Re: Dywagacje o czasie i tysiacleciach

2000-12-29 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 29 grudnia 2000 o godzinie 3:14 po poludniu
Pan Jacek Arkuszewski napisal:

 Moi zloci,

 Swiat wariuje na temat konca jednego tysiaclecia, poczatku
 drugiego. Inni wariuja na temat stulecia, choc to mniejsza
 okazja. Ale tak wlasciwie, to:
 - Nie bardzo wiemy od czego my wlasciwie te 2000 lat liczymy.
 Jezus Chrystus urodzil sie w roku -3 czy -5; nawet to nie
 jest pewne. Wiec liczymy od roku zupelnie umownego i do tego
 pierwszego. Roku zerowego nie bylo wcale.
 (...)

To czy nie bylo roku zerowego nie jest takie pewne. Przesylam
moj artykul na ten temat:
http://www.datapolis.pl/grzes/kzsxxiw.htm

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 29 grudnia 2000

Kiedy zaczyna sie XXI wiek?

To pytanie jest troche nieprecyzyjne. Precyzyjniej byloby
spytac: "ktory dzien bedzie pierwszym dniem XXI wieku?"

Na to pytanie sa dwie mozliwe odpowiedzi:

1. Bedzie do dzien 1 stycznia 2000 roku.

2. Bedzie do dzien 1 stycznia 2001 roku.

Ja nie znam prawidlowej odpowiedzi. Ale twierdze, ze zadne
obliczenia matematyczne nie sa w stanie rozstrzygnac problemu.
Aby rozwiazac problem trzeba zdobyc odpowiednie informacje
historyczne. Ale jakie? Zwolennicy wariantu 2. twierdza, ze
wystarczajacym faktem do rozwiazanie problemu jest informacja,
ze Dionizy Maly nie znal zera. Moim zdanie to za malo.

Zanim to uzasadnie, podam fakty historyczne zwiazane z tym
problemem, ktore udalo mi sie zdobyc:

1. Kalendarz julianski opracowal Juliusz Cezar w 46 pne (709 po
zalozeniu Rzymu). Polegalo to na tym, ze rok zaczyna sie 1
stycznia, ma 12 miesiecy i trwa 365 i 1/4 dnia - czyli rok trwa
365 dni, a co czwarty jest przestepny i trwa 366 dni (dodatkowy
dzien dodawano w lutym). Konkretnie Cezar zlecil opracowanie
tego kalendarza astronomowi aleksandryjskiemu Sosigenesowi. Rok
709 trwal o 67 dni dluzej niz poprzednie lata, aby naprawic
skumulowany blad poprzedniego kalendarza (roku Romulusa, ktory
mial 10 nierownych miesiecy i rozpoczynal sie 1 marca).
Ustalenie 1 stycznia jako poczatku roku nastapilo w 153 pne
(byl to dzien obejmowania urzedu przez konsuli). Te informacje
sa raczej pewne.


2. Kalendarz dionizyjski opracowal Dionizy Maly - uczony mnich
scytyjski, w Rzymie - zaproszony tu w tym celu przez papieza
Jana I. Jego modyfikacja kalendarza julianskiego polegala na
zmianie numerowania lat nie od zalozenia Rzymu (ab urbe
condita) a od "Panskiego stania sie czlowiekiem" ("Anni ab
incarnatione Domini" - A. D.). Te informacje sa raczej pewne.
Bylo to w roku w roku 525 ne (1278 ab urbe condita) - ale ta
informacja jest sporna.

Przy okazji widac tu, ze cos jest nie tak. Roznica w latach
miedzy tymi okresami w mierze rzymskiej to: 1278 - 709 = 569
lata, a roznica w mierze naszej ery:

Wariant 1 - byl rok zerowy: 525 ne - 46 pne = 571 lat,

Wariant 2 - nie bylo roku zerowego: 525 ne - 46 pne = 570 lat,

a wiec nie nalezy miec zaufania do tych danych. Przy okazji
prosze zwrocic uwage na to, ze brak roku zerowego powoduje
obocznosc przy operacjach arytmetycznych na datach z przelomu
ery.

3. Z dzisiejszych badan wynika, ze Dionizemu przydarzyl sie blad
rzedu siedmiu lat przy ustalaniu narodzin Chrystusa w taki
sposob, ze date urodzin Chrystusa ustalil o siedem lat za
pozno. (Dodal on trzy lata do i tak zle ustalonej przez
Klemensa z Aleksandrii daty narodzenia Chrystusa.). To, ze
Dionizy sie pomylil jest raczej pewne, natomiast sporne jest o
ile.

4. Lata wstecz od narodzin Chrystusa (dodajac pne) zaczeto
liczyc dopiero od XVIII w. A wiec Dionizy Maly nie liczyl dat
przed narodzinami Chrystusa w swojej mierze, ale w mierze
rzymskiej.

5. Nie udalo mi sie znalezc informacji o tym, ktory rok w mierze
rzymskiej Dionizy uznal za rok narodzin Chrystusa.

Na podstawie tych informacji twierdze, ze aby jednoznacznie
odpowiedziec na pytanie kiedy zaczyna sie XXI wiek nalezy:

1. Sformulowac scisla definicje poczatku naszej ery.

Wg mnie najsensowniejsza definicja to: "pierwszym dniem naszej
ery byl 1 stycznia roku, o ktorym Dionizy Maly myslal, ze
narodzil sie w nim Chrystus."

2. Ustalic, w ktorym roku Dionizy Maly ustalil swoja miare.
Nalezy ustalic ktory to byl rok w mierze rzymskiej i jaki numer
w swojej mierze nadal temu rokowi Dionizy.

Najprawdopodobniej bylo to w 1278 ab urbe condita. A Dionizy
nadal temu rokowi numer: A.D. 525.

3. Ustalic numer roku w mierze rzymskiej, ktory Dionizy uznal za
rok narodzin Chrystusa.

Tego nie udalo mi sie ustalic.

Te trzy punkty wystarczaja do ustalenia kiedy zaczyna sie XXI
wiek. A sila tego ustalenia bedzie proporcjonalna do sily
udokumentowania tych informacji. Zadne inne obliczenia czy
informacje nie pozwola tego ustalic. W szczegolnosci
informacja, ze Dionizy nie znal zera w zaden sposob nie
rozstrzyga problemu.

Przedstawie prawdopodobne rozumowanie Dionizego (podane liczby
sa przykladowe, choc sa bardzo prawdopodobne): wyliczyl on, ze
Chrystus narodzil sie w 753 po zalozeniu Rzymu. Biezacy rok
(wtedy gdy to licz

Re: Boze Narodzenie 2000

2000-12-23 Wątek Grzegorz Swiderski

W sobote, 23 grudnia 2000 o godzinie 10:26 rano
Pan Chris BOROWIAK napisal:

 Niech ja wypatrza dzieci!
   I niech to bedzie gwiazdka, ktora sama zaswieci...
   bez podlaczania do gniazdka...
  Niech przyjda spiewac koledy chlopacy z tamtej wioski,
 niech nie spiewaja "boys-bandy", czy zespol latynoski...
   Na Twoje czcigodne uszki malenki Panie Boze,
   niechze nie graja pastuszki na jakims syntezatorze...

Niech w domu bedzie Mama, niech sie uwija w tlumie,
   niech ciasta piecze sama (bo tylko ona umie),
 niech ktos odzyska nadzieje, i niech ktos o kims pamieta...
  bo przeciez "Dzisiaj w Betlejem!" - to takie mile swieta!
   Niech usmiechniety ksiezulek w poboznym uklonie zgiety
trzykroc powtorzy czule: "Swiety, Swiety, Swiety..."

 Niech beda szczere zyczenia, choinka niech bedzie z lasu...
zycze BOZEGO NARODZENIA, a nie Merrego Christmasu...

Ze wszystkich zyczen jakie dostalem te mi sie najbardziej
podobaja! Czy to jest Pana tekst, czy skads Pan to przepisal?
Czy moge to przeslac na inne listy?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, sobota, 23 grudnia 2000



Re: List Otwarty do Senatu RP

2000-12-17 Wątek Grzegorz Swiderski

W niedziele, 17 grudnia 2000 o godzinie 10:22 po poludniu
Pan Irek Karaskiewicz napisal:

 (...)
 Biorac pod uwage fakt, ze ceny ziemi w Polsce sa wielokrotnie
 nizsze niz na Zachodzie, a sila nabywcza spoleczenstwa
 polskiego bardzo ograniczona, otwiera to droge do
 niekontrolowanej spekulacji oraz nieograniczonego wykupu
 polskiej ziemi przez cudzoziemcow.
 (...)

Czy moglbym prosic o wskazanie zestawienia cen ziemi roznej
kategorii na roznych obszarach Polski i to samo w innych
panstwach europejskich? No bo chyba to stwierdzenie liscie do
Senatu musi byc podparte jakimis rzetelnymi danymi, a nie
wrazeniami. Prosze zatem o te dane - najlepiej publicznie na ta
liste, zeby wszyscy sie w tym zorientowali.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 18 grudnia 2000



Tolerancja (bylo: Sprawa Geborskiego)

2000-12-07 Wątek Grzegorz Swiderski

W czwartek, 07 grudnia 2000 10:22 AM
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 (...)
 Tolerancja rowniez oznacza "szanowanie" innych, niezaleznie od
 ich preferencji seksualnych lub politycznych pogladow (o ile
 nie przekraczaja granicy mojej wolnosci slow i bycia). Nie
 wiem, jak by to nazwac, jesli n.p. ktos okreslilby
 ..hmm..n.p. nosienia religijnych odznakow jako 'paradowanie'.
 To dobry przyklad kategorycznego imperatiwum Kanta 'Postepuj
 tak, ze haslo twojej woli w kazdej chwili boze byc zasada
 ogolnego prawa' albo 'Czego ty nie chcesz, ze sie Tobie robi,
 to nie rob innym'

Slowo "tolerancja" ma dwa znaczenia, oba opisane w encyklopedii:
http://wiem.onet.pl/wiem/00fcab.html

*

Tolerancja (z jezyka lacinskiego tolerare - "znosic",
"cierpiec"), swiadoma zgoda na wyznawanie i gloszenie przez
innych ludzi pogladow, z ktorymi sie nie zgadzamy, oraz na
wybor sposobu zycia uwazanego przez nich za wlasciwy, chociaz
go nie aprobujemy. Tolerancja oznacza rezygnacje ze stosowania
przymusu wobec innych. Zakres tolerancji jest historycznie
zmienny. Wystepuje w dwoch formach:

1) jako tzw. tolerancja negatywna, klasyczna, okreslona przez
takich myslicieli, jak Wolter i J. Locke, polega na uznaniu,
mimo wewnetrznego sprzeciwu, ze inne poglady, postawy i
dzialania sa tez uprawnione, chociaz nie powinny byc takimi,
jakie sa, poniewaz nie wyrazaja tradycyjnych wartosci: prawdy,
dobra, piekna itp., do ktorych nalezy dazyc. Tolerancja
negatywna nie zaprzecza istnieniu prawdy w sensie klasycznym,
uznaje, ze mozliwe jest znalezienie pogladow wlasciwych, ktore
nalezy przyjac, i niewlasciwych, ktore nalezy odrzucic w
wymiarze osobistym i spolecznym.

2) jako tzw. tolerancja pozytywna, charakterystyczna dla zalozen
wspolczesnego nurtu filozofii - postmodernizmu. Polega na
dopuszczeniu wszystkich innych postaw, dzialan i pogladow jako
rownouprawnionych. Wynika to z przeswiadczenia, ze nie istnieje
prawda obiektywna ani inna wartosc, za pomoca ktorej mozna by
ocenic jakiekolwiek poglady, postawy i dzialania. Tolerancja
pozytywna wyraza sie w stwierdzeniu, ze "poniewaz nie istnieje
prawda, nie moge uznawac swego stanowiska za obowiazujace".

*

Ja jestem tolerancyjny z znaczeniu klasycznym, natomiast obecnie
lansuje sie tolerancje w znaczeniu postmodernistycznym - w tym
znaczeniu nie jestem tolerancyjny. Tolerancja pozytywna w
istocie nie jest zadna tolerancja ale jest po prostu
relatywizmem moralnym i nie potrzeba zastepowac tego nowym
slowem. Taki zabieg nadawania nowych znaczen slowom jest
zabiegiem sluzacym propagandzie politycznej. W dzisiejszym
demokratycznym swiecie ktos, kto by glosil, ze jest relatywista
moralnym mimo wszystko nie zdobylby jeszcze duzej popularnosci
(choc niedlugo pewnie juz sie to zmieni), ale gdy sie nazwie
czlowiekiem tolerancyjnym, to kazdy go poprze.

Tolerancja to nie jest ani akceptacja, ani szacunek, tolerancja
to powstrzymywanie sie przed stosowaniem przemocy w stosunku do
kogos, kto glosi falszywe, zle i szkodliwe poglady, propaguje
zlo, zboczenia, socjalizm, wynaturzenia, klamstwa itd..., ale
sam przemocy nie stosuje. Ale to nie oznacza, ze osoba
tolerancyjna nie moze walczyc ze zlem innymi metodami niz
stosowanie przemocy. Z osobami propagujacymi zlo mozna walczyc
poprzez gloszenie tego, ze te poglady sa zle i tlumaczenie co
jest dobre oraz mozna stosowac ostracyzm spoleczny w stosunku
do osob gloszacych zlo (np. poprzez nie tylko odmowe kontaktow
towarzyskich z takimi osobami, ale poprzez odmowe wszelkich
kontaktow biznesowych, czyli odmowe zatrudnienia takiej osoby,
sprzedania jej wlasnych rzeczy, wpuszczenia jej do wlasnego
domu, sklepu, restauracji, teatru itp...). Ktos kto pietnuje
zlo propagandowo i stosuje ostracyzm nadal moze byc czlowiekiem
tolerancyjnym.

Tak tez od bardzo dawna jest pojmowana tolerancja w Polsce,
ktora z tolerancji slynie. U nas mogl sie schronic kazdy
czlowiek przesladowany politycznie w innych panstwach przy
pomocy przemocy za swoje poglady czy religie, ale to nie
znaczylo, ze my akceptujemy czy szanujemy te poglady i religie.

Nastepnym krokiem po byciu tolerancyjnym jest bycie poblazliwym.
Pojecie poblazliwosci najlepiej oddaje Kodeks Czlowieka
Poblazliwego, ktory juz kiedys przesylalem na ta liste:
http://www.datapolis.pl/grzes/forum/kcp.htm
Dopiero nastepnym krokiem jest akceptacja, a potem szacunek.
W stosunku do zla mozna byc tolerancyjnym, mozna mu czasem
poblazac, ale akceptowanie zla jest juz samo zlem, a szacunek
dla zla jest juz powaznym wykroczeniem przeciw moralnosci.

Przesylam w tym temacie aforyzmy:

"Tolerowac nie znaczy zapomniec, ze to co tolerujemy na nic
wiecej nie zasluguje." - Mikolaj Gomez Davilla

"Kto twierdzi o sobie, ze szanuje wszystkie idee, ten oglasza
gotowosc zdrady swoich przekonan." - Mikolaj Gomez Davilla

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 7 grudnia 2000



Re: Prawo do samostanowienia

2000-12-07 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 04 grudnia 2000 12:58 AM
Pani Anna Niewiadomska napisala:

 Grzegorz Swiderski
 .
  Prawo narodow do samostanowienia zezwala np. Szkotom do
  zbrojnego powstania przeciw prawowitej wladzy brytyjskiej
  niezaleznie od sposobu wykonywania tej wladzy. A moim
  zdaniem Szkoci takiego prawa nie maja i wystepujac zbrojnie
  przeciw prawowitej wladzy postepowaliby niemoralnie.
  Natomiast gdyby wladza brytyjska przesladowala Szkotow i
  ograniczalaby im jakies ich prawa naturalne, to Szkodzi
  mieliby naturalne, moralne prawo do obalenia wladzy
  brytyjskiej sila. Ale mieliby to prawo nie z powodu swojej
  narodowosci, ale z powodu tego, ze wladza nad nimi poprzez
  swoje dzialania stalaby sie nieprawowita.

 Cos mi sie wydaje, ze podal Pan ten przyklad, na zasadzie
 "rzecz dzieje sie w Szkocji czyli nigdzie", bo malo sie
 slyszy o tym jakie pretensje maja Szkoci do Anglikow.

Wlasnie o to mi chodzi, ze nie jest istotne czy Szkoci maja
jakiekolwiek pretensje uzasadnione historycznie do Anglikow -
istotne jest to czy sa dzisiaj pelnoprawnymi obywatelami
Wielkiej Brytanii, czy nie. Jesli nie sa, to maja prawo do
walki o niepodleglosc, a jesli sa, to takiego prawa nie maja.
A prawo narodow do samostanowienia daje im prawo do walki o
niepodleglosc tylko dlatego, ze sa odrebnym narodem.

 No wiec jam mam przyjaciol Szkotow i od nich wiem, ze
 pretensje te sa ogromne i dokladnie dotycza "grabienia przez
 Anglie", chodzi glownie o niedoinwestowanie i podzial
 dochodow z wydobycia ropy naftowej.

Ale to dotyczy ewentualnie niesprawiedliwego traktowania przez
panstwo roznych swoich regionow. No bo chyba nie chodzi o to,
ze wiecej panstwowych dotacji dostaja prywatne firmy, ktorych
wlasciciele sa Anglikami, a mniejsze firmy, ktorych
wlascicielami sa Szkoci?

 Jednym slowem to co nam sie wydaje z daleka praworzadne i
 sprawiedliwe, dla ludzi poddanych tej sprawiedliwosci i
 praworzadnosci moze takie nie byc. Szkoci wywalczyli sobie
 wiecej autonomii, na szczescie nie zbrojnie, ale napewno
 swietnie wiedzieli o co walcza i nie chodzilo im tylko o ten
 kamien pod tron krolewski:-))).

Moze te pretensje Szkotow dotycza wlasnie tej autonomii? No bo
autonomie ma Szkocja jako obszar. Nie jest wiec dziwne, ze cale
panstwo traktuje taki obszar inaczej niz inne obszary - na tym
wlasnie polega autonomia.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 7 grudnia 2000



Re: Anty-polska hucpa w Knesecie

2000-12-03 Wątek Grzegorz Swiderski

W sobote, 02 grudnia 2000 o godzinie 5:21 po poludniu
Pan Piotr Mojski napisal:

 Grzegorz Swiderski:
 [...]
  Szybkosc komunikacji to raczej ulatwia propagande, a nie ja
  utrudnia. Dzieki szybkosci mediow jedna dobra prowokacja
  moze rozniesc sie na caly swiat. No i wszelkie klamstwa
  rozpowszechniaja sie szybciej.

 Czy moglby Pan sprecyzowac o jakich klamstwach i prowokacjych
 Pan mowi ?

Mowie ogolnie o klamstwach i prowokacjach doby demokratycznej.
Ze szczegolami moze Pan zapoznac sie w artykule "Demokratyczne
wojny totalne": http://www.datapolis.pl/grzes/dwt.htm

 Czy Pan uwaza ze Zydzi w Knesecie w czasie spotkania z Panem
 Bartoszewskim klamali ?

Nie wiem, bo nie slyszalem bezposrednio.

 Czy Pan uwaza ze Zydzi prowokowali Pana Bartoszewskiego, czy
 moze Pan Bartoszewski Zydow ?

To co przekazaly media to byla prowokacja w stosunku do Polakow.
Chodzi o sprowokowanie antysemickich artykulow, wystapien czy
dzialan w Polsce.

 Czy Pan uwaza ze w Polsce nie ma i nei bylo antysemityzmu ?

Nie. Oczywiscie, ze w Polsce byl, jest i bedzie antysemityzm,
tak samo jak kazda inna forma szowinizmu. Problem w tym, ze w
Polsce antysemityzm jest jedna z najmniej waznych i popularnych
form szowinizmu i dodatkowo antysemitow w Polsce jest duzo
mniej niz w wielu innych panstwach. W Polsce przeprowadza sie
regularnie badania opinii publicznej i przewaznie najbardziej
nie lubianymi przez nas narodami sa wspolczesnie Rumuni,
Cyganie, Rosjanie czy Ukraincy. Natomiast najwiecej pieniedzy
wydaje sie u nas na walke z antysemityzmem, a nie z
antyrosjanizmem. Prowokacje w Knesecie sluza najprawdopodobniej
temu, by w Polsce nienawisc do Zydow byla wieksza niz np. do
Rosjan.

Wystapienia Zydow w Knesecie byly klasycznym przykladem
szowinizmu. Niezaleznie czy oskarzenia Zydow w stosunku do
Polakow sa prawdziwe czy nie, to te oskarzenia opieraja sie o
zalozenie, ze za zbrodnie czlowieka o danej narodowosci
powinien odpowiadac inny czlowiek o tej samej narodowosci, albo
panstwo, w ktorym ta narodowosc dominuje. To jest wlasnie
szowinizm. Taka filozofia prowadzi do zbrodni. Widac Izrael
dazy do ludobojstwa i dazy do tego by to propagandowo
usprawiedliwic. Robi to w ten sposob, ze propaguje jakosciowe
rozroznianie roznych form szowinizmu.

Moim zdaniem wspolczesnie najgrozniejszym zabobonem, ktorego
wyznawanie prowadzi do najwiekszych zbrodni i ludobojstwa jest
"prawo narodow do samostanowienia". Prawo to skrytykowalem
tutaj: http://www.datapolis.pl/grzes/pnds.htm
(na koncu przesylam to bez Polskich liter)

Panstwo Izrael powstalo, a potem odrodzilo sie glownie w oparciu
o to prawo, jego sens istnienia oparty jest o to prawo, prawo
to wspiera odwieczna tradycja tego panstwa i prawo to wynika z
zasad religii dominujacej w tym panstwie. Ja jestem wrogiem
tego prawa, co czyni mnie jednoczesnie wrogiem jednego z
najbardziej szowinistycznych panstw na swiecie jakim jest
Izrael - ale to nie znaczy, ze jestem antysemita, bo ja nie
patrze na swiat przez pryzmat narodowosci, tak jak to robi
kazdy szowinista.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, niedziela, 3 grudnia 2000

Prawo narodow do samostanowienia

Prawo naturalne pozwala bronic dowolna wspolnote przed dowolna
agresja na te wspolnote. Ale nie o to chodzi w prawie narodow
do samostanowienia. To prawo zezwala narodowi na utworzenie
wlasnego panstwa nawet jesli w granicach panstwa nie
narodowego, w ktorym zyje, nie jest ten narod w zaden sposob
przesladowany. Takie prawo nie jest naturalne. Bo nikt nie ma
prawa wystepowac przeciw wladzy, ktora szanuje prawa naturalne
obywateli. Sama narodowosc nie wystarcza do tego by
usprawiedliwic wystepowanie przeciw prawowitej wladzy.

Prawo narodow do samostanowienia zezwala np. Szkotom do
zbrojnego powstania przeciw prawowitej wladzy brytyjskiej
niezaleznie od sposobu wykonywania tej wladzy. A moim zdaniem
Szkoci takiego prawa nie maja i wystepujac zbrojnie przeciw
prawowitej wladzy postepowaliby niemoralnie. Natomiast gdyby
wladza brytyjska przesladowala Szkotow i ograniczalaby im
jakies ich prawa naturalne, to Szkodzi mieliby naturalne,
moralne prawo do obalenia wladzy brytyjskiej sila. Ale mieliby
to prawo nie z powodu swojej narodowosci, ale z powodu tego, ze
wladza nad nimi poprzez swoje dzialania stalaby sie
nieprawowita.

Nie ma zadnych problemow, gdy w obrebie jednego, wolnego panstwa
szanujacego prawa naturalne wszystkich obywateli zyja narody
troche zmieszane ze soba, a troche dominujace na niektorych
obszarach. Tak bylo w Rzeczypospolitej i tak jest w Szwajcarii,
Wielkiej Brytanii czy w USA. W takich panstwach narody i ich
kultury moga rozkwitac. Dla kazdego narodu lepiej jest zyc w
obrebie panstwa wolnego niz w obrebie panstwa narodowego.
Niesnaski narodowe zaczynaja sie gdy panstwo zaczyna preferowac
lub szykanowac jakies grupy narodowe.

