez idiotyczna (ja tak uwazam). A ktos kto uwaza, ze podatek dochodowy to dobry pomysl, musi zaakceptowac opodatkowanie darmowego oprogramowania. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 27 listopada 2000
Re: koncesje radiokomunikacyjne
oceniac i decydowac o przyznaniu koncesji. Dlaczego ma o tym decydowac wladza wykonawcza, a nie ustawodawcza? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 27 listopada 2000 Handel kontrolowany W zwiazku z licznymi sporami miedzy zwolennikami a przeciwnikami penalizacji handlu narkotykami czy pornografia, penalizacji prostytucji czy sutenerstwa, czy penalizacji posiadania broni palnej, proponuje kompromis w tych wszystkich sprawach. Dla uproszczenia w tym artykule nazywam zwolennikow pelnej swobody i wolnosci w tych dziedzinach liberalami, a zwolennikow penalizacji wszystkich tych czynnosci konserwatystami. Kazda ta grupa ma sensowne argumenty za swoim stanowiskiem. Liberalowie podaja takie pozytywne aspekty legalizacji w tych dziedzinach: - likwidacja mafii, - likwidacja czarnego rynku, - likwidacja nielegalnego przemytu, - drastyczny spadek cen, - spadek oplacalnosci podstepnego podsuwania danych towarow, - uwolnienie srodkow policyjnych do walki z przestepstwami przeciw mieniu i zyciu. - zwiekszenie wolnosci osobistej. Z kolei konserwatysci podaja nastepujace zagrozenia zwiazane z taka legalizacja: - ulatwienie dostepu do towarow niebezpiecznych dzieciom i mlodziezy, przestepcom czy osobom nieswiadomym tego jakie skutki wywoluja te towary, - wzrost przestepczosci przy uzyciu tych towarow, - deprawacja dzieci i mlodziezy. Moja propozycja mialaby wszystkie zalety gloszone przez liberalow i nie mialaby wad, o ktorych mowia konserwatysci. Handel kontrolowany polegalby na tym, ze musialby odbywac sie w specjalnych sklepach, w ktorych sprzedawano by produkty tylko z jednej kategorii. Sklepy te bylyby specjalnie oznakowane i nie mialyby wystaw eksponujacych towary w nich sprzedawane, a ich powstanie musialoby byc zgloszone do specjalnego urzedowego rejestru. Bylby zakaz sprzedawania takich towarow w innych miejscach. Klienci takiego sklepu musieliby sie rowniez zarejestrowac w urzedzie panstwowym by korzystac z tych sklepow, a sprzedawca przed wpuszczeniem klienta mialby obowiazek sprawdzania czy jest on zarejestrowany i mialby obowiazek rejestrowania kazdej transakcji klienta i udostepniania tego rejestru na kazde rzadnie policji. Kazdy moglby zalozyc taki sklep pod warunkiem, ze spelni warunki dotyczace wygladu wystawy, zglosi to do rejestru i sam spelni warunki wymagane od klientow. No i dodatkowo bylby zakaz reklamy towarow objetych handlem kontrolowanym. Ale reklama marki producenta czy sprzedawcy tych towarow bylaby dozwolona. Produkcja, posiadanie i uzywanie takich towarow byloby w pelni wolna i nie podlegalaby zadnym ograniczeniom czy koncesjonowaniu, ale bylyby surowe kary za sprzedawanie, darowanie, pozyczanie czy udostepnianie innym w dowolnej formie tych towarow poza systemem handlu kontrolowanego, a wyjatkowo wysokie kary bylyby za udostepnianie w dowolny sposob tych towarow nieletnim. Proponuje nastepujace warunki rejestracji klientow i sprzedawcow ze wzgledu na kategorie towaru objetego handlem kontrolowanym: 1. Bron palna, biala itp... - wymagania: - pelnoletniosc, - niekaralnosc za jakiekolwiek przestepstwa kryminalne, - zdanie prostego i scisle zdefiniowanego egzaminu praktycznego z umiejetnosci obslugi towaru. 2. Zaawansowany sprzet wojskowy - wymagania: - pelnoletniosc, - niekaralnosc za jakiekolwiek przestepstwa kryminalne, - uzyskanie zezwolenia z ministerstwa wojny. 3. Trucizny, srodki powodujace fizyczne uzaleznienie itp...- wymagania: - pelnoletnosc, - niekaralnosc za czyny popelnione pod wplywem dzialania tych srodkow, - zdanie prostego, testowego egzaminu ze znajomosci skutkow jakie wywoluja te srodki. 4. Pornografia, tresci i obrazy zwiazane z przemoca itp... - wymagania: - pelnoletnosc, - niekaralnosc za czyny dotyczace seksu i przemocy. 5. Prostytucja, sutenerstwo itp... Wymagania: - pelnoletnosc. Wszystkie inne towary i uslugi podgalalyby w pelni wolnemu handlu - nie byloby zadnych koncesji czy ograniczen dotyczacych eksportu czy importu. Wydaje mi sie, ze taki kompromis powinien poprzec kazdy liberal i konserwatysta i w ogole prawicowiec. Grzegorz Swiderski
Re: koncesje radiokomunikacyjne
W niedziele, 26 listopada 2000 o godzinie 2:26 rano Pan Michal Niewiadomski napisal: (...) 2. Akurat w dziedzinie radiofonii, sprzedaz czestotliwosci temu kto zaplaci najwiecej byloby bardzo szkodliwe dla kultury. A niby dlaczego kultura mialaby byc w jakis szczegolny sposob zwiazana z falami radiowymi? Kultura rozwijala sie przez tysiace lat, gdy ludzie nie znali fal radiowych i wymyslenie tych fal w jakis szczegolny sposob nie pomoglo kulturze. Nie chce sie nad tym rozwodzic ale chyba wie pan co mam na mysli. Domyslam sie. Powtarza Pan stereotypowe, polityczne, demagogiczne slogany jakoby bez publicznej telewizji kulturze grozil upadek. Czy w USA sa publiczne media? Czy upadek kultury (przez niektorych zwany rozwojem) inaczej odbywa sie w USA, a inaczej w Europie, gdzie istnieja media publiczne? Mysle ze wlasnie stad biora sie te licencje: dajemy wam czestotliwosc mimo ze nie macie pieniedzy, bo obiecaliscie zaspokajac potrzeby jakiejs waskiej grupy sluchaczy - np milosnikow muzyki klasycznej czy wyznawcow Hare Krishna. A dlaczego potrzeby kulturalne tej grupy nalezy zaspokajac kosztem innych grup? Dlaczego kazda grupa nie moglaby zaspokajac swoich potrzeb kulturalnych za wlasne pieniadze? Skad zalozenie, ze na potrzeby kulturalne jakichs grup trzeba zbierac fundusze pod przymusem? Oni tez sa przeciez wlascicielami calego widma wiec jakas jego czesc powinna byc dla nich. Wychodzi Pan tu z zalozenia, ze wszystko jest wszystkich i kazdy ma prawo wlasnosci do wszystkiego. Skad takie zalozenie? Dlaczego nalezy przyjac takie zalozenie? Ewentualnie ogranicza Pan taka komunistyczna zasade tylko do fal radiowych. Ale dlaczego fale radiowe sa dobrem publicznym i nie moga podlegac prawu wlasnosci, a inne dobra naturalne moga? Byc moze w przyszlosci zostana jeszcze odkryte jakies nowe naturalne, ograniczone dobra, ktore ludzie beda cenic, beda ich uzywac, korzystac z nich i beda nimi handlowac. Czy potrafi Pan z gory okreslic jakie dobra naturalne sa publiczne i korzystanie z nich musi odbywac sie w formie dzierzawy od panstwa, a jakie moga podlegac prawu wlasnosci? Bedziemy was jednak kontrolowac i gdybyscie swojej obietnicy nie spelnili, i zeby zarobic wiecej pieniedzy zaczeli np. nadawac muzyke rock to wam licencje zabierzemy. Czyli chodzi o dzierzawe. Rozumiem ze tak to wlasnie odbywa sie obecniew wiekszosci krajow. I nie widze lepszego (czy raczej mniej zlego) rozwiazania. Dlaczego uwaza Pan, ze forma dzierzawienia dobr naturalnych od panstwa jest lepsza niz wlasnosc prywatna tych dobr? A moze dla pewnych dobr jedna forma jest lepsza a dla innych inna? Czy jest to jakos obiektywnie uporzadkowane i da sie do odkryc, czy tez wszystko zalezy od kontekstu kulturowego, jest relatywne i powinno zalezec od arbitralnych decyzji rzadzacych? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, niedziela, 26 listopada 2000
Liberalowie w Polsce (bylo: koncesje radiokomunikacyjne)
W niedziele, 26 listopada 2000 o godzinie 10:05 rano Pan Marek Kowalewski napisal: (...) We wszystkich panstwach ktore ja znam (jedno jest nawet od lat rzadzone przez partie ktora nazywa sie "liberalna") Na Polski tlumaczy sie to jako "socjalistyczna". Mozna ewentualnie tlumaczyc jako "socliberalna", albo "soclibertynska". a moglbym poznac zrodlo z ktorego pan korzystal Korzystam z glowy, czyli z niczego. i z jakiego jezyka tlumaczy sie tak na polski. Z kazdego, w ktorym istnieja slowa fonetycznie zblizone do polskich slow: "liberal", "liberalny", "liberalizm". Te slowa sa oczywiscie wieloznaczne, ale w znaczeniu ideologii politycznej na polski tlumacza sie tak jak napisalem. Najprosciej to uzasadnic analizujac programy i praktyke dzialania partii nazywajacych sie liberalnymi - te programy i dzialania sa po prostu socjalistyczne. W Polsce niestety od dawna miesza sie slowa liberal, socjalista czy libertyn uzywajac ich wszystkich zamiennie. Stwarza to zamet pojeciowy pozwalajacy politykom wypowiadac sie "dyplomatycznie", czyli tak by niczego nie powiedziec wprost i jasno, ale by kazdemu sie to podobalo. Oczywiscie takie zabiegi sa niezbedne do tego by manipulowac motlochem, ale to nie znaczy, ze ludzie aspirujacy do bycia intelektualistami musieli takiej manipulacji ulegac. Socjalistow w Polsce narobilo sie tak duzo (glownie na skutek wymordowania ludzi o innych pogladach i dlugoletniej indoktrynacji), ze nie moga wszyscy na raz rzadzic. To prowadzi do tego, ze jedni socjalisci rzadza, a inni sa w opozycji. Ci w opozycji nie moga krytykowac rzadu nazywajac go socjalistycznym, bo w ten sposob krytykowaliby jednoczesnie siebie. No to musza krytykowac rzad uzywajac innych slow. W kazdym razie ja dla porzadku napisalem wlasny slowniczek polityczny, by kazdy kto ze mna dyskutuje wiedzial w jakim znaczeniu uzywam roznych slow. Juz raz ten slowniczek przeslalem na ta liste. Na WWW jest on tu: http://www.datapolis.pl/grzes/slow.htm Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, niedziela, 26 listopada 2000
Re: koncesje radiokomunikacyjne
W sobote, 25 listopada 2000 o godzinie 3:45 rano Pan Michal Niewiadomski napisal: (...) We wszystkich panstwach ktore ja znam (jedno jest nawet od lat rzadzone przez partie ktora nazywa sie "liberalna") Na Polski tlumaczy sie to jako "socjalistyczna". Mozna ewentualnie tlumaczyc jako "socliberalna", albo "soclibertynska". dostepne praktycznie czestotliwosci radiowe, ktorych liczba jest jak wiadomo ograniczona, uwazane sa za wlasnosc publiczna. Ich uzycie jest, w imieniu spoleczenstwa, regulowane przez odpowiednie urzedy panstwowe, ktore miedzy innymi wydaja zezwolenia (koncesje) na ich uzycie przez rozne przedsiebiorstwa komercyjne. A jak to bedzie w panstwie liberalnym? Ja jestem konserwatywnym liberalem, dlatego w tej sprawie odwoluje sie do tradycji. Jak panstwo tradycyjnie rozwiazywalo sprawy dotyczace wlasnosci ograniczonych zasobow? Najstarszym znanym ograniczonym zasobem jest ziemia. Wytworzyly sie tu dwa podstawowe zwyczaje: prawo zasiedzenia i rejestracja wlasnosci ziemskiej przez jakis organ lokalnej administracji (np. w postaci ksiag wieczystych). Prawa wlasnosci do ziemi uzyskiwalo sie na cztery sposoby: zdobycze wojenne, zatwierdzenie zasiedzenia przez panstwo, kupno od poprzedniego wlasciciela, lub kupno od panstwa za cene pokrywajaca koszty obslugi systemu rejestrowania dzialek. Mysle, ze problem wlasnosc fal radiowych mozna rozwiazac podobnie. Panstwo nie powinno wymyslac sobie jakichs systemow koncesjonowania tylko powinno usankcjonowac w prawie zwyczaje jakie sie wytworza w sprawie wlasnosci jakiegos nowego dobra, ktore pojawia sie na skutek postepu technicznego. Czyli najpierw nalezy popatrzec czy wyksztalcilo sie jakies zwyczajowe "zasiedzenie" fal radiowych. Jesli nic takiego sie nie wytworzy i dochodzi do konfliktow, ktore trudno jest rozwiazac odwolujac sie do prawa zwyczajowego, to nalezy uznac, ze takie nowe zasoby sa wlasnoscia panstwa i panstwo ma obowiazek sprzedac te zasoby na licytacji. Nie powinno byc zadnych koncesji, wymagajacych odnawiania i wymagajacych spelnienia jakichkolwiek warunkow - kupuje ten kto najwiecej da i od tego momentu jest wlascicielem i w pelni dysponuje danym zasobem. Ale oczywiscie wlasnosc to nie jest pelne wladztwo nad dana rzecza. Tradycyjnie wladztwo nad rzeczami (materialnymi i niematerialnymi) podlegajacymi prawu wlasnosci podzielone jest na dwie czesci: wlasnosc i suwerennosc. Czyli jest jakis suweren tworzacy prawo porzadkujace wladaniem rzeczami i jest wlasciciel, ktory tymi rzeczami wlada zgodnie z prawem okreslonym przez suwerena. Wlasciciel ziemi moze ta ziemie sprzedac, moze czerpac z niej korzysci materialne, moze nie wpuszczac na swoj teren innych ludzi, albo wpuszczac tylko tych, ktorzy spelnia okreslone przez wlasciciela warunki - ale swoboda dysponowania ziemia przez wlasciciela nie jest nieograniczona, musi podporzadkowac sie prawu nadanemu przez suwerena. Podobnie powinno byc z wlasnoscia fal radiowych - suweren tworzy ogolne prawo okreslajace zasady emitowania i odbierania fal, a wlasciciel konkretnej czestotliwosci robi z nia co chce w ramach tego prawa. W sprawie wlasnosci ziemskiej nie potrzeba zadnych koncesji to i wlasnosc fal radiowych takich koncesji nie wymaga. Koncesja to jest zawsze cos co okresla konkretne warunki jakie musi spelnic wlasciciel - gdy przestaje spelniac te warunki to koncesje traci. W istocie dzisiejsze prawa dotyczace fal radiowych nie sa forma prawa wlasnosci, ale sa forma dzierzawy. Panstwo jest wlascicielem fal i dzierzawi je na roznych zasadach prywatnym podmiotom. Uwazam takie podejscie za socjalistyczne. Dobry, konserwatywno liberalny suweren nie powinien w ogole niczego oddawac w dzierzawe - powinien tworzyc i wykonywac prawa porzadkujace prawa wlasnosci, a wszystkie zasoby w panstwie powinny byc prywatna wlasnoscia. Ale oczywiscie panstwo musi posiadac na wlasnosc pewne rzeczy niezbedne do dzialania tego panstwa takie jak dwor krolewski czy siedziba parlamentu i rzadu, budynki sadow, siedziby wladz lokalnych, poligony wojskowe, komendy policji, sprzet wojskowy itp... W sklad tej niezbednej wlasnosci moze wchodzic czestotliwosc fal radiowych przeznaczonych dla wojska i policji i ewentualnie czestotliwosc przeznaczona dla panstwa do nadawania oficjalnych komunikatow, oglaszania prawa itp... Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sobota, 25 listopada 2000
Re: Kara smierci
We wtorek, 21 listopada 2000 o godzinie 10:39 rano Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: Grzegorz Swiderski: Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: (...) Kto ocenia, co sie komu nalezy Prawo naturalne, tradycja i zwyczaje naszej cywilizacji. Sprawiedliwosc jest odkrywana przez wiele pokolen i nikt nie jest w stanie jej zmienic bez odwolywania sie do cywilizacyjnych tradycji. W naszej cywilizacji kara smierci byla i jest kara sprawiedliwa i nigdy nikt tego nie podwazal z nauka Kosciola katolickiego wlacznie. Nasza cywilizacja juz trwa tyle lat. Nie przypominam w niej okres, kiedy kara smierci byla raz uzywana wylacznie sprawiedliwa. No to prosze wskazac najstarszego mysliciela, moraliste, filozofa czy teologa, ktory uznawal kare smierci za niesprawiedliwa. Stawiania pytan i wyrazenie watpliwosci co do sluznosci pogladow, tradycji i zwyczajow stanowiakwintesencje rozwoju, szczegolnie jeli chodzi o czyn w tradycji, przez ktorego sie rodzil tyle niesprwiedliwosci. Tak jest. Dlatego do tradycji odwoluje sie tylko w jednym z 15 argumentow jakie podalem. Prosze sprobowac je obalic. Argument z tradycji obali Pani przez wskazanie calej masy dawnych filozofow uzasadniajacych niemoralnosc kary smierci. Eykiete 'sprawiedliwa' kara smierci stracila w tym momencie, kiedy pierwszy raz zabito niewinnego. Rozumiem zatem, ze obrona wlasna stracila etykiete "nie grzech" w tym momencie gdy pierwszy raz zabito w obronie wlasnej przez pomylke, tak? /../ Przytocze Pani przyklad z Pani kraju, o ktorym pisal Janusz Korwin-Mikke w swojej broszurce o krze smierci (http://www.datapolis.pl/grzes/ks_jkm.htm): (...) Bzdura:) Czy Pan nigdy tego nie sprawdil:-). Nie sprawdzalem. Ale Pani wersja w taki sam sposob uzasadnia bezsensownosc zniesienia kary smierci co wersja przytoczona przez JK-M. 1974 'twardy srodek' RAF zostal oskarzony przez prokurature. 1976 zaczal sie proces. Mainhof powiesila sie 1976. Ile konkretnie osob z bandy sie powiesilo? Jakie sa statystyki dotyczace samobojstw w wiezieniach w Niemczech? Jak czesto wieszaja sie terrorysci w porownaniu z innymi przestepcami? W 5.09.1977 roku zostal porwany Schleyer, aby wydostac grupe. Czyli jednak nie wszyscy sie powiesili, tak? W 13.10.1977 roku cztery arababskie terorysci porwali ta Lufthansa maszyne. W nocy z 17. na 18.10. roku uwolniono pasazerow. A kilka godzin pozniej w 18.10.1977 roku (a nie na drugi dzien porwania) Baader i Raspe zastrzelili sie, a Ensslin powiesila sie w celi. I to ma swiadczyc o tym, ze te samobojstwa nie maja zadnego zwiazku z porwaniem? To jest wyrazna poszlaka uzasadniajaca to, ze te samobojstwa nie byly naturalne. Zabicie wiezionych terrorystow przed uwolnieniem zakladnikow byloby niebezpieczne dla zakladnikow, a zabicie w dluzszym okresie po uwolnieniu grozilo temu, ze wspolnicy porwa nowych zakladnikow. Najbezpieczniej jest zgladzic wiezionych bandytow tuz po uwolnieniu zakladnikow przez ich kumpli. W listopadzie powiesila sie Schubert. Adwokaci sie przyznali, ze 'ztalatwili' bron. OK. Czyli adwokaci uznali, ze poniewaz brak jest kary smierci, to sprawiedliwie bedzie gdy ulatwia popelnienie samobojstwa terrorystom. Czyli probowali zadoscuczynic sprawiedliwosci w sposob nielegalny. To jest bardzo niebezpieczne, gdy ludzie, ktorzy sluza sprawiedliwosci probuja ja przywracac w sposob pozaprawny. Brak kary smierci wlasnie do tego prowadzi. Ale nadal to nie wyklucza udzialu sluzb specjalnych w wywolaniu tych samobojstw. Reszta RAF (Mller, Becker, Hoppe, Dellwo, Krabbe, Rsner, Sonnerberg) jest dzisaj na wolnosci. Rozumiem, ze to dobrze, tak? Dziwne, ze K.M. posluguje sie argumentami o spisku od 'lewej sceny' na zniesienie kary dla RAF-terorystow, aby potwierdzic kare smierci:) Ten argument pokazuje, ze sa okolicznosci, w ktorych istnienie kary smierci jest konieczne i likwidacja tej kary z kodeksu karnego nie przeszkodzi w tym by kara smierci byla wykonywana i przez bandytow i przez panstwo. Czy wierzy Pani w to, ze wszystkie te samobojstwa terrorystow byly naturalne i sluzby specjalne z pewnoscia nie mialy w tym zadnego udzialu? To, ze sprawa nie zostala dokladnie wyjasniona tez ma sens: po prostu nikomu nie zalezy by dociekac jak to bylo naprawde - bo wszystkie te samobojstwa byly najlepszym rozwiazaniem w tamtych warunkach. Ale bardziej sprawiedliwym i cywilizowanym sposobem byloby wykonanie wyroku smierci na tych terrorystach po uczciwym procesie. Kara smierci dalaby tylko argument do walki tych terorystow przeciwko panstwu. Nie mogliby walczyc gdyby nie zyli. Oprocz tego to kara smierci nie wyklucza szantaz do wydostania uwieznionych. Wrecz przeciwnie. Nie widze zadnego problemu w tym by ciala powieszonych terrorystow oddac ich kumplom - pomogloby to w inwigilowaniu tych kumpli. Oczywiscie terrorysci zawsze moga stosowac szantaz, ale jak juz raz zostana zlapani i powieszeni, to wiecej tego nie zrobia, a gdy dostana dozywocie, to ich kumple moga ich
Re: Kara smierci
W poniedzialek, 20 listopada 2000 o godzinie 4:55 po poludniu Pan Jacek Arkuszewski napisal: Grzegorz Swiderski wrote: (...) Oczywistym jest, ze ten grzech popelnia sam morderca. Gdy ktos polozy sie na torach i przejedzie go pociag to on sam ponosi pelna odpowiedzialnosc za ta smierc - nie jest winny konstruktor pociagow, zawiadowca czy motorniczy. Machina sprawiedliwosci to taki pociag, ktory musi pedzic, bo inaczej bedzie chaos, czyli anarchia. Gdy ta machina sie zatrzymuje to powoduje duzo wieksze straty w ludziach, niz gdy pedzi. Podobnie jest z machina wojenna - armia naciera i zabija wrogich zolnierzy, ale odpowiedzialnosc moralna za zabijanie ponosi strona, ktora wywolala wojne, a nie zolnierze czy dowodcy strony, ktora sie broni. Podobnie jest w sprawie zabicia w wyniku obrony wlasnej - wine za smierc napastnika ponosi on sam. Chyba najwieksza bzdura jaka slyszalem! Rece opadaja! Rozumiem, ze to jest najsilniejszy argument na jaki pozwalaja Panu Pana zdolnosci intelektualne, tak? Chodzi o zabicie czlowieka przez drugiego czlowieka. Tak jest. O to dokladnie chodzi. Jesli pan nie zartuje i naprawde tak uwaza, to jest to przyklad zdumiewajacego relatywizmu moralnego. Rozumiem zatem, ze uwaza Pan zabicie w obronie wlasnej za grzech, tak? Jesli tak, to w takim razie ja uwazam Pana za czlowieka, ktory nie potrafi odroznic moralnosci od slow, ktorymi ta moralnosc jest wyrazana. Czy uwaza Pan, ze litera prawa moralnego jest wazniejsza niz jego tresc? (...) Chyba pan rzeczywiscie nie rozumie pojecia grzechu i swiadomego zabojstwa. Jesli tak Pan uwaza, to prosze mi to wyjasnic. Nie ma pojecia popelniania grzechu na cudzy rachunek. Niemniej jest pojecie popelniania grzechu przez zaniechanie. I jest pojecie grzechu za posrednie wywolanie jakiegos zla. Winnym zla jest ten kto jest poczatkiem w deterministycznym lancuchu przyczynowo-skutkowym prowadzacym do zla, a nie ten kto jest w srodku tego lancucha. Kazdy odpowiada sam za siebie, kat tez! Tak jest. To grozne. Grozne jest Pana stanowisko ignorujace zlozonosc problemow, ktore dyskutujemy i grozna jest Pan niezdolnosc do wysilku intelektualnego. Grozne jest poddawanie sie oficjalnej wykladni politycznej poprawnosci czy medialnej propagandzie i niezdolnosc do samodzielnego myslenia. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 23 listopada 2000
Re: Kara smierci