Panstwo jest glownie od tego by chronic jednych ludzi przed
proba wyrzniecia ich przez innych ludzi i proba grabienia
jednych przez drugic

Re: mam w .... versus nie czystej rasy psow

2000-12-01 Wątek Grzegorz Swiderski

W srode, 29 listopada 2000 o godzinie 7:22 po poludniu
Pan W.Glowacki napisal:

(...)
 __L:

  ps. jak zwykle, w dupie mam pazdrowienia tego pana.
 --
 Dla przypomnienia nowym na liscie, jest cytat autorstwa
 Lucjana Feldmana aka charkot rabina hooda bawidamka Chopina.
 (...)

O! To jednak jest znane imie i nazwisko tego brunatnego chama!
Czy nie mozna zatem napisac petycji do jego dostawcy Internetu
by go pozbawic konta pocztowego? Przeciez takim prymitywnym
rasistom nie powinno sie umozliwiac publicznego wypowiadania
sie! Zaczyna sie od tolerowania jego cienkich aluzyjek, a potem
konczy sie na ludobojstwie.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 1 grudnia 2000



Anty-polska hucpa w Knesecie (bylo: Choroba wscieklych krow)

2000-12-01 Wątek Grzegorz Swiderski

W czwartek, 30 listopada 2000 2:16 PM
Pan Jacek Gancarczyk napisal:

 From: "Grzegorz Swiderski"

  Ja nie napisalem, ze dyskusja sie zaczyna, tylko napisalem,
  ze wojne sie zaczyna prowokacjami i propaganda nienawisci.
  W dobie demokracji to jest jedyny sposob by usprawiedliwic
  atak - trzeba go poprzedzic odpowiednia propaganda i
  prowokacjami. I czasem moze to trwac dlugo.

 To jest stara prawda dobrze sprawdzona w latach 30-tych na
 naszym kontynencie i wymaga pamieci.

Ja sie jednak pomylilem. Izrael wcale nie dazy do wojny z nami,
tylko metoda prowokacji i wzbudzania nienawisci chce z nami
wejsc w sojusz obronny. No bo nie zacytowano nam calej
wiadomosci. Dalej bylo tak:

"Polska ma obowiazek powstrzymac zabijanie narodu zydowskiego
przez palestynskich ekstremistow, a narod polski musi przejsc
dluga droge, zeby spojrzec w oczy narodowi zydowskiemu -
uslyszal Bartoszewski w Knesecie."

 Ja chcialbym przypomniec, ze antidotum jest szybkosc
 komunikacji w organach demokracji,
 (...)

Szybkosc komunikacji to raczej ulatwia propagande, a nie ja
utrudnia. Dzieki szybkosci mediow jedna dobra prowokacja moze
rozniesc sie na caly swiat. No i wszelkie klamstwa
rozpowszechniaja sie szybciej.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 1 grudnia 2000



Re: Kara smierci

2000-11-28 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 24 listopada 2000 10:02 AM
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 Grzegorz Swiderski:
 /../
  No to prosze wskazac najstarszego mysliciela, moraliste,
  filozofa czy teologa, ktory uznawal kare smierci za
  niesprawiedliwa.

 Moze cytuje tego, ktory sam umieral przez kare smierci:
 (...)

Przy odrobinie zlej woli cytatami z Biblii mozna udowodnic
wszystko. Dlatego lepiej opierac sie o komentarze teologow, lub
samemu stac sie wnikliwym badaczem Biblii i wtedy ja
komentowac. Prosze o cytat z najstarszego znanego Pani teologa,
ktory komentujac Biblie uznal jednoznacznie, ze wynika z niej,
ze kara smierci jest niemoralna i wyrazil to prosto i jasno.

 Nie najstarsze cytaty, ale tez na temat: Mahatma Gandhi: "Oko
 o oko i nie dlugo caly swiat jest slepy"

 George Bernhard Shaw: "Moderstwo i kara smierci nie sa
 antagonizmami, ktor e wzajmnie wyrownywaja sie, ale podobizny
 ktore sie razem pomnazaja."

To sie nie liczy - za mlode cytaty.

  Rozumiem zatem, ze obrona wlasna stracila etykiete "nie
  grzech" w tym momencie gdy pierwszy raz zabito w obronie
  wlasnej przez pomylke, tak?

 Tak.

Przypadki pomylkowego zabicia w obronie wlasnej juz zaistnialy w
historii. Rozumiem zatem, ze poparlaby Pani zmiane w kodeksie
karnym uznajaca za przestepstwo kazde zabicie w obronie
wlasnej, tak?

(...)
 Po pierwsze: Wersja JK-M byla argumentem Pana, ze lepiej
 wykonac kare smierci niz zabijac 'przypadkowo' przez panstwo.
 Po drugie: Na czym opiera JK-M swoja wersje? Czy taka wersja
 jest wiarogod na, jesli nawet sami zaoczni swiadki
 przeciwstawiaja sie tej wersji.

Moge zgodzic sie z Pani wersja. Ta wersja tez pokazuje, ze
korzystniej dla panstwa i obywateli byloby gdyby terrorystow
skazano na kare smierci i wykonano wyrok, niz to co sie stalo.

Ale to jest tylko jeden przypadek. Takich przypadkow bylo duzo
wiecej. Policjanci i oddzialy antyterrorystyczne to praktycy i
wiedza, ze w sytuacji braku kary smierci duzo korzystniej jest
zabic bandyte w akcji niz brac go zywcem. I tak sie dzieje - ze
strata dla sprawiedliwosci.

 (...)
 Tak samo moge powiedziec, ze brak zezwolenie na eutanazje
 prowadzi do zabojctw...Przeciez ci ludzi tez chca popelnic
 samobojstwa.

Brak zezwolenia na etanazje nie powoduje tego, ze lekarze
chetniej zabijaja pacjentow, a brak kary smierci powoduje to,
ze policjanci chetniej zabijaja bandytow w akcji.

 (...)
 Sa kraje, gdzie powiesi sie terorystow. A nic absolutnie nic
 nie powstrzyma ludzi o tych samych przekonaniach z tego
 samego obozu dalej prowadzic swoja dzialanosc.

A dozywocie ich powstrzyma?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 28 listopada 2000



Re: Po drugie

2000-11-28 Wątek Grzegorz Swiderski

W czwartek, 23 listopada 2000 1:36 AM
Pani Izabela Joanna Bozek napisala:

 (...)
 Czy administrator rowniez uwaza za stosowne to, ze na tej
 liscie dochodzi do aktow brutalnego antysemityzmu, atakow na
 konkretne osoby oraz niewybrednych obelg?

No wlasnie! Dlaczego administrator toleruje na liscie
anonimowego brunatniaka podpisujacego sie pseudonimem __L?

 Czy administratorowi listy doprawdy nie przeszkadza fakt, ze
 wiekszosc tych, ktory liste czytaja boja sie odezwac, by nie
 byc oplutymi przez tzw. prawdziwych Polakow -katolikow?
 (...)

Skad Pani wie, ze ten __L jest katolikiem? Zna go Pani?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 28 listopada 2000



Re: Anty-polska hucpa w Knesecie

2000-11-28 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 28 listopada 2000 o godzinie 9:12 po poludniu
Pan Irek Karaskiewicz zacytowal:

 http://info.onet.pl/item.asp?DB=3D120ITEM=3D46784

 Bartoszewski w Jerozolimie: Antypolski wybuch w Knesecie

 Wiele gorzkich slow pod adresem Wladyslawa Bartoszewskiego
 padlo w izraelskim Knesecie. Deputowani przypisywali Polsce
 wspolodpowiedzialnosc za Holokaust. Szef polskiego MSZ byl we
 wtorek gosciem Knesetu.

 Deputowani podkreslali, ze bylo wielu Polakow, ktorzy brali
 udzial w mordowaniu Zydow, a nowa Polska powinna rozliczyc
 sie szczerze ze swoja przeszloscia i niejasna historia
 podczas II wojny swiatowej. Wedlug nich, fakt,m ze Polska
 byla okupowana, nie zwalnia od odpowiedzialnosci za zbrodnie.
 (...)

Widac Izrael dazy do wojny z Polska - no bo kazda wojna zaczyna
sie od prowokacji i propagandy nienawisci.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 28 listopada 2000



Re: Opodatkowane oprogramowanie

2000-11-27 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 27 listopada 2000 4:19 AM
Pan Piotr Palacz napisal:

 (...)
 Toz ci biurokraci poszaleli! Jak mozna ustalic podatek od
 rzeczy na zasadzie analogii wartosci uzytkowej (np. Linux +
 StarOffice na poziomie Windows + Microsoft Office)?

 Jesli juz chca opodatkowac cos, to mozna opodatkowac
 dystrubucje (do kilkudziesieciu dolarow), ale takowa chyba
 juz jest opodatkowana w momencie sprzedazy? Czy Open Source
 kwalifikuje sie jako "darowizna", a jesli tak, to jak ustalic
 jej wartosc?

 W dodatku pozostawienie takich spraw w gestii urzedow i w
 odniesieniu do jednostek jest jednym z gorszych mozliwych
 rozwiazan, bo nie przyczynia sie do praworzadnosci.

Niestety jest to logiczna konsekwencja samej idei podatku
dochodowego. Aby taki podatek wyliczyc trzeba wprowadzic
pojecie przychodu i kosztu uzyskania przychodu. Te wartosci
musza byc ustalane na podstawie jakichs obiektywnych kryteriow,
albo musza byc wyznaczane arbitralna decyzja urzednikow. Bo
gdyby zezwolic na to, ze wartosc danej transakcji wyznaczana
jest przez cene w pieniadzu ustalona przez obie strony
transakcji, to podatek dochodowy przestal by miec sens -
wiekszosc duzych transakcji ludzie zawieraliby na zasadzie
handlu wymiennego: jeden sprzeda drugiemu cos za 1 grosz, a
tamten sprzeda pierwszemu cos innego za 1 grosz.

W praktyce tak sie dzieje: np. zamiast dac komus duza pensje
daje mu sie troche mniej ale dostaje dodatkowo sluzbowe
mieszkanie i samochod - dzieki temu oszczedza sie na podatku
dochodowym podwojnie: mieszkanie i samochod przestaja byc
przychodem, a staja sie kosztem uzyskania przychodu.

Ktos kto uwaza, ze opodatkowanie darmowego oprogramowania jest
idiotyzmem (ja tak uwazam) musi zgodzic sie z tym, ze idea
podatku dochodowego jest tez idiotyczna (ja tak uwazam). A ktos
kto uwaza, ze podatek dochodowy to dobry pomysl, musi
zaakceptowac opodatkowanie darmowego oprogramowania.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 27 listopada 2000



Re: koncesje radiokomunikacyjne

2000-11-27 Wątek Grzegorz Swiderski
 oceniac i decydowac o
 przyznaniu koncesji.

Dlaczego ma o tym decydowac wladza wykonawcza, a nie
ustawodawcza?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 27 listopada 2000

Handel kontrolowany

W zwiazku z licznymi sporami miedzy zwolennikami a przeciwnikami
penalizacji handlu narkotykami czy pornografia, penalizacji
prostytucji czy sutenerstwa, czy penalizacji posiadania broni
palnej, proponuje kompromis w tych wszystkich sprawach. Dla
uproszczenia w tym artykule nazywam zwolennikow pelnej swobody
i wolnosci w tych dziedzinach liberalami, a zwolennikow
penalizacji wszystkich tych czynnosci konserwatystami. Kazda ta
grupa ma sensowne argumenty za swoim stanowiskiem.

Liberalowie podaja takie pozytywne aspekty legalizacji w tych
dziedzinach:

- likwidacja mafii,
- likwidacja czarnego rynku,
- likwidacja nielegalnego przemytu,
- drastyczny spadek cen,
- spadek oplacalnosci podstepnego podsuwania danych towarow,
- uwolnienie srodkow policyjnych do walki z przestepstwami
  przeciw mieniu i zyciu.
- zwiekszenie wolnosci osobistej.

Z kolei konserwatysci podaja nastepujace zagrozenia zwiazane z
taka legalizacja:

- ulatwienie dostepu do towarow niebezpiecznych dzieciom i
  mlodziezy, przestepcom czy osobom nieswiadomym tego jakie
  skutki wywoluja te towary,
- wzrost przestepczosci przy uzyciu tych towarow,
- deprawacja dzieci i mlodziezy.

Moja propozycja mialaby wszystkie zalety gloszone przez
liberalow i nie mialaby wad, o ktorych mowia konserwatysci.

Handel kontrolowany polegalby na tym, ze musialby odbywac sie w
specjalnych sklepach, w ktorych sprzedawano by produkty tylko z
jednej kategorii. Sklepy te bylyby specjalnie oznakowane i nie
mialyby wystaw eksponujacych towary w nich sprzedawane, a ich
powstanie musialoby byc zgloszone do specjalnego urzedowego
rejestru. Bylby zakaz sprzedawania takich towarow w innych
miejscach. Klienci takiego sklepu musieliby sie rowniez
zarejestrowac w urzedzie panstwowym by korzystac z tych
sklepow, a sprzedawca przed wpuszczeniem klienta mialby
obowiazek sprawdzania czy jest on zarejestrowany i mialby
obowiazek rejestrowania kazdej transakcji klienta i
udostepniania tego rejestru na kazde rzadnie policji. Kazdy
moglby zalozyc taki sklep pod warunkiem, ze spelni warunki
dotyczace wygladu wystawy, zglosi to do rejestru i sam spelni
warunki wymagane od klientow.

No i dodatkowo bylby zakaz reklamy towarow objetych handlem
kontrolowanym. Ale reklama marki producenta czy sprzedawcy tych
towarow bylaby dozwolona. Produkcja, posiadanie i uzywanie
takich towarow byloby w pelni wolna i nie podlegalaby zadnym
ograniczeniom czy koncesjonowaniu, ale bylyby surowe kary za
sprzedawanie, darowanie, pozyczanie czy udostepnianie innym w
dowolnej formie tych towarow poza systemem handlu
kontrolowanego, a wyjatkowo wysokie kary bylyby za
udostepnianie w dowolny sposob tych towarow nieletnim.

Proponuje nastepujace warunki rejestracji klientow i sprzedawcow
ze wzgledu na kategorie towaru objetego handlem kontrolowanym:

1. Bron palna, biala itp... - wymagania:

- pelnoletniosc,
- niekaralnosc za jakiekolwiek przestepstwa kryminalne,
- zdanie prostego i scisle zdefiniowanego egzaminu praktycznego
  z umiejetnosci obslugi towaru.

2. Zaawansowany sprzet wojskowy - wymagania:

- pelnoletniosc,
- niekaralnosc za jakiekolwiek przestepstwa kryminalne,
- uzyskanie zezwolenia z ministerstwa wojny.

3. Trucizny, srodki powodujace fizyczne uzaleznienie itp...-
wymagania:

- pelnoletnosc,
- niekaralnosc za czyny popelnione pod wplywem dzialania tych
  srodkow,
- zdanie prostego, testowego egzaminu ze znajomosci skutkow
  jakie wywoluja te srodki.

4. Pornografia, tresci i obrazy zwiazane z przemoca itp... -
wymagania:

- pelnoletnosc,
- niekaralnosc za czyny dotyczace seksu i przemocy.

5. Prostytucja, sutenerstwo itp... Wymagania:

- pelnoletnosc.

Wszystkie inne towary i uslugi podgalalyby w pelni wolnemu
handlu - nie byloby zadnych koncesji czy ograniczen dotyczacych
eksportu czy importu.

Wydaje mi sie, ze taki kompromis powinien poprzec kazdy liberal
i konserwatysta i w ogole prawicowiec.

Grzegorz Swiderski



Re: koncesje radiokomunikacyjne

2000-11-26 Wątek Grzegorz Swiderski

W niedziele, 26 listopada 2000 o godzinie 2:26 rano
Pan Michal Niewiadomski napisal:

 (...)
 2. Akurat w dziedzinie radiofonii, sprzedaz czestotliwosci
 temu kto zaplaci najwiecej byloby bardzo szkodliwe dla
 kultury.

A niby dlaczego kultura mialaby byc w jakis szczegolny sposob
zwiazana z falami radiowymi? Kultura rozwijala sie przez
tysiace lat, gdy ludzie nie znali fal radiowych i wymyslenie
tych fal w jakis szczegolny sposob nie pomoglo kulturze.

 Nie chce sie nad tym rozwodzic ale chyba wie pan co mam na
 mysli.

Domyslam sie. Powtarza Pan stereotypowe, polityczne,
demagogiczne slogany jakoby bez publicznej telewizji kulturze
grozil upadek. Czy w USA sa publiczne media? Czy upadek kultury
(przez niektorych zwany rozwojem) inaczej odbywa sie w USA, a
inaczej w Europie, gdzie istnieja media publiczne?

 Mysle ze wlasnie stad biora sie te licencje: dajemy wam
 czestotliwosc mimo ze nie macie pieniedzy, bo obiecaliscie
 zaspokajac potrzeby jakiejs waskiej grupy sluchaczy - np
 milosnikow muzyki klasycznej czy wyznawcow Hare Krishna.

A dlaczego potrzeby kulturalne tej grupy nalezy zaspokajac
kosztem innych grup? Dlaczego kazda grupa nie moglaby
zaspokajac swoich potrzeb kulturalnych za wlasne pieniadze?
Skad zalozenie, ze na potrzeby kulturalne jakichs grup trzeba
zbierac fundusze pod przymusem?

 Oni tez sa przeciez wlascicielami calego widma wiec jakas jego
 czesc powinna byc dla nich.

Wychodzi Pan tu z zalozenia, ze wszystko jest wszystkich i kazdy
ma prawo wlasnosci do wszystkiego. Skad takie zalozenie?
Dlaczego nalezy przyjac takie zalozenie? Ewentualnie ogranicza
Pan taka komunistyczna zasade tylko do fal radiowych. Ale
dlaczego fale radiowe sa dobrem publicznym i nie moga podlegac
prawu wlasnosci, a inne dobra naturalne moga?

Byc moze w przyszlosci zostana jeszcze odkryte jakies nowe
naturalne, ograniczone dobra, ktore ludzie beda cenic, beda ich
uzywac, korzystac z nich i beda nimi handlowac. Czy potrafi Pan
z gory okreslic jakie dobra naturalne sa publiczne i
korzystanie z nich musi odbywac sie w formie dzierzawy od
panstwa, a jakie moga podlegac prawu wlasnosci?

 Bedziemy was jednak kontrolowac i gdybyscie swojej obietnicy
 nie spelnili, i zeby zarobic wiecej pieniedzy zaczeli np.
 nadawac muzyke rock to wam licencje zabierzemy.

Czyli chodzi o dzierzawe.

 Rozumiem ze tak to wlasnie odbywa sie obecniew wiekszosci
 krajow. I nie widze lepszego (czy raczej mniej zlego)
 rozwiazania.

Dlaczego uwaza Pan, ze forma dzierzawienia dobr naturalnych od
panstwa jest lepsza niz wlasnosc prywatna tych dobr? A moze dla
pewnych dobr jedna forma jest lepsza a dla innych inna? Czy
jest to jakos obiektywnie uporzadkowane i da sie do odkryc, czy
tez wszystko zalezy od kontekstu kulturowego, jest relatywne i
powinno zalezec od arbitralnych decyzji rzadzacych?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, niedziela, 26 listopada 2000



Liberalowie w Polsce (bylo: koncesje radiokomunikacyjne)

2000-11-26 Wątek Grzegorz Swiderski

W niedziele, 26 listopada 2000 o godzinie 10:05 rano
Pan Marek Kowalewski napisal:

(...)
   We wszystkich panstwach ktore ja znam (jedno jest nawet od
   lat rzadzone przez partie ktora nazywa sie "liberalna")
 
  Na Polski tlumaczy sie to jako "socjalistyczna". Mozna
  ewentualnie tlumaczyc jako "socliberalna", albo
  "soclibertynska".

 a moglbym poznac zrodlo z ktorego pan korzystal

Korzystam z glowy, czyli z niczego.

 i z jakiego jezyka tlumaczy sie tak na polski.

Z kazdego, w ktorym istnieja slowa fonetycznie zblizone do
polskich slow: "liberal", "liberalny", "liberalizm". Te slowa
sa oczywiscie wieloznaczne, ale w znaczeniu ideologii
politycznej na polski tlumacza sie tak jak napisalem.
Najprosciej to uzasadnic analizujac programy i praktyke
dzialania partii nazywajacych sie liberalnymi - te programy i
dzialania sa po prostu socjalistyczne.

W Polsce niestety od dawna miesza sie slowa liberal, socjalista
czy libertyn uzywajac ich wszystkich zamiennie. Stwarza to
zamet pojeciowy pozwalajacy politykom wypowiadac sie
"dyplomatycznie", czyli tak by niczego nie powiedziec wprost i
jasno, ale by kazdemu sie to podobalo. Oczywiscie takie zabiegi
sa niezbedne do tego by manipulowac motlochem, ale to nie
znaczy, ze ludzie aspirujacy do bycia intelektualistami musieli
takiej manipulacji ulegac.

Socjalistow w Polsce narobilo sie tak duzo (glownie na skutek
wymordowania ludzi o innych pogladach i dlugoletniej
indoktrynacji), ze nie moga wszyscy na raz rzadzic. To prowadzi
do tego, ze jedni socjalisci rzadza, a inni sa w opozycji. Ci w
opozycji nie moga krytykowac rzadu nazywajac go
socjalistycznym, bo w ten sposob krytykowaliby jednoczesnie
siebie. No to musza krytykowac rzad uzywajac innych slow.

W kazdym razie ja dla porzadku napisalem wlasny slowniczek
polityczny, by kazdy kto ze mna dyskutuje wiedzial w jakim
znaczeniu uzywam roznych slow. Juz raz ten slowniczek
przeslalem na ta liste. Na WWW jest on tu:
http://www.datapolis.pl/grzes/slow.htm

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, niedziela, 26 listopada 2000



Re: koncesje radiokomunikacyjne

2000-11-25 Wątek Grzegorz Swiderski

W sobote, 25 listopada 2000 o godzinie 3:45 rano
Pan Michal Niewiadomski napisal:

 (...)
 We wszystkich panstwach ktore ja znam (jedno jest nawet od lat
 rzadzone przez partie ktora nazywa sie "liberalna")

Na Polski tlumaczy sie to jako "socjalistyczna". Mozna
ewentualnie tlumaczyc jako "socliberalna", albo
"soclibertynska".

 dostepne praktycznie czestotliwosci radiowe, ktorych liczba
 jest jak wiadomo ograniczona, uwazane sa za wlasnosc
 publiczna. Ich uzycie jest, w imieniu spoleczenstwa,
 regulowane przez odpowiednie urzedy panstwowe, ktore miedzy
 innymi wydaja zezwolenia (koncesje) na ich uzycie przez rozne
 przedsiebiorstwa komercyjne.

 A jak to bedzie w panstwie liberalnym?

Ja jestem konserwatywnym liberalem, dlatego w tej sprawie
odwoluje sie do tradycji. Jak panstwo tradycyjnie rozwiazywalo
sprawy dotyczace wlasnosci ograniczonych zasobow? Najstarszym
znanym ograniczonym zasobem jest ziemia. Wytworzyly sie tu dwa
podstawowe zwyczaje: prawo zasiedzenia i rejestracja wlasnosci
ziemskiej przez jakis organ lokalnej administracji (np. w
postaci ksiag wieczystych). Prawa wlasnosci do ziemi uzyskiwalo
sie na cztery sposoby: zdobycze wojenne, zatwierdzenie
zasiedzenia przez panstwo, kupno od poprzedniego wlasciciela,
lub kupno od panstwa za cene pokrywajaca koszty obslugi systemu
rejestrowania dzialek. Mysle, ze problem wlasnosc fal radiowych
mozna rozwiazac podobnie.

Panstwo nie powinno wymyslac sobie jakichs systemow
koncesjonowania tylko powinno usankcjonowac w prawie zwyczaje
jakie sie wytworza w sprawie wlasnosci jakiegos nowego dobra,
ktore pojawia sie na skutek postepu technicznego. Czyli
najpierw nalezy popatrzec czy wyksztalcilo sie jakies
zwyczajowe "zasiedzenie" fal radiowych. Jesli nic takiego sie
nie wytworzy i dochodzi do konfliktow, ktore trudno jest
rozwiazac odwolujac sie do prawa zwyczajowego, to nalezy uznac,
ze takie nowe zasoby sa wlasnoscia panstwa i panstwo ma
obowiazek sprzedac te zasoby na licytacji. Nie powinno byc
zadnych koncesji, wymagajacych odnawiania i wymagajacych
spelnienia jakichkolwiek warunkow - kupuje ten kto najwiecej da
i od tego momentu jest wlascicielem i w pelni dysponuje danym
zasobem.