W poniedzialek, 20 listopada 2000 3:02 PM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: Grzegorz Swiderski: /../ Zabic czlowieka musi umiec i byc do tego gotowy kazdy mezczyzna w panstwie. I kazdy jest w tym szkolony. Jak mozna wyszkolic kogos w zabijaniu? Uczac go strzelania, obslugi armaty, czolgu, samolotu itp... Popieranie badz nie KS nie ma znaczenia. Spychanie obowiazku wojskowego na innych jest niemoralne, ale nie ma to znaczenia - gdy wiekszosc mezczyzn w panstwie odmowi tego obowiazku, to zostana do jego wykonania zmuszeni sila. Kazdy zolnierz oprocz umiejetnosci zabijania uzbrojonego wroga musi byc gotowy do staniecia w skladzie plutonu egzekucyjnego, ktory zastrzeli jego towarzysza broni, gdy ten zdezerteruje. I nie ma panstwa na swiecie, ktore by tego nie akceptowalo i nie wymagalo tego od swoich obywateli. RFN nie wymaga. Jesli ktos twierdzi, ze zabijanie nie zgodnie z jego sumieniem nie musi sluzyc. Panstwo godzi sie na to, bo srednio statystycznie takich tchorzy jest malo. Ale w przypadku zagrozenia takie przepisy zostana momentalnie zniesione. Czy prawo RFN-u zaklada w prawie mozliwosc wprowadzenia stanu wojny? Czy w taki stanie tez mozna odmowic sluzenia w wojsku z przyczyn swiatopogladowych? Dezertownym juz od dawna juz nie grozi smierci. Nawet w ostatniej wojnie (z Jugoslawia) zdezertowali i ..przezyli. Czy prawo RFN-u pozwala na wykonanie kary smierci na dezerterze w stanie wojny? /../ Oczywistym jest, ze ten grzech popelnia sam morderca. Gdy ktos polozy sie na torach i przejedzie go pociag to on sam ponosi pelna odpowiedzialnosc za ta smierc - nie jest winny konstruktor pociagow, zawiadowca czy motorniczy. Machina sprawiedliwosci to taki pociag, ktory musi pedzic, bo inaczej bedzie chaos, czyli anarchia. Dlaczego kara smierci jest sprawiedliwa (..machina sprawiedliosci..), Bo oddaje mordercy to co mu sie nalezy. Zabicie napastnika, ktory grozi zabiciem osoby niewinnej jest czynem sprawiedliwym. Bandyta ginac w trakcie napadu dostaje to co mu sie nalezy - sprawiedliwosci staje sie zadosc. Gdy jednak nie zginie, ale uda mu sie zabic ofiare, to popelnia czyn gorszy, niz samo grozenie zabiciem, a wiec w imie sprawiedliwosci nie moze nalezec mu sie mniejsza kara. Jesli przed popelnieniem morderstwa nalezala mu sie smierc, to po pelnieniu morderstwa nalezy mu sie ona jeszcze bardziej. Podstawowa zasada sprawiedliwosci jest to, ze za czyny gorsze nalezy sie wieksza kara. dlaczego po niewykonaniu bedzie chaos? Chaos nastapi gdy machina sprawiedliwosci sie zatrzyma lub wypaczy. Czy ma Pan moze przyklady? O przyklady jest trudno, bo w znanej nam, spisanej historii swiata rzadko machina sprawiedliwosci sie zatrzymywala. Takie zatrzymania sa zawsze krotkie i niestabilne i machina zaraz rusza ponownie. Czy prawo do zycia jest zwiazana z jakimis warunkami? Tak jest. Traci to prawo ktos, kto pozbawia lub chce pozbawic zycia ludzi niewinnych. Ktory grzech skresla takie warunki? Nie rozumiem pytania. A co da panstwu (ludzka instytucja!) prawo do odbierania zycia? Zwiekszenie autorytetu panstwa dzieki likwidacji hipokryzji i zwiekszeniu sprawiedliwosci. Panstwo posiadajace wiecej autorytetu moze rzadzic w sposob mniej krwawy i mniej brutalny. Gdy ta machina sie zatrzymuje to powoduje duzo wieksze straty w ludziach, niz gdy pedzi. Czy to mozna tez zrozumiec z kara smiercia? Brak kary smierci w kodeksie karnym jest elementem wypaczania machiny sprawiedliwosci, a nie jej zatrzymaniem. Czy wiecej strat bedzie bez kary smierci? Tak. Straci sprawiedliwosc. Grozni mordercy i terrorysci beda mordowani w akcji zamiast po sprawiedliwym procesie - to stwarza mozliwosc wiekszych pomylkowych zabojstw. Podobnie jest z machina wojenna - armia naciera i zabija wrogich zolnierzy, ale odpowiedzialnosc moralna za zabijanie ponosi strona, ktora wywolala wojne, a nie zolnierze czy dowodcy strony, ktora sie broni. Podobnie jest w sprawie zabicia w wyniku obrony wlasnej - wine za smierc napastnika ponosi on sam. Przed czym broni sie panstwo wykonujaco kare smierci? Przed mordercami. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 20 listopada 2000
Re: Dobro i zlo miedzy innymi
W poniedzialek, 20 listopada 2000 o godzinie 4:28 po poludniu Pan Michal Sulej napisal: Przepraszam, ze sie wtrace, ale czy chodzi Pani tylko o antysemityzm czy w ogole o rasizm, bo pisze Pani jakby o rasizmie, ale nazywa to wylacznie antysemityzmem. (...) Widac ta Pani to antysemitka. Jesli ktos ze wszystkich rodzajow rasizmu wyroznia antysemityzm i uwaza, ze temu rodzajowi rasizmu trzeba sie wyjatkowo przeciwstawiac ten uwaza, ze Zydzi to jakas szczegolnie ulomna, nizsza rasa i nalezy sie jej szczegolna ochrona. Znowu wychodzi na to, ze Pan Holsztynski mial racje i ze na tej liscie brunatniacy dzialaja w sposob tajny i aluzyjny. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 20 listopada 2000
Re: Polscy nazisci w Zachecie
W poniedzialek, 20 listopada 2000 o godzinie 4:06 po poludniu Pan Zbigniew J Koziol przeslal: Subject: [IYP] Polscy nazisci w "Zachecie" Date: Mon, 20 Nov 2000 10:29:28 (UTC) From: [EMAIL PROTECTED] To: Lista IYP [EMAIL PROTECTED] *** From [EMAIL PROTECTED] (Miroslaw J Wiechowski) (...) Na wystawie pojawil sie Daniel Olbrychski. Oburzony takim sposobem wykorzystywania jego twarzy wyjal spod plaszcza szable i zniszczyl kilka "eksponatow". (...) To jest bardzo wazny precedens. Uwazam, ze pan Olbrychski postapil slusznie. W jego obronie wypowiadaja sie rozne autorytety moralne i jest szansa, ze nie poniesie za to kary, albo poniesie kare symboliczna. Pan Piesiewicz w radiowej trojce juz wyglosil wzniosla mowe obroncza i zadeklarowal pomoc prawna panu Olbrychskiemu. PS. Jestem dziwnie spokojny, ze Pani Andzie Rottenberg wlos z glowy nie spadnie i ze Daniel Olbrychski procesu nie wygra. Pytanie za pol punkta: dlaczego tak uwazam? Bo jest Pan anty-antysemita, czyli uwaza Pan, ze samo posiadanie zydowskiego nazwiska daje przywileje i ulatwia zycie. Ja nie wiem co z tego wyniknie, ale wiem, ze trzeba robic wszystko by bronic pana Olbrychskiego. Mysle, ze najlepszym co mozna by osiagnac to taki sam wyrok jak dla Leppera, czyli 6 zl grzywny. Pan Olbrychski przypomnial i wskrzesil szlachetna tradycje polskiego warcholstwa i szlacheckiej wolnosci. Oznacza to, ze byle cham nie moze obrazac honoru uczciwych ludzi. To jest tradycja opozycyjna do prymitywnego warcholstwa Leppera czy Zagornego. Takie precedensy pokazuja jak nalezy walczyc z plugastwem w sztuce. Dzieki temu kazdy prymitywny artysta, ktory zechce prowokowac dzielami np. obrazajacymi uczucia religijne katolikow nie spotka sie tylko ze slabymi babciami odmawiajacymi rozaniec na schodach przy wejsciu na wystawe, ale bedzie musial sie liczyc z tym, ze ktos jego dziela pochlasta szabla, a jak bedzie protestowal to i sam w morde dostanie - a babcie zamiast sie modlic zloza sie na zaplacenie tych 6 zl grzywny. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 20 listopada 2000
Re: Kara smierci
W poniedzialek, 20 listopada 2000 o godzinie 5:08 po poludniu Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: Grzegorz Swiderski: /../ Bo oddaje mordercy to co mu sie nalezy. Zabicie napastnika, ktory grozi zabiciem osoby niewinnej jest czynem sprawiedliwym. Dlaczego? Bo tak zawsze bylo. Kto ocenia, co sie komu nalezy? Prawo naturalne, tradycja i zwyczaje naszej cywilizacji. Sprawiedliwosc jest odkrywana przez wiele pokolen i nikt nie jest w stanie jej zmienic bez odwolywania sie do cywilizacyjnych tradycji. W naszej cywilizacji kara smierci byla i jest kara sprawiedliwa i nigdy nikt tego nie podwazal z nauka Kosciola katolickiego wlacznie. Jesli nowa cywilizacja negujaca sprawiedliwosc kary smierci przetrwa nastepne 1000 lat to bedzie mozna stwierdzic, ze sprawiedliwosc zostala zle rozpoznana przez poprzednia cywilizacje (czyli nasza) - historia zna takie przypadki. Bandyta ginac w trakcie napadu dostaje to co mu sie nalezy - sprawiedliwosci staje sie zadosc. Gdy jednak nie zginie, ale uda mu sie zabic ofiare, to popelnia czyn gorszy, niz samo grozenie zabiciem, a wiec w imie sprawiedliwosci nie moze nalezec mu sie mniejsza kara. Jesli przed popelnieniem morderstwa nalezala mu sie smierc, to po pelnieniu morderstwa nalezy mu sie ona jeszcze bardziej. Podstawowa zasada sprawiedliwosci jest to, ze za czyny gorsze nalezy sie wieksza kara. Aha, chodzie wiec o kare. Sprawiedliwosc to kara. Nie zupelnie. Sprawiedliwosc to oddanie czlowiekowi tego co mu sie nalezy, czyli jest to kara, nagroda i wszelka odplata za jego czyny. A ktos (panstwo) decyduje, ze odpowiednia kara to smierc, odebranie zycia. Tak jest. Sprawiedliwosc w praktyce realizowana jest przez panstwo. A ktos wszesniej tak samo twierdzil i rowniez odebral komus zycie. Morderca rzadko kiedy morduje z powodu checi przywrocenia sprawiedliwosci - on ma inne motywy. Ale oczywiscie zdarzaja sie mordercy, ktorzy morduja w imie sprawiedliwosci, albo ukrywaja swoje prawdziwe motywy pod frazesami odwolujacymi sie do sprawiedliwosci. Od tego jest sad by kazdy indywidualny przypadek zbadac, poznac motywy i osadzic zbrodniarza. To co Pan opisze nie jest sprawiedliwoscia, ale zemsta. A wsadzenie do wiezienia nie jest zemsta? Co to jest w/g Pani zemsta? To jest tak samo niezrozumialne dla mnie jak komus, ktory kradnie, odmawiac posiadania wlasnosci prywatnej. Czyli uwaza Pani, ze kara w postaci grzywny jest zawsze niesprawiedliwa, tak? I koniecznosc odplacenia z nawiazka strat finansowych przez zlodzieja poszkodowanemu byloby niesprawiedliwa forma kary, tak? No to jakie formy kary sa sprawiedliwe i dlaczego? Chaos nastapi gdy machina sprawiedliwosci sie zatrzyma lub wypaczy. Pytam o chaos po _niewykonaniu_ kary smierci. Sama kara smierci jest drobnym elementem calej machiny sprawiedliwosci. Machina ta jest tak skonstruowana, ze drobne wypaczenie nie niszczy jej calkowicie. Ale drobny wylom moze spowodowac dalsze wypaczenia, ktore zburza machine. Dlatego kazdy element trzeba pielegnowac. Czemu ona sluzy? Wiecej bezpieczenstwa? Miedzy innymi tak. Np. w panstwie, ktore kara mordercow smiercia uslugi platnych mordercow sa drozsze i dzieki temu jest bezpieczniej. (...) Czy prawo do zycia jest zwiazana z jakimis warunkami? Tak jest. Traci to prawo ktos, kto pozbawia lub chce pozbawic zycia ludzi niewinnych. Kto tak twierdzi? Ja i miliony ludzi tworzacych nasza cywilizacje w przeszlosci, lacznie z Kosciolem katolickim. /../ Zwiekszenie autorytetu panstwa dzieki likwidacji hipokryzji i zwiekszeniu sprawiedliwosci. Panstwo posiadajace wiecej autorytetu moze rzadzic w sposob mniej krwawy i mniej brutalny. Czy panstwo bez kary smierci jest bardziej krwawe i bardziej brutalne? Tak. /../ Tak. Straci sprawiedliwosc. Grozni mordercy i terrorysci beda mordowani w akcji zamiast po sprawiedliwym procesie - to stwarza mozliwosc wiekszych pomylkowych zabojstw. Czy moze Pan to potwierdzic na przykladzie? W ktorych akcjach beda mordowani? Przytocze Pani przyklad z Pani kraju, o ktorym pisal Janusz Korwin-Mikke w swojej broszurce o krze smierci (http://www.datapolis.pl/grzes/ks_jkm.htm): "(...) Najlepszym przykladem jest sprawa Baader-Meinhoff. Ulryka Meinhoff i Andrzej Baader byli przywodcami poteznej (kilkadziesiat - ale znakomicie zorganizowanych i ideowych osob) Frakcji Czerwonej Armii. RAF mordowala i porywala ludzi, podkladala bomby i po osiagnieciu niepokoju spolecznego miala zamiar przejac rzady w calej Republice Federalnej Niemiec. Pieniadze i bron brala od StaSi - i nigdy sie nie dowiemy, czy nie wiedzieli o tym, ze jesli by udalo im sie rozwalic panstwo federalne to i tak przyjda komunisci i ich rozwala w pierwszej kolejnosci... Otoz policji udalo sie te bande zlapac - prawie calkowicie. Tak czy owak ich proces odbyl sie w nieslychanie silnie strzezonym budynku - i dostali najwyzszy wymiar kary - tj. dozywocie... Co zrobili pozostali na wolnosci czlonkowie RAF? Porwali samo
Re: Swieto Niepodleglosci
W sobote, 18 listopada 2000 o godzinie 12:16 rano Pani Izabela Joanna Bozek napisala: Moze troszke ciszej, panie b., nikt pana wrzaskow tutaj sluchac nie chce. O kulturze nie sie pan nie wypowiada. Nie ma pan podstaw. Chamstwo to jeszcze mozna na kulturalnej liscie tolerowac, ale rasizm powinien byc stanowczo tepiony. Dlatego postuluje by napisac petycje do providera tego brunatniaka o pseudonimie ___L z zadaniem odebrania mu konta pocztowego. Uwazam, ze kazdy uczciwy czlonek tej listy powinien podpisac sie pod taka petycja. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sobota, 18 listopada 2000
Re: Swieto Niepodleglosci
W piatek, 17 listopada 2000 o godzinie 10:22 po poludniu __L napisalo: In te re su ja ce. Mowimy o okresie kiedy Polska ponoc "byla solidna i dobra budowa", No wlasnie. a tu nagle jakis watek zydowski. Ten watek byl argumentem przeciwko rasistowskiej tezie jakoby w Polsce w jej najlepszym okresie wladze sprawowali tylko czysto rasowo Slowianie. Dodam, ze wtedy nawet krolowie nie byli Slowianami. Czyzby p. Swidrykowskiemu Nazywam sie Swiderski. A Pan jak sie nazywa? wszystko sie z zydami kojarzylo, beuprzedzeniowo oczywiscie tak, znaczy? A co mi sie z zydami kojarzy? ps. jak zwykle, w dupie mam pazdrowienia tego pana. Nie dosc, ze brunatniak, to jeszcze prymitywny cham. Pan Holsztynski mial duzo racji gdy twierdzil, ze ci brunatniacy to straszna zakala tej listy. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 17 listopada 2000
Re: Swieto Niepodleglosci
W piatek, 17 listopada 2000 4:43 AM Pan Mikolaj Sawicki napisal: Czy moglby Pan sprecyzowac, kiedy to bylo, jak Polska "byla solidna i dobra budowa"? Chocby za Jagiellonow. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 17 listopada 2000
Kara smirci (bylo: Glupia sprawa)
W piatek, 17 listopada 2000 12:22 AM Pan Michal Niewiadomski napisal: (...) Mowie tu o karze smierci, ktorej Kosciol Katolicki jest obecnie zdecydowanym przeciwnikiem. Sprzeciw Kosciola wobec KS jest sprzeciwem politycznym, a nie zmiana moralnosci, ktora do tej pory obowiazywala i zezwalala na KS. Moralnosc jest stala i nawet papiez nie moze jej zmieniac. Po prostu papiez doszedl do wniosku, ze z przyczyn politycznych KS jest rownowazna dozywociu. To jest poglad polityczny i jest pogladem mylnym. Ja napisalem 15 argumentow za KS: http://www.datapolis.pl/grzes/ks.htm (na koncu przesylam to bez polskich liter) Prosze sprobowac obalic choc jeden. Gdyby, nie zrozumial Pan ktoregos argumentu, albo byl dla Pana niejasny, to na koncu jest odnosnik do dyskusji, w ktorej rozwijam te argumenty i podaje bardziej szczegolowe uzasadnienie. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 17 listopada 2000 Argumenty za kara smierci. Motto: Ludzie, ktorzy dzisiaj wyrywaja najgorszych przestepcow od wyrokow sprawiedliwosci, beda jutro mordowac niewinnych - Edmund Burke Kara smierci jest przedluzeniem obrony koniecznej. Jesli napastnik w wyniku ataku na uczciwego czlowieka ryzykuje wlasnym zyciem, ktore moze stracic w wyniku udanej obrony koniecznej, nawet jesli sam nie bedzie winnym zadnego zabojstwa, to tym bardziej powinien byc zagrozony utrata zycia w sytuacji, gdy jego atak sie powiedzie i zamorduje swoja ofiare. Kara smierci daje dodatkowe mozliwosci obrony koniecznej, ktore mozna wykorzystac w czasie trwania ataku. Kara smierci daje mozliwosc bezkrwawej obrony. Jesli czlowiekowi wolno zabic napastnika, ktory grozi mu smiercia, to tym bardziej wolno mu bronic sie grozba zabicia. Taka grozba musi byc realna, czyli obronca musi byc gotowy ja wykonac gdy napastnik go nie poslucha i taka grozba musi byc skuteczna nawet jesli obronca zginie. Kara smierci jest kara zgodna z moralnoscia. Kosciol katolicki w swoim tradycyjnym nauczaniu zawsze akceptowal kare smierci. W przykazaniu "nie zabijaj" slowo "zabic" nie dotyczy zabijania na wojnie i kary smierci - te formy zabijania byly okreslane innym slowem niz slowo uzyte w przykazaniu. Przykazanie dotyczy tylko zabojstwa osoby niewinnej. Kto godzi sie na istnienie armii, ktorej zolnierze beda zabijac na wojnie zolnierzy wrogiej armii (czyli beda wykonywac na nich natychmiastowa kare smierci, bez sadu, za atak na panstwo), ten musi zaakceptowac kare smierci wydawana przez sad za zabojstwo po sprawiedliwym procesie. Kara smierci jest cywilizowana forma sprawiedliwej zemsty. Jesli wolno czlowiekowi w stanie natury scigac i zabic mordercow, ktorzy zabili czlonkow jego rodziny, ktorych mial pod ochrona, to tym bardziej wolno mu ustanowic sady, ktore sprawiedliwie ocenia zajscie i wydadza wyrok smierci zgodnie z powszechnie znanym prawem. Wina za zabojstwo w wyniku wykonania wyroku smierci nie mozna obciazac ani prawodawce wpisujacego kare smierci do kodeksu karnego, ani sedziego wydajacego wyrok smierci, ani kata, ktory wyrok wykonuje. Pelna wine za to zabojstwo ponosi sam stracony przestepca, ktory dopuscil sie w pelni swiadomie czynu zagrozonego kara smierci. Jesli nikt nie bedzie popelnial przestepstw zagrozonych kara smierci, to nie bedzie w ogole zabijania w wyniku wykonywania wyrokow smierci. A wiec istnienie kary smierci nie oznacza zabijania, ale oznacza ograniczanie zabijania. Istnienie kary smierci nie determinuje w sposob konieczny tego, ze jakikolwiek wyrok smierci bedzie wykonany, a wiec nie determinuje zabijania. Wykonanie wyroku jest zdeterminowane dopiero polaczeniem istnienia kary smierci i zachowaniem sie mordercow. Wiekszosc ludzi czuje sie bezpieczniej w panstwie, w ktorym kodeks karny przewiduje kare smierci za zabojstwo z premedytacja. Dlatego ludzie popieraja kare smierci co potwierdzaja liczne sondaze. Z rzetelnie przeprowadzanych statystyk wynika, ze istnienie kary smierci w kodeksie karnym wplywa na zmniejszenie sie ilosc przestepstw zagrozonych ta kara. Kara smierci skutecznie odstrasza mordercow przed dokonywaniem przez nich rozbojow i napadow z bronia w reku. Mozliwosc pomylkowego skazania przez sad na smierc nie jest argumentem przeciw karze smierci, ale jest to argument za tym, ze procedura sadowa powinna byc udoskonalana. Mozliwosc pomylkowego przekroczenia warunkow obrony koniecznej nie podwaza sensu prawa do zabicia w samoobronie. W kodeksie karnym musi istniec kara maksymalna, czyli taka, po wykonaniu ktorej nie mozna przestepcy juz bardziej ukarac. Jedynie kara smierci spelnia ten warunek. Jest to konieczne by zawsze istniala jakas wieksza kara, ktora mozna ukarac przestepce, niz kara, ktorej w danym momencie podlega. Jesli kara maksymalna jest dozywocie, to nie ma czym ukarac przestepce skazanego na ta kare, ktory zamorduje straznika w wiezieniu. Gdyby nie bylo kary smierci, to przestepca skazany na dozywocie bylby calkowicie bezkarny. Kara smierci za zabojstwo z pr
Re: Kosciol Katolicki a kara smierci
W piatek, 17 listopada 2000 12:34 PM Pan Michal Niewiadomski napisal: Podobne jak pan T Kazmierski argumenty wysunal tu juz kiedys p. Miroslaw Wiechowski. Oto fragment mojej odpowiedzi w tej sprawie, opublikowanej na Poland-L 12 lipca 1997, nie mysle zebym musial cokolwiek tu zmieniac lub dodawac. Postscriptum tez zachowuje swa aktualnosc. (...) No to ja przesylam dokladne brzmienie KKK po polsku w starej i w nowej wersji: Bylo: "2266 Ochrona wspolnego dobra spoleczenstwa domaga sie unieszkodliwienia napastnika. Z tej racji tradycyjne nauczanie Kosciola uznalo za uzasadnione prawo i obowiazek prawowitej wladzy publicznej do wymierzania kar odpowiednich do ciezaru przestepstwa, nie wykluczajac kary smierci w przypadkach najwyzszej wagi. Z analogicznych racji sprawujacy wladze maja prawo uzycia broni w celu odparcia napastnikow zagrazajacych panstwu, za ktore ponosza odpowiedzialnosc. (...)" Jest: "2266 Wysilek panstwa, aby nie dopuscic do rozprzestrzeniania sie zachowan, ktore lamia prawa czlowieka i podstawowe zasady obywatelskiego zycia wspolnego, odpowiada wymaganiu ochrony dobra wspolnego. Prawowita wladza publiczna ma prawo i obowiazek wymierzania kar proporcjonalnych do wagi przestepstwa. (...)" Czy ta zmiana oznacza zmiane moralnosci? Papiez apeluje o nie stosowanie kary smierci - to nie ulega watpliwosci. Ale rowniez wciaz apeluje o wstrzymanie dzialan wojennych wszedzie tam gdzie sie toczy wojna. Nigdy nie slyszalem by papiez poparl jakakolwiek wojne, albo jakakolwiek strone w wojnie. I co? Likwidujemy armie w Polsce? Papiez glosi tylko tyle, ze w dzisiejszym stanie rozwoju organizacji penitencjarnych mozna powstrzymac zbrodniarzy metodami bezkrwawymi. Nie oznacza to, ze nalezy zlikwidowac kare smierci z kodeksu karnego. To jest apel do sumien sedziow by brali pod uwage stan techniki i organizacji (ktory jest zmienny) przy wydawaniu wyrokow. Jesli dojda do wniosku, ze mozna skutecznie wyeliminowac ze spoleczenstwa danego konkretnego zbrodniarza poprzez skazanie go na dozywocie i taki wyrok powstrzyma tego typu zbornie, to powinni to zrobic. Nie oznacza to tego, ze nalezy im odebrac mozliwosc orzekania kary smierci, gdy dojda do wniosku, ze wspolczesna technika nie powstrzyma danego, konkretnego zbrodniarza, a skutecznie wykonane dozywocie nie powstrzyma danego typu zbrodni. Papiez w sprawie kary smierci nie wypowiada sie jednoznacznie. Moglby wyraznie oglosic: kazdy ustawodawca, ktory wprowadzi kare smierci do kodeksu karnego popelnia grzech, kazdy sedzia wydajacy wyrok smierci popelnia grzech, kazdy kat wykonujacy wyrok smierci popelnia grzech. Dlaczego nie powie tego w ten sposob? Bo nie moze zmieniac moralnosci i nie moze postepowac niedyplomatycznie. Papiez jest tez politykiem - jest glowa suwerennego panstwa, jedynej prawdziwej monarchii we wspolczesnym swiecie. Tak postepuje kazdy sensowny i skuteczny polityk w dzisiejszym swiecie. Mowienie krotko, zwiezle, zrozumiale, otwarcie i wprost jest niedyplomatyczne i zawsze jest bledem politycznym. Gdyby powiedzial wprost i otwarcie, ze kara smierci jest niemoralna i nalezy ja wszedzie zastapic dozywociem, to spotkalby sie z taka opozycja w Kosciele, ze mogloby to doprowadzic do powaznych schizm i rozlamow. Papiez jest po prostu dobrym politykiem. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 17 listopada 2000
Re: Swieto Niepodleglosci
W czwartek, 16 listopada 2000 o godzinie 8:40 po poludniu Pani Malgorzata Zajac napisala: (...) Burzenie nie moze byc celem. Takze rzekomych mitow. Chyba Pan wie, ze prawdiwa sztuka jest cos pozytecznego skutecznie budowac. Ale jak juz cos zostalo porzadnie zbudowane, to oprocz burzenia tego, lub budowania nowego mozna jeszcze okopac sie i strzec tej budowli przed barbarzyncami chcacymi ja zburzyc lub przerobic. Przy okazji mozna naprawiac drobne uszkodzenia. A jesli sie nie uda obronic, to zamiast budowac nowe, mozna starac sie odbudowac to co zostalo zburzone. Tak wlasnie postepuja konserwatysci. W Polsce maja dwa zadania: po pierwsze bronic naszej cywilizacji, ktora jest intensywnie burzona i odbudowac Polske taka jaka byla wtedy gdy byla solidna i dobra budowla. W kazdym razie gdy budowanie jest chwilowo utrudnione to lepiej strzec i przechowywac plany dobrej, istniejacej kiedys i sprawdzonej budowli niz budowac nie-wiadomo-co-nowego. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 16 listopada 2000
Re: z dzisiejszej GW: Kaczynskiemu nie - o co tu chodzi ?
W piatek, 03 listopada 2000 o godzinie 9:54 po poludniu Pani Mirka Kozak napisala: "Kaczynskiemu nie" 42 profesorow prawa i adwokatow protestuje przeciw wypowiedziom ministra sprawiedliwosci Lecha Kaczynskiego i jego doradcow w sprawie polskiego prawa karnego i polityki kryminalnej. (...) Czy ktos wie o co tu chodzi ? To elementarne Watsonie! Widac tym 42 profesorom i adwokatom slabo sie ostatnio wiedzie, a jednoczesnie nie maja prywatnych ukladow z SLD i daja tym oswiadczeniem publiczny sygnal, ze mozna ich smialo mianowac na jakies wazne stanowiska panstwowe gdy SLD przejmie wladze. Tym oswiadczeniem daja gwarancje, ze beda lojalni i beda prowadzic odpowiednia propagande na swoich stanowiskach. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 3 listopada 2000
Re: z dzisiejszej GW: Kaczynskiemu nie - o co tu chodzi ?
W piatek, 03 listopada 2000 o godzinie 11:31 po poludniu Pani Mirka Kozak napisala: o ile pierwsza czesc moglabym (teoretycznie) zrozumiec, o tyle ostatnie zdanie wprawia mnie w pewne oslupienie - jest juz tak zle, ze w komunikowaniu sie uzywa sie n-tej negacji ? czy sa jakies oznaczniki rodzaju aktualnej konwencji (np. jakis Tag "teraz logika wprost") ? Nie rozumiem tych pytan. Chetnie odpowiem, ale prosze o ich uscislenie i sprecyzowanie. Czego konkretnie Pani nie zrozumiala z mojej odpowiedzi? Z gory zaznaczam, ze ja nie jestem intelektualista, co oznacza, ze moge pisac niezrozumiale i jednoczesnie slabo rozumiem to, co pisza inni. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sobota, 4 listopada 2000
Restauracja Monarchii (bylo: Slowniczek polityczny)
lczesnych monarchow, czy wsrod potomkow ktorejs z dynastii panujacej kiedys w Polsce? A moze stare rody magnackie? Kto w ogole wg Pana mialby prawo do tronu polskiego? Jaki ze sie tak wyraze legitymizm tu sie pojawia? W Polsce mamy duzy problem z legitymizmem, bo nasze tradycje monarchistyczne zostaly dosc dawno temu przerwane. Dlatego powazni monarchisci w Polsce nie przedstawiaja na razie zadnego konkretnego kandydata na tron Polski. Z tym nalezy poczekac do czasu gdy restauracja monarchii w Polsce stanie sie choc troche prawdopodobna. Jesli mialby Pan wiecej pytan dotyczacych monarchizmu, to zapraszam na liste dyskusyjna polskich monarchistow: http://www.monarchia.pl/lista.htm - tam uzyska Pan duzo bardziej kompetentne odpowiedzi na Pana pytania niz te, ktore ja moglbym Panu udzielic. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 30 pazdziernika 2000
Re: Intelektualisci
W poniedzialek, 30 pazdziernika 2000 o godzinie 2:58 po poludniu Pan Andrzej Szymoszek napisal: Przeczytalem. Wlasciwie z ponizszego niewiele mozna sie dowiedziec konkretnego o Stanczyku, ale dobra jest, niech bedzie. Odnosnie Panskich analogii: czy Korwin- Mikke jest wspolczesnym wcieleniem Stanczyka? Wezmy fragmencik: Dlaczego wiec, zapyta ktos, ucieka do "przybocznej sali", dlaczego szuka samotnosci zamiast probowac, w ten lub inny sposob dostac sie w krag realnej wladzy, aby odwrocic nieszczescia zagrazajace panstwu, aby zapobiec katastrofie, ktora nadchodzi? Nie, tego wlasnie Stanczyk zrobic nie moze. A JKM probuje "w ten czy inny sposob" dostac sie "w krag": byl poslem, kandydowal do Senatu, Sejmu, na prezydenta... Gdyby chcial to by sie dostal do Sejmu bez problemu. Ale wyraznie woli mowic co mysli, a nie to co przysparza popularnosci. Takie podejscie jest ewidentnie niedyplomatyczne i niedemokratyczne. A jak juz zostal przez media ogloszony blaznem, to tym bardziej wczuwa sie w role i chlapie jezorem bez zadnych skrupulow i zahamowan. Czyli Stanczyk - konserwatywny intelektualista: mowi niepopularne prawdy. Juz predzej Kisielewski, ale on przez cale wlasciwie swoje Dzienniki jest zgorzknialy i sfrustrowany, ze tak sobie pisze, a wlasciwie nie wywiera to wplywu na rzeczywistosc. Stanczyk przynajmniej byl na dworze krolewskim i nie podlegal cenzurze, w przypadku Kisiela i owczesnie panujacych "krolow" o tym mowy byc nie moglo. Cenzura to najwyzej powodowala, ze jego opinia nie docierala do ludu - "krolowie" ja pewnie znali. To moze Michalkiewicz? On caly czas ironizuje, a wiec slowo "blaznowanie" pasuje do niego. Przegladalem ostatnio jego publicystyke. Ilez tam wysmiewania. Chetnie sie z tym zgodze. To tez Stanczyk. (...) Chce wiec pan SM byc uczestnikiem gry politycznej, nie tylko komentowac i blaznowac, ale _demokracja_ nie daje. To moze dlatego nie lubia demokracji? Miedzy innymi tak. Demokratyczny suweren to idiota i prawicowy intelektualista nie moze sobie z nim pozartowac, pofilozofowac czy udzielic politycznej rady. Z takim idiota moze sie tylko porozumiec lewicowy intelektualista, bo wystarcza mu to, ze jego odbiorca go podziwia, nie rozumiejac o czym mowi. Ale oczywiscie krol potrzebuje zawsze intelektualistow i prawicowych i lewicowych - pierwszych do dyskusji i rady, drugich do posrednictwa w manipulowaniu tlumem. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 30 pazdziernika 2000
Re: Intelektualisci
W sobote, 28 pazdziernika 2000 o godzinie 4:11 rano Pani Joanna Czylok napisala: A gdzie to bylo drukowane? Ja to zeskanowalem z ksiazeczki pt: "Rzeczy najmniejsze" Michalineum Warszawa Struga Krakow 1988 ISBN 83-7019-042-1 W przedmowie jest napisane, ze ksiazeczka ta nawiazuje do zbioru wydanego w 1956r pt: "Rzeczy male". Polecam aforyzmy Kisiela z tej ksiazeczki: http://www.datapolis.pl/grzes/forum/afo.htm Czy Kisiela mozna nazwac prawicowym intelektualista? Z powodu zarzutow Pana Andrzeja Szymoszka przesylam przy okazji w calosci artykul, do ktorego przesylalem poprzednio odnosniki. Jesli Stanczyk jest prawzorem konserwatywnego intelektualisty to Kisiel jest jego wcieleniem z okresu PRL-u, a wspolczesnym wcieleniem Stanczyka jest ewidentnie Janusz Korwin-Mikke. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sobota, 28 pazdziernika 2000 Stanczyk jako konserwatywny intelektualista Ktoz nie zna Stanczyka blazna trzech krolow uwiecznionego na plotnach Jana Matejki. Ta postac stala sie juz nieodlaczna czescia naszej narodowej tradycji i mitologii. "Blazen osobliwy" i "rycerz prawdy" w jednej osobie, szyderstwo i kpina polaczone z polityczna przenikliwoscia, politycznym realizmem i wyczucie niezmiennego rytmu historii zamaskowane drwina i zartem oto Stanczyk, czyli ten, co mowi prawde, ktorej kanclerz nie chce, a kaznodzieja nie smie powiedziec. Na obrazie Matejki, jak pisze Michal Bobrzynski(*), "przez otwarte w glebi podwoje widac wesole plasy; w rozkosznych tonach muzyki, w wirze uciech i zabaw dwor krolewski zapomnial o jutrze. Ale ten dzien jutrzejszy, bo zabawa do wczesnego rana sie przeciagnela, nadszedl juz, brzask jego poranka wpada przez szerokie weneckie okno do komnaty na pierwszym planie obrazu. Na stole leza otwarte listy, a nad nimi w posepnej zadumie siedzi ubrany w stroj blazenski Stanczyk. Owe listy przyniosly nieszczesna wiesc o wzieciu Smolenska przez Moskwe. Jeden trefnis krolewski odczul te kleske i donioslosc jej ocenil, on jeden wyrwal sie z wiru zabawy, rzucil na krzeslo w przybocznej komnacie i sercem wezbranym gorycza, okiem pelnym bolesci patrzy w przyszlosc ". I dalej pisze Bobrzynski o "Holdzie pruskim": " Caly przepych na jaki moglo sie zdobyc wielkie panstwo w epoce Odrodzenia roztacza sie na plotnie Matejki przed naszymi oczami. Wszystkie osobistosci historyczne olsnione sa wspanialoscia aktu, w ktorym uczestnicza i do uswietnienia, ktorego sluza (...) Ale oto u stop krola zasiadl na estradzie Stanczyk i znowu on jeden zamiast zapal powszechny podzielac, zamknal sie w sobie i patrzy przed siebie, ale nie na wspaniala ceremonie, nie na otaczajace go tlumy ludzi, on patrzy w przyszlosc i widzi ja tak straszna, tak przerazajaca, jaka my dzisiaj w porownaniu z chwila holdu pruskiego widzimy. Trefnis krolewski dzwiga tu na swoich barkach caly sad historii. Na pierwszym obrazie on jeden odczul kleske, na ostatnim on jeden zwyciestwo, ze bylo pozornym, zrozumial ". Stanczyk jest prawzorem konserwatywnego intelektualisty, ktory pod migotliwa powierzchnia zjawisk dostrzega zawsze te same konstelacje, w chaosie zmian rozpoznaje to, co stale i niezmienne i niesklonny jest do latwych uniesien, bo zna niedoskonalosc ludzkich dziel i kruchosc ludzkich dokonan. Wie, iz pod sala balowa moze nagle otworzyc sie przepasc, a woskowany parkiet moze zalac sie krwia. Stanczyk jest intelektualista obserwujacym swiat i ludzi i wypowiadajacym o nich swoje gorzkie prawdy. Zyje w kregu wladzy ale zawsze poza sfera, w ktorej podemuje sie decyzje. Krolewski blazen widzi jak umiera wladca, a na tron wstepuje jego nastepca; tak bylo, jest i bedzie zmieniaja sie osoby ale istota wladzy pozostaje niezmienna. Obserwuje ludzi, ktorzy z dolu chca wspiac sie na gore i tych, ktorzy z gory chca zejsc na dol. Widzi intrygi, walke o wladze i wplywy, gre ambicji, namietnosci i interesow. Widzi tych, co wczoraj byli wielcy a dzis zmaleli przez wyroki losu, widzi poteznych, ktorzy upadli, opromienionych chwala, ktorych upokorzono. Widzi faworytow w nielasce, wywyzszonych straconych w dol, metresy pokonane przez piekniejsze i mlodsze rywalki, artystow obsypywanych zlotem i porzuconych bez litosci. Patrzy na gladkie twarze ambasadorow i poslow wiedzac, ze ich "przyjazn" jest tylko maska przebieglosci. Stanczyk zna slabosci poteznych, niecierpliwosc wytrwalych, wscieklosc spokojnych. Wie o bolu upokorzonych, o zawiedzionych nadziejach ambitnych. Zna zawisc i nienawisc, gniew i milosne namietnosci, zna skryte niepokoje i ukryte sprezyny ludzkich dzialan. Obserwuje z bliska mechanizmy wladzy, wie o sztuce rzadzenia wiecej niz inni, trafniej niz inni rozpoznaje polityczna rzeczywistosc, widzi dalej i lepiej. Dlaczego wiec, zapyta ktos, ucieka do "przybocznej sali", dlaczego szuka samotnosci zamiast probowac, w ten lub inny sposob dostac sie w krag realnej wladzy, aby odwrocic nieszczescia zagraza
Re: Intelektualisci
W piatek, 27 pazdziernika 2000 o godzinie 2:49 po poludniu Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: Co pisal Pan ironicznie: to pierwsze drugie lub trzecie zdanie?:-) Ironicznie pisalem, ze staram sie byc intelektualista i ze intelektualista musi byc obojetny, neutralny i centrowy. A to, ze za pomoca aforyzmu, ktory zacytowalem mozna z kazdego ignoranta zrobic intelektualiste pisalem powaznie. Chyba nie ma zyt duzo aforyzmow na ten temat..:-) (...) No to jeszcze Pania dobije nastepnymi aforyzmami o demokracji: "W demokracji panuje wiekszosc, w Kosciele za to prawda. Biskup nie musi byc ponownie wybierany, dlatego moze mowic prawde." - biskup Jan Dyba "W demokracji mowisz to, co ci sie podoba i placisz tyle, ile od ciebie zadaja." - Kenneth Thompson "Demokracja to sztuka rzadzenia cyrkiem z malpiej klatki." - Henry Louis Mencken "Demokracja to cztery wilki i owca glosujace o obiedzie." - Robert Anson Heinlein "Demokracja bywa fantastyczna tylko w zywiole rewolucji." - Mikolaj Bierdiejew "Iluzja demokratyczna nalezy do najciezszych form psychozy spolecznej." - Szymon Dzierzgowski "Ideal arystokratyczny wymaga realnego panowania lepszych, demokracja - formalnego panowania wszystkich." - Mikolaj Bierdiejew "Nie nalezy przesadzac z demokracja. Nie chcialbym podrozowac statkiem, ktorego kurs bylby okreslany glosowaniem zalogi, przy czym kucharz i chlopiec okretowy mieliby takie samo prawo glosu jak kapitan i sternik." - William Faulkner "Sila napedowa demokracji nie jest milosc do innych ludzi ale nienawisc do wszystkiego spoza plemienia, spoza frakcji, partii czy narodu. 'Wola powszechna' glosi wojne totalna a nienawisc jest najwieksza sila rekrutow." - general John Frederick Fuller "Demokracja stara sie realizowac ideal mas: Darmowa Obfitosc Tandety. Obfitosc Tandety juz mamy - ale Darmowosc pozostaje iluzja." - Konrad Reszczyk "W demokratycznej krainie slepcow jednooki nie zostalby krolem. W najlepszym razie bylby politycznym marginesem." - Grzegorz J. Gigol "Doskonala demokracja to uniwersalizacja swinskiego sprytu." - Gnter Maschke "Demokratyczne wybory rozstrzygaja o tym, kto bedzie uciskany w majestacie prawa." - Mikolaj Gomez Davilla "Jest Pan za demokracja? Tak, jesli nie mam innego wyboru." - Zarko Petan "Nienawidze demokracji, poniewaz kocham wolnosc." - J.J Bachofen "Bladzic jest rzecza ludzka, klamac demokratyczna." - Mikolaj Gomez Davilla "Demokracja to kult szakali wyznawany przez osly." - Henry Louis Mencken "Nie ma demokracji bez oficjalnych konfliktow - wyrzekanie sie konfliktowosci to grob demokratyzmu." - Stefan Kisielewski "Liberalna demokracja to rezim, w ktorym demokracja poniza wolnosc zanim ja zdlawi." - Mikolaj Gomez Davilla "Dla mnie demokracja parlamentarna to pokojowa wojna wszystkich ze wszystkimi." - Lech Walesa "Historia uczy, ze demokracja bez wartosci latwo przemienia sie w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm." - Jan Pawel II "Demokracja wynika z przeswiadczenia, ze w zwyklych ludziach tkwia niezwykle mozliwosci." - Harry Emerson Fosdick Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sobota, 28 pazdziernika 2000
Re: Intelektualisci
W piatek, 27 pazdziernika 2000 1:27 PM Pan Andrzej Szymoszek napisal: (...) Inna sprawa, ze metoda Pana polega na stawaniu pytan na liscie, a po odpowiedzi odsyla Pan na swoja strone internetowa. Mozna i tak, ale powiedzmy sobie szczerze: kto zajrzy? Intelektualista- polemista powinien stanac z otwarta przylbica, a nie odsylac gdzies tam. Idealny intelektualista powinien glownie zadawac pytania, wahac sie, byc niepewnym, obojetnym, tolerancyjnym, neutralnym swiatopogladowo i politycznie i powinien wierzyc jednoczesnie we wszystkich bogow i w zadnego. Czyli nie ma ani prawicowych ani lewicowych intelektualistow - wszyscy intelektualisci sa centrowi. Powinien rozumiec rozne racje, rozne punkty widzenia. (...) Dobrze. W odpowiedzi znowu odsylam Pana do mojej strony na, ktorej publikuje Kodeks Czlowieka Poblazliwego napisany przez Kisiela: http://www.datapolis.pl/grzes/forum/kcp.htm Aby Pan nie narzekal, przesylam calosc na koncu. Czy zgadza sie Pan, ze poblazliwy intelektualista wcale nie musi byc nijaki i centrowy, ale bedac jednoczesnie czlowiekiem poblazliwym moze wyznawac skrajne poglady? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 27 pazdziernika 2000 Kodeks czlowieka poblazliwego 1 Czlowiek poblazliwy dobrze sie czuje wsrod rozmaitosci zjawisk, form, koncepcji i pogladow. Czlowiek poblazliwy nigdy nie przylozy reki do akcji majacej na celu redukcje mnogosci zjawisk, redukcje taka bowiem bedzie uwazal za akt sprzeczny z poblazliwoscia. 2 Czlowiek poblazliwy stara sie zrozumiec wszystko i wszystkich, zrozumienie bowiem jest koniecznym warunkiem poblazliwosci. Poblazanie bez zrozumienia byloby jedynie forma obojetnosci i lenistwa duchowego. 3 Czlowiek poblazliwy, wierzac w jedna prawde, potrafi dostrzec elementy, okruchy tej prawdy w najrozmaitszych, najbardziej na pozor sprzecznych z nia pogladach. W istocie nie moze byc na swiecie zadnego pogladu obdarzonego dynamika, ktory nie bylby w jakis sposob spokrewniony z jedyna prawda swiata, tylko ta prawda bowiem jest zrodlem wszelkiego dynamizmu ideowego. Tak wiec, szanujac wszystkie poglady, czlowiek poblazliwy bynajmniej nie sprzeniewierza sie jedynej prawdzie, lecz przeciwnie - oddaje jej hold. 4 Czlowiek poblazliwy musi w swej poblazliwosci zrobic jeden wyjatek: nie wolno mu poblazac samemu sobie. Poblazliwosc bowiem osiagnac mozna jedynie zwalczywszy takie wlasciwosci swojej natury, jak nadmierna milosc wlasna, zaborczosc, egotyzm, egoizm, sklonnosc do pychy i wywyzszania sie ponad innych, sklonnosc do przyznawania swojej osobie wiekszych i w ogole odmiennych praw niz innym osobom. 5 Czlowiek poblazliwy nie poblaza sobie, lecz musi poblazac innym, choc czesto widzi, ze oni sa nadmiernie poblazliwi dla siebie samych. Gdyby widzac, ze sa oni dla siebie nazbyt poblazliwi, odmowil za to swojej poblazliwosci, byloby to wywyzszanie sie ponad nich, ktore pozbawiloby go kwalifikacji na czlowieka poblazliwego. 6 Czlowiek poblazliwy szanujac wszelkie poglady i domagajac sie w zasadzie udzielania ich zwolennikom mozliwosci ich gloszenia, musi nierzadko wziac udzial w walce z niektorymi z nich. W tym wypadku, o ile przy tym pewien jest swojej prawdy, powinien walczyc jak najskuteczniej, lecz bez gniewu. 7 Czlowiek poblazliwy po powaleniu przeciwnika natychmiast pomaga mu wstac. O ile przeciwnik jest dosc silny, aby z kolei powalic jego, czlowiek poblazliwy, uznajac swoj blad, nie powinien jednak dziwic sie, gniewac ani zalowac, ze tak postapil, blad bowiem, jakim jest calkowite zniszczenie wroga, bylby bledem po stokroc wiekszym i grozniejszym niz blad wynikly z przedwczesnego podania wrogowi reki. 8 Czlowiek poblazliwy winien byc czasem poblazliwy i dla siebie samego, jesli mimo dolozenia wszelkich wysilkow popelnia blad. Absolutna niepoblazliwosc dla wlasnego bledu dowodzilaby bowiem nadmiernego mniemania o sobie, czego czlowiek poblazliwy unika. Czlowiek zalamujacy sie dlatego, ze popelnil jeden blad lub okazal slabosc, daje tym dowod pychy, ktorej z prawdziwa poblazliwoscia pogodzic sie nie da. Czlowiek poblazliwy musi byc czlowiekiem skromnym, bowiem tylko w tym wypadku poblazliwosc nie wyda sie ludziom upokarzajaca jalmuzna, co byloby znowu forma wywyzszania sie ponad nich. 9 Czlowiek poblazliwy moze uwazac wiele pogladow ludzkich za niesluszne, a wiele czynow ludzkich za zle i ma wtedy obowiazek walczyc z nimi, czlowiek poblazliwy nie jest bowiem sceptykiem bez pogladow. Czlowiek poblazliwy nie powinien jednak marzyc o tym, aby takie niesluszne czy zle rzeczy znikly z powierzchni ziemi i nigdy nie istnialy. Czlowiek poblazliwy wie bowiem, ze kazdy bledny poglad czy zly uczynek, bedac przeinaczeniem prawdy, od niej jednak zalezy, bo jego negatywne do niej ustosunkowanie jest rowniez forma zaleznosci, a wiec - potwierdza jej istnienie; bez prawdy nie byloby nieprawdy. Dopoki istnieja ludzie, dopoty beda dawac prawdzie takie odwrocone swiadectwo, potwierdzajac ja przez
Slowniczek polityczny (bylo: Intelektualisci)
W piatek, 27 pazdziernika 2000 1:27 PM Pan Andrzej Szymoszek napisal: Niezupelnie, bo intelektualista powinien jednak odpowiadac na rozne pytania. Odpowiedz niekoniecznie musi byc skrajnoscia, poniewaz czasem np. odpowiedz "nie" jest przykladem postawy skrajnej, a odpowiedz "tak" na to samo pytanie- postawy rozumnej, wywazonej i umiarkowanej. (...) No to prosze ocenic czy moja odpowiedz na pytanie dotyczace rozumienia pojec prawica i lewica jest wywazona i umiarkowana czy tez skrajna. Poniewaz odeslanie do moich stron WWW nie uznal Pan za wystarczajaca odpowiedz, to przesylam moj slowniczek polityczny w calosci: W zwiazku z czestymi problemami dotyczacymi szufladkowania i roznego rozumienia terminow politycznych w dyskusjach postanowilem stworzyc slowniczek tych terminow, tak jak ja je rozumiem. Z zalozenia opisy kazdej szufladki sa jak najkrotsze i subiektywne. W takim znaczeniu ja uzywam tych terminow w dyskusjach. Anarchista - Zwolennik balaganu i braku zasad spolecznych. Przeciwnik panstwa i wszelkiej wladzy. Zwolennik bezwzglednej wolnosci. Autorytarysta - Zwolennik narzucania wladzy z gory. Demokrata - Zwolennik wylaniania wladzy panstwowej co kilka lat w wyniku piecioprzymiotnikowych wyborow. Komunista - Zwolennik zasady spolecznej: "kazdy w/g mozliwosci, kazdemu wg potrzeb". Przeciwnik wlasnosci prywatnej. Konserwatysta - Zwolennik praw i mechanizmow politycznych pozytywnie zweryfikowanych przez czas i moralnosc. Konserwatywny liberal - Zwolennik silnego, liberalnego panstwa minimum rzadzonego w sposob konserwatywny. Polaczenie konserwatysty i liberala. Lewak - Libertyn, anarchista, komunista, socjalista, totalitarysta, demokrata. Liberal - Zwolennik wolnego rynku, kapitalizmu, wolnej konkurencji, swobody gospodarczej. Minarchista. Libertarianin - Anarchokapitalista, zwolennik prywatyzacji wszystkich dziedzin jakimi zajmuje sie panstwo, w tym wojska, policji i sadow. Utozsamia wlasnosc z suwerennoscia. Libertyn - Antyklerykal, walczacy ateista, czlowiek rozpustny i amoralny. Minarchista - zwolennik panstwa minimum zajmujacego sie tylko wojskiem, policja i wymiarem sprawiedliwosci. Monarchista - Autorytarysta. Zwolennik dozywotniej, jednoosobowej wladzy wykonawczej sprawowanej zgodnie z prawem naturalnym, zwyczajami, tradycja i moralnoscia. Narodowiec, Nacjonalista - Zwolennik prawa narodow do samostanowienia. Zwolennik podporzadkowania interesow innych narodow interesom wlasnego. Prawicowiec - konserwatysta, monarchista, autorytarysta, reakcjonista, liberal. Reakcjonista - Zwolennik powrotu to politycznego stanu sprzed rewolucyjnych zmian. Socjalista - Zwolennik przymusowej, panstwowej redystrybucji wlasnosci prywatnej. Przeciwnik prywatnej wlasnosci srodkow produkcji. Totalitarysta - Zwolennik niczym nie ograniczonej wladzy ingerujacej w najdrobniejsze szczegoly ludzkiego zycia. Zgodnie z tymi definicjami ja uwazam siebie za prawicowca, konserwatywnego liberala i monarchiste. Kto sie nie zgadza z tymi definicjami i dlaczego? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 27 pazdziernika 2000
Re: Intelektualisci
W piatek, 27 pazdziernika 2000 11:57 AM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: Grzegorz Swiderski: /../ Tak jest. Bo staram sie byc intelektualista. /../ W ogole z kazdego ignoranta mozna zrobic intelektualiste przy pomocy nastepujacego aforyzmu: "Caly klopot polega na tym, ze glupcy sa pewni siebie, a madrzy pelni watpliwosci." - Helmut Schmidt "Demokracja to instytucja, ktora organizuje watpliwosc, nieufnosc i krytyke. Dlatego ona ma taki sukces." (Manfred Rommel, rowniez niemiecki polityk) Czy Pan napewno jest monarchista Ja to napisalem ironicznie. Nie zauwazyla Pani? W rewanzu przesylam inny aforyzm o demokracji: "Demokracja to sprawowanie rzadow poprzez dyskusje, ale efektywna jest tylko wtedy, kiedy dyskusje udaje sie uciszyc." - Clement Attlee Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 27 pazdziernika 2000
Re: Intelektualisci
W srode, 25 pazdziernika 2000 6:10 PM Pan Andrzej Szymoszek napisal: (...) Pan Grzegorz znacznie czesciej pyta niz odpowiada, i to jest _bardzo_ _dobra_ _metoda_. (...) Tak jest. Bo staram sie byc intelektualista. Bo jak sam Pan zauwazyl intelektualista unika skrajnosci, a gdy sie odpowiada na pytania to jest to przejawem skrajnosci, no bo oznacza nie uznawanie odpowiedzi przeciwnej. Idealny intelektualista powinien glownie zadawac pytania, wahac sie, byc niepewnym, obojetnym, tolerancyjnym, neutralnym swiatopogladowo i politycznie i powinien wierzyc jednoczesnie we wszystkich bogow i w zadnego. Czyli nie ma ani prawicowych ani lewicowych intelektualistow - wszyscy intelektualisci sa centrowi. W ogole z kazdego ignoranta mozna zrobic intelektualiste przy pomocy nastepujacego aforyzmu: "Caly klopot polega na tym, ze glupcy sa pewni siebie, a madrzy pelni watpliwosci." - Helmut Schmidt Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 26 pazdziernika 2000
Re: Intelektualisci
We wtorek, 17 pazdziernika 2000 5:31 PM Pan Andrzej Szymoszek napisal: Caly problem polega na zonglerce slowem "prawica". Rozumiem, iz Izabela zauwazyla, ze trudno znalezc intelektualiste wsrod "prawicowcow" orientacji narodowej albo klerykalnej, No to przy okazji spytam: a w ogole wszyscy ksieza i caly kler to nie sa intelektualisci? A Papiez to intelektualista? stosujacych bogata retoryke antykomunistyczna. "Prawicowiec" w sensie "konserwatywny liberal" u nas okazuje sie...centrysta. A konkretnie kto stosuje taka klasyfikacje? Intelektualisci? Na przyklad wymieniani przez Pana Stefan Kisielewski czy Miroslaw Dzielski, obaj niestety niezyjacy, sa wg dzisiejszej nomenklatury "centrystami". To ja poprosze o definicje wg tej dzisiejszej nomenklatury. Co to jest konkretnie prawica, lewica i centrum w dzisiejszej Polsce? Ja definiuje to tak: http://www.datapolis.pl/grzes/slow.htm Rozumiem, ze ja popelniam bledy w tych definicjach, tak? I naturalnie intelektualistami. A z tych ponizszych: (...) Na podstawie Pana odpowiedzi nie potrafilem sie zorientowac kto to jest intelektualista. Potrafilby Pan napisac jakas ogolna definicje intelektualisty? Slawomir Mrozek ...a on jest prawicowcem? (...) Nie wiem, ale po nastepujacym artykule: http://www.datapolis.pl/grzes/chara.htm raczej mozna poznac, ze darzy prawice wieksza sympatia. Dziekuje za udzielenie odpowiedzi na moje pytania. Mam jeszcze pytanie ostatnie: czy zgadza sie Pan z teza Pani Bozek, ze wsrod prawicy brak intelektualistow? Pytam, bo z Pana listu jakos nie moglem sie zorientowac czy sie Pan z tym zgadza czy nie. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 25 pazdziernika 2000
Demokracja (bylo: JOW)
We wtorek, 24 pazdziernika 2000 o godzinie 6:21 po poludniu Pan Tomasz J Kazmierski napisal: (...) Kilka tygodni temu masy mieszkancow Wlk Brytanii w ciagu kilku godzin doprowadzily kraj do zastoju z powodu zbyt wysokiej akcyzy na benzyne. Po dwoch dniach w ciagu minut blokade odwolano i dano rzadowi szanse na przygotowanie odpowiednich zmian na nowy rok budzetowy. (...) Istota idei demokracji jest to by wole ludu realizowac w sposob nie destrukcyjny. Czyli zamiast krwawej rewolucji organizuje sie glosowanie, zamiast blokady drog robi sie referendum itd... To, ze nie zawsze da sie wszystko rozwiazac demokratycznie wynika z przeszkod technicznych - nie da sie co trzy dni organizowac referendow, bo jest to zbyt kosztowne i wszyscy ludzie nie mieliby tyle czasu by poswiecic sie sprawom politycznym. Dlatego wymyslono demokracje przedstawicielska i referenda tylko w sprawach wyjatkowo waznych i urzadzane bardzo rzadko. No ale problemy techniczne nie sa ograniczeniem obiektywnym, tylko zaleza od rozwoju techniki. Dzieki rozwojowi komputerow i Internetu mozna w koncu osiagnac taki stan, ze bedzie mozna w sposob bardzo tani zorganizowac jakies referendum raz w tygodniu i tak by nie zajelo to wyborcy wiecej niz kilka minut. Mozna by np. zaczac od tego, ze kazdy uprawniony do glosowania dostalby specjalna unikalna karte elektroniczna i moglby zaglosowac poprzez istniejaca siec bankomatow lub z domowego komputera, a z trescia glosowanie moglby zapoznac sie w Internecie w domu lub w publicznym punkcie dajacym kazdemu darmowy dostep do Internetu. A nad dokonanie wyboru bylby caly tydzien czasu. Problem bylby z selekcja ustaw, uchwal czy polecen dla wladzy, nad ktorymi odbywaloby sie glosowanie. Gdyby tych spraw bylo zbyt duzo do wyboru, to takie powszechne referendum nie mialoby sensu. Trzeba by opracowac metode wyboru jednej sprawy raz w tygodniu, ktora bylaby rozstrzygana w referendum. To mozna by rozwiazac tak, ze kazdy glosujacy w danym tygodniu dawalby dwa glosy: jeden na sprawe biezaco najwazniejsza (popierajacy lub odrzucajacy) i jeden na ktoras ze spraw w kolejce spraw do rozpatrzenia. Kazda sprawa w kolejce bylaby ustawiana zgodnie z iloscia glosow jakie zdobyla od czasu gdy sie pojawila w kolejce, a najwazniejsza sprawa w danym tygodniu poddawana pod referendum bylaby pierwsza sprawa w takiej kolejce. A sprawy do kolejki moglaby zglaszac dowolna grupa tysiaca obywateli, a potem mogliby agitowac za ta sprawa tak by ludzie na nia glosowali windujac ja w kolejce waznosci spraw. A przechodzilaby najwazniejsza sprawa, ktore dostalaby wiecej glosow popierajacych niz odrzucajacych. Cala ta zabawa bylaby dobrowolna i powszechnie dostepna. W takim systemie ten problem z akcyza na benzyne dalby sie rozwiazac nie destrukcyjnie w trzy tygodnie: w pierwszym grupa tysiaca obywateli zglosilaby taka uchwale do kolejki i zaagitowala za nia w mediach (tak samo jak zaagitowala za udzialem w blokadzie), w nastepnym tygodniu ludzie by oddali na ta ustawe drugi glos i w ten sposob wywindowali ja na pierwsze miejsce, a w trzecim tygodniu wiekszosc zainteresowanych przeglosowalaby przyjecie uchwaly - wyszlo by na to samo, ale nie byloby szkodliwych blokad. Stawiam pytanie: czy tego typu demokratyzacja ustroju, czyli zwiekszanie mozliwosci wplywu ogolu obywateli na prawo i wladze w panstwie byloby korzystne dla panstwa? Czy panstwo byloby dzieki temu silniejsze i sprawniejsze? Czy dazenie do demokracji bezposredniej i zwiekszanie udzialu ogolu obywateli we wladzy jest dobre? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 24 pazdziernika 2000