Ale oczywiscie wlasnosc to nie jest pelne wladztwo nad dana
rzecza. Tradycyjnie wladztwo nad rzeczami (materialnymi i
niematerialnymi) podlegajacymi prawu wlasnosci podzielone jest
na dwie czesci: wlasnosc i suwerennosc. Czyli jest jakis
suweren tworzacy prawo porzadkujace wladaniem rzeczami i jest
wlasciciel, ktory tymi rzeczami wlada zgodnie z prawem
okreslonym przez suwerena. Wlasciciel ziemi moze ta ziemie
sprzedac, moze czerpac z niej korzysci materialne, moze nie
wpuszczac na swoj teren innych ludzi, albo wpuszczac tylko
tych, ktorzy spelnia okreslone przez wlasciciela warunki - ale
swoboda dysponowania ziemia przez wlasciciela nie jest
nieograniczona, musi podporzadkowac sie prawu nadanemu przez
suwerena.

Podobnie powinno byc z wlasnoscia fal radiowych - suweren tworzy
ogolne prawo okreslajace zasady emitowania i odbierania fal, a
wlasciciel konkretnej czestotliwosci robi z nia co chce w
ramach tego prawa. W sprawie wlasnosci ziemskiej nie potrzeba
zadnych koncesji to i wlasnosc fal radiowych takich koncesji
nie wymaga. Koncesja to jest zawsze cos co okresla konkretne
warunki jakie musi spelnic wlasciciel - gdy przestaje spelniac
te warunki to koncesje traci.

W istocie dzisiejsze prawa dotyczace fal radiowych nie sa forma
prawa wlasnosci, ale sa forma dzierzawy. Panstwo jest
wlascicielem fal i dzierzawi je na roznych zasadach prywatnym
podmiotom. Uwazam takie podejscie za socjalistyczne. Dobry,
konserwatywno liberalny suweren nie powinien w ogole niczego
oddawac w dzierzawe - powinien tworzyc i wykonywac prawa
porzadkujace prawa wlasnosci, a wszystkie zasoby w panstwie
powinny byc prywatna wlasnoscia.

Ale oczywiscie panstwo musi posiadac na wlasnosc pewne rzeczy
niezbedne do dzialania tego panstwa takie jak dwor krolewski czy
siedziba parlamentu i rzadu, budynki sadow, siedziby wladz
lokalnych, poligony wojskowe, komendy policji, sprzet wojskowy
itp... W sklad tej niezbednej wlasnosci moze wchodzic
czestotliwosc fal radiowych przeznaczonych dla wojska i policji
i ewentualnie czestotliwosc przeznaczona dla panstwa do
nadawania oficjalnych komunikatow, oglaszania prawa itp...

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, sobota, 25 listopada 2000



Re: Kara smierci

2000-11-23 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 21 listopada 2000 o godzinie 10:39 rano
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 Grzegorz Swiderski:

  Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:
(...)
   Kto ocenia, co sie komu nalezy
 
  Prawo naturalne, tradycja i zwyczaje naszej cywilizacji.
  Sprawiedliwosc jest odkrywana przez wiele pokolen i nikt
  nie jest w stanie jej zmienic bez odwolywania sie do
  cywilizacyjnych tradycji. W naszej cywilizacji kara smierci
  byla i jest kara sprawiedliwa i nigdy nikt tego nie
  podwazal z nauka Kosciola katolickiego wlacznie.

 Nasza cywilizacja juz trwa tyle lat. Nie przypominam w niej
 okres, kiedy kara smierci byla raz uzywana wylacznie
 sprawiedliwa.

No to prosze wskazac najstarszego mysliciela, moraliste,
filozofa czy teologa, ktory uznawal kare smierci za
niesprawiedliwa.

 Stawiania pytan i wyrazenie watpliwosci co do sluznosci
 pogladow, tradycji i zwyczajow stanowiakwintesencje rozwoju,
 szczegolnie jeli chodzi o czyn w tradycji, przez ktorego sie
 rodzil tyle niesprwiedliwosci.

Tak jest. Dlatego do tradycji odwoluje sie tylko w jednym z 15
argumentow jakie podalem. Prosze sprobowac je obalic. Argument
z tradycji obali Pani przez wskazanie calej masy dawnych
filozofow uzasadniajacych niemoralnosc kary smierci.

 Eykiete 'sprawiedliwa' kara smierci stracila w tym momencie,
 kiedy pierwszy raz zabito niewinnego.

Rozumiem zatem, ze obrona wlasna stracila etykiete "nie
grzech" w tym momencie gdy pierwszy raz zabito w obronie
wlasnej przez pomylke, tak?

 /../

  Przytocze Pani przyklad z Pani kraju, o ktorym pisal Janusz
  Korwin-Mikke w swojej broszurce o krze smierci
  (http://www.datapolis.pl/grzes/ks_jkm.htm):
  (...)

 Bzdura:) Czy Pan nigdy tego nie sprawdil:-).

Nie sprawdzalem. Ale Pani wersja w taki sam sposob uzasadnia
bezsensownosc zniesienia kary smierci co wersja przytoczona
przez JK-M.

 1974 'twardy srodek' RAF zostal oskarzony przez prokurature.
 1976 zaczal sie proces. Mainhof powiesila sie 1976.

Ile konkretnie osob z bandy sie powiesilo? Jakie sa statystyki
dotyczace samobojstw w wiezieniach w Niemczech? Jak czesto
wieszaja sie terrorysci w porownaniu z innymi przestepcami?

 W 5.09.1977 roku zostal porwany Schleyer, aby wydostac grupe.

Czyli jednak nie wszyscy sie powiesili, tak?

 W 13.10.1977 roku cztery arababskie terorysci porwali ta
 Lufthansa maszyne. W nocy z 17. na 18.10. roku uwolniono
 pasazerow. A kilka godzin pozniej w 18.10.1977 roku (a nie na
 drugi dzien porwania) Baader i Raspe zastrzelili sie, a
 Ensslin powiesila sie w celi.

I to ma swiadczyc o tym, ze te samobojstwa nie maja zadnego
zwiazku z porwaniem?

To jest wyrazna poszlaka uzasadniajaca to, ze te samobojstwa nie
byly naturalne. Zabicie wiezionych terrorystow przed
uwolnieniem zakladnikow byloby niebezpieczne dla zakladnikow, a
zabicie w dluzszym okresie po uwolnieniu grozilo temu, ze
wspolnicy porwa nowych zakladnikow. Najbezpieczniej jest
zgladzic wiezionych bandytow tuz po uwolnieniu zakladnikow
przez ich kumpli.

 W listopadzie powiesila sie Schubert. Adwokaci sie przyznali,
 ze 'ztalatwili' bron.

OK. Czyli adwokaci uznali, ze poniewaz brak jest kary smierci,
to sprawiedliwie bedzie gdy ulatwia popelnienie samobojstwa
terrorystom. Czyli probowali zadoscuczynic sprawiedliwosci w
sposob nielegalny. To jest bardzo niebezpieczne, gdy ludzie,
ktorzy sluza sprawiedliwosci probuja ja przywracac w sposob
pozaprawny. Brak kary smierci wlasnie do tego prowadzi.

Ale nadal to nie wyklucza udzialu sluzb specjalnych w wywolaniu
tych samobojstw.

 Reszta RAF (Mller, Becker, Hoppe, Dellwo, Krabbe, Rsner,
 Sonnerberg) jest dzisaj na wolnosci.

Rozumiem, ze to dobrze, tak?

 Dziwne, ze K.M. posluguje sie argumentami o spisku od 'lewej
 sceny' na zniesienie kary dla RAF-terorystow, aby potwierdzic
 kare smierci:)

Ten argument pokazuje, ze sa okolicznosci, w ktorych istnienie
kary smierci jest konieczne i likwidacja tej kary z kodeksu
karnego nie przeszkodzi w tym by kara smierci byla wykonywana i
przez bandytow i przez panstwo.

Czy wierzy Pani w to, ze wszystkie te samobojstwa terrorystow
byly naturalne i sluzby specjalne z pewnoscia nie mialy w tym
zadnego udzialu?

To, ze sprawa nie zostala dokladnie wyjasniona tez ma sens: po
prostu nikomu nie zalezy by dociekac jak to bylo naprawde - bo
wszystkie te samobojstwa byly najlepszym rozwiazaniem w tamtych
warunkach. Ale bardziej sprawiedliwym i cywilizowanym sposobem
byloby wykonanie wyroku smierci na tych terrorystach po
uczciwym procesie.

 Kara smierci dalaby tylko argument do walki tych terorystow
 przeciwko panstwu.

Nie mogliby walczyc gdyby nie zyli.

 Oprocz tego to kara smierci nie wyklucza szantaz do wydostania
 uwieznionych. Wrecz przeciwnie.

Nie widze zadnego problemu w tym by ciala powieszonych
terrorystow oddac ich kumplom - pomogloby to w inwigilowaniu
tych kumpli. Oczywiscie terrorysci zawsze moga stosowac
szantaz, ale jak juz raz zostana zlapani i powieszeni, to
wiecej tego nie zrobia, a gdy dostana dozywocie, to ich kumple
moga ich

Re: Kara smierci

2000-11-23 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 20 listopada 2000 o godzinie 4:55 po poludniu
Pan Jacek Arkuszewski napisal:

 Grzegorz Swiderski wrote:
 (...)
  Oczywistym jest, ze ten grzech popelnia sam morderca. Gdy
  ktos polozy sie na torach i przejedzie go pociag to on sam
  ponosi pelna odpowiedzialnosc za ta smierc - nie jest winny
  konstruktor pociagow, zawiadowca czy motorniczy. Machina
  sprawiedliwosci to taki pociag, ktory musi pedzic, bo
  inaczej bedzie chaos, czyli anarchia. Gdy ta machina sie
  zatrzymuje to powoduje duzo wieksze straty w ludziach, niz
  gdy pedzi. Podobnie jest z machina wojenna - armia naciera
  i zabija wrogich zolnierzy, ale odpowiedzialnosc moralna za
  zabijanie ponosi strona, ktora wywolala wojne, a nie
  zolnierze czy dowodcy strony, ktora sie broni. Podobnie
  jest w sprawie zabicia w wyniku obrony wlasnej - wine za
  smierc napastnika ponosi on sam.

 Chyba najwieksza bzdura jaka slyszalem! Rece opadaja!

Rozumiem, ze to jest najsilniejszy argument na jaki pozwalaja
Panu Pana zdolnosci intelektualne, tak?

 Chodzi o zabicie czlowieka przez drugiego czlowieka.

Tak jest. O to dokladnie chodzi.

 Jesli pan nie zartuje i naprawde tak uwaza, to jest to
 przyklad zdumiewajacego relatywizmu moralnego.

Rozumiem zatem, ze uwaza Pan zabicie w obronie wlasnej za
grzech, tak? Jesli tak, to w takim razie ja uwazam Pana za
czlowieka, ktory nie potrafi odroznic moralnosci od slow,
ktorymi ta moralnosc jest wyrazana. Czy uwaza Pan, ze litera
prawa moralnego jest wazniejsza niz jego tresc?

(...)
 Chyba pan rzeczywiscie nie rozumie pojecia grzechu i
 swiadomego zabojstwa.

Jesli tak Pan uwaza, to prosze mi to wyjasnic.

 Nie ma pojecia popelniania grzechu na cudzy rachunek.

Niemniej jest pojecie popelniania grzechu przez zaniechanie.
I jest pojecie grzechu za posrednie wywolanie jakiegos zla.

Winnym zla jest ten kto jest poczatkiem w deterministycznym
lancuchu przyczynowo-skutkowym prowadzacym do zla, a nie ten
kto jest w srodku tego lancucha.

 Kazdy odpowiada sam za siebie, kat tez!

Tak jest.

 To grozne.

Grozne jest Pana stanowisko ignorujace zlozonosc problemow,
ktore dyskutujemy i grozna jest Pan niezdolnosc do wysilku
intelektualnego. Grozne jest poddawanie sie oficjalnej wykladni
politycznej poprawnosci czy medialnej propagandzie i
niezdolnosc do samodzielnego myslenia.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 23 listopada 2000



Re: Kara smierci

2000-11-20 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 20 listopada 2000 3:02 PM
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 Grzegorz Swiderski:
 /../
  Zabic czlowieka musi umiec i byc do tego gotowy kazdy
  mezczyzna w panstwie. I kazdy jest w tym szkolony.

 Jak mozna wyszkolic kogos w zabijaniu?

Uczac go strzelania, obslugi armaty, czolgu, samolotu itp...

  Popieranie badz nie KS nie ma znaczenia. Spychanie obowiazku
  wojskowego na innych jest niemoralne, ale nie ma to
  znaczenia - gdy wiekszosc mezczyzn w panstwie odmowi tego
  obowiazku, to zostana do jego wykonania zmuszeni sila.
  Kazdy zolnierz oprocz umiejetnosci zabijania uzbrojonego
  wroga musi byc gotowy do staniecia w skladzie plutonu
  egzekucyjnego, ktory zastrzeli jego towarzysza broni, gdy
  ten zdezerteruje. I nie ma panstwa na swiecie, ktore by
  tego nie akceptowalo i nie wymagalo tego od swoich
  obywateli.

 RFN nie wymaga. Jesli ktos twierdzi, ze zabijanie nie zgodnie
 z jego sumieniem nie musi sluzyc.

Panstwo godzi sie na to, bo srednio statystycznie takich tchorzy
jest malo. Ale w przypadku zagrozenia takie przepisy zostana
momentalnie zniesione. Czy prawo RFN-u zaklada w prawie
mozliwosc wprowadzenia stanu wojny? Czy w taki stanie tez mozna
odmowic sluzenia w wojsku z przyczyn swiatopogladowych?

 Dezertownym juz od dawna juz nie grozi smierci. Nawet w
 ostatniej wojnie (z Jugoslawia) zdezertowali i ..przezyli.

Czy prawo RFN-u pozwala na wykonanie kary smierci na dezerterze
w stanie wojny?

 /../
  Oczywistym jest, ze ten grzech popelnia sam morderca. Gdy
  ktos polozy sie na torach i przejedzie go pociag to on sam
  ponosi pelna odpowiedzialnosc za ta smierc - nie jest winny
  konstruktor pociagow, zawiadowca czy motorniczy. Machina
  sprawiedliwosci to taki pociag, ktory musi pedzic, bo
  inaczej bedzie chaos, czyli anarchia.

 Dlaczego kara smierci jest sprawiedliwa (..machina
 sprawiedliosci..),

Bo oddaje mordercy to co mu sie nalezy. Zabicie napastnika,
ktory grozi zabiciem osoby niewinnej jest czynem sprawiedliwym.
Bandyta ginac w trakcie napadu dostaje to co mu sie nalezy -
sprawiedliwosci staje sie zadosc. Gdy jednak nie zginie, ale
uda mu sie zabic ofiare, to popelnia czyn gorszy, niz samo
grozenie zabiciem, a wiec w imie sprawiedliwosci nie moze
nalezec mu sie mniejsza kara. Jesli przed popelnieniem
morderstwa nalezala mu sie smierc, to po pelnieniu morderstwa
nalezy mu sie ona jeszcze bardziej. Podstawowa zasada
sprawiedliwosci jest to, ze za czyny gorsze nalezy sie wieksza
kara.

 dlaczego po niewykonaniu bedzie chaos?

Chaos nastapi gdy machina sprawiedliwosci sie zatrzyma lub
wypaczy.

 Czy ma Pan moze przyklady?

O przyklady jest trudno, bo w znanej nam, spisanej historii
swiata rzadko machina sprawiedliwosci sie zatrzymywala. Takie
zatrzymania sa zawsze krotkie i niestabilne i machina zaraz
rusza ponownie.

 Czy prawo do zycia jest zwiazana z jakimis warunkami?

Tak jest. Traci to prawo ktos, kto pozbawia lub chce pozbawic
zycia ludzi niewinnych.

 Ktory grzech skresla takie warunki?

Nie rozumiem pytania.

 A co da panstwu (ludzka instytucja!) prawo do odbierania zycia?

Zwiekszenie autorytetu panstwa dzieki likwidacji hipokryzji i
zwiekszeniu sprawiedliwosci. Panstwo posiadajace wiecej
autorytetu moze rzadzic w sposob mniej krwawy i mniej brutalny.

  Gdy ta machina sie zatrzymuje to powoduje duzo wieksze
  straty w ludziach, niz gdy pedzi.

 Czy to mozna tez zrozumiec z kara smiercia?

Brak kary smierci w kodeksie karnym jest elementem wypaczania
machiny sprawiedliwosci, a nie jej zatrzymaniem.

 Czy wiecej strat bedzie bez kary smierci?

Tak. Straci sprawiedliwosc. Grozni mordercy i terrorysci beda
mordowani w akcji zamiast po sprawiedliwym procesie - to
stwarza mozliwosc wiekszych pomylkowych zabojstw.

  Podobnie jest z machina wojenna - armia naciera i zabija
  wrogich zolnierzy, ale odpowiedzialnosc moralna za
  zabijanie ponosi strona, ktora wywolala wojne, a nie
  zolnierze czy dowodcy strony, ktora sie broni. Podobnie
  jest w sprawie zabicia w wyniku obrony wlasnej - wine za
  smierc napastnika ponosi on sam.

 Przed czym broni sie panstwo wykonujaco kare smierci?

Przed mordercami.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 20 listopada 2000



Re: Dobro i zlo miedzy innymi

2000-11-20 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 20 listopada 2000 o godzinie 4:28 po poludniu
Pan Michal Sulej napisal:

 Przepraszam, ze sie wtrace, ale czy chodzi Pani tylko o
 antysemityzm czy w ogole o rasizm, bo pisze Pani jakby o
 rasizmie, ale nazywa to wylacznie antysemityzmem.
 (...)

Widac ta Pani to antysemitka. Jesli ktos ze wszystkich rodzajow
rasizmu wyroznia antysemityzm i uwaza, ze temu rodzajowi
rasizmu trzeba sie wyjatkowo przeciwstawiac ten uwaza, ze Zydzi
to jakas szczegolnie ulomna, nizsza rasa i nalezy sie jej
szczegolna ochrona.

Znowu wychodzi na to, ze Pan Holsztynski mial racje i ze na tej
liscie brunatniacy dzialaja w sposob tajny i aluzyjny.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 20 listopada 2000



Re: Polscy nazisci w Zachecie

2000-11-20 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 20 listopada 2000 o godzinie 4:06 po poludniu
Pan Zbigniew J Koziol przeslal:

 Subject: [IYP] Polscy nazisci w "Zachecie"
Date: Mon, 20 Nov 2000 10:29:28 (UTC)
From:  [EMAIL PROTECTED]
  To: Lista IYP [EMAIL PROTECTED]

 *** From [EMAIL PROTECTED] (Miroslaw J Wiechowski)

 (...)
 Na wystawie pojawil sie Daniel Olbrychski. Oburzony takim
 sposobem wykorzystywania jego twarzy wyjal spod plaszcza
 szable i zniszczyl kilka "eksponatow".
 (...)

To jest bardzo wazny precedens. Uwazam, ze pan Olbrychski
postapil slusznie. W jego obronie wypowiadaja sie rozne
autorytety moralne i jest szansa, ze nie poniesie za to kary,
albo poniesie kare symboliczna. Pan Piesiewicz w radiowej
trojce juz wyglosil wzniosla mowe obroncza i zadeklarowal pomoc
prawna panu Olbrychskiemu.

 PS. Jestem dziwnie spokojny, ze Pani Andzie Rottenberg wlos z
 glowy nie spadnie i ze Daniel Olbrychski procesu nie wygra.
 Pytanie za pol punkta: dlaczego tak uwazam?

Bo jest Pan anty-antysemita, czyli uwaza Pan, ze samo posiadanie
zydowskiego nazwiska daje przywileje i ulatwia zycie. Ja nie
wiem co z tego wyniknie, ale wiem, ze trzeba robic wszystko by
bronic pana Olbrychskiego. Mysle, ze najlepszym co mozna by
osiagnac to taki sam wyrok jak dla Leppera, czyli 6 zl grzywny.

Pan Olbrychski przypomnial i wskrzesil szlachetna tradycje
polskiego warcholstwa i szlacheckiej wolnosci. Oznacza to, ze
byle cham nie moze obrazac honoru uczciwych ludzi. To jest
tradycja opozycyjna do prymitywnego warcholstwa Leppera czy
Zagornego. Takie precedensy pokazuja jak nalezy walczyc z
plugastwem w sztuce. Dzieki temu kazdy prymitywny artysta, ktory
zechce prowokowac dzielami np. obrazajacymi uczucia religijne
katolikow nie spotka sie tylko ze slabymi babciami
odmawiajacymi rozaniec na schodach przy wejsciu na wystawe, ale
bedzie musial sie liczyc z tym, ze ktos jego dziela pochlasta
szabla, a jak bedzie protestowal to i sam w morde dostanie - a
babcie zamiast sie modlic zloza sie na zaplacenie tych 6 zl
grzywny.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 20 listopada 2000



Re: Kara smierci

2000-11-20 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 20 listopada 2000 o godzinie 5:08 po poludniu
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 Grzegorz Swiderski:
 /../
  Bo oddaje mordercy to co mu sie nalezy. Zabicie napastnika,
  ktory grozi zabiciem osoby niewinnej jest czynem
  sprawiedliwym.

 Dlaczego?

Bo tak zawsze bylo.

 Kto ocenia, co sie komu nalezy?

Prawo naturalne, tradycja i zwyczaje naszej cywilizacji.
Sprawiedliwosc jest odkrywana przez wiele pokolen i nikt nie
jest w stanie jej zmienic bez odwolywania sie do
cywilizacyjnych tradycji. W naszej cywilizacji kara smierci byla
i jest kara sprawiedliwa i nigdy nikt tego nie podwazal z nauka
Kosciola katolickiego wlacznie.

Jesli nowa cywilizacja negujaca sprawiedliwosc kary smierci
przetrwa nastepne 1000 lat to bedzie mozna stwierdzic, ze
sprawiedliwosc zostala zle rozpoznana przez poprzednia
cywilizacje (czyli nasza) - historia zna takie przypadki.

  Bandyta ginac w trakcie napadu dostaje to co mu sie nalezy -
  sprawiedliwosci staje sie zadosc. Gdy jednak nie zginie,
  ale uda mu sie zabic ofiare, to popelnia czyn gorszy, niz
  samo grozenie zabiciem, a wiec w imie sprawiedliwosci nie
  moze nalezec mu sie mniejsza kara. Jesli przed popelnieniem
  morderstwa nalezala mu sie smierc, to po pelnieniu
  morderstwa nalezy mu sie ona jeszcze bardziej. Podstawowa
  zasada sprawiedliwosci jest to, ze za czyny gorsze nalezy
  sie wieksza kara.

 Aha, chodzie wiec o kare. Sprawiedliwosc to kara.

Nie zupelnie. Sprawiedliwosc to oddanie czlowiekowi tego co mu
sie nalezy, czyli jest to kara, nagroda i wszelka odplata za
jego czyny.

 A ktos (panstwo) decyduje, ze odpowiednia kara to smierc,
 odebranie zycia.

Tak jest. Sprawiedliwosc w praktyce realizowana jest przez
panstwo.

 A ktos wszesniej tak samo twierdzil i rowniez odebral komus
 zycie.

Morderca rzadko kiedy morduje z powodu checi przywrocenia
sprawiedliwosci - on ma inne motywy. Ale oczywiscie zdarzaja
sie mordercy, ktorzy morduja w imie sprawiedliwosci, albo
ukrywaja swoje prawdziwe motywy pod frazesami odwolujacymi sie
do sprawiedliwosci. Od tego jest sad by kazdy indywidualny
przypadek zbadac, poznac motywy i osadzic zbrodniarza.

 To co Pan opisze nie jest sprawiedliwoscia, ale zemsta.

A wsadzenie do wiezienia nie jest zemsta? Co to jest w/g Pani
zemsta?