Demokracja (by³o: JOW)
We wtorek, 24 pazdziernika 2000 o godzinie 6:21 po poludniu Pan Tomasz J Kazmierski napisal: (...) Ateny i Rzym nie upadly same z siebie, ale na skutek interwencji z zewnatrz. Oczywiscie nie stanowi to dowodu trwalosci obecnej demokracji, ktora dominuje swiat zarowno gospodarczo jak i militarnie, co sprawia wrazenie niezniszczalnosci. Upadek demokracji jest mozliwy. (...) Ale czy upadek demokracji nie jest mozliwy poprzez jej zwiekszanie? Wymyslilem nowy rodzaj demokracji. Otoz w tej chwili obowiazuja w swiecie dwa rodzaje ordynacji wyborczych: proporcjonalna i wiekszosciowa. Ja proponuje do tego dodac ordynacje permanentna. Polegaloby to na tym, ze wybory nie sa urzadzane co jakis czas (najczesciej co 4 lata) ale trwaja permanentnie. Aby sie to udalo pomysl musi byc realny technicznie, koszty wyborow musza byc porownywalne z dotychczasowymi, a ordynacja musi byc bardziej demokratyczna niz dotychczasowe. Rozwoj Internetu to umozliwi. Oto pomysl: tworzymy jednomandatowe okregi wyborcze. Kandydaci do mandatu poselskiego w danym okregu moga zglaszac sie bez zadnych ograniczen - ustawiaja sie w kolejce. Kazdy kandydat ma stworzone dwa konta wyborcze: "na plus" i "na minus". Kazdy wyborca moze raz na miesiac dodac jeden punkt do dowolnych kont dowolnych kandydatow. Kazdy kandydat ma tyle punktow ile wynika z odjecia punktow z konta "minus" od punktow z konta "plus" - w ten sposob mozna kandydatow ustawic w kolejke - na pierwszym miejscu jest ten co ma najwiecej punktow i on zostaje poslem. Po miesiacu moze on spasc na dalsze pozycje i wtedy posla sie wymienia. W ten sposob wyborcy moga zawsze odwolac posla, ktory nie realizuje zlozonych im obietnic, dajac mu punkty na minus i jednoczesnie moga wypromowac kogos innego dajac punkty na plus. Jest kilka wariantow tego pomyslu: - okregi moga byc wielomandatowe: wtedy poslami zostaje kilku pierwszych kandydatow z kolejki. - w szczegolnosci moze byc jeden wielki okreg wyborczy: wtedy poslami zostaje tyle pierwszych osob z kolejki ilu jest poslow w Sejmie. - zamiast po jednym punkcie mozna pozwolic na dawanie punktow z pewnego zakresu (np. od 1 do 10) - zamiast miesiaca mozna wprowadzic inny czas okresu wyborczego (w szczegolnosci 4 lata). - zamiast regularnego glosowania w okreslonym dniu mozna pozwolic na glosowanie w dowolnym momencie, ale nie czesciej niz jakis okres (np. miesiac czy rok) Jesli ordynacja wiekszosciowa jest lepsza od proporcjonalnej, bo daje wyborcom wiekszy wplyw na odwolanie zlego posla, to ordynacja permanentna jest jeszcze lepsza, bo daje jeszcze wiekszy wplyw. W czym ordynacja permanentna bylaby gorsza od ordynacji wiekszosciowej z punktu widzenia demokraty? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 24 pazdziernika 2000
4 pancerni i pies cz. I
4 pancerni i pies. Gdyby ktos zasnal przed telewizorem w roku, powiedzmy, 1970 (co nie bylo takie trudne) i obudzil sie dzis, nie uwierzylby, co tez sie porobilo. W nowej "Encyklopedii Powszechnej" PWN wzmianki o czterech pancernych nie znajdziemy ani pod haslem Gajos Janusz, ani Wilhelmi Roman, ani Golas Wieslaw. Serial jest wzmiankowany jedynie w biogramie Franciszka Pieczki (hasla Press Wlodzimierz w ogole, prosze sobie wyobrazic, nie ma). Na slad czterech pancernych nie sposob trafic w "Kronice XX wieku" (gdzie zreszta trudno trafic na slad wielu wydarzen). Na bazarze za zadne pieniadze nie kupi sie lusterka z zaloga. Nie kupi sie tez lusterka nawet z pojedynczym czlonkiem. Nie ma juz komiksow o przygodach pancernych, nikt nie wystawia musicalu Benedykta Konowalskiego. Czterej pancerni po prostu znikneli. Znikneli do tego stopnia, ze jako jedyny wytwor polskiej kultury masowej nie zostali zuzyci w reklamie. Jest to niezwykle znaczace - reklama przetrawila juz Klossa, Brunnera, "Trylogie", a nawet Janosika. W latach szescdziesiatych mlody czlowiek mogl w Polsce obejrzec trzy kreskowki (w "Zwierzyncu") i jeden odcinek filmu aktorskiego (w "Ekranie z Bratkiem"). Rocznie, przed debiutem kapitana Zbika, ukazywal sie jeden komiks ("Tytus, Romek i A'Tomek"). Byl jeszcze oczywiscie Wyscig Pokoju, ale ten trwal tylko dwa tygodnie. Nikomu nie snilo sie o NBA czy o nie przegranym przez naszych meczu pilki noznej. W Polsce trwala dojmujaca nuda. Nuda ta - cichy bohater socjalizmu - do tej pory nie zostala jeszcze przekonywajaco opisana. A byla to nuda potworna. Szczegolnie usypiajaco dzialal program telewizyjny - porady dla rolnikow, defilady w Moskwie i losowania totolotka przeplataly sie z wystepami zespolow piesni i tanca. Calymi godzinami gledzil Gomulka. Co ciekawe - zawsze mial nastawiane z przodu tyle mikrofonow, ze go praktycznie nie bylo widac. Czasem chwytal szklanke z woda i pil. Wtedy stawal sie bardziej widoczny. Na tym tle pancerni prezentowali sie nader korzystnie. Na ekranie cos sie ruszalo, ktos cos krzyczal, padaly strzaly. Ludzie biegali to tu, to tam, na ekranie pojawialo sie sporo dymu, troche ognia. Na dodatek pokazywano jezdzacy czolg. Oskar Sobanski napisal kiedys, ze o sukcesie serialu zadecydowaly obrazy jadacego czolgu. Rudy 102 byl jednoczesnie bezpiecznym domem i skutecznym narzedziem sprawiedliwej walki. Krytyk z blizszego mi pokolenia - Maciej Pawlicki - wyrazil sie kiedys, ze pancernych bylo wprawdzie czterech, ale na podworku kazdy chcial byc tylko Jankiem. Podzielam ten poglad. To Janek Kos byl w tym serialu najwazniejszy. Moim zdaniem ta wlasnie postac zadecydowala o sukcesie serialu. I dlatego to Janek jest bohaterem tego tekstu. TELEMACH XX WIEKU. Janek Kos, jak kazdy prawdziwy heros kultury masowej, ma swoj starozytny odpowiednik. Jego pierwowzorem jest syn Odyseusza - Telemach. Pierwsza seria filmu poswiecona jest historii poszukiwania przez Janka ojca. Towarzyszy mu, podobnie jak Telemachowi, Atena - bogini wojny. W "Odysei" Atena przybiera postac Nestora - przyjaciela Odyseusza. W "Czterech pancernych" bogiem wojny jest pulkownik Tadeusz. Po odnalezieniu ojca Janek, tak jak jego homerycki pierwowzor, nie poznaje go. Potem, razem z ojcem, dokonuje ostatecznej rozprawy z wrogami, ktorymi tym razem nie sa bezczelni zalotnicy Penelopy (bo Penelopa nie zyje), a esesmani. Na tym nie koncza sie zwiazki serialu z kultura srodziemnomorska. DZIECINSTWO, POWOLANIE. O dziecinstwie Janka wiemy niewiele, urodzil sie (podobnie jak bohater "Stawki wiekszej niz zycie") w Gdansku. Matka byla najprawdopodobniej gospodynia domowa. Zginela w pozarze podpalonego przez Niemcow domu. Chlopiec nie wydaje sie byc z nia emocjonalnie zwiazany. Ojciec - Stanislaw Kos - byl zawodowym oficerem Wojska Polskiego. Sluzyl na Westerplatte. Ojciec Janka - jedna z kluczowych postaci filmu - okazal sie pozniej zdolnym przywodca partyzanckim. Dwunastoletni Janek, po ucieczce z plonacego domu rodzinnego trafia w poszukiwaniu ojca na Kaukaz. Tu trzeba zwrocic uwage na niezwykla intuicje chlopca, ktory sladow oficera zaginionego w zawierusze wojny wrzesniowej szuka na Wschodzie. Dociera az do Oceanu Spokojnego. Nawet nad Ussuri szuka ojca. WYKSZTALCENIE. Janek potrafi pisac, czytac, jest zdolnym mechanikiem, zna niemiecki i rosyjski, jest tez strzelcem wyborowym. Wiecej o jego edukacji nic nie wiadomo. W rozmowie z Gustlikiem przywoluje "Ogniem i mieczem". W wojsku uczy sie alfabetu Morse'a. MANIERY. Janek jada nozem i widelcem, choc tego nie lubi. Woli razem z Gustlikiem siorbac sobie z menazki. Natomiast wzorowo nozem i widelcem jedza ludzie radzieccy - Grigorij i, oczywiscie, Olgierd. Janek jest szarmancki wobec dam - podsadza Lidke na ciezarowke. Otwiera tez dziewczynie drzwi szoferki. Do starszych zwraca sie z szacunkiem, graniczacym z lizusostwem. Jest obludny - swiadkow swoich rzadkich wpadek prosi by nie mowili o nich innym. WIARA. Janek w Boga nie wierzy. Nie modli sie, do kosciola nie
4 pancerni i pies cz. II
JANEK, MEZCZYZNI, SEKS. Kazdy film wojenny, oprocz moze "Tak tu cicho o zmierzchu", jest w swej istocie mizoginistyczny. (Dzisiaj chyba mowi sie - seksistowski). W prawie kazdym filmie wojennym obecne sa natomiast watki homoseksualne. I "Czterej pancerni" nie sa wyjatkiem. Kobiety w tym filmie zaznaczaja sie raczej nieciekawie. Lidka to plocha kokietka, flirtujaca z Gustlikiem, Jankiem, nawet z chorazym Zenkiem. Donosi na Janka do pulkownika. O Marusi mowa byla wyzej. Marusia dwa razy trafia do szpitala, wymaga stalej opieki. Honoratka, narzeczona Gustlika, nie odbiega od poziomu umyslowego przyszlego meza, ktory, dla humoru, pakuje sam sobie ropuche pod furazerke. Natomiast mezczyzni - przeciwnie - sa na ogol w porzadku. Przystojny meteorolog - porucznik Olgierd Jarosz, jest bardzo mily wobec dam. Mily i nic ponadto. Kiedy lubelska pani nauczycielka chce go poderwac, Jarosz mowi zdecydowanie - stop. Natomiast ceni sobie fizyczna bliskosc ze swoimi podkomendnymi - Janka obejmuje w pasie, i to przy pulkowniku. Obejmuje nawet Gustlika. Pulkownik Tadeusz rowniez uwielbia Janka. Funduje mu drogie prezenty - helmofon, Krzyz Walecznych, kielbase dla Szarika. Pulkownik Tadeusz awansuje raz po raz Janka na coraz wyzsze stopnie. Co ciekawe, pulkownik nie jest w ogole zainteresowany swa radiotelegrafistka Lidka. Gdyby Bill Clinton ogladal "pancernych", to moglby z pulkownika Tadeusza brac przyklad, jak nalezy ukladac stosunki z personelem. Janka uwielbiaja tez na zmiane Grigorij i Gustlik. Grigorij jest notorycznym erotomanem. Czeresniak okazuje czulosc wylacznie trzodzie.. JANEK I JEGO PIES. W polskiej krytyce filmowej utrwalilo sie przekonanie, ze Janek Szarika lubi. To nie jest prawda. Janek Szarika wykorzystuje, bezwzglednie wciagajac poczciwego owczarka w swe intrygi. Szarik jest dla niego narzedziem w rozgrywkach personalnych z reszta zalogi a takze z Wichura i chorazym Zenkiem. Szarik, beznadziejnie w Janku zakochany, raz po raz ratuje mu zycie. Janek tego nie docenia. Po rozprawieniu sie przez psa z niemieckimi dywersantami Janek mowi do Gustlika wprost - "Bez Szarika tez bysmy dali sobie rade". Potem jest coraz gorzej. Gdy pies ocala Janka z rak pieciu (!) esesmanow, Janek zostawia go na pastwe losu. Kolegom wyjasnia, ze nic nie mogl zrobic, a pies zginal, bo - idiota - pewnie wlazl na mine. Dalej, w tej samej scenie, znajomy chlop przynosi czolgistom zupe i chleb. W czasie tradycyjnego siorbania Grigorij i Gustlik zostawiaja resztki dla psa - Janek siorbie wszystko do konca. On postawil na psie krzyzyk. Jest zimnym egoista. JANEK I JEGO OJCIEC. Ojciec byl wielkim cichym bohaterem pierwszych odcinkow serialu. Janek szuka go az do odcinka siodmego, gdy oswiadcza, ze jego ojciec zginal na Westerplatte. Co ciekawe - Janek intensywnie szuka ojca w krajach dalekich, natomiast w miare zblizania sie do rodzinnego Gdanska o ojcu po prostu zapomina. Cierpi na przedziwna mutacje sklerozy - kiedy spotyka wreszcie ojca, nie poznaje go. Zaczyna snuc wokol niego intrygi i rozsiewac podejrzenia. Ojciec jest w swym jedynaku zakochany. Walczy o niego z pulkownikiem. Walka odbywa sie na prezenty i awanse. Wreszcie ojciec kupuje Jankowi nowy czolg i ostatecznie zdobywa serce syna. JANEK I PRACA. Janek praca fizyczna po prostu sie brzydzi. Kiedy Gustlik naciaga gasienice, on stoi z boku i sie smieje. Kiedy pancerni naprawiaja dzialo przed forsowaniem Odry, Janek idzie na schadzke. Nigdy niczego nie gotuje (gotuje Gustlik, smazy Czeresniak), nie prasuje (prasuje Grigorij). W ogole Janek traktuje swa zaloge jak sluzbe. Aby uniknac obierania ziemniakow Janek posuwa sie do donosu. JANEK I CUDZA WLASNOSC. Pojecie wlasnosci prywatnej w filmie nie istnieje. Niemcy sami oddaja swym zdobywcom to, co maja najlepsze. Pies i jego czterej panowie, kiedy maja na cos ochote, po prostu to biora. JANEK I EKOLOGIA. Janek przyrody nienawidzi. Tak fauny, jak i flory. Nie znosi uwielbianych przez Czeresniaka krow. Od czasu, gdy obejmuje dowodztwo, jego czolg specjalnie i bez powodu lamie drzewa. Z satysfakcja zalewa roze feldfebla Kugela. Trudno zrozumiec, dlaczego w tej sytuacji Janek uniemozliwia Niemcom wyprodukowanie broni atomowej, ktora rozwiazalaby przeciez problem radykalnie. JANEK I DONOSZENIE. Pierwsze spotkanie z pulkownikiem Tadeuszem mowi nam o Janku wszystko. Janek i Gustlik donosza na kucharza (Wojciech Siemion). Pulkownik wsadza go do paki. Gdy pulkownik wypuszcza Siemiona, Janek wscieka sie. Donosicielstwo, skarzenie na towarzyszy broni jest w brygadzie norma. Kabluje rowno Wichura, donosi Lidka. Chorazy Zenek jest po prostu kapusiem. Nie donosi jedynie Czeresniak, ktory jest popychlem, ciulem i, last but not least, czeresniakiem. OJCZYZNA JANKA. Jankowi dobrze jest na Syberii. Do domu nie teskni, gdyby nie znalazl ojca, to wrocilby na Syberie. Tam jest czysto, ludzie zyja na poziomie. Mezczyzni sa zadbani i ogoleni, kobiet nie ma w ogole. PRZYSZLOSC JANKA. Przyszlosc Janka jest oczywiscie swietlana. Juz w
Re: Intelektualisci
W poniedzialek, 16 pazdziernika 2000 11:40 AM Pan Jacek Arkuszewski napisal: Sek w tym pani Grzegorzu, ze wiekszosc panskich intelektualistow nie zyje, wiec nie moze przeczytac ksiazki Libery. Juz nie mowie o nieznajomosci jezyka polskiego. Rozumiem zatem, ze Pani Bozek chodzilo o to, ze wsrod polskiej wspolczesnej prawicy brak zyjacych intelektualistow, tak? No ale chyba w ogole jacys intelektualisci zyja teraz w Polsce? Jesli tak, to znaczy, ze Pani Bozek uwaza, ze wszyscy zyjacy teraz w Polsce intelektualisci sa lewicowcami. No to zrobie poprawke na to i wybiore zyjacych Polakow z mojej listy: Waldemar Lysiak Stanislaw Michalkiewicz Janusz Korwin-Mikke Tomasz Gabis Adam Wielomski Artur Gorski I jeszcze dorzuce: Jadwiga Staniszkis Rafal Ziemkiewicz (http://ziemkiewicz.fantastyka.art.pl/) Lech Stepniewski (http://www.czytanki.prv.pl/) Ryszard Legutko Slawomir Mrozek Czy te wymienione osoby nie sa intelektualistami? Czy nie sa prawicowcami? No i ciagle nie moge sie doczekac listy lewicowych intelektualistow (moze byc niezyjacych i nie Polakow) - moze Pan kilku takich potrafi wymienic? Dodatkowo informuje, ze istnieje polski pierwowzor konserwatywnego (czyli prawicowego) intelektualisty. Jest nim Stanczyk, a uzasadnienie mozna znalezc tu: http://www.datapolis.pl/grzes/sjki.htm Czy istnieje jakis pierwowzor polskiego lewicowego intelektualisty? Pani Bozek na pewno zna taki wzorzec, ale jakos boi sie o tym pisac - dlatego prosze wszystkich innych polandelowiczow podzielajacych jej poglady o pomoc w przeanalizowaniu problemu. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 17 pazdziernika 2000
Re: 4 pancerni i pies cz. II
We wtorek, 17 pazdziernika 2000 3:06 PM Pan Andrzej Szymoszek napisal: Panie Grzegorzu, bardzo ladnie, ale: autor! Autor! Ciekawe, kto tez mogl napisac taka blyskotliwa i zgrabna recenzje. No wlasnie nie moge tego dojsc. Ten kto mi to przeslal tez to dostal od kogos innego bez autora i nie za bardzo chcialo mu sie ten problem badac. Mysle, ze to chyba bylo umieszczone gdzies w prasie, a nie tylko krazy po Internecie. Potraktujmy to jako zagadke - czy ktos z Polandelowiczow jest w stanie zgadnac lub wysledzic kto jest autorem tej recenzji? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 17 pazdziernika 2000
Intelektualisci
W srode, 11 pazdziernika 2000 o godzinie 6:56 po poludniu Pani Izabela Joanna Bozek napisala: (...) Ksiazka Libery jest zas ksiazka dla intelektualistow (nawet jesli jest to powiesc rozrywkowa), a tych niestety wsrod prawicy - powazny brak. (...) Pani Bozek nie zechciala zadoscuczynic mojej prosbie i rozwinac tego powyzszego sadu, ze wsrod prawicy brak intelektualistow wiec moze ktos inny na tej liscie, kto sie zgadza z Pania Bozek postaral by sie to zrobic? Dla ulatwienia zadania wymienie kilka osob, ktore przychodza mi do glowy, a wydaja mi sie byc prawicowymi intelektualistami. Prosze o opinie, ktora z nich nie jest intelektualista lub nie reprezentuje prawicy: Edmund Burke Roman Dmowski Jozef de Maistre Waldemar Lysiak Frederic Bastiat Stanislaw Michalkiewicz Wladymir Bukowski Jozef Mackiewicz Gilbert Chesterton Stanislaw "Cat" Mackiewicz Milton Friedman Henryk Sienkiewicz Rush Limbaugh Miroslaw Dzielski Friedrich von Hayek Janusz Korwin-Mikke Ludwig von Mises Stefan Kisielewski Ernst Jnger Tomasz Gabis Mikolaj Gomez Davilla Adam Wielomski Alexis De Tocqueville Artur Gorski Antoine Rivarol Dodatkowo prosze o wymienienie najwybitniejszych lewicowych intelektualistow. Jedyne co mi przychodzi do glowy w tej chwili to Marks, Engels, Lenin, Hitler, Ikonowicz ... wiecej nie pamietam. Ale ja nie jestem intelektualista i sie nie znam. Dlatego prosze intelektualistow zebranych na tej liscie o pomoc. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, N5216'48.7"-E02056'53.7" poniedzialek, 16 pazdziernika 2000
Prawica, nacjonalizm i intelektualisci (bylo: Wierzbicki, Libera i Madame)
W srode, 11 pazdziernika 2000 o godzinie 6:56 po poludniu Pani Izabela Joanna Bozek napisala: (...) Ksiazka Libery jest zas ksiazka dla intelektualistow (nawet jesli jest to powiesc rozrywkowa), a tych niestety wsrod prawicy - powazny brak. (...) Czy mozna z tego wnioskowac, ze wszyscy intelektualisci zajmujacy sie polityka sa lewicowcami? Czy moglbym prosic o kilka przykladow lewicowych intelektualistow? A potrafilaby Pani zakwalifikowac intelektualistow, ktorych moglbym Pani wymienic do prawicy lub do lewicy? (...) Po trzecie: to ksiazka, ktora jest przeciwko nacjonalizmowi, obrzydliwemu skrajnemu nacjonalizmowi, ktory jest - niestety - cecha polskiej prawicy Czy uwaza Pani UPR za partie prawicowa? A monarchisci w Polsce sa prawica? Jesli tak, to prosze wskazac elementy nacjonalizmu w ideologii UPR i pogladach monarchistow polskich. (kazdej prawicy). (...) Czy narodowy socjalizm jest ideologia skrajnie nacjonalistyczna? Czy narodowy socjalizm reprezentuje prawice? Jesli na oba pytania odpowie Pani "tak", to bardzo prosze o uzasadnienie. Czy Pani jest intelektualistka? Czy Pani jest lewaczka? Czy lewicowy intelektualista powinien znac znaczenia slow jakich uzywa? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 11 pazdziernika 2000
Re: Smutno
W niedziele, 10 wrzesnia 2000 10:04 PM Pan Jacek A. napisal: Falsz. Nie ma ustawy reprywatyzacyjnej, a wiec nie mozna zlozyc oficjalnych roszczen reprywtayzacyjnych - poprostu nie ma potemu podstawy prawnej. Myli sie Pan. Ustawy nie ma, ale reprywatyzacja w ograniczonym stopniu sie odbywa. A roszczenia reprywatyzacyjne sa oficjalnie znane, bo wnioski sa od dawna zlozone. I niektore zostaly juz pozytywnie rozpatrzone. Reszta czeka na ustawe, bo urzednicy boja sie podejmowac decyzji. Trzeba bylo wpierw dokonac reprywatyzacji, a potem uwlszczenia. Zgadza sie. Trzeba bylo tak zrobic. Ale jak nie zrobiono, to trudno - ale lepiej zrobic uwlaszczenie, niz go nie robic czekajac na reprywatyzacje. A mienie w stosunku, do ktorego sa roszczenia reprywatyzacyjne uwlaszczeniu nie bedzie podlegac - tak jest zapisane w tej ustawie. A Pan tego nie wie, bo propaganda atyuwlaszczeniowa oczywiscie o tym nie wspomina. Ustawa uwlaszczeniowe jest rozpaczliwa proba Krzaklewskiego, aby zdobyc choc troszeczke popularnosci. To jest oczywiste. I rownie oczywiste jest, ze cala medialna machina propagandowa dziala na rzecz Kwasniewskiego. To jest normalna sprawa w demokratycznej polityce. I do tego cudzym kosztem. Na kazdej ustawie ktos zyskuje i ktos traci. Uwlaszczenie, nawet najgorsze, ma przynajmniej ta zalete, ze zyski wielokroc przewyzszaja straty. Kazde zmniejszenie proporcji wlasnosci panstwowej do prywatnej jest korzystne. Przynajmniej raz sie tak zdarzylo, ze na przepychanki polityczne mialyby jakis pozytywny skutek gospodarczy. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 12 wrzesnia 2000
Re: Smutno
We wtorek, 12 wrzesnia 2000 1:21 PM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: Grzegorz Swiderski: /../ Na kazdej ustawie ktos zyskuje i ktos traci. Uwlaszczenie, nawet najgorsze, ma przynajmniej ta zalete, ze zyski wielokroc przewyzszaja straty. Kazde zmniejszenie proporcji wlasnosci panstwowej do prywatnej jest korzystne. Przynajmniej raz sie tak zdarzylo, ze na przepychanki polityczne mialyby jakis pozytywny skutek gospodarczy. Tak? W jaki sposob? Zwiekszenie ilosci mieszkan i ziemi w wolnym obrocie handlowym zawsze musi byc korzystne. Dzieki temu rozklad wlasnosci staje bardziej optymalny. Ludzie mieszkaja w takich warunkach w jakich chca i na jakie ich stac - teraz tak sie nie dzieje. Zwiekszenie ruchu handlowego w nieruchomosciach napedzi koniunkture na wszystko i musi sie przyczynic do wzrostu gospodarczego. Przy uwlaszczeniu 'zyskali' by calkiem przypadkowi ludzi, ktorzy nie wykazuje szczegolne zdolnosci gospodarcze. Nic nie szkodzi. Mogliby sprzedac mieszkanie i przeniesc sie w miejsce bardziej dla nich odpowiednie. A teraz sa uwiazani do miejsca. Nie mowiac juz o mozliwosci remontu tych mieszkan, ktore sa czasami w zalosnym stanie. Ustawa nie stwarza obowiazku przejecia mieszkania. Jak ktos nie chce to moze z uwlaszczenia zrezygnowac. Ustawa w zaden sposob nie wplywa na zalosny stan mieszkan - z ustawa czy bez stan bedzie taki sam. Ale dzieki ustawie ten kto bedzie chcial polepszyc stan swojego mieszkania bedzie mogl to zrobic, a teraz nie bedac wlascicielem nie zalezy to od jego woli. Jedyny skutek, co widze ja, to wzrost obrotow firm, zajmujacych sie posrednictwem sprzedazu mieszkan. I to jest bardzo pozytywny skutek. Wzrost bogactwa jednej grupy, czy branzy zawsze odbija sie korzystnie dla innych. Bogaci wlasciciele firm posredniczacych w handlu nieruchomosciami na cos beda musieli wydac dodatkowe pieniadze ktore zarobia - napedza w ten sposob koniunkture na np. samochody, to napedzi koniunkture branzy turystycznej itd... rozleje sie to na wszystkich. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 12 wrzesnia 2000
Re: Smutno
W sobote, 09 wrzesnia 2000 o godzinie 9:28 po poludniu Pan Jacek A. napisal: Moi zloci, Wraca nowe ... Oto kilka faktow z ostatnich dni. Sam Pan to wymyslil czy gdzies Pan to przeczytal? 1. Uwlaszczenie. Calkiem oficjalnie polski parlament uchwalil wczoraj komunistyczna ustawe. Chyba sam Pan to wymyslil, bo propaganda antyuwlaszczeniowa nie operuje tym terminem. Niemniej wyraznie opiera sie Pan o klamstwa gloszone w tej propagandzie. Zawiera ona bowiem dwie podstawowe cechy komunizmu: - Wszystkim po rowno, Oczywiscie w ustawie nic takiego nie ma. Jest nierowno i niesprawiedliwie. Mienie panstwowe powinno sie wlasnie rozdawac po rowno i to byloby sprawiedliwe. Dokladnie powinno sie wlasnosc panstwowa sprzedac na licytacji a w ten sposob zarobione pieniadze wlozyc do budzetu panstwa obnizajac przy tym podatki wszystkim po rowno. Ale takie nierowne rozdawnictwo jakie przewiduje ustawa uwlaszczeniowa jest i tak stokroc lepszym rozwiazaniem niz trzymanie mieszkan komunalnych w rekach panstwa. To wlasnie utrzymywanie mieszkan komunalnych jako wlasnosci panstwowej czy gminnej jest dzialaniem komunistycznym. - I to te "po rowno" rozdawane nie nalezy do rozdajacego czyli panstwa. Zwrocmy uwage, ze ten sam rzad nie tak dawno lamentowal, iz reprywatyzacji przeprowadzic nie mozna, bo panstwa na to nie stac. Ale stac - jak sie okazuje - rozdac znacznie wiekszy majatek i to wlasnie ten, co m.inn. nalezy sie ich wlascicielom w ramach reprywatyzacji. Prosty przyklad: gdy ktos mial kamienice w Kaliszu, Krakowie czy Bialymstoku zazwyczaj juz ja odzyskal. Wlasciciele kamienic warszawskich dostali fige i teraz mieszkania w tych kamienicach bedzie sie rozdawac. (...) Mienie obciazone roszczeniami reprywatyzacyjnymi jest wylaczone z uwlaszczenia, wiec wszystko co Pan powyzej napisal nie dotyczy tej ustawy, ktora ostatnio uchwalil Sejm. Propaganda antyuwlaszczeniowa jest wyjatkowo perfidna i klamliwa, wiec radze na nia nie zwracac uwagi. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, niedziela, 10 wrzesnia 2000
Re: Smutno i straszno
W niedziele, 10 wrzesnia 2000 9:40 PM Pan Czesiek napisal: Moze mnie Pan nazywac p.Czesiek :-) Diabel boi sie swieconej wody, a okupanci i zdrajcy Polski boja sie slow: Patriotyzm, Milosc do Ojczyzny itp, itd. A co to ma do tej dyskusji? Ja przepraszam, ale chyba do mnie nie dotarly jakies listy, bo nie zauwazylem, by Pan Czesiek uzywal powyzszych slow i nie zauwazylem zadnej reakcji na te slowa. Na powyzsze slowa reaguja najczesciej poprzez histeryczny smiech, plucie wulgarnymi slowami, rzucanie wyzwiskami, piana w ustach... (...) Ja poprosze o przeslanie tych listow, w ktorych na uzyte przez Pana slowa: Patriotyzm i Milosc do Ojczyzny ktos zareagowal smiechem. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, niedziela, 10 wrzesnia 2000
Re: moze by ograniczac bajty zamiast linijek?
W piatek, 08 wrzesnia 2000 12:11 PM Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal: Ja bym obecnej wciaz na P-L faszystowskawej holotce nie ufal. Nigdy sie za swojego kamrada nie zawstydzili. O! to Pan ma jakies informacje na temat tego dowcipnisia, ktory podszywajac sie pod rozne adresy w lutym 1999 roku spowodowal to, ze administrator listy wprowadzil koniecznosc potwierdzania kazdego listu? Bardzo prosze o napisanie wprost i publicznie kto to byl lub kogo Pan o to posadza. Skad Pan wie, ze on jest faszysta? I konkretnie kto na liscie jeszcze zna tego osobnika i dlaczego powinien sie za niego wstydzic? Nie widze powodu, zeby im ulatwiac. S.c.p. takie typki zniszczyly miedzy innymi poprzez podszywanie sie. A na P-L dodatkowi moga latwo dolaczyc. Nie ma powodu ulatwiac im cokolwiek na P-L. Nie kazdy obecny subskrybent listy rozumie Pana aluzje i niedomowienia. Bardzo prosze o napisanie o kogo konkretnie Panu chodzi. Uwazam, ze ukrywanie tozsamosci tych faszystow, ktorzy bruzdza na liscie jest forma wspoldzialania z nimi i kryciem ich. Faszystow nalezy demaskowac i oglaszac ich nazwiska, by ludzie niezorientowani wiedzieli z kim maja do czynienia. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 8 wrzesnia 2000
Re: moze by ograniczac bajty zamiast linijek?
W piatek, 08 wrzesnia 2000 4:17 PM Pan Andrew napisal: (...) A o tym, ze ktos w lutym '99 podszywal sie pod czyjes adresy, to przysiegam, ze nic nie wiedzialem. Podszywal sie pod rozne adresy osob zapisanych na Poland-l. I od tego mementu obowiazuja potwierdzenia. Mozna to sprawdzic w archiwum listy. Na szczescie okazalo sie, ze Pan Wlodzimierz Holsztynski zna tego faszyste co sie podszywal. Wystarczy wiec jak nam wskaze jego i jego kompanow z listy i wtedy bedzie mozna zrezygnowac z potwierdzen, bo przestepcy zostana zdemaskowani. Mam nadzieje, ze pod moj adres nic sie nie podszylo bo ja taki przezroczysty. Tez mam taka nadzieje. I mam nadzieje, ze Pan Wlodzimierz Holsztynski nie bedzie kryl tych faszystowskich falszerzy. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 8 wrzesnia 2000
Debata prezydencka
Witam! W ramach promowania polskiej kultury politycznej proponuje Panstwu wizyte na nastepujacej stronie: http://www.limeryki.pl/konkursy/debata.html i zachecam do udzialu w debacie prezydenckiej. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 6 wrzesnia 2000
Re: Rodzina versus homoseksualizm
We wtorek, 05 wrzesnia 2000 7:23 AM Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal: Seks to seks, prokreacja, to prokreacja, jedno i drugie jest w przyrodzie uniwersalne, a w kazdym razie powszechne. A na ile powszechny jest seks i prokreacja miedzy osobnikami tej same plci w ramach jednego gatunki i miedzy osobnikami roznych gatunkow? Jezeli w domenie seksu szukamy ludzkiego pierwiaska, to jest nim uczucie, ktore u ludzi potrafi byc bardziej zlozone i bogate (tak sa/dzimy) niz u zwierzat. Skad to wiadomo? Czy zna Pan wyniki jakichs naukowych badan nad uczuciowoscia zwierzat? Mowie/ o znajomosci drugiej osoby, o zyczliwosci, ... tego typu sprawy. Mysli Pan, ze czlowiek nie moze dobrze poznac swojego ukochanego zwierzaka i byc dla niego zyczliwym? Dlaczego? Hetero czy homo seks sam w sobie nie ma zadnej przewagi nad zwierzecym lub ludzko-zwierzecym. Seks hetero ma przewage taka, ze moze fizycznie zaowocowac. A seks z nieboszczykiem tez jest rownowazny innym formom seksu? Chodzi o uczucia. Czyli nie ma powodu negowac rownosci zwiazkow hetero i homo. I rowniez nie ma zadnego powodu by podwazac uczuciowosc zoofilia. Potem dochodzi wazna kwestia potomstwa, wazna zreszta dla calej Przyrody, nie tylko czlowieka. Milosc do osobnika innego gatunku i do osobnika tego samego gatunku i tej samej plci nie sa obciazone tym problemem, wiec nie ma co o tym wspominac. Dlaczego porownywanie milosci homoseksualistow z miloscia ludzi do zwierzat mialoby byc niesmacznym zartem? Dlaczego milosc homoseksualistow jest wyzszej klasy miloscia niz milosc czlowieka do zwierzecia? Prosze o wyjasnienie, bo ja tego naprawde nie rozumiem, a poniewaz sam obu tych milosci w praktyce nie zaznalem, to nic nie czuje w tej sprawie, a wyjasnienie slowne moze mi pomoc w zrozumieniu problemu. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 5 wrzesnia 2000
Re: Lista
W sobote, 02 wrzesnia 2000 o godzinie 7:07 po poludniu Pan Andrew Sikorski napisal: Po dlugiej przerwie powracam na liste (z nadzieja, ze nie bede za ten fakt odsylany do lekarza) aby zaproponowac pewne usprawnienia, a szczegolnie podpowiedziec Administratorowi nowe mozliwosci. Moze zechcecie zapoznac sie Panstwo z ponizszym tekstem warunkow czlonkowstwa, ktore znakomicie funkcjonuja na innej liscie. Jesli wiekszosc przystanie na takie warunki bedzie to dobry punkt startu No to ja proponuje zasady, ktore ja opracowalem i ktore rownie znakomicie sprawdzaja sie na innej liscie: http://www.konserwatysta.net/forum/ Czy to nie jest lepszy punkt startu? Po pierwsze jest po polsku, a po drugie latwiej cos skasowac niz zastanawiac sie co dopisac. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sobota, 2 wrzesnia 2000
Re: Wysocki
W czwartek, 03 sierpnia 2000 3:56 PM Pan Andrzej Szymoszek napisal: (...) Mamy zatem sympatyczna parke przed telewizorem. On- Wania, ona- Zina. Na ekranie- cyrk, ulubiona rozrywka ludzi radzieckich... (...) A propos ludzi radzieckich przesylam kilka dowcipow ze wspolczesnej Rosji: W rosyjskiej restauracji podchodzi kelner do klienta i pyta: "Kawa czy herbata?". Klient: "Kawa!". Na to kelner: "Nie zgadl pan, herbata". Siedzi sobie kruk na galezi, trzyma ser w dziobie. Podchodzi pod drzewo lis i mowi: "Ty, kruk, glosujesz na Putina?". Kruk mu na to: "TAK!". Ser mu wypadl z dzioba, lis go zlapal i uciekl. Kruk do siebie: "Powiedzialbym NIE - i co by to zmienilo?". Wracam do domu, patrze, a zona lezy gola w lozku z jakims obcym facetem. A oczy u nich jakies takie chytre-chytre. Rzucam sie do komputera, faktycznie: zmienili haslo, swolocze! Stalo sobie na rogu ulicy dwoch chlopcow - dobry i zly. Rzucali kamieniami w koty. Dobry trafil pietnascie razy, a zly tylko siedem razy. Pewien przechodzien zwrocil im uwage, zeby tak nie robili, wiec zaczeli na niego pluc. Dobry chlopiec trafil piec razy, a zly tylko trzy razy. Jaki z tego moral? Dobro zawsze zwycieza! Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 3 sierpnia 2000
Demagogia (bylo: NAFTA)
W poniedzialek, 31 lipca 2000 10:20 PM Pan Zbigniew J Koziol napisal: Jest wprawdzie wedlug mnie Korwin-Mikke swietnym przykladem demagoga, (...) Moglby Pan to uzasadnic? Jest mi to potrzebne do dyskusji z osobami krytykujacymi JKM za to, ze nie potrafi mowic pod publiczke i jest za bardzo szczery jak na polityka i mowi co mysli zamiast zrobic badania opinii publicznej i mowic to co ludzie lubia uslyszec tak jak to robia inni politycy. Jednym slowem jest marnym politykiem, bo nie potrafi poslugiwac sie demagogia. Dzieki Pana argumentom moglbym wykazac, ze sie myla i ze JKM jest swietnym politykiem, bo jest dobrym demagogiem. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 1 sierpnia 2000
Re: NAFTA
We wtorek, 01 sierpnia 2000 12:13 PM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: Jakie 'dobre' szanse Polska w NAFTA by miala, a do czego by sluzyla, mozna zobaczyc na przykladzie Mexika:-) Rozumiem, ze zle by bylo jakby amerykanie przeniesli do nas swoje fabryki wykorzystujac nasza tania sile robocza. To znaczy placili by naszym robotnikom mniej niz swoim w USA. No ale nie placili by mniej niz robotnicy zarabiaja teraz w istniejacych fabrykach w Polsce. Dlaczego to byloby zle, gdyby w Polsce bylo wiecej fabryk i wiecej miejsc pracy dla bezrobotnych zarabiajacych tyle ile inni w Polsce zarabiaja? A po wstapieniu do UE Niemcy postawia u nas fabryki i beda placic naszym robotnikom tyle co niemieckim? Korwin-Mikke zapomnial dodac, ze 90% PKB NAFTA-y stanowia Stany Zjednoczone. No i co z tego? Wlasnie o to chodzi by sie poddac hegemonii USA zamiast UE. Przeliczone na mieszkancow, to srednia wartosc PKB jest w EU wyzsza (n.p. Niemcy 28 870 $), ale najwyzej w Szwajcarii:-) W USA: 28020 $, a w Kanadzie: 19020 $. Kanada nalezy n.p. do tych panstw zachodnich, ktore maja jedna z najwyzszych zadluzen panstwowych (97,6% od PKB) A co ma dochod na mieszkanca wspolnego z tym czy warto z takim krajem handlowac czy nie? Rosja ma wielokros mniejszy dochod na mieszkanca - czy to by mialo znaczyc, ze w ogole nie warto im nic sprzedawac i od nich kupowac? Co z tego, ze Niemcy maja wysoki PKB jesli zamykaja sie przed nami swoj rynek i w zamian za otwarcie zadaja naszej niepodleglosci? UE to szantazysta, ktory w zamian za otwarcie rynku chce zabrac suwerennosc w celu utworzenie wielkiego panstwa socjalistycznego czyli Zwiazku Socjalistycznych Republik Europejskich. To lepiej wstapic do NAFTA, ktore chce otworzyc swoj rynek a w zamian chce tylko otwarcia naszego. NAFTA juz w tej chwili jest duzym zagrozeniem gospodarczym dla UE i konkurentem UE. Gdyby Polska przystapila do NAFTA i wciagnela sasiadow, to UE musialaby sie z nami liczyc i nie moglaby sie calkowicie zamknac gospodarczo. Na koncu cytuje obszerne fragmenty artykulu MELVYN KRAUSS z "Rzeczpospolitej" z 1998 r. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 1 sierpnia 2000 Dzisiaj wiekszosc dyskusji o polityce socjalnej jest zmacona pogladem, ze wolny handel szkodzi spoleczenstwu. Gdziekolwiek spojrzymy, tam grupy deklarujace jak najlepsze checi traktuja import jako zagrozenie dla wlasnych programow socjalnych poczawszy od opieki spolecznej, a skonczywszy na ochronie srodowiska. Jaki jest tego skutek? Przeciw wolnemu handlowi wystepuja polaczone w dziwne alianse romantyczna i nacjonalistyczna prawica, "zielona" lewica oraz grupy skupione na wlasnych interesach, jak np. zwiazki zawodowe. Zagorzaly sprzeciw oredownikow polityki spolecznej wobec wolnego handlu nie wytrzymuje jednak dokladnej analizy. Na przyklad wielu amerykanskich obroncow srodowiska naturalnego glosilo, ze NAFTA spowoduje obnizenie norm ochrony srodowiska w USA. Jednak teraz, po czterech latach, to prorokowane rownanie w dol nie daje sie wyczuc. Wystarczy tez spojrzec na polnocnego sasiada USA, aby przekonac sie, ze wolny handel w rzeczywistosci jest zgodny z narodowymi zalozeniami opieki spolecznej. Kanadyjczycy wczesniej sprzeciwiali sie porozumieniu handlowemu miedzy Kanada a USA (bylo ono prekursorem NAFTA), obawiajac sie, ze fatalnie zaszkodzi ono hojnym programom opieki spolecznej w ich kraju. - Bardzo sie obawialem - mowi owczesny lider kanadyjskich socjaldemokratow, Edward Broadbent - ze jesli porozumienie wejdzie w zycie, to nacisk przedsiebiorstw sprawi, ze trzeba bedzie dostosowac polityke socjalna Kanady do nizszych standardow USA (chodzi np. o dotowana przez panstwo opieke medyczna i system emerytalny). Tymczasem te obawy okazaly sie bezpodstawne. Amerykansko-kanadyjskie porozumienie o wolnym handlu funkcjonowalo przez dziesiec lat, a mimo to kanadyjska polityka opieki spolecznej pozostala bardziej hojna niz amerykanska. Jedna z przyczyn tej sytuacji bylo to, ze aby dostosowac sie do wyzszych spolecznych kosztow produkcji w Kanadzie, dolar kanadyjski w ciagu tych lat stracil na wartosci wobec dolara USA. Zdeprecjonowana waluta kanadyjska sprawila, ze towary z USA staly sie w Kanadzie drozsze. Tak wiec nie urzeczywistnila sie obawa przed eksplozja importu ze Stanow Zjednoczonych. Samozwanczy stroze polityki socjalnej powinni szukac wskazowek nie tylko w Kanadzie, ale takze w panstwach opiekunczych Europy Polnocnej. W Szwecji i Danii programy opieki spolecznej doslownie eksplodowaly w latach 50. i 60. Te dekady akurat zbiegaja sie w czasie z zadeklarowanym przywiazaniem tych niewielkich panstw opiekunczych do zasad wolnego handlu. Tak wiec, jesli wolny handel mialby szkodzic programom opieki spolecznej, jak to dzisiaj deklaruja nowi protekcjonisci, to czym mozna tlumaczyc rozkwit socjaldemokracji w Szwecji i Danii w tym dwud
NAFTA (bylo: Oswiadczenie Klubu Mysl dla Polski)
W poniedzialek, 31 lipca 2000 o godzinie 5:22 po poludniu Pan Andrzej Szymoszek napisal: (...) A propos UPR: pisalem niedawno, ze zwolennicy tej partii popieraja gremialnie, jeszcze bardziej niz sympatycy UW, wejscie Polski do UE. Taki byl wynik sondazu, z ktorym polemizowal wczoraj...Janusz Korwin- Mikke, twierdzac, ze jego zwolennicy na pewno czegos takiego nie popieraja. Ten sondaz byl przeprowadzony ewidentnie nierzetelnie. Taki sondaz przeprowadza sie na probce liczacej okolo 1000 osob. Ilosc osob popierajacych UPR w takiej probce miesci sie w granicach bledu statystycznego. W takiej probce zwolennikow UPR-u moglo sie znalezc z takim samym prawdopodobienstwem 90% blondynow co 90% brunetow. Podcina galaz, na ktorej siedzi? Zapewne tak. A w zamian proponujeprzystapienie Polski do NAFTA, czyli Polnocnoamerykanskiej Strefy Wolnego Handlu. To nie jest zart! Pewnie, ze to nie zart. To ma sens. Dokladnie powiedzial tyle: http://dziennik.pap.com.pl/polska/2730212134.html Na koncu przesylam informacje uzasadniajaca to, ze jest realne nie laczenie sie z UE ale oparcie sie o USA. Mozna wstapic do NAFTA, rozwijac CEFTA i wciagac do NAFTA Czechy, Slowacje, Wegry, Litwe, Lotwe, Estonie, Slowenie, Chorwacje, Ukraine, Bialorus, itd... - jak my bysmy wstapili do NAFTA, to oni by za nami poszli, szczegolnie, ze mogli by wstapic od razu, bez zadnych przystosowan, pertraktacji, zmian prawa itp... A potem to nawet mozna by wyciagnac z UE i wciagnac do NAFTA np. Austrie, Szwecje, Finlandie, Norwegie, Danie, Szwajcarie itp... Wielka Brytania to nawet juz teraz sama chce wstapic do NAFTA. Oczywiscie taki rozwoj wypadkow jest malo prawdopodobny, bo nie przyniesie zadnych osobistych korzysci politykom rzadzacym: zadnych nowych posad w UE, zadnych pieniedzy na propagande prounijna, uniezaleznianie gospodarki od polityki itd... Ale stanie sie to prawdopodobne gdy w Polsce i innych krajach wladze zdobedzie prawica podobna do UPR-u. Wiekszosc eurosceptykow nie proponuje zadnej alternatywy dla UE, tylko krytykuje. UPR podaje konkretna propozycje tego co robic w zamian za wstapienie do UE. Takie male, slabe i wyniszczone socjalizmem (dawniej sowieckim, obecnie europejskim) panstwo jak Polska musi poddac sie hegemonii jakiegos imperium. Rosja i UE sa imperiami sasiednimi i poddanie sie ktoremus z nich musi sie skonczyc utrata niepodleglosci. USA sa daleko i maja interes w tym, zeby z Polski uczynic lokalne wasalne mocarstwo w celu oslabienia UE i Rosji. Jak wychodzi sie na byciu odleglym wasalem USA najlepiej widac po tym jak wyszly na czyms takim Niemcy czy Japonia - w wyniku amerykanskiej okupacji same staly sie lokalnym mocarstwami, mogacymi stac sie niedlugo samodzielnymi imperiami. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 31 lipca 2000 Wariant JAGIELLONSKI --- Relacja z wykladu Zbigniewa Brzezinskiego wygloszonego w Polskim Instytucie Naukowym w Waszyngtonie, w streszczeniu Andrzeja Walickiego opublikowanym w ARCANACH nr.2/1999: --- "W Europie Srodkowej powstala pustka, ktora moze wypelnic tylko Polska. Juz nie jako panstwo wielonarodowe, jak dawna Rzeczpospolita, ale jako lider olbrzymiego obszaru od panstw Baltyckich az do Rumunii; jako regionalne mocarstwo, majace wlasne samodzielne zadanie w ramach ogolnoswiatowej hegemonii USA. Zadaniem tym bedzie integrowanie ze wspolnota zachodnia krajow nalezacych niegdys do Rzeczypospolitej oraz realizacja polityki USA w Europie Srodkowej. Pojecie Europy Wschodniej zredukowane zostanie do Rosji, Gruzji, Armenii i Czeczenii. Ukraina i Bialorus stana sie czescia Europy Srodkowej, co bedzie powrotem do sytuacji sprzed wojen kozackich XVII wieku. Polska pozostanie jednolita narodowo, inne panstwa regionu zachowaja swa tozsamosc, a wiec bedzie pluralizm z kierownicza wiodaca rola Polski. Sila odrodzonej w ten sposob Europy Srodkowej, wsparta gwarancjami udzielonymi jej przez USA, skutecznie powstrzyma ekspansje Rosji i umozliwi utrzymywanie z nia normalnych, partnerskich stosunkow. Realizujac swa regionalna misje przywodcza Polska powroci 'mutatis mutandis' do roli, ktora spelnialo w Europie panstwo Jagiellonow." Dalej Walicki pisze: "Odczyt Brzezinskiego nagrodzony zostal burzliwymi oklaskami na stojaco (chodzi o reakcje polonii amerykanskiej na spotkaniu w Waszyngtonie). Niejednemu sluchaczowi przyszlo zapewne do glowy, ze rozwijana w nim koncepcja Europy Srodkowej byla w gruncie rzeczy alternatywa wobec programu integrowania Polski z Europa Zachodnia i przeksztalcania jej w ten sposob w peryferia Niemiec. Dla ludzi zaniepokojonych mozliwoscia roztopienia polskiej tozsamosci narodowej w tozsamosci zachodnioeuropejskiej byla to alternatywa bardzo atrakcyjna: Polska jako mocarstwo regionalne, realizujace wazne zadania na obszarze miedzy Niemcami, a Rosja mialaby przeciez nie tylk
Re: NAFTA
W poniedzialek, 31 lipca 2000 o godzinie 10:48 po poludniu Pan Jacek A. napisal: Panowie, panie Mikke spojrzcie na mape!!! Patrze na mape i zastanawiam sie jak np. Wielka Brytania mogla miec bliskie zwiazki gospodarcze z Indiami i to w czasach, gdy handlowano glownie zywnoscia i surowcami nieprzetworzonymi i przewozono to zaglowcami. Polozenie geograficzne ma znaczenie polityczne w kontekscie militarnym, ale znaczenie gospodarcze ma calkiem inny wymiar geograficzny. Szczegolnie w dzisiejszych czasach, gdy glowny obrot handlowy to obrot informacja czy technologia, ktora jest trwala i lekka, a dodatkowo transport jest duzo tanszy niz dawniej. Polska jest samowystarczalna jesli chodzi o towary latwo sie psujace czy bardzo ciezkie, a to czego nie mamy (jak np. rope) i tak dostajemy od Rosji i Norwegii niezaleznie od UE, nie ma wiec zadnych powodow by skazywac sie na wspolprace handlowa z najblizszymi sasiadami. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 31 lipca 2000
Re: Powiedzieli:
W niedziele, 30 lipca 2000 o godzinie 4:43 po poludniu Pan Adam Tomaszewski napisal: (...) aforyzmy A moj zbior aforyzmow mozna przeczytac tutaj: http://www.datapolis.pl/grzes/aforyzmy.htm Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, niedziela, 30 lipca 2000
Re: wybory prezydenckie w internecie
W piatek, 21 lipca 2000 1:36 AM Pan Zbigniew J Koziol napisal: Rosnie liczba stron www zwiazanych z nadchodzacymi wyborami na Prezydenta RP. Tez nie proznuje ;) Zajrzyjcie prosze pod adres: http://www.iyp.org/prezydent/ (...) A jak Pan wytlumaczy to, ze w Internecie najbardziej popieranym politykiem jest Janusz Korwin-Mikke? Czy chodzi o to, ze popieraja go hakerzy, ktorzy potrafia falszowac sondarze, czy tez chodzi o to, ze ludzie z dostepem do Internetu sa kompletnie wyobcowani politycznie w polskim spoleczenstwie i ich preferencje sa sprzeczne z preferencjami ogolu? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 21 lipca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
We wtorek, 27 czerwca 2000 3:58 PM Pan Andrzej Szymoszek napisal: On 26 Jun 00 at 15:31, Grzegorz Swiderski wrote: (...) Powszechnosc proponuje zamienic na mozliwosc glosowania tylko tym, ktorzy zdadza testowy egzamin ze znajomosci konstytucji. Alez nie. Powszechnosc wyborow jest ich istota, podstawa ze tak to okresle "demokratycznego ladu". Rozumiem. To jest dogmat demokratycznej religii, w ktory trzeba uwierzyc i ktorego nie trzeba uzasadniac, tak? Spoleczenstwa ewoluuja w strone demokratycznych i tylko takie moga zapewnic dobrobyt znakomitej wiekszosci obywateli, o czym przekonuje nas historia. Czyli wybor demokracji wynika z przyczyn praktycznych - gdyby sie okazalo, ze jakies panstwo niedemokratyczne uzyska wiekszy dobrobyt niz inne panstwa demokratyczne, to te panstwa powinny z demokracji zrezygnowac, tak? A juz na pewno w naszym obszarze kulturowo- cywilizacyjnym. Demokracja w naszej cywilizacji jest eksperymentem mlodym. Rozwija sie tylko dlatego, ze panstwo, ktore ja zapoczatkowalo (czyli USA) trafilo na dobry zbieg historycznych okolicznosci niezaleznych od ustroju (rewolucja przemyslowa, wolny rynek, duzy obszar, na ktorym toczono niewiele wojen i sprzyjajace polozenie geopolityczne) pozwalajacych mu uzyskac status imperialny. To panstwo, aby utrzymac sie jako imperium musialo stworzyc jakas imperialna ideologie - ta ideologia stala sie demokracja i rozwija sie wraz ze wzrostem wplywow imperium. Od samej zasady "rownego i jednego glosu dla profesora i bezdomnego ze smietnika" nic sie co prawda od razu dobrego nie dzieje, ale ona lezy gdzies u podstaw, stanowi warunek konieczny sytuacji, w ktorej w ogole sa jacys liczacy sie profesorowie, a bezdomnosc stanowi raczej wybor niz koniecznosc. Czy dobrobyt wynika z piecioprzymiotnikowosci wyborow, czy tez demokracja jest prawem, ktory kazdy musi posiadac niezaleznie od tego jakie to powoduje skutki ekonomiczne? Rownosc proponuje zamienic na sile glosu proporcjonalna do ilosci zaplaconych podatkow, albo proporcjonalna do powierzchni posiadanych w Polsce nieruchomosci. Z tym drugim nie spieszylbym sie tak. A jak liczyc nieruchomosc, ktora ma kilka pieter? Powierzchnie kazdego pietra osobno? Dowolnie, byleby byl jakis obiektywny czynnik do pomiaru, nie musi odzwierciedlac wartosci. A powierzchnia pola obsianego pszenica jest tyle samo warta co powierzchnia nieuzytku? Nie jest warta tyle samo, ale podatek bedzie taki sam. Niby dlaczego podatek musi zalezec od wartosci? Zarty zartami, ale rowniez pierwsza czesc- pomijajac sprzecznosc z sama zasada demokracji- wydaje sie kuriozalna. Nie wiem czy Pan Grzegorz wie, ale dzisiaj dominujaca role odgrywaja tzw. podatki posrednie, np. VAT. Jak wyliczyc, kto ile zaplacil? Podatek ten jest chwalony jako niezwykle prosty i sprawny rowniez przez konserwatystow... Ja sie bardzo nie upieram przy uzaleznieniu sily glosu od wysokosci placonych podatkow. Jak podatki sa skomplikowane to taka sile rzeczywiscie jest trudno wyliczyc. Wtedy mozna sile glosu uzaleznic np. od powierzchni posiadanej ziemi. Jak mozna krytykowac proporcjonalnosc, to i inne elementy demokracji tez mozna krytykowac. No bo jakie sa argumenty za tymi innymi elementami? Dlaczego dobrze wyksztalcony prawnik czy historyk, czy stary, doswiadczony i szanowany obywatel musi miec taki sam wplyw na wybor prawodawcy w panstwie co pijak, degenerat, wloczega czy bandyta? Dlaczego ktos kto duzo daje panstwu ma miec takim sam wplyw na to panstwo jak ktos, kto tylko bierze? To nie jest "taki sam wplyw", najwiekszy wplyw bowiem ma ten, kto ma dostep do srodkow przekazu, zwlaszcza telewizji. No wlasnie. Po co wiec tworzyc system demokratyczny, ktory operuje haslami o rownosci, ktore sa w praktyce nierealizowalne? Po co oszukiwac? Nie lepiej stworzyc system, ktory bedzie podobny, ale uczciwy i nie oparty o klamstwa? Dlaczego kazdy czlowiek musi bezposrednio decydowac o wybieraniu prawodawcy, a nie moze zlecic tego zadania swojemu lokalnemu zaufanemu i zorientowanemu w polityce przedstawicielowi? Niech w takim razie pojdzie do tego przedstawiciela, i zapyta... No to po co w ogole Sejm? Dlaczego nie mialoby byc demokracji bezposredniej, tak by kazdy obywatel mogl glosowac nad kazda ustawa bezposrednio? Jak sie nie zna to moze zawsze spytac swojego posla. Rozumiem, ze trudnosc jest tylko techniczna i jak rozwoj Internetu spowoduje mozliwosc glosowania wszystkich nad kazda ustawa, to panstwa demokratyczne beda musialy przyjac takie rozwiazanie by zadoscuczynic dogmatowi piecioprzymiotnikowej demokracji, tak? (...) Bardzo wielu ludzi oddalo zycie, by tu mogla zapanowac demokracja. I tego procesu juz sie nie odwroci. No ale mozna demokracje reformowac. Jesli reformuje sie proporcjonalnosc, to mozna i inne przymiotniki, nieprawdaz? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 18 lipca 2000