 To jest tak samo niezrozumialne dla mnie jak komus, ktory
 kradnie, odmawiac posiadania wlasnosci prywatnej.

Czyli uwaza Pani, ze kara w postaci grzywny jest zawsze
niesprawiedliwa, tak? I koniecznosc odplacenia z nawiazka strat
finansowych przez zlodzieja poszkodowanemu byloby
niesprawiedliwa forma kary, tak? No to jakie formy kary sa
sprawiedliwe i dlaczego?

  Chaos nastapi gdy machina sprawiedliwosci sie zatrzyma lub
  wypaczy.

 Pytam o chaos po _niewykonaniu_ kary smierci.

Sama kara smierci jest drobnym elementem calej machiny
sprawiedliwosci. Machina ta jest tak skonstruowana, ze drobne
wypaczenie nie niszczy jej calkowicie. Ale drobny wylom moze
spowodowac dalsze wypaczenia, ktore zburza machine. Dlatego
kazdy element trzeba pielegnowac.

 Czemu ona sluzy? Wiecej bezpieczenstwa?

Miedzy innymi tak. Np. w panstwie, ktore kara mordercow smiercia
uslugi platnych mordercow sa drozsze i dzieki temu jest
bezpieczniej.

(...)
   Czy prawo do zycia jest zwiazana z jakimis warunkami?
 
  Tak jest. Traci to prawo ktos, kto pozbawia lub chce
  pozbawic zycia ludzi niewinnych.

 Kto tak twierdzi?

Ja i miliony ludzi tworzacych nasza cywilizacje w przeszlosci,
lacznie z Kosciolem katolickim.

 /../
  Zwiekszenie autorytetu panstwa dzieki likwidacji hipokryzji
  i zwiekszeniu sprawiedliwosci. Panstwo posiadajace wiecej
  autorytetu moze rzadzic w sposob mniej krwawy i mniej
  brutalny.

 Czy panstwo bez kary smierci jest bardziej krwawe i bardziej
 brutalne?

Tak.

 /../
  Tak. Straci sprawiedliwosc. Grozni mordercy i terrorysci
  beda mordowani w akcji zamiast po sprawiedliwym procesie -
  to stwarza mozliwosc wiekszych pomylkowych zabojstw.

 Czy moze Pan to potwierdzic na przykladzie? W ktorych akcjach
 beda mordowani?

Przytocze Pani przyklad z Pani kraju, o ktorym pisal Janusz
Korwin-Mikke w swojej broszurce o krze smierci
(http://www.datapolis.pl/grzes/ks_jkm.htm):

"(...)
Najlepszym przykladem jest sprawa Baader-Meinhoff. Ulryka
Meinhoff i Andrzej Baader byli przywodcami poteznej
(kilkadziesiat - ale znakomicie zorganizowanych i ideowych
osob) Frakcji Czerwonej Armii. RAF mordowala i porywala ludzi,
podkladala bomby i po osiagnieciu niepokoju spolecznego miala
zamiar przejac rzady w calej Republice Federalnej Niemiec.
Pieniadze i bron brala od StaSi - i nigdy sie nie dowiemy, czy
nie wiedzieli o tym, ze jesli by udalo im sie rozwalic panstwo
federalne to i tak przyjda komunisci i ich rozwala w pierwszej
kolejnosci...

Otoz policji udalo sie te bande zlapac - prawie calkowicie. Tak
czy owak ich proces odbyl sie w nieslychanie silnie strzezonym
budynku - i dostali najwyzszy wymiar kary - tj. dozywocie...

Co zrobili pozostali na wolnosci czlonkowie RAF?

Porwali samo

Re: Swieto Niepodleglosci

2000-11-18 Wątek Grzegorz Swiderski

W sobote, 18 listopada 2000 o godzinie 12:16 rano
Pani Izabela Joanna Bozek napisala:

 Moze troszke ciszej, panie b., nikt pana wrzaskow tutaj
 sluchac nie chce. O kulturze nie sie pan nie wypowiada. Nie
 ma pan podstaw.

Chamstwo to jeszcze mozna na kulturalnej liscie tolerowac, ale
rasizm powinien byc stanowczo tepiony. Dlatego postuluje by
napisac petycje do providera tego brunatniaka o pseudonimie
___L z zadaniem odebrania mu konta pocztowego. Uwazam, ze kazdy
uczciwy czlonek tej listy powinien podpisac sie pod taka
petycja.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, sobota, 18 listopada 2000



Re: Swieto Niepodleglosci

2000-11-18 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 17 listopada 2000 o godzinie 10:22 po poludniu
__L napisalo:

 In te re su ja ce. Mowimy o okresie kiedy Polska ponoc "byla
 solidna i dobra budowa",

No wlasnie.

 a tu nagle jakis watek zydowski.

Ten watek byl argumentem przeciwko rasistowskiej tezie jakoby w
Polsce w jej najlepszym okresie wladze sprawowali tylko czysto
rasowo Slowianie. Dodam, ze wtedy nawet krolowie nie byli
Slowianami.

 Czyzby p. Swidrykowskiemu

Nazywam sie Swiderski. A Pan jak sie nazywa?

 wszystko sie z zydami kojarzylo, beuprzedzeniowo oczywiscie
 tak, znaczy?

A co mi sie z zydami kojarzy?

 ps. jak zwykle, w dupie mam pazdrowienia tego pana.

Nie dosc, ze brunatniak, to jeszcze prymitywny cham. Pan
Holsztynski mial duzo racji gdy twierdzil, ze ci brunatniacy
to straszna zakala tej listy.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 17 listopada 2000



Re: Swieto Niepodleglosci

2000-11-17 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 17 listopada 2000 4:43 AM
Pan Mikolaj Sawicki napisal:

 Czy moglby Pan sprecyzowac, kiedy to bylo, jak Polska "byla
 solidna i dobra budowa"?

Chocby za Jagiellonow.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 17 listopada 2000



Kara smirci (bylo: Glupia sprawa)

2000-11-17 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 17 listopada 2000 12:22 AM
Pan Michal Niewiadomski napisal:

 (...)
 Mowie tu o karze smierci, ktorej Kosciol Katolicki jest
 obecnie zdecydowanym przeciwnikiem.

Sprzeciw Kosciola wobec KS jest sprzeciwem politycznym, a nie
zmiana moralnosci, ktora do tej pory obowiazywala i zezwalala
na KS. Moralnosc jest stala i nawet papiez nie moze jej
zmieniac. Po prostu papiez doszedl do wniosku, ze z przyczyn
politycznych KS jest rownowazna dozywociu. To jest poglad
polityczny i jest pogladem mylnym.

Ja napisalem 15 argumentow za KS:
http://www.datapolis.pl/grzes/ks.htm
(na koncu przesylam to bez polskich liter)
Prosze sprobowac obalic choc jeden.

Gdyby, nie zrozumial Pan ktoregos argumentu, albo byl dla Pana
niejasny, to na koncu jest odnosnik do dyskusji, w ktorej
rozwijam te argumenty i podaje bardziej szczegolowe
uzasadnienie.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 17 listopada 2000

Argumenty za kara smierci.

Motto: Ludzie, ktorzy dzisiaj wyrywaja najgorszych przestepcow
od wyrokow sprawiedliwosci, beda jutro mordowac niewinnych -
Edmund Burke

Kara smierci jest przedluzeniem obrony koniecznej. Jesli
napastnik w wyniku ataku na uczciwego czlowieka ryzykuje
wlasnym zyciem, ktore moze stracic w wyniku udanej obrony
koniecznej, nawet jesli sam nie bedzie winnym zadnego
zabojstwa, to tym bardziej powinien byc zagrozony utrata zycia
w sytuacji, gdy jego atak sie powiedzie i zamorduje swoja
ofiare. Kara smierci daje dodatkowe mozliwosci obrony
koniecznej, ktore mozna wykorzystac w czasie trwania ataku.

Kara smierci daje mozliwosc bezkrwawej obrony. Jesli czlowiekowi
wolno zabic napastnika, ktory grozi mu smiercia, to tym
bardziej wolno mu bronic sie grozba zabicia. Taka grozba musi
byc realna, czyli obronca musi byc gotowy ja wykonac gdy
napastnik go nie poslucha i taka grozba musi byc skuteczna
nawet jesli obronca zginie.

Kara smierci jest kara zgodna z moralnoscia. Kosciol katolicki w
swoim tradycyjnym nauczaniu zawsze akceptowal kare smierci. W
przykazaniu "nie zabijaj" slowo "zabic" nie dotyczy zabijania
na wojnie i kary smierci - te formy zabijania byly okreslane
innym slowem niz slowo uzyte w przykazaniu. Przykazanie dotyczy
tylko zabojstwa osoby niewinnej.

Kto godzi sie na istnienie armii, ktorej zolnierze beda zabijac
na wojnie zolnierzy wrogiej armii (czyli beda wykonywac na nich
natychmiastowa kare smierci, bez sadu, za atak na panstwo), ten
musi zaakceptowac kare smierci wydawana przez sad za zabojstwo
po sprawiedliwym procesie.

Kara smierci jest cywilizowana forma sprawiedliwej zemsty. Jesli
wolno czlowiekowi w stanie natury scigac i zabic mordercow,
ktorzy zabili czlonkow jego rodziny, ktorych mial pod ochrona,
to tym bardziej wolno mu ustanowic sady, ktore sprawiedliwie
ocenia zajscie i wydadza wyrok smierci zgodnie z powszechnie
znanym prawem.

Wina za zabojstwo w wyniku wykonania wyroku smierci nie mozna
obciazac ani prawodawce wpisujacego kare smierci do kodeksu
karnego, ani sedziego wydajacego wyrok smierci, ani kata, ktory
wyrok wykonuje. Pelna wine za to zabojstwo ponosi sam stracony
przestepca, ktory dopuscil sie w pelni swiadomie czynu
zagrozonego kara smierci.

Jesli nikt nie bedzie popelnial przestepstw zagrozonych kara
smierci, to nie bedzie w ogole zabijania w wyniku wykonywania
wyrokow smierci. A wiec istnienie kary smierci nie oznacza
zabijania, ale oznacza ograniczanie zabijania. Istnienie kary
smierci nie determinuje w sposob konieczny tego, ze jakikolwiek
wyrok smierci bedzie wykonany, a wiec nie determinuje
zabijania. Wykonanie wyroku jest zdeterminowane dopiero
polaczeniem istnienia kary smierci i zachowaniem sie mordercow.

Wiekszosc ludzi czuje sie bezpieczniej w panstwie, w ktorym
kodeks karny przewiduje kare smierci za zabojstwo z
premedytacja. Dlatego ludzie popieraja kare smierci co
potwierdzaja liczne sondaze.

Z rzetelnie przeprowadzanych statystyk wynika, ze istnienie kary
smierci w kodeksie karnym wplywa na zmniejszenie sie ilosc
przestepstw zagrozonych ta kara. Kara smierci skutecznie
odstrasza mordercow przed dokonywaniem przez nich rozbojow i
napadow z bronia w reku.

Mozliwosc pomylkowego skazania przez sad na smierc nie jest
argumentem przeciw karze smierci, ale jest to argument za tym,
ze procedura sadowa powinna byc udoskonalana. Mozliwosc
pomylkowego przekroczenia warunkow obrony koniecznej nie
podwaza sensu prawa do zabicia w samoobronie.

W kodeksie karnym musi istniec kara maksymalna, czyli taka, po
wykonaniu ktorej nie mozna przestepcy juz bardziej ukarac.
Jedynie kara smierci spelnia ten warunek. Jest to konieczne by
zawsze istniala jakas wieksza kara, ktora mozna ukarac
przestepce, niz kara, ktorej w danym momencie podlega. Jesli
kara maksymalna jest dozywocie, to nie ma czym ukarac
przestepce skazanego na ta kare, ktory zamorduje straznika w
wiezieniu. Gdyby nie bylo kary smierci, to przestepca skazany
na dozywocie bylby calkowicie bezkarny.

Kara smierci za zabojstwo z pr

Re: Kosciol Katolicki a kara smierci

2000-11-17 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 17 listopada 2000 12:34 PM
Pan Michal Niewiadomski napisal:

 Podobne jak pan T Kazmierski argumenty wysunal tu juz kiedys
 p. Miroslaw Wiechowski. Oto fragment mojej odpowiedzi w tej
 sprawie, opublikowanej na Poland-L 12 lipca 1997, nie mysle
 zebym musial cokolwiek tu zmieniac lub dodawac. Postscriptum
 tez zachowuje swa aktualnosc.
 (...)

No to ja przesylam dokladne brzmienie KKK po polsku w starej i w
nowej wersji:

Bylo:

"2266 Ochrona wspolnego dobra spoleczenstwa domaga sie
unieszkodliwienia napastnika. Z tej racji tradycyjne nauczanie
Kosciola uznalo za uzasadnione prawo i obowiazek prawowitej
wladzy publicznej do wymierzania kar odpowiednich do ciezaru
przestepstwa, nie wykluczajac kary smierci w przypadkach
najwyzszej wagi. Z analogicznych racji sprawujacy wladze maja
prawo uzycia broni w celu odparcia napastnikow zagrazajacych
panstwu, za ktore ponosza odpowiedzialnosc.
(...)"

Jest:

"2266 Wysilek panstwa, aby nie dopuscic do rozprzestrzeniania
sie zachowan, ktore lamia prawa czlowieka i podstawowe zasady
obywatelskiego zycia wspolnego, odpowiada wymaganiu ochrony
dobra wspolnego. Prawowita wladza publiczna ma prawo i
obowiazek wymierzania kar proporcjonalnych do wagi przestepstwa.
(...)"

Czy ta zmiana oznacza zmiane moralnosci?

Papiez apeluje o nie stosowanie kary smierci - to nie ulega
watpliwosci. Ale rowniez wciaz apeluje o wstrzymanie dzialan
wojennych wszedzie tam gdzie sie toczy wojna. Nigdy nie
slyszalem by papiez poparl jakakolwiek wojne, albo jakakolwiek
strone w wojnie. I co? Likwidujemy armie w Polsce?

Papiez glosi tylko tyle, ze w dzisiejszym stanie rozwoju
organizacji penitencjarnych mozna powstrzymac zbrodniarzy
metodami bezkrwawymi. Nie oznacza to, ze nalezy zlikwidowac
kare smierci z kodeksu karnego. To jest apel do sumien sedziow
by brali pod uwage stan techniki i organizacji (ktory jest
zmienny) przy wydawaniu wyrokow. Jesli dojda do wniosku, ze
mozna skutecznie wyeliminowac ze spoleczenstwa danego
konkretnego zbrodniarza poprzez skazanie go na dozywocie i taki
wyrok powstrzyma tego typu zbornie, to powinni to zrobic. Nie
oznacza to tego, ze nalezy im odebrac mozliwosc orzekania kary
smierci, gdy dojda do wniosku, ze wspolczesna technika nie
powstrzyma danego, konkretnego zbrodniarza, a skutecznie
wykonane dozywocie nie powstrzyma danego typu zbrodni.

Papiez w sprawie kary smierci nie wypowiada sie jednoznacznie.
Moglby wyraznie oglosic: kazdy ustawodawca, ktory wprowadzi
kare smierci do kodeksu karnego popelnia grzech, kazdy sedzia
wydajacy wyrok smierci popelnia grzech, kazdy kat wykonujacy
wyrok smierci popelnia grzech. Dlaczego nie powie tego w ten
sposob? Bo nie moze zmieniac moralnosci i nie moze postepowac
niedyplomatycznie. Papiez jest tez politykiem - jest glowa
suwerennego panstwa, jedynej prawdziwej monarchii we
wspolczesnym swiecie. Tak postepuje kazdy sensowny i skuteczny
polityk w dzisiejszym swiecie. Mowienie krotko, zwiezle,
zrozumiale, otwarcie i wprost jest niedyplomatyczne i zawsze
jest bledem politycznym. Gdyby powiedzial wprost i otwarcie, ze
kara smierci jest niemoralna i nalezy ja wszedzie zastapic
dozywociem, to spotkalby sie z taka opozycja w Kosciele, ze
mogloby to doprowadzic do powaznych schizm i rozlamow. Papiez
jest po prostu dobrym politykiem.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 17 listopada 2000



Re: Swieto Niepodleglosci

2000-11-16 Wątek Grzegorz Swiderski

W czwartek, 16 listopada 2000 o godzinie 8:40 po poludniu
Pani Malgorzata Zajac napisala:

 (...)
 Burzenie nie moze byc celem. Takze rzekomych mitow. Chyba Pan
 wie, ze prawdiwa sztuka jest cos pozytecznego skutecznie
 budowac.

Ale jak juz cos zostalo porzadnie zbudowane, to oprocz burzenia
tego, lub budowania nowego mozna jeszcze okopac sie i strzec
tej budowli przed barbarzyncami chcacymi ja zburzyc lub
przerobic. Przy okazji mozna naprawiac drobne uszkodzenia.
A jesli sie nie uda obronic, to zamiast budowac nowe, mozna
starac sie odbudowac to co zostalo zburzone.

Tak wlasnie postepuja konserwatysci. W Polsce maja dwa zadania:
po pierwsze bronic naszej cywilizacji, ktora jest intensywnie
burzona i odbudowac Polske taka jaka byla wtedy gdy byla
solidna i dobra budowla. W kazdym razie gdy budowanie jest
chwilowo utrudnione to lepiej strzec i przechowywac plany
dobrej, istniejacej kiedys i sprawdzonej budowli niz budowac
nie-wiadomo-co-nowego.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 16 listopada 2000



Re: z dzisiejszej GW: Kaczynskiemu nie - o co tu chodzi ?

2000-11-03 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 03 listopada 2000 o godzinie 9:54 po poludniu
Pani Mirka Kozak napisala:

 "Kaczynskiemu nie"

 42 profesorow prawa i adwokatow protestuje przeciw
 wypowiedziom ministra sprawiedliwosci Lecha Kaczynskiego i
 jego doradcow w sprawie polskiego prawa karnego i polityki
 kryminalnej.
 (...)
 Czy ktos wie o co tu chodzi ?

To elementarne Watsonie! Widac tym 42 profesorom i adwokatom
slabo sie ostatnio wiedzie, a jednoczesnie nie maja prywatnych
ukladow z SLD i daja tym oswiadczeniem publiczny sygnal, ze
mozna ich smialo mianowac na jakies wazne stanowiska panstwowe
gdy SLD przejmie wladze. Tym oswiadczeniem daja gwarancje, ze
beda lojalni i beda prowadzic odpowiednia propagande na swoich
stanowiskach.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 3 listopada 2000



Re: z dzisiejszej GW: Kaczynskiemu nie - o co tu chodzi ?

2000-11-03 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 03 listopada 2000 o godzinie 11:31 po poludniu
Pani Mirka Kozak napisala:

 o ile pierwsza czesc moglabym (teoretycznie) zrozumiec, o tyle
 ostatnie zdanie wprawia mnie w pewne oslupienie - jest juz
 tak zle, ze w komunikowaniu sie uzywa sie n-tej negacji ? czy
 sa jakies oznaczniki rodzaju aktualnej konwencji (np. jakis
 Tag "teraz logika wprost") ?

Nie rozumiem tych pytan. Chetnie odpowiem, ale prosze o ich
uscislenie i sprecyzowanie. Czego konkretnie Pani nie
zrozumiala z mojej odpowiedzi? Z gory zaznaczam, ze ja nie
jestem intelektualista, co oznacza, ze moge pisac niezrozumiale
i jednoczesnie slabo rozumiem to, co pisza inni.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, sobota, 4 listopada 2000



Restauracja Monarchii (bylo: Slowniczek polityczny)

2000-10-30 Wątek Grzegorz Swiderski
lczesnych
 monarchow, czy wsrod potomkow ktorejs z dynastii panujacej
 kiedys w Polsce? A moze stare rody magnackie? Kto w ogole wg
 Pana mialby prawo do tronu polskiego? Jaki ze sie tak wyraze
 legitymizm tu sie pojawia?

W Polsce mamy duzy problem z legitymizmem, bo nasze tradycje
monarchistyczne zostaly dosc dawno temu przerwane. Dlatego
powazni monarchisci w Polsce nie przedstawiaja na razie zadnego
konkretnego kandydata na tron Polski. Z tym nalezy poczekac do
czasu gdy restauracja monarchii w Polsce stanie sie choc troche
prawdopodobna.

Jesli mialby Pan wiecej pytan dotyczacych monarchizmu, to
zapraszam na liste dyskusyjna polskich monarchistow:
http://www.monarchia.pl/lista.htm - tam uzyska Pan duzo
bardziej kompetentne odpowiedzi na Pana pytania niz te, ktore ja
moglbym Panu udzielic.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 30 pazdziernika 2000



Re: Intelektualisci

2000-10-30 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 30 pazdziernika 2000 o godzinie 2:58 po poludniu
Pan Andrzej Szymoszek napisal:

 Przeczytalem. Wlasciwie z ponizszego niewiele mozna sie
 dowiedziec konkretnego o Stanczyku, ale dobra jest, niech
 bedzie. Odnosnie Panskich analogii: czy Korwin- Mikke jest
 wspolczesnym wcieleniem Stanczyka? Wezmy fragmencik:

  Dlaczego wiec, zapyta ktos, ucieka do "przybocznej sali",
  dlaczego szuka samotnosci zamiast probowac, w ten lub inny
  sposob dostac sie w krag realnej wladzy, aby odwrocic
  nieszczescia zagrazajace panstwu, aby zapobiec katastrofie,
  ktora nadchodzi? Nie, tego wlasnie Stanczyk zrobic nie moze.

 A JKM probuje "w ten czy inny sposob" dostac sie "w krag": byl
 poslem, kandydowal do Senatu, Sejmu, na prezydenta...

Gdyby chcial to by sie dostal do Sejmu bez problemu. Ale
wyraznie woli mowic co mysli, a nie to co przysparza
popularnosci. Takie podejscie jest ewidentnie niedyplomatyczne
i niedemokratyczne. A jak juz zostal przez media ogloszony
blaznem, to tym bardziej wczuwa sie w role i chlapie jezorem bez
zadnych skrupulow i zahamowan. Czyli Stanczyk - konserwatywny
intelektualista: mowi niepopularne prawdy.

 Juz predzej Kisielewski, ale on przez cale wlasciwie swoje
 Dzienniki jest zgorzknialy i sfrustrowany, ze tak sobie
 pisze, a wlasciwie nie wywiera to wplywu na rzeczywistosc.
 Stanczyk przynajmniej byl na dworze krolewskim i nie podlegal
 cenzurze, w przypadku Kisiela i owczesnie panujacych "krolow"
 o tym mowy byc nie moglo.

Cenzura to najwyzej powodowala, ze jego opinia nie docierala do
ludu - "krolowie" ja pewnie znali.

 To moze Michalkiewicz? On caly czas ironizuje, a wiec slowo
 "blaznowanie" pasuje do niego. Przegladalem ostatnio jego
 publicystyke. Ilez tam wysmiewania.

Chetnie sie z tym zgodze. To tez Stanczyk.

 (...)
 Chce wiec pan SM byc uczestnikiem gry politycznej, nie tylko
 komentowac i blaznowac, ale _demokracja_ nie daje.
 To moze dlatego nie lubia demokracji?

Miedzy innymi tak. Demokratyczny suweren to idiota i prawicowy
intelektualista nie moze sobie z nim pozartowac, pofilozofowac
czy udzielic politycznej rady. Z takim idiota moze sie tylko
porozumiec lewicowy intelektualista, bo wystarcza mu to, ze
jego odbiorca go podziwia, nie rozumiejac o czym mowi.

Ale oczywiscie krol potrzebuje zawsze intelektualistow i
prawicowych i lewicowych - pierwszych do dyskusji i rady,
drugich do posrednictwa w manipulowaniu tlumem.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 30 pazdziernika 2000



Re: Intelektualisci

2000-10-28 Wątek Grzegorz Swiderski

W sobote, 28 pazdziernika 2000 o godzinie 4:11 rano
Pani Joanna Czylok napisala:

 A gdzie to bylo drukowane?

Ja to zeskanowalem z ksiazeczki pt: "Rzeczy najmniejsze"
Michalineum Warszawa Struga Krakow 1988 ISBN 83-7019-042-1

W przedmowie jest napisane, ze ksiazeczka ta nawiazuje do zbioru
wydanego w 1956r pt: "Rzeczy male".