Re: Dieta dla Pana Oxymorona Glowackiego
W niedziele, 16 lipca 2000 1:44 AM Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal: (...) Zas niejaki "mjw", ten od "Hitler dobry byl dla swoich", mial powod do sromotnego wstydu, bo przylapany zostal na oszustwie, na podszywaniu sie pod innego uczestnika. (Juz mniejsza o drobniejsze szwindle, jak dyskutowanie ze samym soba pod roznymi pseudo, by czynic falszywe wrazenie). (...) To bardzo ciekawe. Czy moglbym prosic o rozwiniecie tematu lub o wskazanie miejsca w archiwum Poland-L gdzie jest ta afera szczegolowiej opisana? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 18 lipca 2000
Zbieranie informacji (bylo: Awantura)
W piatek, 14 lipca 2000 o godzinie 10:21 po poludniu Pan Andrew napisal: pojecia wolnosci, demokracji i roli policji w wolnym spoleczenstwie, a moze tylko nie wyrosl ze starego systemu? W wolnym spoleczenstwie kazdemu powinno byc wolno zbierac i przetwarzac jakiekolwiek informacje o innych jakie uda mu sie zebrac bez stosowania przemocy. W szczegolnosci powinno to tez dotyczyc policji. Policja powinna moc zbierac i przetwarzac dowolne informacje o dowolnych obywatelach bez wzgledu na to czy sa o cokolwiek podejrzani czy nie. Wszelkie prawne ograniczenia zbierania i przetwarzania informacji sa nieuprawnionym ograniczeniem wolnosci i prowadza do totalitaryzmu. Ale z drugiej strony w wolnym spoleczenstwie nikogo nie powinno sie zmuszac do udzielania jakichkolwiek informacji poza przypadkiem wezwania przez sad na swiadka, lub zezwoleniem przez sad na przesluchanie przez policje. Ale podsluchiwac powinno byc wolno kazdemu kazdego i w szczegolnosci policja powinna moc zakladac podsluch gdzie chce i komu chce bez zadnego zezwolenia sadu. Jak ktos ma jakies tajemnice to sam powinien zadbac o ich ochrone. Tak ja rozumiem wolnosc. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 14 lipca 2000
Re: Zbieranie informacji
W sobote, 15 lipca 2000 o godzinie 12:19 rano Pan Andrew napisal: Wlasnie rozumienie wolnosci nakazuje mi akceptowac Panska mysl. Pozostane jednak przy calkowicie odmiennym zdaniu. Ciesze sie ze tu policja nie ma prawa nie tylko podsluchiwac, ale nawet wylegitymowac mnie bez powodu. A ja uwazam (i to poprzednio napisalem), ze podsluchiwac mnie powinien moc kazdy bezkarnie (w tym policja), ale wylegitymowac nie. Dodatkowo uwazam, ze nie powinno w ogole byc obowiazku posiadania dowodu osobistego czy jakiegokolwiek dowodu tozsamosci. Uwazam, ze nie wolno nikogo zmuszac do udzielania jakichkolwiek informacji (poza wymienionymi wyjatkami), ale wolno zbierac informacje zebrane bez przymusu (np, poprzez sledzenie czy podsluch). Oczywiscie zalozenie podsluchu w czyims domu bez jego zgody powinno byc karane, ale nie z paragrafu o podsluch, ale z paragrafu o naruszanie wlasnosci prywatnej. Czyli np. podsluchiwanie zdalne mikrofonem kierunkowym nie powinno byc karane. Nie moze tez zatrzymac mnie na drodze bez podania powodu ktorym moze byc naruszenie przepisow czy zagrozenie bezpieczenstwa. Oczywiscie. Ale np. nie moze policja miec zakazu sledzenia mnie i szczegolowego notowania gdzie przebywam, z kim sie spotykam itp... i potem przetwarzania tych danych. Ale dopoki nie naruszam przepisow, to nikomu nie wolno mnie zatrzymac. Akurat w USA nie tylko podsluch, ale nagrywanie wspolnej rozmowy z kolezanka bez jej wiedzy jest w wiekszosci stanow zabronione. No to to jest moim zdaniem ograniczenie wolnosci. Ktos kto sledzil sprawy zbierania informacji przez firmy internetowe wylacznie na potrzeby marketingowe powinien tez zauwazyc ogolne potepienie takich akcji. Ogolne potepienie mnie nie interesuje. Jak ktos chce ukryc swoja internetowa aktywnosc to ma techniczne mozliwosci by to zrobic - to jest jego sprawa. Ale zakaz sledzenia ogranicza wolnosc i tyle. Mnie nie chodzi o tajemnice, ale o prawo do zachowania prywatnosci. Ja oczywiscie akceptuje prawo do prywatnosci, ale uwazam, ze kazdy powinien sam jej strzec. Czyli powinien sam utrzymywac w tajemnicy informacje, ktore uzna za prywatne. Ja mam dosyc zycia w strachu przed policja (bylo przed milicja i UB) i tak ja rozumiem wolnosc, Panie Grzegorzu. Policja wykonuje prawo. Jak ktos sie boi policji to znaczy, ze sie boi prawa. Jak prawo jest zle, to oczywiscie nalezy sie go bac i z nim walczyc, a jak prawo jest dobre, to boja sie go tylko przestepcy. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 14 lipca 2000
Re: Grzywna za niepolski paszport
W niedziele, 09 lipca 2000 o godzinie 12:03 po poludniu Pan Tomasz J Kazmierski napisal: (...) Pragne poinformowac Pania, ze nie bylem w stanie wyjasnic znaczenia tych fragmentow ustawy, ktore sa stwierdzeniami tautologicznymi, badz zawieraja inne niejasnosci i bledy logiczne, w szczegolnosci: (...) No i czy to nie jest najlepszy dowod tego, ze parlamentarzystami powinni moc zostawac tylko ludzie o odpowiednich kwalifikacjach takich jak np. sedziowie? A wyborcy powinni potrafic rozwiazac proste zadanie logiczne? Dlaczego poslem czy senatorem moze zostac dowolny idiota, a sedzia nie? Dlaczego dogmaty demokratyczne wymagaja tego by prawodawca nie musial posiadac jakichkolwiek kwalifikacji? Dlaczego by moc prowadzic samochod musze zdac egzamin na prawo jazdy, a by sprawowac wladze nie musze nic umiec? Dlaczego prawo do wybierania wladzy jest fundamentalnym prawem czlowieka, a prawo do prowadzenia samochodu takim prawem nie jest? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, niedziela, 9 lipca 2000
Re: lont, czas(y), zagadki, tv, Internet
W piatek, 07 lipca 2000 9:06 AM Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal: W dawnych czasach zagadki byly wazna dla ludzi rozrywka. wedrowny artysta lub teatr zjawial sie w miasteczku nieczesto, wiec w dlugie zimowe wieczory rozwiazywalo sie wszelakie zagadki. Potem nadeszlo radio, potem tv, nie mowiac o tym, ze przy wzroscie ludnosci i stopy zyciowej w ogole bylo latwiej o rozrywke. Wiec zagadki podupadly, stracily swoja role spoleczna. O dziwo, dalszy postep technologii w pewnej mierze przywrocil zagadki, w kazdym razie w Internecie. Dobrze zdobia internetowe witryny tych, ktorzy matematyke i tego typu rozrywke lubia. A przy tym tv i film w Internecie dopiero raczkuje, wiec jest wciaz margines dla rozrywek umyslowych. (...) No to ja mam ciekawe wyzwanie: chodzi o zaprezentowanie w Internecie zagadek, ktore sa niewyrazalne w slowach. Przykladem niech bedzie druga zagadka na mojej stronie: http://www.datapolis.pl/grzes/zagadki.htm - "Jak to zrobic?" Chodzi o to, ze ta figura jest zrobiona z jednego prostokatnego kawalka papieru odpowiednio wycietego - nie ma tu zadnego klejenia. Rozwiazanie jest trudno wyrazic w slowach - najlepiej przedstawic je w formie rysunku. Czy jest na liscie ktos, kto potrafilby podac rozwiazanie slowami? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 7 lipca 2000
Re: Zagadki
W srode, 05 lipca 2000 4:39 PM Pan Marcin Mankowski napisal: Przecinanie na pol nie pomoze bo sa one niejednorodne. Wiemy natomiast, ze kazdy z lontow podpalony z obu stron musi sie spalic po pol godzinie. Oba sa potrzebne co jest juz sugestia. Potraktujmy je zatem na dwa rozne sposoby. Jeden podpalmy z obu stron a drugi z jednej. Gdy pierwszy sie calkiem spali to minie pol godziny i drugiemu zostanie do spalenia pozostale pol (godziny a nie lontu). Podpalmy wiec drugi koniec i po 15 minutach spali sie wszystko. Na liscie "Zagadki" mamy taka zasade, ze rozwiazanie zagadki przesylamy zadajacemu w liscie prywatnym, a nie na liste - po to by wszyscy listowicze mieli szanse sie troche poglowic. Przy okazji chcialbym zwrocic uwage na najlatwiejsza zagadke na moich stronach: "4 karty leza na stole. Na kazdej z nich z jednej strony jest cyfra, z drugiej litera. Teza brzmi: "dla wszystkich 4 kart lezacych na stole spelniony jest warunek, ze jesli z jednej strony jest litera A to z drugiej jest cyfra 4". Jezeli na stole widzimy nastepujace karty: A, B, 2, 4, to ktore z nich wystarczy odwrocic, aby zweryfikowac teze (chodzi oczywiscie o minimalny zbior)?" Zagadka jest prosta dla matematyka czy naukowca przyrodnika. Interesujace w tej zagadce jest to, ze wiekszosc ludzi nie-przyrodnikow nawet z wyzszym wyksztalceniem nie potrafi jej prawidlowo rozwiazac. Zagadka jest taka, ze zrozumienie jej tresci i rozwiazanie nie wymaga zadnego wyksztalcenia i zadnej wiedzy, a mimo to sprawia ona trudnosci ludziom nie posiadajacym scislego wyksztalcenia. Ja oczywiscie nie prowadzilem w tej sprawie zadnych badan socjologicznych - wiem to tylko z obserwacji zadajacego ta zagadke i z wlasnych testow, ktore robilem. Jesli kogos zainteresuje robienie takich testow na znajomych, to prosze o podzielenie sie obserwacjami na liscie. Mysle, ze ludzie, ktorzy nie potrafia rozwiazac takiej zagadki nie powinni miec prawa glosu w demokracji. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 7 lipca 2000
Re: Zagadki
W piatek, 07 lipca 2000 1:49 PM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: Pan Grzegorz Swiderski pisal: /../ Mysle, ze ludzie, ktorzy nie potrafia rozwiazac takiej zagadki nie powinni miec prawa glosu w demokracji. A ja mysle, ze ci, ktorzy nie potrafia robic swetra na drutach powinni miec prawa do glosowania - oh! Gdyby prawo glosu mieli tylko ci, co potrafia zrobic sweter na drutach, to bym sie zgodzil. Mysle, ze najdrobniejsze ograniczenie w prawie do glosowania mogloby juz drastycznie polepszyc jakosc wyboru. Np. wystarczyloby w Polsce zniesc obowiazek meldunkowy i wprowadzic koniecznosc rejestrowania sie na dwa tygodnie przed wyborami (tak jak jest w USA), by ograniczyc frekwencje wyborcza do 10%-20% co drastycznie wplyneloby na zwiekszenie kwalifikacji prawodawczych poslow. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, piatek, 7 lipca 2000
Re: Zagadki
W srode, 05 lipca 2000 6:46 AM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: Grzegorz Swiderski: Eeee... mam juz ta zagadke tutaj: http://www.datapolis.pl/grzes/zagadki.htm pod haslem "Zarowka". Prosze sprobowac rozwiazac reszte, albo podac jakas inna ciekawa. Oj...zapomnialam o patent...przepraszam:-) Zagadki, tak jak twierdzenia matematyczne, oczywiscie nie podlegaja opatentowaniu. Ale algorytmy juz podlegaja wiec nalezy sie spodziewac, ze niedlugo wszelka wlasnosc intelektualna bedzie podlegac ochronie prawnej, o ile rozwoj Internetu nie uczyni takiego prawa niemozliwym do wykonania. Ale zobacze, ile dam rade rozwiazac, ale niech Pan nie zapomnij, ze chodzi tu o meska logike:-) Zagadki sa sformulowane bezplciowo - meskiej lub damskiej logiki mozna uzyc jako narzedzia do rozwiazania, ale rozwiazanie powinno byc juz neutralne plciowo. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 5 lipca 2000
Re: Zagadki
W srode, 05 lipca 2000 11:10 AM Pan Bogdan Jakszta napisal: Witam Uta Zablocki-Berlin wrote: Przypomniala mi sie inna zagadka: Jest taki ciag liczb 1 11 21 1211 111221 312211 Czy ktos ma pomysl, jak bedzie dalszy ciag? Ciag dalszy: 13112221 1113213211 31131211131221 13211311123113112211 Czy sie zgadza? Moim zdaniem sie zgadza. Co ciekawsze w tych ciagach nigdy nie pojawi sie cyfra 4. Zagadka: jak to udowodnic? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sroda, 5 lipca 2000
Zagadki (bylo: nafta i krew)
We wtorek, 04 lipca 2000 o godzinie 10:07 po poludniu Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: (...) Jest pokoj zamkniety. Wisi tam zarowka. Na zewnatrz pokoju sa trzy wlaczniki. Tylko jeden wlacznik zaswieci zarowke. Jak mozna znalesc odpowiedni wlacznik, jesli wolno tylko raz wejsc do pokoju i sprawdzic? Eeee... mam juz ta zagadke tutaj: http://www.datapolis.pl/grzes/zagadki.htm pod haslem "Zarowka". Prosze sprobowac rozwiazac reszte, albo podac jakas inna ciekawa. Ciekaw jestem czy nasza listowa SZTUKA MYSLENIA potrafilaby rozwiazac wszystkie te zagadki. Przewiduje trudnosci. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 4 lipca 2000
Re: O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia,rownoscia i bezposrednioscia w wyborach do Sejmu
We wtorek, 27 czerwca 2000 5:01 PM Pan Tomasz J Kazmierski napisal: Ponownie musze zaprzeczyc w obronie faktow. Warunek rownosci wyborow w Wielkiej Brytanii jest spelniony poprzez utrzymanie mniej wiecej tej samej liczby uprawnionych do glosowania we wszystkich okregach. Srednio liczba ta wynosi ok 65tys mieszkancow. Konstytucyjne wymaganie rownosci wyborow jest wiec przyczyna ciaglych zmian granic okregow wyborczych uwzledniajacych fluktuacje demograficzne. Ulegaja zmianie nie tylko granice okregow, ale takze liczba miejsc w Izbie Gmin. W nastepnym parlamencie beda cztery nowe okregi i liczba MPs wzrosnie do 656. (...) Niemniej teoretycznie nawet jesli wszystkie okregi beda rownoliczne, to moze sie zdarzyc, ze wygrany posel w jednym okregu uzyska wielokrotnie mniej glosow niz wygrany posel z innego okregu. Zalezy to od tego ilu bedzie kandydatow w okregach i jak sie miedzy nimi rozloza glosy. Mysle, ze nie ma sensu tworzyc ordynacji wyborczej po to by zadoscuczynic jakiemus bzdurnemu, niczym nie uzasadnionemu dogmatowi rownosci. Lepiej zrezygnowac z rownosci, a ordynacje stworzyc taka by zapewnic jak najwieksza fachowosc poslow w dziedzinie tworzenia prawa. Dlaczego prawodawca musi byc wybierany i to na dodatek w piecioprzymiotnikowych wyborach, ale moze nim zostac kazdy, a sedzia musi wykazac sie wiedza, znajomoscia prawa, uczciwoscia i miec praktyke i nie jest wybierany w wyborach powszechnych? Przeciez dobre prawo jest wazniejsze niz jego interpretacja. Dlaczego nie mialoby byc na odwrot - sedziow wybierac w wyborach powszechnych na okreslona kadencje, a prawodawcow brac tylko po studiach prawniczych i mianowac dozywotnio? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000
Re: nafta i krew
We wtorek, 27 czerwca 2000 8:30 AM Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: A moze powinnismy byc wdzieczne, ze nam Pan Koziol powie nam to wprost. U Pana Swiderskiego jest ten zamiar ukryty za odebrania rownorzednego glosowania w czasie porodu i wychowania dzieci:-) Alez ja sie zgodzilem na to by matka wychowujaca dzieci, ale nie placaca samodzielnie podatkow miala takie same wplywy polityczne jak zawodowa nianka placaca podatki. Mysle, ze za tym kryje sie zwyczajny strach. Statestycznie kobiety sa zdrwosze i zyja dluzej. A wiec z natury juz lepiej przygotowane na zycie niz 'reszta';) Mysle, ze wszyscy panstwo analizujecie problem od zlego konca. Nie chodzi przeciez o to by zaspokoic czyjes wyimaginowane prawa do uczestnictwa w zyciu politycznym, ale chodzi o to by powstawalo dobre prawo. Ja jestem gotow zgodzic sie na to bym nie posiadal prawa wyborczego jesli z jakichs badan wyniklo by, ze ludzie posiadajacy jakas ceche, ktora ja posiadam (wrodzona lub nabyta), wybieraja zazwyczaj parlament, ktory ustanawia zle prawa. A zgodzilaby sie Pani na taki system, ze do parlamentu wybrany moze byc tylko mezczyzna, ale wybierac moga tylko kobiety? Albo na odwrot? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000
Re: O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia, a rownoscia i bezposrednioscia w wyborach do Sejmu
We wtorek, 27 czerwca 2000 12:11 AM Pan Tomasz J Kazmierski napisal: O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia, a rownoscia i bezposrednioscia w wyborach do Sejmu Proporcjonalnosc sama w sobie powoduje pewne paradoksy np. opisane tu: http://www.datapolis.pl/grzes/po.htm Tomasz J Kazmierski Tak zwana zasada "proporcjonalnosci" wyborow jest sprzeczna z elementarnym wymaganiem demokracji, aby wybory byly rowne i bezposrednie. A dlaczego te zasady sa elementarne? Czy to znaczy, ze to sa rodzaje dogmatow czy pojec pierwotnych, ktore nalezy przyjac na wiare? Wystepowanie tej sprzecznosci wykazal prof. Miroslaw Dakowski w swym protescie wyborczym zlozonym w Sadzie Najwyzszym we wrzesniu 1997r. Wyjasnijmy najpierw definicje stosowanych w prawie wyborczym pojec, a nastepnie wykazmy, na czym polega sprzecznosc miedzy praktyka stosowanych w Polsce "proporcjonalnych" wyborow opartych na listach partyjnych oraz podziale mandatow metoda d'Hondta, a konstytucyjnym wymaganiem rownosci i bezposredniosci wyborow. Dodatkowo pokazemy, ze polska ordynacja wyborcza nie realizuje, wbrew postanowieniom obecnej konstytucji, nawet samej zasady proporcjonalnosci. W demokracji podstawowym sposobem wyrazania suwerennosci przez narod sa powszechne wybory. Realizacja zwierzchniej roli zbiorowego suwerena, czyli narodu, wymaga, aby, oprocz powszechnosci prawa wyborczego, to znaczy jego dostepnosci dla kazdego obywatela, wybory byly rowniez rowne i bezposrednie. (...) Rownosc obywateli jako zbiorowego suwerena rzeczywiscie tlumaczy koniecznosc rownosci i bezposredniosci wyborow. Tylko, ze wtedy bezposredniosc musi byc rozumiana tak, ze kazdy obywatel powinien miec rowne prawo glosowania nad kazda ustawa, a nie wybierania swoich przedstawicieli. Jesli wybiera parlament to juz mamy posredniosc. Dlaczego zatem musi istniec tylko jednopoziomowa posredniosc a nie wielopoziomowa? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
W poniedzialek, 26 czerwca 2000 10:35 PM Pan Jacek A. napisal: Grzegorz Swiderski wrote: W poniedzialek, 26 czerwca 2000 o godzinie 6:15 po poludniu Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: (...) Kto ma miec z tych przykladowych osob najwiekszy wplyw? Ten kto placi najwiecej podatkow. Oczywiscie jest duzo wartosci niewymiernych i niematerialnych, ktore mozna dac ojczyznie - ale najczesciej daje sie to nie instytucji panstwa, ale ojczyznie rozumianej jako terytorium, narod, kultura, religia czy rodzina, czyli pewnym naturalnym ludzkim wspolnotom. Panstwu mozna dac tylko latwo wymierne wartosci w postaci podatku, lub bezplatnej pracy, ktora tez da sie wymierzyc w pieniadzach, za ktore panstwo moze kupic na wolnym rynku taka prace. I tutaj mamy pierwsze powazne nieporozumienie stanowiace wlasciwie jadro wiekszosci sporow polityczno-ideologicznych. Powyzszy poglad traktuje obywateli przedmiotowo, zas panstwo jest podmiotem. Tak wiec to panstwo ma ustalac kto ma miec wiekszy wplyw na losy kraju, narodu i wkoncu na swoj los stosujac jakas parametryzacje naprzyklad podatkowa jak proponowana badz klasowa jak u komunistow. Wszystko zalezy jakie cele stawiamy przed panstwem. Jesli celem panstwa jest kierowac losem narodu i jednostek, to bedac podmiotem politycznym moze kierowac tak tym losem, ze bedzie to prowadzic do zbrodni czy upadku narodu. Ale jesli zalozymy, ze celem panstwa jest stworzenie porzadku poprzez spisanie i wykonanie prawa pochodzacego od prawa naturalnego i miejscowych obyczajow, a narod w warunkach tego porzadku sam bedzie kierowal swoim losem, to wtedy panstwo powinno byc podmiotem polityki, a nie jej przedmiotem. Rzeczywistosc jest natomiast inna: to panstwo jest przedmiotem, zas podmiotem jest obywatel zyjacy w spoleczenstwie zwanym nawet obywatelskim (a nie panstwowym). Panstwo jest tworem naturalnym tak jak rodzina. Cele takich tworow sa naturalne i nie moga byc przez czlowieka dowolnie zmieniane. A zatem nie moga byc przedmiotem ludzkiej tworczosci. Naturalnym celem panstwa jest ustanowienie porzadku prawnego sluzacego ochronie ludzkiego zycia i wlasnosci. Panstwo nie moze byc przedmiotem w rekach obywateli sluzacym do realizowania jakichkolwiek innych celow. I jest podmiotem niezaleznie od tego ile zarabia i czym sie zajmuje: bezdomny, bezrobotny czy milioner badz nawet bandzior maja rowny status obywatelski. Ma tex takie same prawa i obowiazki. Ludzie sa rozni i maja rozne prawa i obowiazki zalezne od pozycji spolecznej. Inne obowiazki ma ojciec, inne matka, inne dziecko, inne krol, a inne poddany. To jest naturalne i to jest dobre. Model pierwszy cwicza wszystkie totalitaryzmy, Polska tez go 50 lat cwiczyla. Czy to beda czarne, czerwone czy brunatne: tu nie jest wazna tresc lecz forma. Polska przez 50 lat cwiczyla model politycznej przedmiotowosci panstwa - panstwo sluzylo jako narzedzie do realizacji wymyslonej teoretycznie politycznej ideologii. Model drugi to wlasnie spoleczenstwo obywatelskie i prawdziwie demokratyczne. Zgoda. Ale to jest model nienaturalny i prowadzacy do zbrodni. Demokratyczne i obywatelskie panstwa, ktore staly sie przedmiotem w rekach motlochu dokonaly w XX najwiekszych zbrodni w dziejach swiata. Niestety Polsce daleko jeszcze do takiego spoleczenstwa m.in. dlatego, ze niemal wszystkie kierunki polityczne maja jakos zagwozdzony w glowie model pierwszy polaczony jeszcze z poteznym ideologizowaniem polityki. A za duzo ideologii w polityce to wiemy czym sie konczy - cwiczylismy to wlasnie przez polwiecze. Polityka nie moze obejsc sie bez ideologii, poniewaz polityka to przede wszystkim stosowanie przemocy. Stosowanie przemocy w sposob nieuzasadniony jest zawsze zbrodnia - aby bylo to moralne musi byc jakos wytlumaczone. Czyli musi istniec jakas ideologia tlumaczaca dlaczego w danym przypadku mozna zastosowac przemoc. Dodatkowo przemoc moze byc na duza skale skuteczna tylko wtedy, gdy w wiekszosci przypadkow sie nia straszy, a stosuje sie ja tylko sporadycznie. Duzo lepiej daje sie grozic, gdy uzywa sie do tego ideologicznego wytlumaczenia, ze uzycie sily jest dobre, sluszne i moralne. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