Polecam aforyzmy Kisiela z tej ksiazeczki:
http://www.datapolis.pl/grzes/forum/afo.htm

Czy Kisiela mozna nazwac prawicowym intelektualista?

Z powodu zarzutow Pana Andrzeja Szymoszka przesylam przy okazji
w calosci artykul, do ktorego przesylalem poprzednio odnosniki.

Jesli Stanczyk jest prawzorem konserwatywnego intelektualisty
to Kisiel jest jego wcieleniem z okresu PRL-u, a wspolczesnym
wcieleniem Stanczyka jest ewidentnie Janusz Korwin-Mikke.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, sobota, 28 pazdziernika 2000

Stanczyk jako konserwatywny intelektualista

Ktoz nie zna Stanczyka blazna trzech krolow uwiecznionego na
plotnach Jana Matejki. Ta postac stala sie juz nieodlaczna
czescia naszej narodowej tradycji i mitologii. "Blazen
osobliwy" i "rycerz prawdy" w jednej osobie, szyderstwo i kpina
polaczone z polityczna przenikliwoscia, politycznym realizmem i
wyczucie niezmiennego rytmu historii zamaskowane drwina i
zartem oto Stanczyk, czyli ten, co mowi prawde, ktorej kanclerz
nie chce, a kaznodzieja nie smie powiedziec.

Na obrazie Matejki, jak pisze Michal Bobrzynski(*), "przez
otwarte w glebi podwoje widac wesole plasy; w rozkosznych
tonach muzyki, w wirze uciech i zabaw dwor krolewski zapomnial
o jutrze. Ale ten dzien jutrzejszy, bo zabawa do wczesnego rana
sie przeciagnela, nadszedl juz, brzask jego poranka wpada przez
szerokie weneckie okno do komnaty na pierwszym planie obrazu.
Na stole leza otwarte listy, a nad nimi w posepnej zadumie
siedzi ubrany w stroj blazenski Stanczyk. Owe listy przyniosly
nieszczesna wiesc o wzieciu Smolenska przez Moskwe. Jeden
trefnis krolewski odczul te kleske i donioslosc jej ocenil, on
jeden wyrwal sie z wiru zabawy, rzucil na krzeslo w przybocznej
komnacie i sercem wezbranym gorycza, okiem pelnym bolesci
patrzy w przyszlosc ". I dalej pisze Bobrzynski o "Holdzie
pruskim": " Caly przepych na jaki moglo sie zdobyc wielkie
panstwo w epoce Odrodzenia roztacza sie na plotnie Matejki
przed naszymi oczami. Wszystkie osobistosci historyczne
olsnione sa wspanialoscia aktu, w ktorym uczestnicza i do
uswietnienia, ktorego sluza (...) Ale oto u stop krola zasiadl
na estradzie Stanczyk i znowu on jeden zamiast zapal powszechny
podzielac, zamknal sie w sobie i patrzy przed siebie, ale nie
na wspaniala ceremonie, nie na otaczajace go tlumy ludzi, on
patrzy w przyszlosc i widzi ja tak straszna, tak przerazajaca,
jaka my dzisiaj w porownaniu z chwila holdu pruskiego widzimy.
Trefnis krolewski dzwiga tu na swoich barkach caly sad
historii. Na pierwszym obrazie on jeden odczul kleske, na
ostatnim on jeden zwyciestwo, ze bylo pozornym, zrozumial ".

Stanczyk jest prawzorem konserwatywnego intelektualisty, ktory
pod migotliwa powierzchnia zjawisk dostrzega zawsze te same
konstelacje, w chaosie zmian rozpoznaje to, co stale i
niezmienne i niesklonny jest do latwych uniesien, bo zna
niedoskonalosc ludzkich dziel i kruchosc ludzkich dokonan. Wie,
iz pod sala balowa moze nagle otworzyc sie przepasc, a
woskowany parkiet moze zalac sie krwia.

Stanczyk jest intelektualista obserwujacym swiat i ludzi i
wypowiadajacym o nich swoje gorzkie prawdy. Zyje w kregu wladzy
ale zawsze poza sfera, w ktorej podemuje sie decyzje. Krolewski
blazen widzi jak umiera wladca, a na tron wstepuje jego
nastepca; tak bylo, jest i bedzie zmieniaja sie osoby ale
istota wladzy pozostaje niezmienna. Obserwuje ludzi, ktorzy z
dolu chca wspiac sie na gore i tych, ktorzy z gory chca zejsc
na dol. Widzi intrygi, walke o wladze i wplywy, gre ambicji,
namietnosci i interesow. Widzi tych, co wczoraj byli wielcy a
dzis zmaleli przez wyroki losu, widzi poteznych, ktorzy upadli,
opromienionych chwala, ktorych upokorzono. Widzi faworytow w
nielasce, wywyzszonych straconych w dol, metresy pokonane przez
piekniejsze i mlodsze rywalki, artystow obsypywanych zlotem i
porzuconych bez litosci. Patrzy na gladkie twarze ambasadorow i
poslow wiedzac, ze ich "przyjazn" jest tylko maska
przebieglosci. Stanczyk zna slabosci poteznych, niecierpliwosc
wytrwalych, wscieklosc spokojnych. Wie o bolu upokorzonych, o
zawiedzionych nadziejach ambitnych. Zna zawisc i nienawisc,
gniew i milosne namietnosci, zna skryte niepokoje i ukryte
sprezyny ludzkich dzialan. Obserwuje z bliska mechanizmy
wladzy, wie o sztuce rzadzenia wiecej niz inni, trafniej niz
inni rozpoznaje polityczna rzeczywistosc, widzi dalej i lepiej.

Dlaczego wiec, zapyta ktos, ucieka do "przybocznej sali",
dlaczego szuka samotnosci zamiast probowac, w ten lub inny
sposob dostac sie w krag realnej wladzy, aby odwrocic
nieszczescia zagraza

Re: Intelektualisci

2000-10-28 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 27 pazdziernika 2000 o godzinie 2:49 po poludniu
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 Co pisal Pan ironicznie: to pierwsze drugie lub trzecie
 zdanie?:-)

Ironicznie pisalem, ze staram sie byc intelektualista i ze
intelektualista musi byc obojetny, neutralny i centrowy. A to,
ze za pomoca aforyzmu, ktory zacytowalem mozna z kazdego
ignoranta zrobic intelektualiste pisalem powaznie.

 Chyba nie ma zyt duzo aforyzmow na ten temat..:-)
 (...)

No to jeszcze Pania dobije nastepnymi aforyzmami o demokracji:

"W demokracji panuje wiekszosc, w Kosciele za to prawda. Biskup
nie musi byc ponownie wybierany, dlatego moze mowic prawde." -
biskup Jan Dyba

"W demokracji mowisz to, co ci sie podoba i placisz tyle, ile od
ciebie zadaja." - Kenneth Thompson

"Demokracja to sztuka rzadzenia cyrkiem z malpiej klatki." -
Henry Louis Mencken

"Demokracja to cztery wilki i owca glosujace o obiedzie." -
Robert Anson Heinlein

"Demokracja bywa fantastyczna tylko w zywiole rewolucji." -
Mikolaj Bierdiejew

"Iluzja demokratyczna nalezy do najciezszych form psychozy
spolecznej." - Szymon Dzierzgowski

"Ideal arystokratyczny wymaga realnego panowania lepszych,
demokracja - formalnego panowania wszystkich." - Mikolaj
Bierdiejew

"Nie nalezy przesadzac z demokracja. Nie chcialbym podrozowac
statkiem, ktorego kurs bylby okreslany glosowaniem zalogi, przy
czym kucharz i chlopiec okretowy mieliby takie samo prawo glosu
jak kapitan i sternik." - William Faulkner

"Sila napedowa demokracji nie jest milosc do innych ludzi ale
nienawisc do wszystkiego spoza plemienia, spoza frakcji, partii
czy narodu. 'Wola powszechna' glosi wojne totalna a nienawisc
jest najwieksza sila rekrutow." - general John Frederick Fuller

"Demokracja stara sie realizowac ideal mas: Darmowa Obfitosc
Tandety. Obfitosc Tandety juz mamy - ale Darmowosc pozostaje
iluzja." - Konrad Reszczyk

"W demokratycznej krainie slepcow jednooki nie zostalby krolem.
W najlepszym razie bylby politycznym marginesem." - Grzegorz J.
Gigol

"Doskonala demokracja to uniwersalizacja swinskiego sprytu." -
Gnter Maschke

"Demokratyczne wybory rozstrzygaja o tym, kto bedzie uciskany w
majestacie prawa." - Mikolaj Gomez Davilla

"Jest Pan za demokracja? Tak, jesli nie mam innego wyboru." -
Zarko Petan

"Nienawidze demokracji, poniewaz kocham wolnosc." - J.J Bachofen

"Bladzic jest rzecza ludzka, klamac demokratyczna." - Mikolaj
Gomez Davilla

"Demokracja to kult szakali wyznawany przez osly." - Henry Louis
Mencken

"Nie ma demokracji bez oficjalnych konfliktow - wyrzekanie sie
konfliktowosci to grob demokratyzmu." - Stefan Kisielewski

"Liberalna demokracja to rezim, w ktorym demokracja poniza
wolnosc zanim ja zdlawi." - Mikolaj Gomez Davilla

"Dla mnie demokracja parlamentarna to pokojowa wojna wszystkich
ze wszystkimi." - Lech Walesa

"Historia uczy, ze demokracja bez wartosci latwo przemienia sie
w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm." - Jan Pawel II

"Demokracja wynika z przeswiadczenia, ze w zwyklych ludziach
tkwia niezwykle mozliwosci." - Harry Emerson Fosdick

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, sobota, 28 pazdziernika 2000



Re: Intelektualisci

2000-10-27 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 27 pazdziernika 2000 1:27 PM
Pan Andrzej Szymoszek napisal:

 (...)
 Inna sprawa, ze metoda Pana polega na stawaniu pytan na
 liscie, a po odpowiedzi odsyla Pan na swoja strone
 internetowa. Mozna i tak, ale powiedzmy sobie szczerze: kto
 zajrzy? Intelektualista- polemista powinien stanac z otwarta
 przylbica, a nie odsylac gdzies tam.

  Idealny intelektualista powinien glownie zadawac pytania,
  wahac sie, byc niepewnym, obojetnym, tolerancyjnym,
  neutralnym swiatopogladowo i politycznie i powinien wierzyc
  jednoczesnie we wszystkich bogow i w zadnego. Czyli nie ma
  ani prawicowych ani lewicowych intelektualistow - wszyscy
  intelektualisci sa centrowi.

 Powinien rozumiec rozne racje, rozne punkty widzenia.
 (...)

Dobrze. W odpowiedzi znowu odsylam Pana do mojej strony na,
ktorej publikuje Kodeks Czlowieka Poblazliwego napisany przez
Kisiela: http://www.datapolis.pl/grzes/forum/kcp.htm
Aby Pan nie narzekal, przesylam calosc na koncu.

Czy zgadza sie Pan, ze poblazliwy intelektualista wcale nie musi
byc nijaki i centrowy, ale bedac jednoczesnie czlowiekiem
poblazliwym moze wyznawac skrajne poglady?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 27 pazdziernika 2000

Kodeks czlowieka poblazliwego

 1

Czlowiek poblazliwy dobrze sie czuje wsrod rozmaitosci zjawisk,
form, koncepcji i pogladow. Czlowiek poblazliwy nigdy nie
przylozy reki do akcji majacej na celu redukcje mnogosci
zjawisk, redukcje taka bowiem bedzie uwazal za akt sprzeczny z
poblazliwoscia.

 2

Czlowiek poblazliwy stara sie zrozumiec wszystko i wszystkich,
zrozumienie bowiem jest koniecznym warunkiem poblazliwosci.
Poblazanie bez zrozumienia byloby jedynie forma obojetnosci i
lenistwa duchowego.

 3

Czlowiek poblazliwy, wierzac w jedna prawde, potrafi dostrzec
elementy, okruchy tej prawdy w najrozmaitszych, najbardziej na
pozor sprzecznych z nia pogladach. W istocie nie moze byc na
swiecie zadnego pogladu obdarzonego dynamika, ktory nie bylby w
jakis sposob spokrewniony z jedyna prawda swiata, tylko ta
prawda bowiem jest zrodlem wszelkiego dynamizmu ideowego. Tak
wiec, szanujac wszystkie poglady, czlowiek poblazliwy
bynajmniej nie sprzeniewierza sie jedynej prawdzie, lecz
przeciwnie - oddaje jej hold.

 4

Czlowiek poblazliwy musi w swej poblazliwosci zrobic jeden
wyjatek: nie wolno mu poblazac samemu sobie. Poblazliwosc
bowiem osiagnac mozna jedynie zwalczywszy takie wlasciwosci
swojej natury, jak nadmierna milosc wlasna, zaborczosc,
egotyzm, egoizm, sklonnosc do pychy i wywyzszania sie ponad
innych, sklonnosc do przyznawania swojej osobie wiekszych i w
ogole odmiennych praw niz innym osobom.

 5

Czlowiek poblazliwy nie poblaza sobie, lecz musi poblazac innym,
choc czesto widzi, ze oni sa nadmiernie poblazliwi dla siebie
samych. Gdyby widzac, ze sa oni dla siebie nazbyt poblazliwi,
odmowil za to swojej poblazliwosci, byloby to wywyzszanie sie
ponad nich, ktore pozbawiloby go kwalifikacji na czlowieka
poblazliwego.

 6

Czlowiek poblazliwy szanujac wszelkie poglady i domagajac sie w
zasadzie udzielania ich zwolennikom mozliwosci ich gloszenia,
musi nierzadko wziac udzial w walce z niektorymi z nich. W tym
wypadku, o ile przy tym pewien jest swojej prawdy, powinien
walczyc jak najskuteczniej, lecz bez gniewu.

 7

Czlowiek poblazliwy po powaleniu przeciwnika natychmiast pomaga
mu wstac. O ile przeciwnik jest dosc silny, aby z kolei powalic
jego, czlowiek poblazliwy, uznajac swoj blad, nie powinien
jednak dziwic sie, gniewac ani zalowac, ze tak postapil, blad
bowiem, jakim jest calkowite zniszczenie wroga, bylby bledem po
stokroc wiekszym i grozniejszym niz blad wynikly z
przedwczesnego podania wrogowi reki.

 8

Czlowiek poblazliwy winien byc czasem poblazliwy i dla siebie
samego, jesli mimo dolozenia wszelkich wysilkow popelnia blad.
Absolutna niepoblazliwosc dla wlasnego bledu dowodzilaby bowiem
nadmiernego mniemania o sobie, czego czlowiek poblazliwy unika.
Czlowiek zalamujacy sie dlatego, ze popelnil jeden blad lub
okazal slabosc, daje tym dowod pychy, ktorej z prawdziwa
poblazliwoscia pogodzic sie nie da. Czlowiek poblazliwy musi
byc czlowiekiem skromnym, bowiem tylko w tym wypadku
poblazliwosc nie wyda sie ludziom upokarzajaca jalmuzna, co
byloby znowu forma wywyzszania sie ponad nich.

 9

Czlowiek poblazliwy moze uwazac wiele pogladow ludzkich za
niesluszne, a wiele czynow ludzkich za zle i ma wtedy obowiazek
walczyc z nimi, czlowiek poblazliwy nie jest bowiem sceptykiem
bez pogladow. Czlowiek poblazliwy nie powinien jednak marzyc o
tym, aby takie niesluszne czy zle rzeczy znikly z powierzchni
ziemi i nigdy nie istnialy. Czlowiek poblazliwy wie bowiem, ze
kazdy bledny poglad czy zly uczynek, bedac przeinaczeniem
prawdy, od niej jednak zalezy, bo jego negatywne do niej
ustosunkowanie jest rowniez forma zaleznosci, a wiec -
potwierdza jej istnienie; bez prawdy nie byloby nieprawdy.
Dopoki istnieja ludzie, dopoty beda dawac prawdzie takie
odwrocone swiadectwo, potwierdzajac ja przez

Slowniczek polityczny (bylo: Intelektualisci)

2000-10-27 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 27 pazdziernika 2000 1:27 PM
Pan Andrzej Szymoszek napisal:

 Niezupelnie, bo intelektualista powinien jednak odpowiadac na
 rozne pytania. Odpowiedz niekoniecznie musi byc skrajnoscia,
 poniewaz czasem np. odpowiedz "nie" jest przykladem postawy
 skrajnej, a odpowiedz "tak" na to samo pytanie- postawy
 rozumnej, wywazonej i umiarkowanej.
 (...)

No to prosze ocenic czy moja odpowiedz na pytanie dotyczace
rozumienia pojec prawica i lewica jest wywazona i umiarkowana
czy tez skrajna. Poniewaz odeslanie do moich stron WWW nie
uznal Pan za wystarczajaca odpowiedz, to przesylam moj
slowniczek polityczny w calosci:

W zwiazku z czestymi problemami dotyczacymi szufladkowania i
roznego rozumienia terminow politycznych w dyskusjach
postanowilem stworzyc slowniczek tych terminow, tak jak ja je
rozumiem. Z zalozenia opisy kazdej szufladki sa jak najkrotsze
i subiektywne. W takim znaczeniu ja uzywam tych terminow w
dyskusjach.

Anarchista - Zwolennik balaganu i braku zasad spolecznych.
Przeciwnik panstwa i wszelkiej wladzy. Zwolennik bezwzglednej
wolnosci.

Autorytarysta - Zwolennik narzucania wladzy z gory.

Demokrata - Zwolennik wylaniania wladzy panstwowej co kilka lat
w wyniku piecioprzymiotnikowych wyborow.

Komunista - Zwolennik zasady spolecznej: "kazdy w/g mozliwosci,
kazdemu wg potrzeb". Przeciwnik wlasnosci prywatnej.

Konserwatysta - Zwolennik praw i mechanizmow politycznych
pozytywnie zweryfikowanych przez czas i moralnosc.

Konserwatywny liberal - Zwolennik silnego, liberalnego panstwa
minimum rzadzonego w sposob konserwatywny. Polaczenie
konserwatysty i liberala.

Lewak - Libertyn, anarchista, komunista, socjalista,
totalitarysta, demokrata.

Liberal - Zwolennik wolnego rynku, kapitalizmu, wolnej
konkurencji, swobody gospodarczej. Minarchista.

Libertarianin - Anarchokapitalista, zwolennik prywatyzacji
wszystkich dziedzin jakimi zajmuje sie panstwo, w tym wojska,
policji i sadow. Utozsamia wlasnosc z suwerennoscia.

Libertyn - Antyklerykal, walczacy ateista, czlowiek rozpustny i
amoralny.

Minarchista - zwolennik panstwa minimum zajmujacego sie tylko
wojskiem, policja i wymiarem sprawiedliwosci.

Monarchista - Autorytarysta. Zwolennik dozywotniej,
jednoosobowej wladzy wykonawczej sprawowanej zgodnie z prawem
naturalnym, zwyczajami, tradycja i moralnoscia.

Narodowiec, Nacjonalista - Zwolennik prawa narodow do
samostanowienia. Zwolennik podporzadkowania interesow innych
narodow interesom wlasnego.

Prawicowiec - konserwatysta, monarchista, autorytarysta,
reakcjonista, liberal.

Reakcjonista - Zwolennik powrotu to politycznego stanu sprzed
rewolucyjnych zmian.

Socjalista - Zwolennik przymusowej, panstwowej redystrybucji
wlasnosci prywatnej. Przeciwnik prywatnej wlasnosci srodkow
produkcji.

Totalitarysta - Zwolennik niczym nie ograniczonej wladzy
ingerujacej w najdrobniejsze szczegoly ludzkiego zycia.

Zgodnie z tymi definicjami ja uwazam siebie za prawicowca,
konserwatywnego liberala i monarchiste.

Kto sie nie zgadza z tymi definicjami i dlaczego?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 27 pazdziernika 2000



Re: Intelektualisci

2000-10-27 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 27 pazdziernika 2000 11:57 AM
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 Grzegorz Swiderski:
 /../
  Tak jest. Bo staram sie byc intelektualista.

 /../

  W ogole z kazdego ignoranta mozna zrobic intelektualiste
  przy pomocy nastepujacego aforyzmu:
 
  "Caly klopot polega na tym, ze glupcy sa pewni siebie, a
  madrzy pelni watpliwosci." - Helmut Schmidt

 "Demokracja to instytucja, ktora organizuje watpliwosc,
 nieufnosc i krytyke. Dlatego ona ma taki sukces." (Manfred
 Rommel, rowniez niemiecki polityk)

 Czy Pan napewno jest monarchista

Ja to napisalem ironicznie. Nie zauwazyla Pani?

W rewanzu przesylam inny aforyzm o demokracji:

"Demokracja to sprawowanie rzadow poprzez dyskusje, ale
efektywna jest tylko wtedy, kiedy dyskusje udaje sie uciszyc."
- Clement Attlee

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 27 pazdziernika 2000



Re: Intelektualisci

2000-10-26 Wątek Grzegorz Swiderski

W srode, 25 pazdziernika 2000 6:10 PM
Pan Andrzej Szymoszek napisal:

 (...)
 Pan Grzegorz znacznie czesciej pyta niz odpowiada, i to jest
 _bardzo_ _dobra_ _metoda_.
 (...)

Tak jest. Bo staram sie byc intelektualista. Bo jak sam Pan
zauwazyl intelektualista unika skrajnosci, a gdy sie odpowiada
na pytania to jest to przejawem skrajnosci, no bo oznacza nie
uznawanie odpowiedzi przeciwnej. Idealny intelektualista
powinien glownie zadawac pytania, wahac sie, byc niepewnym,
obojetnym, tolerancyjnym, neutralnym swiatopogladowo i
politycznie i powinien wierzyc jednoczesnie we wszystkich bogow
i w zadnego. Czyli nie ma ani prawicowych ani lewicowych
intelektualistow - wszyscy intelektualisci sa centrowi.

W ogole z kazdego ignoranta mozna zrobic intelektualiste przy
pomocy nastepujacego aforyzmu:

"Caly klopot polega na tym, ze glupcy sa pewni siebie, a madrzy
pelni watpliwosci." - Helmut Schmidt

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 26 pazdziernika 2000



Re: Intelektualisci

2000-10-25 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 17 pazdziernika 2000 5:31 PM
Pan Andrzej Szymoszek napisal:

 Caly problem polega na zonglerce slowem "prawica". Rozumiem,
 iz Izabela zauwazyla, ze trudno znalezc intelektualiste wsrod
 "prawicowcow" orientacji narodowej albo klerykalnej,

No to przy okazji spytam: a w ogole wszyscy ksieza i caly kler
to nie sa intelektualisci? A Papiez to intelektualista?

 stosujacych bogata retoryke antykomunistyczna. "Prawicowiec" w
 sensie "konserwatywny liberal" u nas okazuje sie...centrysta.

A konkretnie kto stosuje taka klasyfikacje? Intelektualisci?

 Na przyklad wymieniani przez Pana Stefan Kisielewski czy
 Miroslaw Dzielski, obaj niestety niezyjacy, sa wg dzisiejszej
 nomenklatury "centrystami".

To ja poprosze o definicje wg tej dzisiejszej nomenklatury.
Co to jest konkretnie prawica, lewica i centrum w dzisiejszej
Polsce? Ja definiuje to tak:
http://www.datapolis.pl/grzes/slow.htm
Rozumiem, ze ja popelniam bledy w tych definicjach, tak?

 I naturalnie intelektualistami. A z tych ponizszych:
 (...)

Na podstawie Pana odpowiedzi nie potrafilem sie zorientowac kto
to jest intelektualista. Potrafilby Pan napisac jakas ogolna
definicje intelektualisty?

  Slawomir Mrozek

 ...a on jest prawicowcem?
 (...)

Nie wiem, ale po nastepujacym artykule:
http://www.datapolis.pl/grzes/chara.htm
raczej mozna poznac, ze darzy prawice wieksza sympatia.

Dziekuje za udzielenie odpowiedzi na moje pytania. Mam jeszcze
pytanie ostatnie: czy zgadza sie Pan z teza Pani Bozek, ze
wsrod prawicy brak intelektualistow? Pytam, bo z Pana listu
jakos nie moglem sie zorientowac czy sie Pan z tym zgadza czy
nie.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, sroda, 25 pazdziernika 2000



Demokracja (bylo: JOW)

2000-10-24 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 24 pazdziernika 2000 o godzinie 6:21 po poludniu
Pan Tomasz J Kazmierski napisal:

 (...)
 Kilka tygodni temu masy mieszkancow Wlk Brytanii w ciagu kilku
 godzin doprowadzily kraj do zastoju z powodu zbyt wysokiej
 akcyzy na benzyne. Po dwoch dniach w ciagu minut blokade
 odwolano i dano rzadowi szanse na przygotowanie odpowiednich
 zmian na nowy rok budzetowy.
 (...)

Istota idei demokracji jest to by wole ludu realizowac w sposob
nie destrukcyjny. Czyli zamiast krwawej rewolucji organizuje
sie glosowanie, zamiast blokady drog robi sie referendum itd...

To, ze nie zawsze da sie wszystko rozwiazac demokratycznie
wynika z przeszkod technicznych - nie da sie co trzy dni
organizowac referendow, bo jest to zbyt kosztowne i wszyscy
ludzie nie mieliby tyle czasu by poswiecic sie sprawom
politycznym. Dlatego wymyslono demokracje przedstawicielska i
referenda tylko w sprawach wyjatkowo waznych i urzadzane
bardzo rzadko.

No ale problemy techniczne nie sa ograniczeniem obiektywnym,
tylko zaleza od rozwoju techniki. Dzieki rozwojowi komputerow i
Internetu mozna w koncu osiagnac taki stan, ze bedzie mozna w
sposob bardzo tani zorganizowac jakies referendum raz w
tygodniu i tak by nie zajelo to wyborcy wiecej niz kilka minut.
Mozna by np. zaczac od tego, ze kazdy uprawniony do glosowania
dostalby specjalna unikalna karte elektroniczna i moglby
zaglosowac poprzez istniejaca siec bankomatow lub z domowego
komputera, a z trescia glosowanie moglby zapoznac sie w
Internecie w domu lub w publicznym punkcie dajacym kazdemu
darmowy dostep do Internetu. A nad dokonanie wyboru bylby caly
tydzien czasu.

Problem bylby z selekcja ustaw, uchwal czy polecen dla wladzy,
nad ktorymi odbywaloby sie glosowanie. Gdyby tych spraw bylo
zbyt duzo do wyboru, to takie powszechne referendum nie mialoby
sensu. Trzeba by opracowac metode wyboru jednej sprawy raz w
tygodniu, ktora bylaby rozstrzygana w referendum. To mozna by
rozwiazac tak, ze kazdy glosujacy w danym tygodniu dawalby dwa
glosy: jeden na sprawe biezaco najwazniejsza (popierajacy lub
odrzucajacy) i jeden na ktoras ze spraw w kolejce spraw do
rozpatrzenia. Kazda sprawa w kolejce bylaby ustawiana zgodnie
z iloscia glosow jakie zdobyla od czasu gdy sie pojawila w
kolejce, a najwazniejsza sprawa w danym tygodniu poddawana pod
referendum bylaby pierwsza sprawa w takiej kolejce. A sprawy do
kolejki moglaby zglaszac dowolna grupa tysiaca obywateli, a
potem mogliby agitowac za ta sprawa tak by ludzie na nia
glosowali windujac ja w kolejce waznosci spraw. A
przechodzilaby najwazniejsza sprawa, ktore dostalaby wiecej
glosow popierajacych niz odrzucajacych. Cala ta zabawa bylaby
dobrowolna i powszechnie dostepna.

W takim systemie ten problem z akcyza na benzyne dalby sie
rozwiazac nie destrukcyjnie w trzy tygodnie: w pierwszym grupa
tysiaca obywateli zglosilaby taka uchwale do kolejki i
zaagitowala za nia w mediach (tak samo jak zaagitowala za
udzialem w blokadzie), w nastepnym tygodniu ludzie by oddali na
ta ustawe drugi glos i w ten sposob wywindowali ja na pierwsze
miejsce, a w trzecim tygodniu wiekszosc zainteresowanych
przeglosowalaby przyjecie uchwaly - wyszlo by na to samo, ale
nie byloby szkodliwych blokad.

Stawiam pytanie: czy tego typu demokratyzacja ustroju, czyli
zwiekszanie mozliwosci wplywu ogolu obywateli na prawo i wladze
w panstwie byloby korzystne dla panstwa? Czy panstwo byloby
dzieki temu silniejsze i sprawniejsze? Czy dazenie do demokracji
bezposredniej i zwiekszanie udzialu ogolu obywateli we wladzy
jest dobre?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 24 pazdziernika 2000



Demokracja (by³o: JOW)

2000-10-24 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 24 pazdziernika 2000 o godzinie 6:21 po poludniu
Pan Tomasz J Kazmierski napisal:

 (...)
 Ateny i Rzym nie upadly same z siebie, ale na skutek
 interwencji z zewnatrz. Oczywiscie nie stanowi to dowodu
 trwalosci obecnej demokracji, ktora dominuje swiat zarowno
 gospodarczo jak i militarnie, co sprawia wrazenie
 niezniszczalnosci. Upadek demokracji jest mozliwy.
 (...)

Ale czy upadek demokracji nie jest mozliwy poprzez jej
zwiekszanie?

Wymyslilem nowy rodzaj demokracji. Otoz w tej chwili obowiazuja
w swiecie dwa rodzaje ordynacji wyborczych: proporcjonalna i
wiekszosciowa. Ja proponuje do tego dodac ordynacje
permanentna. Polegaloby to na tym, ze wybory nie sa urzadzane
co jakis czas (najczesciej co 4 lata) ale trwaja permanentnie.

Aby sie to udalo pomysl musi byc realny technicznie, koszty
wyborow musza byc porownywalne z dotychczasowymi, a ordynacja
musi byc bardziej demokratyczna niz dotychczasowe. Rozwoj
Internetu to umozliwi.

Oto pomysl: tworzymy jednomandatowe okregi wyborcze. Kandydaci
do mandatu poselskiego w danym okregu moga zglaszac sie bez
zadnych ograniczen - ustawiaja sie w kolejce. Kazdy kandydat ma
stworzone dwa konta wyborcze: "na plus" i "na minus". Kazdy
wyborca moze raz na miesiac dodac jeden punkt do dowolnych kont
dowolnych kandydatow. Kazdy kandydat ma tyle punktow ile wynika
z odjecia punktow z konta "minus" od punktow z konta "plus" - w
ten sposob mozna kandydatow ustawic w kolejke - na pierwszym
miejscu jest ten co ma najwiecej punktow i on zostaje poslem.
Po miesiacu moze on spasc na dalsze pozycje i wtedy posla sie
wymienia. W ten sposob wyborcy moga zawsze odwolac posla, ktory
nie realizuje zlozonych im obietnic, dajac mu punkty na minus i
jednoczesnie moga wypromowac kogos innego dajac punkty na plus.

Jest kilka wariantow tego pomyslu:
- okregi moga byc wielomandatowe: wtedy poslami zostaje kilku
pierwszych kandydatow z kolejki.
- w szczegolnosci moze byc jeden wielki okreg wyborczy: wtedy
poslami zostaje tyle pierwszych osob z kolejki ilu jest poslow
w Sejmie.
- zamiast po jednym punkcie mozna pozwolic na dawanie punktow z
pewnego zakresu (np. od 1 do 10)
- zamiast miesiaca mozna wprowadzic inny czas okresu wyborczego
(w szczegolnosci 4 lata).
- zamiast regularnego glosowania w okreslonym dniu mozna
pozwolic na glosowanie w dowolnym momencie, ale nie czesciej
niz jakis okres (np. miesiac czy rok)

Jesli ordynacja wiekszosciowa jest lepsza od proporcjonalnej, bo
daje wyborcom wiekszy wplyw na odwolanie zlego posla, to
ordynacja permanentna jest jeszcze lepsza, bo daje jeszcze
wiekszy wplyw. W czym ordynacja permanentna bylaby gorsza od
ordynacji wiekszosciowej z punktu widzenia demokraty?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 24 pazdziernika 2000



4 pancerni i pies cz. I

2000-10-17 Wątek Grzegorz Swiderski

4 pancerni i pies.

Gdyby ktos zasnal przed telewizorem w roku, powiedzmy, 1970 (co
nie bylo takie trudne) i obudzil sie dzis, nie uwierzylby, co
tez sie porobilo. W nowej "Encyklopedii Powszechnej" PWN
wzmianki o czterech pancernych nie znajdziemy ani pod haslem
Gajos Janusz, ani Wilhelmi Roman, ani Golas Wieslaw. Serial
jest wzmiankowany jedynie w biogramie Franciszka Pieczki (hasla
Press Wlodzimierz w ogole, prosze sobie wyobrazic, nie ma). Na
slad czterech pancernych nie sposob trafic w "Kronice XX wieku"
(gdzie zreszta trudno trafic na slad wielu wydarzen). Na
bazarze za zadne pieniadze nie kupi sie lusterka z zaloga. Nie
kupi sie tez lusterka nawet z pojedynczym czlonkiem. Nie ma juz
komiksow o przygodach pancernych, nikt nie wystawia musicalu
Benedykta Konowalskiego. Czterej pancerni po prostu znikneli.
Znikneli do tego stopnia, ze jako jedyny wytwor polskiej
kultury masowej nie zostali zuzyci w reklamie. Jest to
niezwykle znaczace - reklama przetrawila juz Klossa, Brunnera,
"Trylogie", a nawet Janosika. W latach szescdziesiatych mlody
czlowiek mogl w Polsce obejrzec trzy kreskowki (w "Zwierzyncu")
i jeden odcinek filmu aktorskiego (w "Ekranie z Bratkiem").
Rocznie, przed debiutem kapitana Zbika, ukazywal sie jeden
komiks ("Tytus, Romek i A'Tomek"). Byl jeszcze oczywiscie
Wyscig Pokoju, ale ten trwal tylko dwa tygodnie. Nikomu nie
snilo sie o NBA czy o nie przegranym przez naszych meczu pilki
noznej. W Polsce trwala dojmujaca nuda. Nuda ta - cichy bohater
socjalizmu - do tej pory nie zostala jeszcze przekonywajaco
opisana. A byla to nuda potworna. Szczegolnie usypiajaco
dzialal program telewizyjny - porady dla rolnikow, defilady w
Moskwie i losowania totolotka przeplataly sie z wystepami
zespolow piesni i tanca. Calymi godzinami gledzil Gomulka. Co
ciekawe - zawsze mial nastawiane z przodu tyle mikrofonow, ze
go praktycznie nie bylo widac. Czasem chwytal szklanke z woda i
pil. Wtedy stawal sie bardziej widoczny.

Na tym tle pancerni prezentowali sie nader korzystnie. Na
ekranie cos sie ruszalo, ktos cos krzyczal, padaly strzaly.
Ludzie biegali to tu, to tam, na ekranie pojawialo sie sporo
dymu, troche ognia. Na dodatek pokazywano jezdzacy czolg. Oskar
Sobanski napisal kiedys, ze o sukcesie serialu zadecydowaly
obrazy jadacego czolgu. Rudy 102 byl jednoczesnie bezpiecznym
domem i skutecznym narzedziem sprawiedliwej walki. Krytyk z
blizszego mi pokolenia - Maciej Pawlicki - wyrazil sie kiedys,
ze pancernych bylo wprawdzie czterech, ale na podworku kazdy
chcial byc tylko Jankiem. Podzielam ten poglad. To Janek Kos
byl w tym serialu najwazniejszy. Moim zdaniem ta wlasnie postac
zadecydowala o sukcesie serialu. I dlatego to Janek jest
bohaterem tego tekstu.

TELEMACH XX WIEKU.

Janek Kos, jak kazdy prawdziwy heros kultury masowej, ma swoj
starozytny odpowiednik. Jego pierwowzorem jest syn Odyseusza -
Telemach. Pierwsza seria filmu poswiecona jest historii
poszukiwania przez Janka ojca. Towarzyszy mu, podobnie jak
Telemachowi, Atena - bogini wojny. W "Odysei" Atena przybiera
postac Nestora - przyjaciela Odyseusza. W "Czterech pancernych"
bogiem wojny jest pulkownik Tadeusz. Po odnalezieniu ojca
Janek, tak jak jego homerycki pierwowzor, nie poznaje go.
Potem, razem z ojcem, dokonuje ostatecznej rozprawy z wrogami,
ktorymi tym razem nie sa bezczelni zalotnicy Penelopy (bo
Penelopa nie zyje), a esesmani. Na tym nie koncza sie zwiazki
serialu z kultura srodziemnomorska.


DZIECINSTWO, POWOLANIE.

O dziecinstwie Janka wiemy niewiele, urodzil sie (podobnie jak
bohater "Stawki wiekszej niz zycie") w Gdansku. Matka byla
najprawdopodobniej gospodynia domowa. Zginela w pozarze
podpalonego przez Niemcow domu. Chlopiec nie wydaje sie byc z
nia emocjonalnie zwiazany. Ojciec - Stanislaw Kos - byl
zawodowym oficerem Wojska Polskiego. Sluzyl na Westerplatte.
Ojciec Janka - jedna z kluczowych postaci filmu - okazal sie
pozniej zdolnym przywodca partyzanckim. Dwunastoletni Janek, po
ucieczce z plonacego domu rodzinnego trafia w poszukiwaniu ojca
na Kaukaz. Tu trzeba zwrocic uwage na niezwykla intuicje
chlopca, ktory sladow oficera zaginionego w zawierusze wojny
wrzesniowej szuka na Wschodzie. Dociera az do Oceanu
Spokojnego. Nawet nad Ussuri szuka ojca.

WYKSZTALCENIE.

Janek potrafi pisac, czytac, jest zdolnym mechanikiem, zna
niemiecki i rosyjski, jest tez strzelcem wyborowym. Wiecej o
jego edukacji nic nie wiadomo. W rozmowie z Gustlikiem
przywoluje "Ogniem i mieczem". W wojsku uczy sie alfabetu
Morse'a.

MANIERY.

Janek jada nozem i widelcem, choc tego nie lubi. Woli razem z
Gustlikiem siorbac sobie z menazki. Natomiast wzorowo nozem i
widelcem jedza ludzie radzieccy - Grigorij i, oczywiscie,
Olgierd. Janek jest szarmancki wobec dam - podsadza Lidke na
ciezarowke. Otwiera tez dziewczynie drzwi szoferki. Do
starszych zwraca sie z szacunkiem, graniczacym z lizusostwem.
Jest obludny - swiadkow swoich rzadkich wpadek prosi by nie
mowili o nich innym.

WIARA.

Janek w Boga nie wierzy. Nie modli sie, do kosciola nie

4 pancerni i pies cz. II

2000-10-17 Wątek Grzegorz Swiderski

JANEK, MEZCZYZNI, SEKS.

Kazdy film wojenny, oprocz moze "Tak tu cicho o zmierzchu", jest
w swej istocie mizoginistyczny. (Dzisiaj chyba mowi sie -
seksistowski). W prawie kazdym filmie wojennym obecne sa
natomiast watki homoseksualne. I "Czterej pancerni" nie sa
wyjatkiem. Kobiety w tym filmie zaznaczaja sie raczej
nieciekawie. Lidka to plocha kokietka, flirtujaca z Gustlikiem,
Jankiem, nawet z chorazym Zenkiem. Donosi na Janka do
pulkownika. O Marusi mowa byla wyzej. Marusia dwa razy trafia
do szpitala, wymaga stalej opieki. Honoratka, narzeczona
Gustlika, nie odbiega od poziomu umyslowego przyszlego meza,
ktory, dla humoru, pakuje sam sobie ropuche pod furazerke.
Natomiast mezczyzni - przeciwnie - sa na ogol w porzadku.
Przystojny meteorolog - porucznik Olgierd Jarosz, jest bardzo
mily wobec dam. Mily i nic ponadto. Kiedy lubelska pani
nauczycielka chce go poderwac, Jarosz mowi zdecydowanie - stop.
Natomiast ceni sobie fizyczna bliskosc ze swoimi podkomendnymi
- Janka obejmuje w pasie, i to przy pulkowniku. Obejmuje nawet
Gustlika. Pulkownik Tadeusz rowniez uwielbia Janka. Funduje mu
drogie prezenty - helmofon, Krzyz Walecznych, kielbase dla
Szarika. Pulkownik Tadeusz awansuje raz po raz Janka na coraz
wyzsze stopnie. Co ciekawe, pulkownik nie jest w ogole
zainteresowany swa radiotelegrafistka Lidka. Gdyby Bill Clinton
ogladal "pancernych", to moglby z pulkownika Tadeusza brac
przyklad, jak nalezy ukladac stosunki z personelem. Janka
uwielbiaja tez na zmiane Grigorij i Gustlik. Grigorij jest
notorycznym erotomanem. Czeresniak okazuje czulosc wylacznie
trzodzie..

JANEK I JEGO PIES.

W polskiej krytyce filmowej utrwalilo sie przekonanie, ze Janek
Szarika lubi. To nie jest prawda. Janek Szarika wykorzystuje,
bezwzglednie wciagajac poczciwego owczarka w swe intrygi.
Szarik jest dla niego narzedziem w rozgrywkach personalnych z
reszta zalogi a takze z Wichura i chorazym Zenkiem. Szarik,
beznadziejnie w Janku zakochany, raz po raz ratuje mu zycie.
Janek tego nie docenia. Po rozprawieniu sie przez psa z
niemieckimi dywersantami Janek mowi do Gustlika wprost - "Bez
Szarika tez bysmy dali sobie rade". Potem jest coraz gorzej.
Gdy pies ocala Janka z rak pieciu (!) esesmanow, Janek zostawia
go na pastwe losu. Kolegom wyjasnia, ze nic nie mogl zrobic, a
pies zginal, bo - idiota - pewnie wlazl na mine. Dalej, w tej
samej scenie, znajomy chlop przynosi czolgistom zupe i chleb. W
czasie tradycyjnego siorbania Grigorij i Gustlik zostawiaja
resztki dla psa - Janek siorbie wszystko do konca. On postawil
na psie krzyzyk. Jest zimnym egoista.


JANEK I JEGO OJCIEC.

Ojciec byl wielkim cichym bohaterem pierwszych odcinkow serialu.
Janek szuka go az do odcinka siodmego, gdy oswiadcza, ze jego
ojciec zginal na Westerplatte. Co ciekawe - Janek intensywnie
szuka ojca w krajach dalekich, natomiast w miare zblizania sie
do rodzinnego Gdanska o ojcu po prostu zapomina. Cierpi na
przedziwna mutacje sklerozy - kiedy spotyka wreszcie ojca, nie
poznaje go. Zaczyna snuc wokol niego intrygi i rozsiewac
podejrzenia. Ojciec jest w swym jedynaku zakochany. Walczy o
niego z pulkownikiem. Walka odbywa sie na prezenty i awanse.
Wreszcie ojciec kupuje Jankowi nowy czolg i ostatecznie zdobywa
serce syna.

JANEK I PRACA.

Janek praca fizyczna po prostu sie brzydzi. Kiedy Gustlik
naciaga gasienice, on stoi z boku i sie smieje. Kiedy pancerni
naprawiaja dzialo przed forsowaniem Odry, Janek idzie na
schadzke. Nigdy niczego nie gotuje (gotuje Gustlik, smazy
Czeresniak), nie prasuje (prasuje Grigorij). W ogole Janek
traktuje swa zaloge jak sluzbe. Aby uniknac obierania
ziemniakow Janek posuwa sie do donosu.

JANEK I CUDZA WLASNOSC.

Pojecie wlasnosci prywatnej w filmie nie istnieje. Niemcy sami
oddaja swym zdobywcom to, co maja najlepsze. Pies i jego
czterej panowie, kiedy maja na cos ochote, po prostu to biora.

JANEK I EKOLOGIA.

Janek przyrody nienawidzi. Tak fauny, jak i flory. Nie znosi
uwielbianych przez Czeresniaka krow. Od czasu, gdy obejmuje
dowodztwo, jego czolg specjalnie i bez powodu lamie drzewa. Z
satysfakcja zalewa roze feldfebla Kugela. Trudno zrozumiec,
dlaczego w tej sytuacji Janek uniemozliwia Niemcom
wyprodukowanie broni atomowej, ktora rozwiazalaby przeciez
problem radykalnie.

JANEK I DONOSZENIE.

Pierwsze spotkanie z pulkownikiem Tadeuszem mowi nam o Janku
wszystko. Janek i Gustlik donosza na kucharza (Wojciech
Siemion). Pulkownik wsadza go do paki. Gdy pulkownik wypuszcza
Siemiona, Janek wscieka sie. Donosicielstwo, skarzenie na
towarzyszy broni jest w brygadzie norma. Kabluje rowno Wichura,
donosi Lidka. Chorazy Zenek jest po prostu kapusiem. Nie donosi
jedynie Czeresniak, ktory jest popychlem, ciulem i, last but
not least, czeresniakiem.

OJCZYZNA JANKA.

Jankowi dobrze jest na Syberii. Do domu nie teskni, gdyby nie
znalazl ojca, to wrocilby na Syberie. Tam jest czysto, ludzie
zyja na poziomie. Mezczyzni sa zadbani i ogoleni, kobiet nie ma
w ogole.

PRZYSZLOSC JANKA.

Przyszlosc Janka jest oczywiscie swietlana. Juz w 

Re: Intelektualisci

2000-10-17 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 16 pazdziernika 2000 11:40 AM
Pan Jacek Arkuszewski napisal:

 Sek w tym pani Grzegorzu, ze wiekszosc panskich
 intelektualistow nie zyje, wiec nie moze przeczytac ksiazki
 Libery. Juz nie mowie o nieznajomosci jezyka polskiego.

Rozumiem zatem, ze Pani Bozek chodzilo o to, ze wsrod polskiej
wspolczesnej prawicy brak zyjacych intelektualistow, tak?
No ale chyba w ogole jacys intelektualisci zyja teraz w Polsce?
Jesli tak, to znaczy, ze Pani Bozek uwaza, ze wszyscy zyjacy
teraz w Polsce intelektualisci sa lewicowcami. No to zrobie
poprawke na to i wybiore zyjacych Polakow z mojej listy:

Waldemar Lysiak
Stanislaw Michalkiewicz
Janusz Korwin-Mikke
Tomasz Gabis
Adam Wielomski
Artur Gorski

I jeszcze dorzuce:

Jadwiga Staniszkis
Rafal Ziemkiewicz (http://ziemkiewicz.fantastyka.art.pl/)
Lech Stepniewski (http://www.czytanki.prv.pl/)
Ryszard Legutko
Slawomir Mrozek

Czy te wymienione osoby nie sa intelektualistami? Czy nie
sa prawicowcami? No i ciagle nie moge sie doczekac listy
lewicowych intelektualistow (moze byc niezyjacych i nie
Polakow) - moze Pan kilku takich potrafi wymienic?

Dodatkowo informuje, ze istnieje polski pierwowzor
konserwatywnego (czyli prawicowego) intelektualisty. Jest
nim Stanczyk, a uzasadnienie mozna znalezc tu:
http://www.datapolis.pl/grzes/sjki.htm

Czy istnieje jakis pierwowzor polskiego lewicowego
intelektualisty? Pani Bozek na pewno zna taki wzorzec, ale
jakos boi sie o tym pisac - dlatego prosze wszystkich innych
polandelowiczow podzielajacych jej poglady o pomoc w
przeanalizowaniu problemu.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 17 pazdziernika 2000



Re: 4 pancerni i pies cz. II

2000-10-17 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 17 pazdziernika 2000 3:06 PM
Pan Andrzej Szymoszek napisal:

 Panie Grzegorzu, bardzo ladnie, ale: autor! Autor! Ciekawe,
 kto tez mogl napisac taka blyskotliwa i zgrabna recenzje.

No wlasnie nie moge tego dojsc. Ten kto mi to przeslal tez to
dostal od kogos innego bez autora i nie za bardzo chcialo mu
sie ten problem badac. Mysle, ze to chyba bylo umieszczone
gdzies w prasie, a nie tylko krazy po Internecie.

Potraktujmy to jako zagadke - czy ktos z Polandelowiczow jest w
stanie zgadnac lub wysledzic kto jest autorem tej recenzji?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 17 pazdziernika 2000



Intelektualisci

2000-10-16 Wątek Grzegorz Swiderski

W srode, 11 pazdziernika 2000 o godzinie 6:56 po poludniu
Pani Izabela Joanna Bozek napisala:

 (...)
 Ksiazka Libery jest zas ksiazka dla intelektualistow (nawet
 jesli jest to powiesc rozrywkowa), a tych niestety wsrod
 prawicy - powazny brak.
 (...)