We wtorek, 27 czerwca 2000 1:08 AM Pan Marcin Mankowski napisal: Powinno sie jeszcze zwolnic ze sluzby wojskowej tych co nie maj prawa glosu ani majatku. Kraju i panstwa powinni bronic ci do ktorych kraj nalezy i ktorzy maja udzial w decyzjach. Coz to biedakow ma obchodzic kto wygra wojne lub przegra. (...) Dokladnie tak. I tak dawniej bylo. Powszechny pobor do wojska to nowoczesny demokratyczny wymysl prowadzacy do wojen totalnych. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000
Re: nafta i krew
erodzilo sie w Imperium z pewnoscia nie tylko dzieki sprzyjajacym okolicznosciom w postaci wojen swiatowych) dowodzi jednak, iz te negatywne aspekty demokracji mozna zniwelowac przez spersonalizowanie wladzy i odpowiedzialnosci w panstwie. (...) " - Jacek Matusiewicz Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
W poniedzialek, 26 czerwca 2000 3:59 PM Pan Z.I. Rybak napisal: Art. 85. 1. Kandydatow na poslow i senatorow moga zglaszac partie polityczne oraz wyborcy. 2. Zasady i tryb zglaszania kandydatow oraz przeprowadzania wyborow okresla ustawa. Tak jak w kazdym innym punkcie Konstytucji, wszystko jest stanowione ustawa, ktora sejm moze zmienic. (...) Ale aby wprowadzic ordynacje wiekszosciowa trzeba jeszcze zmienic nastepujacy zapis w konstytucji: "Art. 96. punkt 2: Wybory do Sejmu sa powszechne, rowne, bezposrednie i proporcjonalne oraz odbywaja sie w glosowaniu tajnym." A przy okazji likwidowania proporcjonalnosci proponuje zlikwidowac powszechnosc, rownosc i bezposredniosc. Powszechnosc proponuje zamienic na mozliwosc glosowania tylko tym, ktorzy zdadza testowy egzamin ze znajomosci konstytucji. Rownosc proponuje zamienic na sile glosu proporcjonalna do ilosci zaplaconych podatkow, albo proporcjonalna do powierzchni posiadanych w Polsce nieruchomosci. Bezposredniosc proponuje zamienic na prawo wybierania Sejmu tylko przez przedstawicieli lokalnych samorzadow wszelkich szczebli wybranych w lokalnych wyborach wiekszosciowych. Jak mozna krytykowac proporcjonalnosc, to i inne elementy demokracji tez mozna krytykowac. No bo jakie sa argumenty za tymi innymi elementami? Dlaczego dobrze wyksztalcony prawnik czy historyk, czy stary, doswiadczony i szanowany obywatel musi miec taki sam wplyw na wybor prawodawcy w panstwie co pijak, degenerat, wloczega czy bandyta? Dlaczego ktos kto duzo daje panstwu ma miec takim sam wplyw na to panstwo jak ktos, kto tylko bierze? Dlaczego kazdy czlowiek musi bezposrednio decydowac o wybieraniu prawodawcy, a nie moze zlecic tego zadania swojemu lokalnemu zaufanemu i zorientowanemu w polityce przedstawicielowi? Jedyne sensowne wytlumaczenie widze dla tajnosci - zabezpiecza to przed wymuszaniem glosowania przez przestepcow. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000
Re: Mieszane systemy wyborcze
W poniedzialek, 26 czerwca 2000 o godzinie 6:15 po poludniu Pani Uta Zablocki-Berlin napisala: A moze tez trudno ustalic, co to 'duzo dac' panstwu. To jest bardzo latwo ustalic. Liczy sie to w podatkach. Ten daje wiecej, kto placi wiecej podatkow. Natomiast ciezarem dla panstwa sa wszyscy ci, ktorzy cos dostaja nie dajac nic w zamian, czyli np. zyjacy z zasilkow. Kto da wiecej panstu: Matka majaca 8 dzieci, ktore zyja z socjalnego, prawnik, ktory obroni oskarzonych lub pisarz? Zalezy ile placa podatku. Matka majaca 8 dzieci zyjaca z socjalnego moze wychowac obywateli, ktorzy w przyszlosci beda pracowici i bogaci i beda placic duze podatki. Niemniej sama powinna miec taki wplyw na polityke panstwa ile sama placi bezposrednio podatkow. Gdy dobrze wychowa dzieci to poprzez ich posrednictwo moglaby uzyskac duzy wplyw na polityke, jesli one na taki wplyw by sobie zapracowaly. Kto ma miec z tych przykladowych osob najwiekszy wplyw? Ten kto placi najwiecej podatkow. Oczywiscie jest duzo wartosci niewymiernych i niematerialnych, ktore mozna dac ojczyznie - ale najczesciej daje sie to nie instytucji panstwa, ale ojczyznie rozumianej jako terytorium, narod, kultura, religia czy rodzina, czyli pewnym naturalnym ludzkim wspolnotom. Panstwu mozna dac tylko latwo wymierne wartosci w postaci podatku, lub bezplatnej pracy, ktora tez da sie wymierzyc w pieniadzach, za ktore panstwo moze kupic na wolnym rynku taka prace. Oczywiscie nie powinno byc tak, ze dowolny czlowiek moze sobie kupic wplywy polityczne w postaci zaplacenia wysokiego podatku. Na strazy panstwa powinien stac jakis nadrzedny, niezalezny od nikogo zwierzchnik (np. krol), ktory kontroluje lojalnosc poddanych - np. poprzez wydawanie i odbieranie obywatelstwa na podstawie decyzji, ktora nie musi byc formalnie uzasadniana. Ale ja sie bardzo nie upieram przy koncepcji proporcjonalnosci sily glosu w wyborach do zaplaconego podatku. Chetnie sie zgodze na inne sensowne propozycje likwidujace rownosc i powszechnosc wyborow do parlamentu. Chcialbym tylko poznac argumenty za tym, ze rownosc i powszechnosc jest konieczna, wazna czy wartosciowa. Jesli okazalo sie, ze proporcjonalnosc wyborow jest zla, to rownie dobrze moze sie okazac, ze pozostale przymiotniki piecioprzymiotnikowej demokracji tez powoduja zle efekty. Dlaczego np. pomysl ograniczenia powszechnosci w demokracji poprzez nadanie prawa glosu w wyborach parlamentarnych tylko tym, ktorzy zdadza prosty test ze znajomosci konstytucji jest zly? Dlaczego prawo jezdzenia samochodem nadawane jest tylko osobom zdolnym poznac i zrozumiec kodeks drogowy i jednoczesnie prawo wyboru prawodawcy tworzacego ten kodeks dawane jest kazdemu, nawet temu, kto nie jest w stanie poznac i zrozumiec konstytucji panstwa? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000
Re: Kropiwnicki w miescie New York
W poniedzialek, 19 czerwca 2000 o godzinie 11:34 po poludniu Pan Alek Radomski napisal: Grzegorz Swiderski: Ktore konkretnie pisma w Polsce uznaje Pan za pisma tzw. konserwatywnej prawicy? Czy moglbym prosic o jakis przyklad durnego i antyfeministycznego fragmentu drukowanego w ktoryms z tych pism? Odrabia Pan zaleglosci w prasoznawstwie? Nie. Tylko zauwazylem, ze wiele osob mylnie uzywa takich slow jak: konserwatyzm, nacjonalizm, prawica, liberalizm, socjalizm itp... w stosunki do sytuacji politycznej w Polsce i dlatego wole sie upewnic co Pan dokladnie ma na mysli uzywajac sformulowania "konserwatywna prawica". Moglby Pan wymienic polskie partie polityczne, ktore zalicza Pan do tego nurtu (chodzi mi o Pana subiektywne zdanie). Nie wie Pan, jakie pisma w Polsce *same o sobie* orzekaja, iz sa w nurcie konserwatywnej prawicy? Z tym jest roznie. Niektore sie same jakos nazywaja, ale robia to blednie, inne sie same nie okreslaja, a inne zmieniaja okreslenia. Podam przyklad. Jest pismo "Stanczyk" - dawniej okreslalo sie jako "konserwatywno-liberalne", teraz nazywa sie "postkonserwatywne" a moim zdaniem ideologia pisma sie nie zmienila i mozna je smialo okreslic jako pismo konserwatywnej prawicy. Tu mozna przeczytac jak pismo to obecnie definiuje rozne ideologie polityczne: http://www.konserwatysta.net/stanczyk/slownik.html Mnie nie chodzi o to by zbadac co to obiektywnie znaczy konserwatywna prawica. Ja chcialem sie dowiedziec o jakich konkretnie pismach Pan mysli uzywajac tego okreslenia. No to o jakie pisma Panu chodzilo? (Czy moze przyczyna tych pytan jest niemoznosc latwego odroznienia prawicy konserwatywnej od prawicy niekonsekwentnej, bo rozmemlanej?) Wlasnie tak. Czy uznalby Pan za "durne" przyklejanie negatywnych etykiet przy calkowitym braku poszanowania dla faktow, czy moze taka definicja razilaby Pana jakas nieadekwatnoscia? Bledne przyklejanie etykietek nie musi byc durne. Przyklejanie etykietek w ogole jest sprawa dosc metna i subiektywna. Natomiast wyciaganie jakichs wnioskow z falszywych faktow mozna uznac za durne - choc jako swiadoma i skuteczna propaganda jest madroscia. Prosze podac te durne teksty, to podyskutujemy czy mozna je rzeczywiscie tak nazwac. A feministki zadnej ideologii nie wyznaja? A dlaczego feministki mialyby lepiej reprezentowac kobiety niz ZChN? Czy feministki zostaly wybrane w jakichs kobiecych wyborach? Czy nazwalby Pan ideologicznym stwierdzenie "nie powinnismy [panstwo, wymiar sprawiedliwosci, organizacje] zajmowac sie przemoca w rodzinie, bo szkodzi to rodzinie", czy raczej stwierdzenie przeciwne ("powinnismy, bo rodzinie to pomoze"), czy moze obydwa? Obu stwierdzen nie nazwal bym ideologicznymi. Ja pragmatyzmu czy cynizmu nie uznaja za ideologie polityczna. Czy na pierwszym miejscu programu ZChN sa kwestie niwelowania dyskryminacji kobiet, czy jakies inne? Najwazniejszym punktem programu ZChN-u jest odwolywanie sie do Nauki Spolecznej Kosciola, a ta nauka sprzeciwia sie dyskryminacji kobiet. Czy ZChN zostal wybrany w jakichs kobiecych wyborach? Nie. Zostal wybrany w wyborach powszechnych. Widzi Pan, ile pytan? To teraz prosze odpowiedziec na moje pytania. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 20 czerwca 2000
Re: Opinia publiczna jest za, a nawet przeciw
We wtorek, 20 czerwca 2000 o godzinie 12:58 po poludniu Pan Tomasz J Kazmierski napisal: Ja, prawde mowiac, nie znam rozwiazania. Mozliwe, ze ankieterzy OBOP maja wyksztalcenie inzynierskie i dlatego lubia operowac przyblizonymi liczbami. Mozliwe tez, ze pracownicy OBOP po pracy zajmuja sie sprzedaza uzywanych samochodow. W tej sztuce operacja procent uzywana jest czesto jako potezny argument rynkowy. Otoz kiedys moj znajomy probowal kupic uzywany samochod. Wszedl do salonu dealera zachecony taka oto reklama: "3-letni, bezprocentowy (0%) kredyt". W czasie negocjacji okazalo sie, ze cena samochodu bez 3-letniego kredytu wynosi 5,000 funtow, a z kredytem - 7,500 funtow. Przyjaciel powiedzial, ze nie rozumie. Dealer, bardzo mlody czlowiek, okolo 20-letni, dlugo tlumaczyl zalety bezprocentowego kredytu, a w koncu dal za wygrana mowiac: "profesor, a nie rozumie". W Polsce tez dzialaja podobni oszusci. Tylko sa bardziej wyrafinowani - podejrzewam, ze nabrali juz niejednego profesora. Nazywa sie to auto-system i auto-tak i reklamowane jest jako system ratalnej sprzedazy samochodow na nisko oprocentowany kredyt. W istocie jest to gra strategiczno-losowa, w ktorej samochod jest tylko wygrana. Tworzy sie kilkudziesiecioosobowa grupe graczy, z ktorych srednio statystycznie 1/3 wygrywa, a 2/3 przegrywa - suma wygranych jest ujemna i stanowi zarobek organizatora. Ale podejrzewam, ze wiekszosc czuje sie wygrana, bo w koncu po pewnym czasie kazdy kupuje samochod. Przegrana polega na kupnie samochodu drozej niz kupno za normalny komercyjny kredyt. Ale fantem w tej grze mogloby byc cokolwiek - tylko jak bylyby to pieniadze, to firma musialaby uzyskac koncesje na prowadzenie hazardu. Dziala to juz od dosc dawna i ciagle znajduja sie frajerzy, ktorzy daja sie na to nabrac. A wszystko na skutek nieumiejetnosci liczenia procentow. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 20 czerwca 2000
Re: Marek Siwiec- TAK
We wtorek, 20 czerwca 2000 o godzinie 5:14 po poludniu Pan Andrzej Szymoszek napisal: Ze co, ze na samym starcie kampanii wyborczej taki numer z udzialem najbardziej zaufanego prezydenckiego ministra? Odpowiedz jest prosta: Siwiec- TAK czyli Tajny Agent Krzaklewskiego. A tak latwo mogl uniknac calego problemu zadajac zaplacenia najwyzszego mozliwego mandatu. Albo jest marnym politykiem, bo mu to nie przyszlo do glowy (i instynktownie negocjowal by nie zaplacic mandatu), albo jest marnym politykiem, bo nie udalo mu sie wynegocjowac z policjantami zaplacenia tego mandatu. W obu przypadkach jest marnym politykiem. Oczywiscie dotyczy to demokracji, bo w normalnym ustroju polityk na stanowisku powinien z mocy prawa miec wieksze uprawnienia niz zwykly obywatel. I w ogole w normalnym ustroju nie ma ograniczen szybkosci, tylko sa wysokie kary za niebezpieczna jazde, ktora powoduje konkretna szkode, a nie moze ja spowodowac. Ograniczenia szybkosci sa dosc spektakularnym przykladem zniewiescienia dzisiejszych czasow swiadczacym o tym, ze nasza cywilizacja upada. Aby cywilizacja trwala musi ona podlegac ekspansji terytorialnej. Do tego niezbedny jest naturalny instynkt czlowieka do jak najszybszego i najdalszego pokonywania przestrzeni. Ten instynkt jest niezbedny by wyprowadzic cywilizacje w kosmos. Ograniczajac ten instynkt szkodzimy temu celowi. A cywilizacje albo wychodza w kosmos, albo gina. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 20 czerwca 2000
Re: Kropiwnicki w miescie New York
W poniedzialek, 19 czerwca 2000 o godzinie 4:29 po poludniu Pan Alek Radomski napisal: (...) Nie jest "GW" jawnie (i durnie) antyfeministyczna, co cechuje wlasnie pisma tzw. konserwatywnej prawicy. (...) Ktore konkretnie pisma w Polsce uznaje Pan za pisma tzw. konserwatywnej prawicy? Czy moglbym prosic o jakis przyklad durnego i antyfeministycznego fragmentu drukowanego w ktoryms z tych pism? (...) Z tego co mi wiadomo feministki sa generalnie oburzone na tzw, "polityke prorodzinna" AWS, na ideologizowanie kwestii dyskryminacji, i na paredziesiat innych rzeczy. Wobec ich postulatow, znajdujacych oparcie w faktach, statystykach, konwencjach i prawie UE, wysylanie nawet nie p. Smereczynskiej, lecz p. Kropiwnickiego, ktory forum ONZ-owskie traktuje jako trybune dla ideolo rodem z ZChN, jest jawnym sygnalem lekcewazenia. (...) A feministki zadnej ideologii nie wyznaja? A dlaczego feministki mialyby lepiej reprezentowac kobiety niz ZChN? Czy feministki zostaly wybrane w jakichs kobiecych wyborach? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 19 czerwca 2000
Re: Stasi - straznik komunistycznego systemu
We wtorek, 13 czerwca 2000 o godzinie 7:30 po poludniu Pani Katarzyna Zajac napisala: Dzis w Krakowie w Palacu Sztuki otwarto wystawe "Stasi - straznik komunistycznego systemu". Eksponowano ja uprzednio w RFN (w 1995 roku w Bundestagu), potem w Budapeszcie. Miala byc eksponowana w Warszawie, jednak "warszawka" nie wyrazila zainteresowania. Dzis do Krakowa przyjechal z tej okazji i wzial udzial w oficjalnym otwarciu wystawy pastor Gauck. (...) W tym temacie polecam nastepujacy artykul (ktory przesylam na koncu bez polskich liter): http://www.medianet.com.pl/~frejlak/lustracj.htm Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 13 czerwca 2000 Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli prawicy niemieckiej Armin Mohler zaniepokojony podejsciem (poznawczym) niektorych prawicowcow do bylej NRD pisal o straszliwych uproszczeniach ktore przeszkadzaja nam w nieuprzedzonym widzeniu tego, co jest (bylo) i czynia nas slepymi na rzeczywistosc. Mohler ostrzegal Niemcow, aby nie wpadali po raz drugi w pulapke przezwyciezania przeszlosci , tym razem przeszlosci NRD. A niebezpieczenstwo to jest czyms realnym dlatego, ze - pisze Mohler - niektore srodowiska w Niemczech, w tym takze srodowiska prawicy, zaczynaja tworzyc mit STASI, mit przyjmujacy demoniczne wymiary, w ktorym STASI staje sie krolestwem Szatana a funkcjonariusze tej instytucji stylizowani sa na negatywnych nadludzi emanujacych jakas mroczna poswiate. Aby nie ulec takim mitom, nalezy, zdaniem Mohlera, stawiac kwestie w sposob trzezwy i rzeczowy, unikac jalowych, politycznie i intelektualnie, rytualnych potepien. Tylko wowczas, sadzi autor Konserwatywnej rewolucji w Niemczech , bedziemy mogli wlasciwie rozpoznawac rzeczywistosc i z tego rozpoznania wyciagac wlasciwe wnioski na przyszlosc. Ta wskazowka stala sie impulsem do ponizej wyrazonych opinii. Im bardziej oddalamy sie w czasie od epoki PRL-u, tym wyrazniejsza staje sie tendencja do jej mistyfikowania, a niekiedy nawet do demonizacji. Jest to spowodowane po czesci tym, ze nowa wladza stara sie malowac czarno-bialy obraz przeszlosci (dzielni opozycjonisci kontra totalitarny rezim), aby latwiej moc ukazywac terazniejszosc i przyszlosc w swietlanych barwach. To samo robili demokraci roznych odcieni po roku 1918 propagujacy obraz epoki rozbiorowej jako pasma nieustajacych cierpien i przesladowan, przeciwko ktorym powstawali konspiratorzy i spiskowcy. Podobnie komunisci po 1945 roku oskarzali system pomajowy o wszystkie mozliwe grzechy, przeciw ktorym jedynie oni protestowali. Ale we wszystkich tych trzech przypadkach kryje sie cos glebszego niz tylko propagandowe chwyty, a mianowicie pewna sklonnosc umyslowa: niezdolnosc do widzenia rzeczywistosci w jej wielu wymiarach, latwosc do ulegania straszliwym uproszczeniom, brak jakiegos siodmego zmyslu pozwalajacego dostrzec paradoksalnosc pewnych mechanizmow politycznych i ludzkich zachowan. Jest to w istocie rzeczy swiadectwo pogardy do czlowieka pozbawiajacej go czlowieczenstwa, ktore jest wszak sklebiona i pulsujaca nieregularnym rytmem, wielowarstwowa i wielowymiarowa, nigdy nie zakonczonakompozycja swietosci i grzesznosci, malosci i wielkosci, rozumu i szalenstwa. Ci, ktorzy tego nie potrafia dostrzec, ktorzy redukuja czlowieka do jednej roli, do jednego motywu, do ideologicznego schematu, do prostego elementu w abstrakcyjnym modelu beda zawsze niezadowoleni z rzeczywistych ludzi i tworzyc beda nowego czlowieka , lepiej pasujacego do makiet, ktorymi zastepuja realny swiat. Tacy ludzie - niezaleznie od tego, jak sami sie okreslaja, jakie barwy polityczne nakladaja, jakie programy lub ideologie glosza - zawsze traktuja innych wylacznie jako material dla swoich konstruktywistycznych projektow, jako mierzwe, na ktorej buduje sie lepszy swiat. Tajne sluzby dzialajace w ramach systemu socjalistycznego, czy tez raczej bedace jego elementem, sa tak samo nieefektywne, jak inne instytucje tego systemu. Tak samo jak np. gospodarka podlegaja mechanizmom centralnego planowania i tak samo padaja ofiara paralizujacego wszystkie dziedziny zycia biurokratycznego skostnienia. Ich rozdecie, zarowno w sensie kadrowym jak i pod wzgledem zakresu zadan jakie spelniaja, czynia z nich machine poruszajaca sie w duzej mierze na jalowym biegu. Jak trafnie okreslil to jeden z bylych funkcjonariuszy SB: - To byla wielka maszyna, perpetum mobile (...) Idealem bylo stuprocentowe nasycenie agentura. Teoretycznie mozna sobie wyobrazic sytuacje, w ktorej wszyscy pracuja dla SB. Donosza na siebie nie wiedzac o tym. My jeszcze tego idealu nie osiagnelismy, ale bylismy na najlepszej drodze . Osiagniecie tego idealu oznaczaloby rownoczesnie calkowity paraliz tajnych sluzb, gdyz udusilyby sie one od nadmiaru informacji. Wiedziano by wszystko czyli nic. Nie wiem jak to wygladalo w PRL-u, ale np. w NRD akta znanego opozycjonisty Wolfa Biermanna, zachowane w archiwach STASI, liczyly 50 tomow - 30.000 stron! Albo zastanowmy sie nad
Re: Nysa
W czwartek, 08 czerwca 2000 12:41 PM Pan Jacek A. napisal: Tomku, a moze by zebrac te 100'000 podpisow (chyba tyle?) i zorganizowac referendum? Ja bym proponowal w ogolnych zarysach tak: 1. Wybory do Sejmu - jednomandatowe okregi wyborcze liczace po ca. 100'000 mieszkancow, system wiekszosciowy. A ja proponuje 40 jednomandatowych okregow po okolo 1 mln mieszkancow - system wiekszosciowy jak w Australii. Sejm mialby 120 poslow z kadencja trwajaca 15 lat, a co 5 lat wymienialoby sie 1/3 poslow. W ten sposob w kazdym okregu bylyby wybory jednego posla co 5 lat i kazdy okreg reprezentowaloby 3 poslow. To daje wieksza stabilnosc - rzady zmienialyby sie bardzo rzadko. Odpowiedzialnosc nie przed narodem czy partia, lecz swoim elektoratem. Mozna sie zastanowic czy 460 poslow to nie za duzo. Stanowczo za duzo. Maksimum to okolo 20. Ciala bardziej liczne aby sprawnie dzialac musza powolac jakies kilkunastoosobowe prezydium, ktore przejmuje faktyczna wladze. Na koncu przesylam tekst, ktory to uzasadnia. Ograniczenie Sejmu do 20 poslow byloby zbyt radykalnym posunieciem dlatego kompromisowo proponuje 120 poslow. Wtedy mozna powolac piec 20-osobowych komisji, a faktyczna wladze bedzie sprawowac 5-osobowe grono przewodniczacych tych komisji. 2. Wybory do Senatu - nie bezposrednie: senatorzy wybierani przez Sejmiki Wojewodzkie po 3 lub 4 z wojewodztwa - 48 czy 64 senatorow zupelnie wystarczy. (...) Bardzo dobry pomysl! Nastepnym krokiem powinien byc Senat pochodzacy z mianowania, a nie z wyborow. No i Senat powinien miec bezwzgledne weto w stosunku do wszystkich ustaw Sejmu, ale nie powinien miec inicjatywy ustawodawczej. No i wiek Senatorow powinien byc wiekszy niz 45 lat. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 8 czerwca 2000 Fragmenty z ksiazki "Prawo Parkinsona czyli w pogoni za postepem" (...) Najbardziej widoczna to trudnosc zebrania wszystkich ludzi w jednym miejscu, w tym samym dniu i o tej samej godzinie. Jeden wlasnie wyjezdza o 18.00, a tymczasem drugi nie wroci przed 21.00. Trzeci ma zajete wszystkie wtorki, a czwarty nigdy nie jest uchwytny przed 5.00 po poludniu. Ale to tylko poczatek klopotow, jesli bowiem juz raz uda sie zebrac wiekszosc skladu, okazuje sie, ze sa to przewaznie ludzie starzy, zgorzkniali, tepi i glusi. Stosunkowo niewielu z nich wybrano z mysla, ze sa, beda lub kiedykolwiek byli uzyteczni. Prawdopodobnie wiekszosc wybrano po to, aby zjednac sobie jakies stronnictwo. Dlatego tez lubia oni donosic o tym, co sie dzieje na posiedzeniach, stronnictwom, ktore reprezentuja. Upada wszelka tajnosc obrad, a co gorsza czlonkowie zaczynaja przygotowywac przemowienia. Wyglaszaja mowy, a potem opowiadaja przyjaciolom o tym, co wyobrazaja sobie, ze powiedzieli. Ale im bardziej ci jedynie reprezentatywni czlonkowie podkreslaja swoje prawa, tym glosniej inne stronnictwa domagaja sie jasnej reprezentacji. Tworza sie grupy wewnetrzne probuja zyskac na sile przez dobor nastepnych zwolennikow. Ogolna liczba dwudziestu zostala osiagnieta i przekroczona. I w ten sposob nagle gabinet wchodzi w czwarte i ostatnie stadium swej historii. Albowiem w tym momencie rozwoju gabinetu (skladajacego sie z 20-22 cz1onkow) caly komitet przechodzi gwaltowna przemiane chemiczna lub tez organiczna. Istote tej zmiany latwo wysledzic i pojac. Przede wszystkim zbiera sie owych pieciu czlonkow, ktorzy sie licza. Przy powzietych juz decyzjach nominalna egzekutywa niewiele ma do roboty. I w konsekwencji ustaje wszelki opor przeciw powiekszaniu sie komitetu. Wieksza liczba czlonkow nie straci wiecej czasu, poniewaz kazde zebranie jest w kazdym wypadku strata czasu. A zatem zadania stronnictw zaspokaja sie chwilowo, dopuszczajac ich reprezentantow, i moga uplynac cale dekady, zanim ludzie zorientuja sie, jak iluzoryczne bylo ich zwyciestwo. Drzwi sa szeroko otwarte, liczba czlonkow wzrasta od 20 do 30, od 30 do 40. Moze sie wkrotce zdarzyc, ze bedzie ich nawet tysiac. Ale to nie ma znaczenia, poniewaz gabinet przestal juz byc prawdziwym gabinetem i jego dawne funkcje zostaly przejete przez jakies inne cialo. W historii Anglii roslina ta pieciokrotnie odnawiala swoj cykl zyciowy. Co prawda, trudno byloby dowiesc, ze pierwsze wcielenie gabinetu, angielska Rada Koronna obecnie zwana Izba Lordow skladala sie kiedykolwiek z pieciu zaledwie czlonkow. W rzeczywistosci w pierwszych wiesciach o niej utracila juz swoj bardziej intymny charakter, a liczba dziedzicznych czlonkow wahala sie od 29 do 50. Pozniejszy jej wzrost idzie jednak w parze z utrata wladzy. W okraglych cyfrach li-czyla ona: 60 czlonkow w roku 1601, 140 w roku 1661, 220 w roku 1760, 400 w roku 1850, 650 w roku 1911 i 850 w roku 1952. W ktorym momencie tego rozwoju powstal scislejszy komitet w lonie arystokracji? Utworzony zostal okolo roku 1257, jego czlonkowie nazywali sie lordami Rady Krolewskiej i bylo ich mniej niz 10. Nie bylo ich wiecej niz 11 w roku 1378 i rownie niewielu w 1410. Potem,