Pani Bozek nie zechciala zadoscuczynic mojej prosbie i rozwinac 
tego powyzszego sadu, ze wsrod prawicy brak intelektualistow 
wiec moze ktos inny na tej liscie, kto sie zgadza z Pania Bozek 
postaral by sie to zrobic?
 
Dla ulatwienia zadania wymienie kilka osob, ktore przychodza mi 
do glowy, a wydaja mi sie byc prawicowymi intelektualistami. 
Prosze o opinie, ktora z nich nie jest intelektualista lub nie 
reprezentuje prawicy:
 
Edmund Burke
Roman Dmowski
Jozef de Maistre
Waldemar Lysiak
Frederic Bastiat
Stanislaw Michalkiewicz
Wladymir Bukowski
Jozef Mackiewicz
Gilbert Chesterton
Stanislaw "Cat" Mackiewicz
Milton Friedman
Henryk Sienkiewicz
Rush Limbaugh
Miroslaw Dzielski
Friedrich von Hayek
Janusz Korwin-Mikke
Ludwig von Mises
Stefan Kisielewski
Ernst Jnger
Tomasz Gabis
Mikolaj Gomez Davilla
Adam Wielomski
Alexis De Tocqueville
Artur Gorski
Antoine Rivarol

Dodatkowo prosze o wymienienie najwybitniejszych lewicowych 
intelektualistow. Jedyne co mi przychodzi do glowy w tej chwili 
to Marks, Engels, Lenin, Hitler, Ikonowicz ... wiecej nie 
pamietam. Ale ja nie jestem intelektualista i sie nie znam. 
Dlatego prosze intelektualistow zebranych na tej liscie o 
pomoc. 
 
Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, N5216'48.7"-E02056'53.7"
poniedzialek, 16 pazdziernika 2000



Prawica, nacjonalizm i intelektualisci (bylo: Wierzbicki, Libera i Madame)

2000-10-11 Wątek Grzegorz Swiderski

W srode, 11 pazdziernika 2000 o godzinie 6:56 po poludniu
Pani Izabela Joanna Bozek napisala:

 (...)
 Ksiazka Libery jest zas ksiazka dla intelektualistow (nawet
 jesli jest to powiesc rozrywkowa), a tych niestety wsrod
 prawicy - powazny brak.
 (...)

Czy mozna z tego wnioskowac, ze wszyscy intelektualisci
zajmujacy sie polityka sa lewicowcami? Czy moglbym prosic o
kilka przykladow lewicowych intelektualistow? A potrafilaby
Pani zakwalifikowac intelektualistow, ktorych moglbym Pani
wymienic do prawicy lub do lewicy?

 (...)
 Po trzecie: to ksiazka, ktora jest przeciwko nacjonalizmowi,
 obrzydliwemu skrajnemu nacjonalizmowi, ktory jest - niestety
 - cecha polskiej prawicy

Czy uwaza Pani UPR za partie prawicowa? A monarchisci w Polsce
sa prawica? Jesli tak, to prosze wskazac elementy nacjonalizmu
w ideologii UPR i pogladach monarchistow polskich.

 (kazdej prawicy).
 (...)

Czy narodowy socjalizm jest ideologia skrajnie nacjonalistyczna?
Czy narodowy socjalizm reprezentuje prawice? Jesli na oba
pytania odpowie Pani "tak", to bardzo prosze o uzasadnienie.

Czy Pani jest intelektualistka? Czy Pani jest lewaczka? Czy
lewicowy intelektualista powinien znac znaczenia slow jakich
uzywa?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, sroda, 11 pazdziernika 2000



Re: Smutno

2000-09-12 Wątek Grzegorz Swiderski

W niedziele, 10 wrzesnia 2000 10:04 PM 
Pan Jacek A. napisal:

 Falsz. Nie ma ustawy reprywatyzacyjnej, a wiec nie mozna 
 zlozyc oficjalnych roszczen reprywtayzacyjnych - poprostu nie 
 ma potemu podstawy prawnej.
  
Myli sie Pan. Ustawy nie ma, ale reprywatyzacja w ograniczonym 
stopniu sie odbywa. A roszczenia reprywatyzacyjne sa oficjalnie 
znane, bo wnioski sa od dawna zlozone. I niektore zostaly juz 
pozytywnie rozpatrzone. Reszta czeka na ustawe, bo urzednicy 
boja sie podejmowac decyzji.
  
 Trzeba bylo wpierw dokonac reprywatyzacji, a potem 
 uwlszczenia. 
 
Zgadza sie. Trzeba bylo tak zrobic. Ale jak nie zrobiono, to 
trudno - ale lepiej zrobic uwlaszczenie, niz go nie robic 
czekajac na reprywatyzacje. A mienie w stosunku, do ktorego sa 
roszczenia reprywatyzacyjne uwlaszczeniu nie bedzie podlegac - 
tak jest zapisane w tej ustawie. A Pan tego nie wie, bo 
propaganda atyuwlaszczeniowa oczywiscie o tym nie wspomina. 
   
 Ustawa uwlaszczeniowe jest rozpaczliwa proba Krzaklewskiego, 
 aby zdobyc choc troszeczke popularnosci. 

To jest oczywiste. I rownie oczywiste jest, ze cala medialna 
machina propagandowa dziala na rzecz Kwasniewskiego. To jest 
normalna sprawa w demokratycznej polityce. 
  
 I do tego cudzym kosztem.

Na kazdej ustawie ktos zyskuje i ktos traci. Uwlaszczenie, nawet 
najgorsze, ma przynajmniej ta zalete, ze zyski wielokroc 
przewyzszaja straty. Kazde zmniejszenie proporcji wlasnosci 
panstwowej do prywatnej jest korzystne. Przynajmniej raz sie 
tak zdarzylo, ze na przepychanki polityczne mialyby jakis 
pozytywny skutek gospodarczy. 
 
Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 12 wrzesnia 2000



Re: Smutno

2000-09-12 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 12 wrzesnia 2000 1:21 PM 
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 Grzegorz Swiderski:
 /../
  Na kazdej ustawie ktos zyskuje i ktos traci. Uwlaszczenie, 
  nawet najgorsze, ma przynajmniej ta zalete, ze zyski 
  wielokroc przewyzszaja straty. Kazde zmniejszenie proporcji 
  wlasnosci panstwowej do prywatnej jest korzystne. 
  Przynajmniej raz sie tak zdarzylo, ze na przepychanki 
  polityczne mialyby jakis pozytywny skutek gospodarczy.
 
 Tak? W jaki sposob?

Zwiekszenie ilosci mieszkan i ziemi w wolnym obrocie handlowym 
zawsze musi byc korzystne. Dzieki temu rozklad wlasnosci staje 
bardziej optymalny. Ludzie mieszkaja w takich warunkach w 
jakich chca i na jakie ich stac - teraz tak sie nie dzieje. 
Zwiekszenie ruchu handlowego w nieruchomosciach napedzi 
koniunkture na wszystko i musi sie przyczynic do wzrostu 
gospodarczego. 
 
 Przy uwlaszczeniu 'zyskali' by calkiem przypadkowi ludzi, 
 ktorzy nie wykazuje szczegolne zdolnosci gospodarcze. 
 
Nic nie szkodzi. Mogliby sprzedac mieszkanie i przeniesc sie w 
miejsce bardziej dla nich odpowiednie. A teraz sa uwiazani do 
miejsca. 
 
 Nie mowiac juz o mozliwosci remontu tych mieszkan, ktore sa 
 czasami w zalosnym stanie.
 
Ustawa nie stwarza obowiazku przejecia mieszkania. Jak ktos nie 
chce to moze z uwlaszczenia zrezygnowac. Ustawa w zaden sposob 
nie wplywa na zalosny stan mieszkan - z ustawa czy bez stan 
bedzie taki sam. Ale dzieki ustawie ten kto bedzie chcial 
polepszyc stan swojego mieszkania bedzie mogl to zrobic, a 
teraz nie bedac wlascicielem nie zalezy to od jego woli. 
 
 Jedyny skutek, co widze ja, to wzrost obrotow firm, 
 zajmujacych sie posrednictwem sprzedazu mieszkan.

I to jest bardzo pozytywny skutek. Wzrost bogactwa jednej grupy, 
czy branzy zawsze odbija sie korzystnie dla innych. Bogaci 
wlasciciele firm posredniczacych w handlu nieruchomosciami na 
cos beda musieli wydac dodatkowe pieniadze ktore zarobia - 
napedza w ten sposob koniunkture na np. samochody, to napedzi 
koniunkture branzy turystycznej itd... rozleje sie to na 
wszystkich. 
  
Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 12 wrzesnia 2000



Re: Smutno

2000-09-10 Wątek Grzegorz Swiderski

W sobote, 09 wrzesnia 2000 o godzinie 9:28 po poludniu
Pan Jacek A. napisal:

 Moi zloci,

 Wraca nowe ...

 Oto kilka faktow z ostatnich dni.

Sam Pan to wymyslil czy gdzies Pan to przeczytal?

 1. Uwlaszczenie.
 Calkiem oficjalnie polski parlament uchwalil wczoraj
 komunistyczna ustawe.

Chyba sam Pan to wymyslil, bo propaganda antyuwlaszczeniowa
nie operuje tym terminem. Niemniej wyraznie opiera sie Pan o
klamstwa gloszone w tej propagandzie.

 Zawiera ona bowiem dwie podstawowe cechy komunizmu:
 - Wszystkim po rowno,

Oczywiscie w ustawie nic takiego nie ma. Jest nierowno i
niesprawiedliwie. Mienie panstwowe powinno sie wlasnie rozdawac
po rowno i to byloby sprawiedliwe. Dokladnie powinno sie
wlasnosc panstwowa sprzedac na licytacji a w ten sposob
zarobione pieniadze wlozyc do budzetu panstwa obnizajac przy
tym podatki wszystkim po rowno.

Ale takie nierowne rozdawnictwo jakie przewiduje ustawa
uwlaszczeniowa jest i tak stokroc lepszym rozwiazaniem niz
trzymanie mieszkan komunalnych w rekach panstwa.

To wlasnie utrzymywanie mieszkan komunalnych jako wlasnosci
panstwowej czy gminnej jest dzialaniem komunistycznym.

 - I to te "po rowno" rozdawane nie nalezy do rozdajacego czyli
 panstwa. Zwrocmy uwage, ze ten sam rzad nie tak dawno
 lamentowal, iz reprywatyzacji przeprowadzic nie mozna, bo
 panstwa na to nie stac. Ale stac - jak sie okazuje - rozdac
 znacznie wiekszy majatek i to wlasnie ten, co m.inn. nalezy
 sie ich wlascicielom w ramach reprywatyzacji. Prosty
 przyklad: gdy ktos mial kamienice w Kaliszu, Krakowie czy
 Bialymstoku zazwyczaj juz ja odzyskal. Wlasciciele kamienic
 warszawskich dostali fige i teraz mieszkania w tych
 kamienicach bedzie sie rozdawac.
 (...)

Mienie obciazone roszczeniami reprywatyzacyjnymi jest wylaczone
z uwlaszczenia, wiec wszystko co Pan powyzej napisal nie
dotyczy tej ustawy, ktora ostatnio uchwalil Sejm.

Propaganda antyuwlaszczeniowa jest wyjatkowo perfidna i
klamliwa, wiec radze na nia nie zwracac uwagi.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, niedziela, 10 wrzesnia 2000



Re: Smutno i straszno

2000-09-10 Wątek Grzegorz Swiderski

W niedziele, 10 wrzesnia 2000 9:40 PM
Pan Czesiek napisal:

 Moze mnie Pan nazywac p.Czesiek :-)

 Diabel boi sie swieconej wody,
 a okupanci i zdrajcy Polski boja sie slow:
 Patriotyzm, Milosc do Ojczyzny itp, itd.

A co to ma do tej dyskusji?

Ja przepraszam, ale chyba do mnie nie dotarly jakies listy, bo
nie zauwazylem, by Pan Czesiek uzywal powyzszych slow i nie
zauwazylem zadnej reakcji na te slowa.

 Na powyzsze slowa reaguja najczesciej poprzez histeryczny
 smiech, plucie wulgarnymi slowami, rzucanie wyzwiskami, piana
 w ustach...
 (...)

Ja poprosze o przeslanie tych listow, w ktorych na uzyte
przez Pana slowa: Patriotyzm i Milosc do Ojczyzny ktos
zareagowal smiechem.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, niedziela, 10 wrzesnia 2000



Re: moze by ograniczac bajty zamiast linijek?

2000-09-08 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 08 wrzesnia 2000 12:11 PM 
Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal:

 Ja bym obecnej wciaz na P-L faszystowskawej holotce nie ufal. 
 Nigdy sie za swojego kamrada nie zawstydzili.
 
O! to Pan ma jakies informacje na temat tego dowcipnisia, ktory 
podszywajac sie pod rozne adresy w lutym 1999 roku spowodowal 
to, ze administrator listy wprowadzil koniecznosc potwierdzania 
kazdego listu? 
 
Bardzo prosze o napisanie wprost i publicznie kto to byl lub 
kogo Pan o to posadza. Skad Pan wie, ze on jest faszysta? 

I konkretnie kto na liscie jeszcze zna tego osobnika i dlaczego 
powinien sie za niego wstydzic?
   
 Nie widze powodu, zeby im ulatwiac. S.c.p. takie typki 
 zniszczyly miedzy innymi poprzez podszywanie sie. A na P-L 
 dodatkowi moga latwo dolaczyc. Nie ma powodu ulatwiac im 
 cokolwiek na P-L.
 
Nie kazdy obecny subskrybent listy rozumie Pana aluzje i 
niedomowienia. Bardzo prosze o napisanie o kogo konkretnie Panu 
chodzi. Uwazam, ze ukrywanie tozsamosci tych faszystow, ktorzy 
bruzdza na liscie jest forma wspoldzialania z nimi i kryciem 
ich. Faszystow nalezy demaskowac i oglaszac ich nazwiska, by 
ludzie niezorientowani wiedzieli z kim maja do czynienia. 
  
Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 8 wrzesnia 2000



Re: moze by ograniczac bajty zamiast linijek?

2000-09-08 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 08 wrzesnia 2000 4:17 PM 
Pan Andrew napisal:

 (...)
 A o tym, ze ktos w lutym '99 podszywal sie pod czyjes adresy, 
 to przysiegam, ze nic nie wiedzialem. 
 
Podszywal sie pod rozne adresy osob zapisanych na Poland-l. I od 
tego mementu obowiazuja potwierdzenia. Mozna to sprawdzic w 
archiwum listy. 
 
Na szczescie okazalo sie, ze Pan Wlodzimierz Holsztynski zna 
tego faszyste co sie podszywal. Wystarczy wiec jak nam wskaze 
jego i jego kompanow z listy i wtedy bedzie mozna zrezygnowac z 
potwierdzen, bo przestepcy zostana zdemaskowani. 
  
 Mam nadzieje, ze pod moj adres nic sie nie podszylo
 bo ja taki przezroczysty.

Tez mam taka nadzieje. I mam nadzieje, ze Pan Wlodzimierz 
Holsztynski nie bedzie kryl tych faszystowskich falszerzy. 
 
Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 8 wrzesnia 2000



Debata prezydencka

2000-09-07 Wątek Grzegorz Swiderski

Witam!
W ramach promowania polskiej kultury politycznej proponuje
Panstwu wizyte na nastepujacej stronie:
http://www.limeryki.pl/konkursy/debata.html
i zachecam do udzialu w debacie prezydenckiej.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, sroda, 6 wrzesnia 2000



Re: Rodzina versus homoseksualizm

2000-09-05 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 05 wrzesnia 2000 7:23 AM 
Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal:

 Seks to seks, prokreacja, to prokreacja, jedno i drugie jest w 
 przyrodzie uniwersalne, a w kazdym razie powszechne.

A na ile powszechny jest seks i prokreacja miedzy osobnikami tej 
same plci w ramach jednego gatunki i miedzy osobnikami roznych 
gatunkow? 
 
 Jezeli w domenie seksu szukamy ludzkiego pierwiaska, to jest 
 nim uczucie, ktore u ludzi potrafi byc bardziej zlozone i 
 bogate (tak sa/dzimy) niz u zwierzat. 

Skad to wiadomo? Czy zna Pan wyniki jakichs naukowych badan nad 
uczuciowoscia zwierzat?
 
 Mowie/ o znajomosci drugiej osoby, o zyczliwosci, ... tego 
 typu sprawy. 
 
Mysli Pan, ze czlowiek nie moze dobrze poznac swojego ukochanego 
zwierzaka i byc dla niego zyczliwym? Dlaczego? 
 
 Hetero czy homo seks sam w sobie nie ma zadnej przewagi nad 
 zwierzecym lub ludzko-zwierzecym. 
 
Seks hetero ma przewage taka, ze moze fizycznie zaowocowac. 

A seks z nieboszczykiem tez jest rownowazny innym formom seksu?
 
 Chodzi o uczucia. Czyli nie ma powodu negowac rownosci 
 zwiazkow hetero i homo.
 
I rowniez nie ma zadnego powodu by podwazac uczuciowosc 
zoofilia. 
 
 Potem dochodzi wazna kwestia potomstwa, wazna zreszta dla 
 calej Przyrody, nie tylko czlowieka.

Milosc do osobnika innego gatunku i do osobnika tego samego 
gatunku i tej samej plci nie sa obciazone tym problemem, wiec 
nie ma co o tym wspominac. 
 
Dlaczego porownywanie milosci homoseksualistow z miloscia ludzi 
do zwierzat mialoby byc niesmacznym zartem? Dlaczego milosc 
homoseksualistow jest wyzszej klasy miloscia niz milosc 
czlowieka do zwierzecia? Prosze o wyjasnienie, bo ja tego 
naprawde nie rozumiem, a poniewaz sam obu tych milosci w 
praktyce nie zaznalem, to nic nie czuje w tej sprawie, a 
wyjasnienie slowne moze mi pomoc w zrozumieniu problemu. 
 
Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 5 wrzesnia 2000



Re: Lista

2000-09-02 Wątek Grzegorz Swiderski

W sobote, 02 wrzesnia 2000 o godzinie 7:07 po poludniu
Pan Andrew Sikorski napisal:

 Po dlugiej przerwie powracam na liste (z nadzieja, ze nie bede
 za ten fakt odsylany do lekarza) aby zaproponowac pewne
 usprawnienia, a szczegolnie podpowiedziec Administratorowi
 nowe mozliwosci. Moze zechcecie zapoznac sie Panstwo z
 ponizszym tekstem warunkow czlonkowstwa, ktore znakomicie
 funkcjonuja na innej liscie. Jesli wiekszosc przystanie na
 takie warunki bedzie to dobry punkt startu

No to ja proponuje zasady, ktore ja opracowalem i ktore
rownie znakomicie sprawdzaja sie na innej liscie:
http://www.konserwatysta.net/forum/

Czy to nie jest lepszy punkt startu? Po pierwsze jest po polsku,
a po drugie latwiej cos skasowac niz zastanawiac sie co
dopisac.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, sobota, 2 wrzesnia 2000



Re: Wysocki

2000-08-03 Wątek Grzegorz Swiderski

W czwartek, 03 sierpnia 2000 3:56 PM 
Pan Andrzej Szymoszek napisal:

 (...)
 Mamy zatem sympatyczna parke przed telewizorem. On- Wania, 
 ona- Zina. Na ekranie- cyrk, ulubiona rozrywka ludzi 
 radzieckich...
 (...)

A propos ludzi radzieckich przesylam kilka dowcipow ze 
wspolczesnej Rosji: 
 
W rosyjskiej restauracji podchodzi kelner do klienta i pyta: 
"Kawa czy herbata?". Klient: "Kawa!". Na to kelner: "Nie zgadl 
pan, herbata".
 
Siedzi sobie kruk na galezi, trzyma ser w dziobie. Podchodzi pod 
drzewo lis i mowi: "Ty, kruk, glosujesz na Putina?". Kruk mu 
na to: "TAK!". Ser mu wypadl z dzioba, lis go zlapal i uciekl. 
Kruk do siebie: "Powiedzialbym NIE - i co by to zmienilo?".
 
Wracam do domu, patrze, a zona lezy gola w lozku z jakims obcym 
facetem. A oczy u nich jakies takie chytre-chytre. Rzucam sie 
do komputera, faktycznie: zmienili haslo, swolocze!

Stalo sobie na rogu ulicy dwoch chlopcow - dobry i zly. Rzucali 
kamieniami w koty. Dobry trafil pietnascie razy, a zly tylko 
siedem razy. Pewien przechodzien zwrocil im uwage, zeby tak nie 
robili, wiec zaczeli na niego pluc. Dobry chlopiec trafil piec 
razy, a zly tylko trzy razy. Jaki z tego moral?
Dobro zawsze zwycieza!

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 3 sierpnia 2000



Demagogia (bylo: NAFTA)

2000-08-01 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 31 lipca 2000 10:20 PM 
Pan Zbigniew J Koziol napisal:

 Jest wprawdzie wedlug mnie Korwin-Mikke swietnym przykladem 
 demagoga,
 (...)

Moglby Pan to uzasadnic? Jest mi to potrzebne do dyskusji z 
osobami krytykujacymi JKM za to, ze nie potrafi mowic pod 
publiczke i jest za bardzo szczery jak na polityka i mowi co 
mysli zamiast zrobic badania opinii publicznej i mowic to co 
ludzie lubia uslyszec tak jak to robia inni politycy. Jednym 
slowem jest marnym politykiem, bo nie potrafi poslugiwac sie 
demagogia. Dzieki Pana argumentom moglbym wykazac, ze sie myla 
i ze JKM jest swietnym politykiem, bo jest dobrym demagogiem. 
   
Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 1 sierpnia 2000



Re: NAFTA

2000-08-01 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 01 sierpnia 2000 12:13 PM 
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 Jakie 'dobre' szanse Polska w NAFTA by miala, a do czego by 
 sluzyla, mozna zobaczyc na przykladzie Mexika:-)
 
Rozumiem, ze zle by bylo jakby amerykanie przeniesli do nas 
swoje fabryki wykorzystujac nasza tania sile robocza. To znaczy 
placili by naszym robotnikom mniej niz swoim w USA. No ale nie 
placili by mniej niz robotnicy zarabiaja teraz w istniejacych 
fabrykach w Polsce. Dlaczego to byloby zle, gdyby w Polsce bylo 
wiecej fabryk i wiecej miejsc pracy dla bezrobotnych 
zarabiajacych tyle ile inni w Polsce zarabiaja? A po wstapieniu 
do UE Niemcy postawia u nas fabryki i beda placic naszym 
robotnikom tyle co niemieckim? 
   
 Korwin-Mikke zapomnial dodac, ze 90% PKB NAFTA-y stanowia 
 Stany Zjednoczone. 
 
No i co z tego? Wlasnie o to chodzi by sie poddac hegemonii USA 
zamiast UE. 
 
 Przeliczone na mieszkancow, to srednia wartosc PKB jest w EU 
 wyzsza (n.p. Niemcy 28 870 $), ale najwyzej w Szwajcarii:-) W 
 USA: 28020 $, a w Kanadzie: 19020 $. Kanada nalezy n.p. do 
 tych panstw zachodnich, ktore maja jedna z najwyzszych 
 zadluzen panstwowych (97,6% od PKB)
 
A co ma dochod na mieszkanca wspolnego z tym czy warto z takim 
krajem handlowac czy nie? Rosja ma wielokros mniejszy dochod na 
mieszkanca - czy to by mialo znaczyc, ze w ogole nie warto im 
nic sprzedawac i od nich kupowac? Co z tego, ze Niemcy maja 
wysoki PKB jesli zamykaja sie przed nami swoj rynek i w zamian 
za otwarcie zadaja naszej niepodleglosci? UE to szantazysta, 
ktory w zamian za otwarcie rynku chce zabrac suwerennosc w celu 
utworzenie wielkiego panstwa socjalistycznego czyli Zwiazku 
Socjalistycznych Republik Europejskich. To lepiej wstapic do 
NAFTA, ktore chce otworzyc swoj rynek a w zamian chce tylko 
otwarcia naszego. 
 