Re: Nysa
W czwartek, 08 czerwca 2000 1:04 PM Pan Tomasz J Kazmierski napisal: (...) Projekt ustawy juz jest gotow. Zostal przygotowany przez zespol legislacyjny pod kierownictwem prof. Andrzeja Czachora z Instytutu Badan Atomowych. Teraz jest czas naglasniania wsrod samorzadowcow, bo media centralne milcza i nie dopuszczaja do anten obywateli. (...) Czy ten projekt jest gdzies dostepny w sieci? Czy oprocz projektu autorzy napisali rowniez uzasadnienie? Gdzie mozna to przeczytac? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 8 czerwca 2000
Re: Nogacki w sprawie lewicowych bojowek
We wtorek, 06 czerwca 2000 2:21 PM Pan jack OLSZANKA napisal: Rozumiem drogi Szefie, ze grupami faszystowskim nie bedziemy sobie dupy zawracali. Po pierwsze w Polsce grup faszystowskich nie ma, a po drugie jest juz wiele organizacji, ktore zajmuja sie tymi nieistniejacymi grupami. Najwyzszy czas zajac sie dokumentowaniem terroru stosowanego przez lewakow i antyfaszystow, ktorzy - w przeciwienstwie do faszystow - realnie istnieja i sa hojnie finansowani z zagranicy. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, wtorek, 6 czerwca 2000
Re: Tym smiesznym czterem czy pieciu panom, ktorzy nie wiedza o co chodzi
W poniedzialek, 05 czerwca 2000 1:09 PM Pan Marek Kowalewski napisal: (...) wobec reprezentantow nazwalbym to lagodnie zasciankowego stylu myslenia i wyraznej wrogosci wobec odrebnych swiatopogladow czy grup narodowych. (...) Dlaczego nienawisc i wrogosc wobec innych pana Holsztynskiego, czy chamstwo i prymitywizm pana Januszewskiego nazywa Pan zasciankowym sposobem myslenia? Dlaczego ich rasistowskie, emocjonalne i osobiste dyskusje mialyby miec jakis zwiazek z szlachetnym pojeciem polskiego zascianka? Wydaje mi sie, ze na tej liscie wylewane sa jakies zagraniczne frustracje, ktorych normalny, zasciankowy Polak za bardzo nie rozumie i nie chce rozumiec. I wydaje mi sie, ze te emigracyjne, prymitywne spory nie maja duzego zwiazku z tym co sie w Polsce dzieje. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 5 czerwca 2000
Re: Japonski system wyborczy
W niedziele, 04 czerwca 2000 11:00 PM Pan Tomasz J Kazmierski napisal: (...) Z okazji zblizajacych sie wyborow parlamentarnych w Japonii, chcialbym Panstwu krotko przyblizyc dzieje tamtejszego systemu wyborczego po II Wojnie Swiatowej. (...) Dokladniejszy opis japonskiego systemu wyborczego mozna znalezc tutaj: http://priv6.onet.pl/ki/janbacz/japonia.htm Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 5 czerwca 2000
Nogacki w sprawie lewicowych bojowek
Witam! Przesylam prosbe pana Roberta Nogackiego. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, poniedzialek, 5 czerwca 2000 Szanowni Panstwo Nazywam sie Robert Nogacki. Jestem publicysta - m. in. "Frondy" oraz "Najwyzszego CZASU!" - i wlasnie na potrzeby tego ostatniego peridyku przygotowuje artykul na temat roznych aktow lewackiego terroru. Chcialbym stworzyc ich chronologiczne zestawienie, analogiczne do tego ktore serwuje nam w kazdym numerze pismo "NIGDY WIECEJ". Dlatego prosilbym kazda osobe, ktora zostala poszkodowana przez kalumnie, pogrozki, napasci slowne albo fizyczne roznych grup lewackich albo "antyfaszystowskich", o podanie o nich informacji, wraz ze swoim nazwiskiem oraz nazwa organizacji, ktora jest za ten wybryk odpowiedzialne - jesli da sie to ustalic. Odpowiedz prosilbym skierowac na e-mail [EMAIL PROTECTED] Z wyrazami szacunku, r.n.
Liberalizm (bylo: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945)
W piatek, 02 czerwca 2000 o godzinie 9:30 po poludniu Pan Marek Kowalewski napisal: Grzegorz Swiderski Do porzadku liberalnego maja niechec tylko wspolczesni narodowcy, ktorzy raczej preferuja socjalizm. Chyba, ze myli Pan liberalizm z socjalizmem, libertynizmem lub anarchizmem co jest ostatnio dosc powszechne. Monarchisci, nacjonalisci i konserwatysci nie wyznaja zasad sprzecznych z liberalizmem, czyli z teoriami ekonomicznymi szkoly austriackiej. Domyslam sie ze chodzi Panu o teorie liberalizmu sformuowana przez Friedricha von Hayka, ktory zajmowal sie przede wszystkim teoria ekonomii, Tak jest. mysle jednak ze zaszlo tu nieporozumienie i slowo liberalizm padlo w innym znaczeniu, bardziej potocznym jako symbol tolerancji spolecznej. Slowo "liberalizm" jest wieloznaczne. Ale na wiekszosc tych znaczen mamy inne slowa takie jak: "wolny rynek", "wolnosc gospodarcza", "libertynizm", "socjalizm", "anarchia" itd... Co to moze znaczyc "porzadek liberalny" w kontekscie politycznym? Moim zdaniem chodzi o porzadek polityczny zgodny z ekonomicznymi teoriami szkoly austriackiej - gdyby chodzilo o cos innego, to mozna by smialo uzyc innego slowa. Problem w tym, ze slowo "liberalizm" jest w Polsce propagandowo uwarunkowane. Jedni socjalisci walcza z innymi, a aby sie odroznic wyzywaja sie od liberalow. W Polsce nie ma zadnego "liberalnego porzadku", w Polsce nie rzadza liberalowie i nigdy nie rzadzili. Natomiast w Polsce rozwija sie socjalizm i libertynizm, ktory blednie nazywany jest liberalizmem. Monarchisci i konserwatysci nie sa przeciwni "liberalnemu porzadkowi", czyli po prostu wolnemu rynkowi, wolnosci gospodarczej czy wolnemu handlowi - sa tylko przeciwni socjalizmowi, libertynizmowi i anarchizmowi. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, sobota, 3 czerwca 2000
Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945
W piatek, 26 maja 2000 o godzinie 4:11 po poludniu Pan Andrzej Szymoszek napisal: On 25 May 00 at 20:12, Grzegorz Swiderski wrote: W innych kulturach poza polska pojecie "Ciemnogrod" nie wystepuje? Czy Ciemnogrodzianami moga byc tylko Polacy? Chyba tak. Czyli poza Polska nie ma ludzi wstecznych i zabobonnych, tak? Jest to wszak idiom. Idiom to zwrot nie przetlumaczalny wprost - ale to nie znaczy, ze to co idiom oznacza nie wystepuje poza kultura operujaca jezykiem, w ktorym ten idiom wystepuje, nieprawdaz? Kazdy jezyk ma na pewno swoje wlasne slowo na takiego miejscowego Ciemnogrodzianina. Czyli Ciemnogrod wystepuje wszedzie, tylko sie inaczej nazywa, tak? Czyli Ciemnogrod to nie tylko dorobek polskiej kultury, tak? Z kolei jak nazwie zagranicznego Polak? Ciemnogrodzianin jakos nie pasuje, trzeba chyba uzyc obcego slowa "obskurant" po prostu. A moze koltun i Polak-katolik? Czy polska kultura jest szczegolna i wyjatkowa tworzac ciemnogrodzkie, czyli zabobonne, koltunskie, wsteczne i zasciankowe srodowiska? To jest oczywiste dla ludzi swiatlych i inteligentnych. Ja jestem ciemnogrodzkim cwiercinteligentem i jak mi sie nie napisze wprost, to nie rozumiem. Aha, to w takim razie wypada zapytac, po co taki "ciemnogrodzki cwiercinteligent", samokrytycznie nie pretendujacy do miana czlowieka "swiatlego", wymysla i opisuje rozne swietne sposoby na urzadzenie zycia spolecznego? No bo jednak te cwierc inteligencji ma. Jaka wartosc ma np. krytyka demokracji i pochwala monarchii, jesli ich autorem jest "cwiercinteligent"? Moze lepiej, jak zajma sie tym ludzie "swiatli i inteligentni"? Wartosc krytyki zalezy od jej autora tylko wtedy, gdy krytyka ta zawiera informacje o faktach - wtedy wiara w wiarygodnosc autora pozwala zaoszczedzic czas na sprawdzaniu tych informacji. Ewentualnie moze byc jeszcze tak, ze krytyka przedstawia jakies rozumowanie, ktore jest skrotowe i omija pewne fragmenty - wtedy wiarygodnosc autora pozwala przyjac te skroty i wierzyc, ze nie ma w nich luk i sprzecznosci. Ja moglbym byc moze sie domyslec co to znaczy brunatniak gdyby ktos mi wypisal liste brunatniakow piszacych na Poland-l i spis ich tekstow swiadczacych o ich brunatniactwie - ale nie moge sie o to doprosic. Jak brunatniacy to nie Zydzi, to moze brunatniacy to Wlosi? Pisal Pan, ze w brazowych koszulach chodzono w Niemczech w 36 roku. To moze brunatniacy to Niemcy? Pan na pewno az tak nisko swojej inteligencji nie ocenia i udaje, skoro mowa o narodach, Greka. Ja oczywiscie domyslam sie, ze brunatniak to moze byc synonim faszysty. Ale poniewaz w wypowiedziach tych, ktorzy uzywaja tego slowa nie spotkalem uzywania zamiennie slowa "faszysta" i dodatkowo nie bardzo widze, kto na liscie reprezentuje poglady faszystowskie, to slowo "brunatniak" jest dla mnie tajemnicze. Grecy akurat stworzyli demokracje, takze nie sa chyba Panu szczegolnie bliscy. Ciekawe natomiast jest to, ze Pan, taki wysublimowany w swoich pogladach, staje po stronie Brunatniakow, Ja bronie brunatniakow? Jak moge ich bronic jak nie wiem co to znaczy? Nie moge przeciez bronic swoich domyslow - zaczne bronic (lub atakowac) jak sie dowiem co dokladnie ma na mysli ten, ktory uzywa takiego sformulowania. probujac zapedzic w kozi rog ich oponentow, ktorzy tym mianem, poslugujac sie analogia historyczna, ich obdarzyli. Ja tylko prosze o jasnosc wypowiedzi. To ci, ktorzy kryja swoje wypowiedzi sie za metnymi pojeciami probuja zapedzac oponentow w kozi rog. Prowadzi to do wniosku, ze skrajne odmiany prawicowosci, jak wysublimowany monarchizm oraz nacjonalizm, gdzies tam w gruncie rzeczy beda sie "lubic". Nie widze zadnych sprzecznosci miedzy monarchizmem a nacjonalizmem. Nie widze zadnych przeszkod w tym by poddani tego samego krola mieli rozna narodowosc i uwazali swoja kulture narodowa za najbardziej wartosciowa i tylko ja wspierali, pielegnowali i tworzyli. Dawna Rzeczpospolita jest tego najlepszym praktycznym przykladem. I moze nic tu dziwnego, bo w koncu zwyklemu czlowiekowi wszystko jedno, czy za twarz bierze go krol, czy jakis fuehrer. A ja mysle, ze nie jest wszystko jedno. Krol to z definicji taki wladca, za ktorym stoi tradycja i ktory rzadzi zgodnie z obyczajami i prawem naturalnym. Fuehrer to raczej demokratycznie wybrany prezydent, albo tyran, ktory po prostu wykonuje jednoosobowa wladza zgodna z wlasnym widzi-mi-sie lub widzi-mi-sie motlochu, ktory ma chwilowa wiekszosc. Laczy was niechec do porzadku liberalnego. Do porzadku liberalnego maja niechec tylko wspolczesni narodowcy, ktorzy raczej preferuja socjalizm. Chyba, ze myli Pan liberalizm z socjalizmem, libertynizmem lub anarchizmem co jest ostatnio dosc powszechne. Monarchisci, nacjonalisci i konserwatysci nie wyznaja zasad sprzecznych z liberalizmem, czyli z teoriami ekonomicznymi szkoly austriackiej. Malo tego: nawet prawica ca
Re: List do Polonii posla Lopuszanskiego
W czwartek, 01 czerwca 2000 1:21 PM Pan Aleksander Heba napisal: (...) I ma 100% racji. Narod i panstwo sa zupelnie odrebnymi bytami. Ale roznie sie zazebiajacymi. Utozsamianie "narodu" z "panstwem" jest domena skrajnych nacjonalistow. Organizm Panstwa moze funkcjonawac, zawierajac w sobie wiecej niz jeden narod, vide Cesarstwo Habsburgow. (...) Caly problem w tym, ze tak zwane "prawo narodow do samostanowienia" nie jest wcale domena nacjonalistow, ale jest uznawane za prawo czlowieka i za wspolczesny podstawowy standard demokratyczny. We wspolczesnym, demokratycznym swiecie w imie tego prawa wolno prowadzic wojny, a terrorysta walczacy w imie tego prawa nie jest oceniany jako bandyta, ale jako bojownik o wolnosc. Oddzielanie narodu od panstwa bylo charakterystyczne dla dawnych monarchii, a utozsamianie narodu z panstwem jest domena demokracji, a nie skrajnych nacjonalistow. Swoja krytyke tego prawa zamiescilem tutaj: http://www.datapolis.pl/grzes/pnds.htm Polecam tez przedwojenny artykul Cata-Mackiewicza na temat polityki narodowosciowej: http://www.klubscm.konserwatysta.net/28XII1922.htm Na koncu przesylam cytat z eseju Bochenskiego pt: "Co to znaczy byc Polakiem". Ja jako monarchista uwazam sie za Polaka w znaczeniu klasycznym, to znaczy w drugim znaczeniu zdefiniowanym przez Bochenskiego. Jednoczesnie uwazam sie za polskiego nacjonaliste - ale nie przeszkadza mi to byc monarchista i przeciwnikiem prawa narodow do samostanowienia. Uwazam polityczna idee narodowe za narzedzie w rekach politycznych imperiow pozwalajace ograniczac rozwoj i ekspansje swoich lokalnych prowincji. Panstwo narodowe nie jest w stanie stworzyc imperium politycznego, a nawet lokalnego niezaleznego mocarstwa i zawsze musi byc wasalem jakiegos imperium. Prawo narodow do samostanowienia to ideologia sluzaca do politycznego dzielenia i sklocania narodow po to by latwiej je wykorzystywac i czynic wasalami imperiow. Wszystko to nie przeszkadza mi byc przeciwnikiem wstapienia Polski do UE. Po prostu ta Unia ma bledna formule imperialna - na socjalizmie nie da sie zbudowac imperium i tyle. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 1 czerwca 2000 "Co to znaczy byc Polakiem" - fragmenty eseju ojca J.M. Bochenskiego: (...) Dwupietrowosc narodu. Gdy chodzi o niektore narody, polozenie komplikuje sie jeszcze przez istnienie, jesli wolno sie tak wyrazic, dwupietrowego pojecia narodu. Takie pojecie znajdujemy calkiem jasno w dawnej Polsce i w Wielkiej Brytanii (Szkocja!) a byc moze takze gdzie indziej. W Polsce narod dwupietrowy powstal skutkiem stworzenia w Unii Lubelskiej Rzeczypospolitej Obojga Narodow. Rownolegle do federacji dwoch panstw powstal takze narod drugiego pietra, w szerszym tego slowa znaczeniu, ktorego panstwem byla wlasnie owa Rzplita. Slowo "Rzeczpospolita" odpowiada w tym kontekscie nie francuskiemu republique, ale angielskiemu commonwealth i powinno byc tlumaczone przez "wspolnota" albo wyrazenie podobne. Stosowanie go do wspolczesnej Polski polega wiec na nieporozumieniu. Braklo niestety terminologii dla wyrazenia dwupietrowosci w pojeciu tak powstalego narodu. Jednym ze skutkow tego braku jest dwuznacznosc wyrazenia ,"Polska". Oznacza ono badz Polske etnograficzna, to jest Korone, badz Rzplita jako calosc. Podobna dwuznacznosc obarcza nazwe "Polak", ktora moze oznaczac albo czlonka pierwszopietrowego narodu Polskiego, Koronkarza, albo czlonka drugopietrowego narodu Rzplitej, ktory mogl byc Litwinem albo Rusinem. Obecnie, mimo znikniecia drugiej Rzplitej pojecie dwupietrowego narodu nie stracilo bynajmniej znaczenia, zwlaszcza gdy chodzi o dyskusje historyczne. (...) Z powyzszych rozwazan wolno wyciagnac nastepujacy glowny wniosek: Powiedzenie "X. jest Polakiem", moze miec trzy rozne znaczenia zaleznie od pojecia narodu polskiego, do ktorego X. sie przyznaje. 1. W razie uzycia podstawowego pojecia narodu, X. jest Polakiem wtedy i tylko wtedy gdy jest przywiazany do Polski jako kraju, do mowy polskiej i tradycyjnych obyczajow, w tym u wierzacych do polskiego typu religii. W razie gdy do pojecia narodu naleza takze jego historia, kultura i ideologia. 2. Jesli sa nimi kultura i ideologia Polski klasycznej (XV - XVII wiek) X. jest Polakiem dokladnie wtedy, gdy przyznaje sie do dwupietrowego pojecia narodu, do otwartosci, tolerancji, europejskosci i innych cech Polski klasycznej. 3. Jesli przyjeta jest ideologia "narodowa", X jest Polakiem wtedy i tylko wtedy, gdy pojmuje narod nacjonalistycznie, tj. jednopietrowo, a jego dobro uwaza za najwyzsze dobro. Wspolna Polakom w dwoch ostatnich znaczeniach jest polskosc w pierwszym, podstawowym tj. ludowym znaczeniu, oraz przywiazanie do innych skladnikow kultury polskiej. Obok wspomnianych dwoch ideologii logicznie mozliwe jest zarowno odrzucenie wszelkiej tradycyjnej kultury i ideologii polskiej, zas
Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945
W czwartek, 25 maja 2000 6:50 AM Pan Aleksander Heba napisal: (...) p.s. Aha, czy "brunatniak" to takie dyzurne slowo, ktorym racza sie piszacy na tej liscie? Tak. To jest szyfr. Pytalem sie co to znaczy, ale nikt nie chce tutaj tego wyjasnic. Z kontekstu w jakim jest to slowo uzywane wynika, ze to jest synonim zyda - inne synonimy to: "eskimos", "brazowiak" i "goral". Slow zastepczych uzywa sie dlatego, ze pojawienie sie slowa "zyd" w jakimkolwiek kontekscie powoduje oskarzenie o antysemityzm i rasizm, a to moze skutkowac nawet w sankcjach prawnych czy wyrzuceniem z pracy. Wiec jak ktos chce ukryc swoj antysemityzm i dobrze sie zakamuflowac to pisze "brunatniak" zamiast "zyd" i dzieki temu przez niezorientowanych odbierany jest jako antyfaszysta. Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 25 maja 2000
Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945
W czwartek, 25 maja 2000 10:52 AM Pan Maciej Jakubowski napisal: (...) Natomiast "brunatniakow" w zadnej mierze do moich przyjaciol zaliczyc nie potrafie... A potrafilby Pan wyliczyc tych nieprzyjacielskich "brunatniakow", ktorzy pisza na naszej liscie i potrafilby Pan podac jakie maja cechy pozwalajace nadac im wspolna nazwe? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 25 maja 2000
Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945
W czwartek, 25 maja 2000 o godzinie 4:42 po poludniu Pan Irek Zablocki napisal: Interesujaca zonglerka slowna. Podobnie, jak z tym _ciemnogrodem_. Lata cale Polacy przyzwyczaili sie do wlasciwego rozumienia tego okreslenia, bedacego synonimem zabobonu i wstecznictwa, az tu ktos wpadl na genialny pomysl, zeby slowu przypisac nowe znaczenie. Kto wpadl? O jakie nowe znaczenie chodzi? Pol biedy jesli chodzi o pojecie (czytaj dumnie) bedace wspolnym dobrem dorobku kulturalnego polskiej kultury. (Dalej normalnie) Mozna z nim robic co sie rzewnie podoba. Nawet nadawac pozytywne zabarwienie. Chociaz s.p. Stasio Kostka Potocki przewraca sie w grobie. W innych kulturach poza polska pojecie "Ciemnogrod" nie wystepuje? Czy Ciemnogrodzinami moga byc tylko Polacy? Gorzej, jesli chodzi o nowopowstale slowo, jak _brunatniaki_, ktorego autora mozna nazwac po imieniu i nazwisku, ba! nawet palcem pokazac. To juz moim zdaniem gwalt na na prawach autorskich. Prosze o wskazanie tego autora. Jak autor zdefiniowal znaczenie tego slowa? P.T. Autor nie zabronil dalszego uzywania tegoz okreslenia ale na pewno ma cos przeciwko temu, zeby tym slowem okreslac pewien narod lub wyznawcow pewnej religii. Mozna sie naturalnie tlumaczyc tym, ze nikt wyjasnic nie chce. A coz tu tlumaczyc?! "Labedz, jaki jest, ciekawe na stawach w Polszcze napatrzy sie oko". (Specjalnie wzielem ptaka, bo kobylke zajezdzili cytujac). To jest oczywiste dla ludzi swiatlych i inteligentnych. Ja jestem ciemnogrodzkim cwiercinteligentem i jak mi sie nie napisze wprost, to nie rozumiem. Skad zas te synonimy? Sam czort tego nie wie. To chyba troche, jak w tym ukrainskim powiedzonku o staruszkach: "szo ne doczuje, ce dokaze", czyli po naszemu: co nie doslyszy, to dopowie. Parafrazujac i przenoszac na nasz grunt: co nie doczyta, to dopisze. Ja moglbym byc moze sie domyslec co to znaczy brunatniak gdyby ktos mi wypisal liste brunatniakow piszacych na Poland-l i spis ich tekstow swiadczacych o ich brunatniactwie - ale nie moge sie o to doprosic. Jak brunatniacy to nie Zydzi, to moze brunatniacy to Wlosi? Pisal Pan, ze w brazowych koszulach chodzono w Niemczech w 36 roku. To moze brunatniacy to Niemcy? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 25 maja 2000
Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945
W czwartek, 25 maja 2000 o godzinie 4:42 po poludniu Pan Irek Zablocki napisal: (...) Mialem watpliwa przyjemnosc poznac kilku _brunatniakow_ roznej narodowosci i gdybym mial uzyc synonimow, to zaczalbym od faszystow, nacjonalistow a potem juz cala skala mozliwosci poczawszy od anty...inne niz moja narodowosc, religia, wyglad zwyczaje, zachowanie itd. Czy moglbym prosic o wskazanie ktore konkretnie osoby piszace na Poland-l sa faszystami i ktore konkretnie ich wypowiedzi o tym swiadcza? Czy anty-X (gdzie X to nazwa dowolnego narodu, religii, grupy itp...), to nielubienie X, czy cos wiecej lub mniej? Czy niechec do innych narodow charakteryzuje wszystkie narody tak samo, czy sa narody, ktore wyjatkowo nie lubia innych narodow? Pozdrawiam, Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/ Warszawa, czwartek, 25 maja 2000