NAFTA juz w tej chwili jest duzym zagrozeniem gospodarczym dla 
UE i konkurentem UE. Gdyby Polska przystapila do NAFTA i 
wciagnela sasiadow, to UE musialaby sie z nami liczyc i nie 
moglaby sie calkowicie zamknac gospodarczo. 

Na koncu cytuje obszerne fragmenty artykulu MELVYN KRAUSS z 
"Rzeczpospolitej" z 1998 r. 

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 1 sierpnia 2000

Dzisiaj wiekszosc dyskusji o polityce socjalnej jest zmacona 
pogladem, ze wolny handel szkodzi spoleczenstwu. Gdziekolwiek 
spojrzymy, tam grupy deklarujace jak najlepsze checi traktuja 
import jako zagrozenie dla wlasnych programow socjalnych 
poczawszy od opieki spolecznej, a skonczywszy na ochronie 
srodowiska. Jaki jest tego skutek? Przeciw wolnemu handlowi 
wystepuja polaczone w dziwne alianse romantyczna i 
nacjonalistyczna prawica, "zielona" lewica oraz grupy skupione 
na wlasnych interesach, jak np. zwiazki zawodowe.
 
Zagorzaly sprzeciw oredownikow polityki spolecznej wobec wolnego 
handlu nie wytrzymuje jednak dokladnej analizy. Na przyklad 
wielu amerykanskich obroncow srodowiska naturalnego glosilo, ze 
NAFTA spowoduje obnizenie norm ochrony srodowiska w USA. Jednak 
teraz, po czterech latach, to prorokowane rownanie w dol nie 
daje sie wyczuc.
 
Wystarczy tez spojrzec na polnocnego sasiada USA, aby przekonac 
sie, ze wolny handel w rzeczywistosci jest zgodny z narodowymi 
zalozeniami opieki spolecznej. Kanadyjczycy wczesniej 
sprzeciwiali sie porozumieniu handlowemu miedzy Kanada a USA 
(bylo ono prekursorem NAFTA), obawiajac sie, ze fatalnie 
zaszkodzi ono hojnym programom opieki spolecznej w ich kraju. - 
Bardzo sie obawialem - mowi owczesny lider kanadyjskich 
socjaldemokratow, Edward Broadbent - ze jesli porozumienie 
wejdzie w zycie, to nacisk przedsiebiorstw sprawi, ze trzeba 
bedzie dostosowac polityke socjalna Kanady do nizszych 
standardow USA (chodzi np. o dotowana przez panstwo opieke 
medyczna i system emerytalny).
 
Tymczasem te obawy okazaly sie bezpodstawne. 
Amerykansko-kanadyjskie porozumienie o wolnym handlu 
funkcjonowalo przez dziesiec lat, a mimo to kanadyjska polityka 
opieki spolecznej pozostala bardziej hojna niz amerykanska. 
Jedna z przyczyn tej sytuacji bylo to, ze aby dostosowac sie do 
wyzszych spolecznych kosztow produkcji w Kanadzie, dolar 
kanadyjski w ciagu tych lat stracil na wartosci wobec dolara 
USA. Zdeprecjonowana waluta kanadyjska sprawila, ze towary z 
USA staly sie w Kanadzie drozsze. Tak wiec nie urzeczywistnila 
sie obawa przed eksplozja importu ze Stanow Zjednoczonych.
 
Samozwanczy stroze polityki socjalnej powinni szukac wskazowek 
nie tylko w Kanadzie, ale takze w panstwach opiekunczych Europy 
Polnocnej. W Szwecji i Danii programy opieki spolecznej 
doslownie eksplodowaly w latach 50. i 60. Te dekady akurat 
zbiegaja sie w czasie z zadeklarowanym przywiazaniem tych 
niewielkich panstw opiekunczych do zasad wolnego handlu. Tak 
wiec, jesli wolny handel mialby szkodzic programom opieki 
spolecznej, jak to dzisiaj deklaruja nowi protekcjonisci, to 
czym mozna tlumaczyc rozkwit socjaldemokracji w Szwecji i Danii 
w tym dwud

NAFTA (bylo: Oswiadczenie Klubu Mysl dla Polski)

2000-07-31 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 31 lipca 2000 o godzinie 5:22 po poludniu
Pan Andrzej Szymoszek napisal:

 (...)
 A propos UPR: pisalem niedawno, ze zwolennicy tej partii
 popieraja gremialnie, jeszcze bardziej niz sympatycy UW,
 wejscie Polski do UE. Taki byl wynik sondazu, z ktorym
 polemizowal wczoraj...Janusz Korwin- Mikke, twierdzac, ze
 jego zwolennicy na pewno czegos takiego nie popieraja.

Ten sondaz byl przeprowadzony ewidentnie nierzetelnie. Taki
sondaz przeprowadza sie na probce liczacej okolo 1000 osob.
Ilosc osob popierajacych UPR w takiej probce miesci sie w
granicach bledu statystycznego. W takiej probce zwolennikow
UPR-u moglo sie znalezc z takim samym prawdopodobienstwem 90%
blondynow co 90% brunetow.

 Podcina galaz, na ktorej siedzi? Zapewne tak. A w zamian
 proponujeprzystapienie Polski do NAFTA, czyli
 Polnocnoamerykanskiej Strefy Wolnego Handlu. To nie jest zart!

Pewnie, ze to nie zart. To ma sens. Dokladnie powiedzial tyle:
http://dziennik.pap.com.pl/polska/2730212134.html

Na koncu przesylam informacje uzasadniajaca to, ze jest realne
nie laczenie sie z UE ale oparcie sie o USA. Mozna wstapic do
NAFTA, rozwijac CEFTA i wciagac do NAFTA Czechy, Slowacje,
Wegry, Litwe, Lotwe, Estonie, Slowenie, Chorwacje, Ukraine,
Bialorus, itd... - jak my bysmy wstapili do NAFTA, to
oni by za nami poszli, szczegolnie, ze mogli by wstapic od
razu, bez zadnych przystosowan, pertraktacji, zmian prawa
itp... A potem to nawet mozna by wyciagnac z UE i wciagnac do
NAFTA np. Austrie, Szwecje, Finlandie, Norwegie, Danie,
Szwajcarie itp... Wielka Brytania to nawet juz teraz sama chce
wstapic do NAFTA.

Oczywiscie taki rozwoj wypadkow jest malo prawdopodobny, bo nie
przyniesie zadnych osobistych korzysci politykom rzadzacym:
zadnych nowych posad w UE, zadnych pieniedzy na propagande
prounijna, uniezaleznianie gospodarki od polityki
itd... Ale stanie sie to prawdopodobne gdy w Polsce i innych
krajach wladze zdobedzie prawica podobna do UPR-u.

Wiekszosc eurosceptykow nie proponuje zadnej alternatywy dla UE,
tylko krytykuje. UPR podaje konkretna propozycje tego co robic
w zamian za wstapienie do UE. Takie male, slabe i wyniszczone
socjalizmem (dawniej sowieckim, obecnie europejskim) panstwo jak
Polska musi poddac sie hegemonii jakiegos imperium. Rosja i UE
sa imperiami sasiednimi i poddanie sie ktoremus z nich musi sie
skonczyc utrata niepodleglosci. USA sa daleko i maja interes w
tym, zeby z Polski uczynic lokalne wasalne mocarstwo w celu
oslabienia UE i Rosji. Jak wychodzi sie na byciu odleglym
wasalem USA najlepiej widac po tym jak wyszly na czyms takim
Niemcy czy Japonia - w wyniku amerykanskiej okupacji same staly
sie lokalnym mocarstwami, mogacymi stac sie niedlugo
samodzielnymi imperiami.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 31 lipca 2000

Wariant JAGIELLONSKI

---
Relacja z wykladu Zbigniewa Brzezinskiego wygloszonego w Polskim
Instytucie Naukowym w Waszyngtonie, w streszczeniu Andrzeja
Walickiego opublikowanym w ARCANACH nr.2/1999:
---

"W Europie Srodkowej powstala pustka, ktora moze wypelnic tylko
Polska. Juz nie jako panstwo wielonarodowe, jak dawna
Rzeczpospolita, ale jako lider olbrzymiego obszaru od panstw
Baltyckich az do Rumunii; jako regionalne mocarstwo, majace
wlasne samodzielne zadanie w ramach ogolnoswiatowej hegemonii
USA. Zadaniem tym bedzie integrowanie ze wspolnota zachodnia
krajow nalezacych niegdys do Rzeczypospolitej oraz realizacja
polityki USA w Europie Srodkowej. Pojecie Europy Wschodniej
zredukowane zostanie do Rosji, Gruzji, Armenii i Czeczenii.
Ukraina i Bialorus stana sie czescia Europy Srodkowej, co
bedzie powrotem do sytuacji sprzed wojen kozackich XVII wieku.
Polska pozostanie jednolita narodowo, inne panstwa regionu
zachowaja swa tozsamosc, a wiec bedzie pluralizm z kierownicza
wiodaca rola Polski.

Sila odrodzonej w ten sposob Europy Srodkowej, wsparta
gwarancjami udzielonymi jej przez USA, skutecznie powstrzyma
ekspansje Rosji i umozliwi utrzymywanie z nia normalnych,
partnerskich stosunkow.

Realizujac swa regionalna misje przywodcza Polska powroci
'mutatis mutandis' do roli, ktora spelnialo w Europie panstwo
Jagiellonow."

Dalej Walicki pisze:

"Odczyt Brzezinskiego nagrodzony zostal burzliwymi oklaskami na
stojaco (chodzi o reakcje polonii amerykanskiej na spotkaniu w
Waszyngtonie). Niejednemu sluchaczowi przyszlo zapewne do
glowy, ze rozwijana w nim koncepcja Europy Srodkowej byla w
gruncie rzeczy alternatywa wobec programu integrowania Polski z
Europa Zachodnia i przeksztalcania jej w ten sposob w peryferia
Niemiec. Dla ludzi zaniepokojonych mozliwoscia roztopienia
polskiej tozsamosci narodowej w tozsamosci
zachodnioeuropejskiej byla to alternatywa bardzo atrakcyjna:

Polska jako mocarstwo regionalne, realizujace wazne zadania na
obszarze miedzy Niemcami, a Rosja mialaby przeciez nie tylk

Re: NAFTA

2000-07-31 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 31 lipca 2000 o godzinie 10:48 po poludniu
Pan Jacek A. napisal:

 Panowie, panie Mikke spojrzcie na mape!!!

Patrze na mape i zastanawiam sie jak np. Wielka Brytania mogla
miec bliskie zwiazki gospodarcze z Indiami i to w czasach, gdy
handlowano glownie zywnoscia i surowcami nieprzetworzonymi i
przewozono to zaglowcami.

Polozenie geograficzne ma znaczenie polityczne w kontekscie
militarnym, ale znaczenie gospodarcze ma calkiem inny wymiar
geograficzny. Szczegolnie w dzisiejszych czasach, gdy glowny
obrot handlowy to obrot informacja czy technologia, ktora jest
trwala i lekka, a dodatkowo transport jest duzo tanszy niz
dawniej.

Polska jest samowystarczalna jesli chodzi o towary latwo sie
psujace czy bardzo ciezkie, a to czego nie mamy (jak np. rope)
i tak dostajemy od Rosji i Norwegii niezaleznie od UE, nie ma
wiec zadnych powodow by skazywac sie na wspolprace handlowa z
najblizszymi sasiadami.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 31 lipca 2000



Re: Powiedzieli:

2000-07-30 Wątek Grzegorz Swiderski

W niedziele, 30 lipca 2000 o godzinie 4:43 po poludniu
Pan Adam Tomaszewski napisal:

 (...) aforyzmy

A moj zbior aforyzmow mozna przeczytac tutaj:
http://www.datapolis.pl/grzes/aforyzmy.htm

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, niedziela, 30 lipca 2000



Re: wybory prezydenckie w internecie

2000-07-21 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 21 lipca 2000 1:36 AM
Pan Zbigniew J Koziol napisal:

 Rosnie liczba stron www zwiazanych z nadchodzacymi wyborami na
 Prezydenta RP.

 Tez nie proznuje ;)

 Zajrzyjcie prosze pod adres:

 http://www.iyp.org/prezydent/
 (...)

A jak Pan wytlumaczy to, ze w Internecie najbardziej popieranym
politykiem jest Janusz Korwin-Mikke? Czy chodzi o to, ze
popieraja go hakerzy, ktorzy potrafia falszowac sondarze, czy
tez chodzi o to, ze ludzie z dostepem do Internetu sa
kompletnie wyobcowani politycznie w polskim spoleczenstwie i
ich preferencje sa sprzeczne z preferencjami ogolu?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 21 lipca 2000



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-07-18 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 27 czerwca 2000 3:58 PM
Pan Andrzej Szymoszek napisal:

 On 26 Jun 00 at 15:31, Grzegorz Swiderski wrote:

  (...)
  Powszechnosc proponuje zamienic na mozliwosc glosowania
  tylko tym, ktorzy zdadza testowy egzamin ze znajomosci
  konstytucji.

 Alez nie. Powszechnosc wyborow jest ich istota, podstawa ze
 tak to okresle "demokratycznego ladu".

Rozumiem. To jest dogmat demokratycznej religii, w ktory trzeba
uwierzyc i ktorego nie trzeba uzasadniac, tak?

 Spoleczenstwa ewoluuja w strone demokratycznych i tylko takie
 moga zapewnic dobrobyt znakomitej wiekszosci obywateli, o
 czym przekonuje nas historia.

Czyli wybor demokracji wynika z przyczyn praktycznych - gdyby
sie okazalo, ze jakies panstwo niedemokratyczne uzyska wiekszy
dobrobyt niz inne panstwa demokratyczne, to te panstwa powinny
z demokracji zrezygnowac, tak?

 A juz na pewno w naszym obszarze kulturowo- cywilizacyjnym.

Demokracja w naszej cywilizacji jest eksperymentem mlodym.
Rozwija sie tylko dlatego, ze panstwo, ktore ja zapoczatkowalo
(czyli USA) trafilo na dobry zbieg historycznych okolicznosci
niezaleznych od ustroju (rewolucja przemyslowa, wolny rynek,
duzy obszar, na ktorym toczono niewiele wojen i sprzyjajace
polozenie geopolityczne) pozwalajacych mu uzyskac status
imperialny. To panstwo, aby utrzymac sie jako imperium musialo
stworzyc jakas imperialna ideologie - ta ideologia stala sie
demokracja i rozwija sie wraz ze wzrostem wplywow imperium.

 Od samej zasady "rownego i jednego glosu dla profesora i
 bezdomnego ze smietnika" nic sie co prawda od razu dobrego
 nie dzieje, ale ona lezy gdzies u podstaw, stanowi warunek
 konieczny sytuacji, w ktorej w ogole sa jacys liczacy sie
 profesorowie, a bezdomnosc stanowi raczej wybor niz
 koniecznosc.

Czy dobrobyt wynika z piecioprzymiotnikowosci wyborow, czy tez
demokracja jest prawem, ktory kazdy musi posiadac niezaleznie
od tego jakie to powoduje skutki ekonomiczne?

  Rownosc proponuje zamienic na sile glosu proporcjonalna do
  ilosci zaplaconych podatkow, albo proporcjonalna do
  powierzchni posiadanych w Polsce nieruchomosci.

 Z tym drugim nie spieszylbym sie tak. A jak liczyc
 nieruchomosc, ktora ma kilka pieter? Powierzchnie kazdego
 pietra osobno?

Dowolnie, byleby byl jakis obiektywny czynnik do pomiaru, nie
musi odzwierciedlac wartosci.

 A powierzchnia pola obsianego pszenica jest tyle samo warta
 co powierzchnia nieuzytku?

Nie jest warta tyle samo, ale podatek bedzie taki sam. Niby
dlaczego podatek musi zalezec od wartosci?

 Zarty zartami, ale rowniez pierwsza czesc- pomijajac
 sprzecznosc z sama zasada demokracji- wydaje sie kuriozalna.
 Nie wiem czy Pan Grzegorz wie, ale dzisiaj dominujaca role
 odgrywaja tzw. podatki posrednie, np. VAT. Jak wyliczyc, kto
 ile zaplacil? Podatek ten jest chwalony jako niezwykle prosty
 i sprawny rowniez przez konserwatystow...

Ja sie bardzo nie upieram przy uzaleznieniu sily glosu od
wysokosci placonych podatkow. Jak podatki sa skomplikowane to
taka sile rzeczywiscie jest trudno wyliczyc. Wtedy mozna sile
glosu uzaleznic np. od powierzchni posiadanej ziemi.

  Jak mozna krytykowac proporcjonalnosc, to i inne elementy
  demokracji tez mozna krytykowac. No bo jakie sa argumenty
  za tymi innymi elementami? Dlaczego dobrze wyksztalcony
  prawnik czy historyk, czy stary, doswiadczony i szanowany
  obywatel musi miec taki sam wplyw na wybor prawodawcy w
  panstwie co pijak, degenerat, wloczega czy bandyta?
  Dlaczego ktos kto duzo daje panstwu ma miec takim sam
  wplyw na to panstwo jak ktos, kto tylko bierze?

 To nie jest "taki sam wplyw", najwiekszy wplyw bowiem ma ten,
 kto ma dostep do srodkow przekazu, zwlaszcza telewizji.

No wlasnie. Po co wiec tworzyc system demokratyczny, ktory
operuje haslami o rownosci, ktore sa w praktyce
nierealizowalne? Po co oszukiwac? Nie lepiej stworzyc system,
ktory bedzie podobny, ale uczciwy i nie oparty o klamstwa?

  Dlaczego kazdy czlowiek musi bezposrednio decydowac o
  wybieraniu prawodawcy, a nie moze zlecic tego zadania
  swojemu lokalnemu zaufanemu i zorientowanemu w polityce
  przedstawicielowi?

 Niech w takim razie pojdzie do tego przedstawiciela, i
 zapyta...

No to po co w ogole Sejm? Dlaczego nie mialoby byc demokracji
bezposredniej, tak by kazdy obywatel mogl glosowac nad kazda
ustawa bezposrednio? Jak sie nie zna to moze zawsze spytac
swojego posla. Rozumiem, ze trudnosc jest tylko techniczna i
jak rozwoj Internetu spowoduje mozliwosc glosowania wszystkich
nad kazda ustawa, to panstwa demokratyczne beda musialy przyjac
takie rozwiazanie by zadoscuczynic dogmatowi
piecioprzymiotnikowej demokracji, tak?

(...)
 Bardzo wielu ludzi oddalo zycie, by tu mogla zapanowac
 demokracja. I tego procesu juz sie nie odwroci.

No ale mozna demokracje reformowac. Jesli reformuje sie
proporcjonalnosc, to mozna i inne przymiotniki, nieprawdaz?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 18 lipca 2000



Re: Dieta dla Pana Oxymorona Glowackiego

2000-07-18 Wątek Grzegorz Swiderski

W niedziele, 16 lipca 2000 1:44 AM
Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal:

 (...)
 Zas niejaki "mjw", ten od "Hitler dobry byl dla swoich", mial
 powod do sromotnego wstydu, bo przylapany zostal na
 oszustwie, na podszywaniu sie pod innego uczestnika. (Juz
 mniejsza o drobniejsze szwindle, jak dyskutowanie ze samym
 soba pod roznymi pseudo, by czynic falszywe wrazenie).
 (...)

To bardzo ciekawe. Czy moglbym prosic o rozwiniecie tematu lub
o wskazanie miejsca w archiwum Poland-L gdzie jest ta afera
szczegolowiej opisana?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 18 lipca 2000



Zbieranie informacji (bylo: Awantura)

2000-07-14 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 14 lipca 2000 o godzinie 10:21 po poludniu
Pan Andrew napisal:

 pojecia wolnosci, demokracji i roli policji w wolnym
 spoleczenstwie, a moze tylko nie wyrosl ze starego systemu?

W wolnym spoleczenstwie kazdemu powinno byc wolno zbierac i
przetwarzac jakiekolwiek informacje o innych jakie uda mu sie
zebrac bez stosowania przemocy. W szczegolnosci powinno to tez
dotyczyc policji. Policja powinna moc zbierac i przetwarzac
dowolne informacje o dowolnych obywatelach bez wzgledu na to
czy sa o cokolwiek podejrzani czy nie. Wszelkie prawne
ograniczenia zbierania i przetwarzania informacji sa
nieuprawnionym ograniczeniem wolnosci i prowadza do
totalitaryzmu. Ale z drugiej strony w wolnym spoleczenstwie
nikogo nie powinno sie zmuszac do udzielania jakichkolwiek
informacji poza przypadkiem wezwania przez sad na swiadka, lub
zezwoleniem przez sad na przesluchanie przez policje. Ale
podsluchiwac powinno byc wolno kazdemu kazdego i w
szczegolnosci policja powinna moc zakladac podsluch gdzie chce
i komu chce bez zadnego zezwolenia sadu. Jak ktos ma jakies
tajemnice to sam powinien zadbac o ich ochrone. Tak ja rozumiem
wolnosc.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 14 lipca 2000



Re: Zbieranie informacji

2000-07-14 Wątek Grzegorz Swiderski

W sobote, 15 lipca 2000 o godzinie 12:19 rano
Pan Andrew napisal:

 Wlasnie rozumienie wolnosci nakazuje mi akceptowac Panska
 mysl. Pozostane jednak przy calkowicie odmiennym zdaniu.
 Ciesze sie ze tu policja nie ma prawa nie tylko podsluchiwac,
 ale nawet wylegitymowac mnie bez powodu.

A ja uwazam (i to poprzednio napisalem), ze podsluchiwac mnie
powinien moc kazdy bezkarnie (w tym policja), ale wylegitymowac
nie. Dodatkowo uwazam, ze nie powinno w ogole byc obowiazku
posiadania dowodu osobistego czy jakiegokolwiek dowodu
tozsamosci.

Uwazam, ze nie wolno nikogo zmuszac do udzielania jakichkolwiek
informacji (poza wymienionymi wyjatkami), ale wolno zbierac
informacje zebrane bez przymusu (np, poprzez sledzenie czy
podsluch). Oczywiscie zalozenie podsluchu w czyims domu bez jego
zgody powinno byc karane, ale nie z paragrafu o podsluch, ale z
paragrafu o naruszanie wlasnosci prywatnej. Czyli np.
podsluchiwanie zdalne mikrofonem kierunkowym nie powinno byc
karane.

 Nie moze tez zatrzymac mnie na drodze bez podania powodu
 ktorym moze byc naruszenie przepisow czy zagrozenie
 bezpieczenstwa.

Oczywiscie. Ale np. nie moze policja miec zakazu sledzenia mnie
i szczegolowego notowania gdzie przebywam, z kim sie spotykam
itp... i potem przetwarzania tych danych. Ale dopoki nie
naruszam przepisow, to nikomu nie wolno mnie zatrzymac.

 Akurat w USA nie tylko podsluch, ale nagrywanie wspolnej
 rozmowy z kolezanka bez jej wiedzy jest w wiekszosci stanow
 zabronione.

No to to jest moim zdaniem ograniczenie wolnosci.

 Ktos kto sledzil sprawy zbierania informacji przez firmy
 internetowe wylacznie na potrzeby marketingowe powinien tez
 zauwazyc ogolne potepienie takich akcji.

Ogolne potepienie mnie nie interesuje. Jak ktos chce ukryc swoja
internetowa aktywnosc to ma techniczne mozliwosci by to zrobic
- to jest jego sprawa. Ale zakaz sledzenia ogranicza wolnosc i
tyle.

 Mnie nie chodzi o tajemnice, ale o prawo do zachowania
 prywatnosci.

Ja oczywiscie akceptuje prawo do prywatnosci, ale uwazam, ze
kazdy powinien sam jej strzec. Czyli powinien sam utrzymywac w
tajemnicy informacje, ktore uzna za prywatne.

 Ja mam dosyc zycia w strachu przed policja (bylo przed milicja
 i UB) i tak ja rozumiem wolnosc, Panie Grzegorzu.

Policja wykonuje prawo. Jak ktos sie boi policji to znaczy, ze
sie boi prawa. Jak prawo jest zle, to oczywiscie nalezy sie go
bac i z nim walczyc, a jak prawo jest dobre, to boja sie go
tylko przestepcy.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 14 lipca 2000



Re: Grzywna za niepolski paszport

2000-07-09 Wątek Grzegorz Swiderski

W niedziele, 09 lipca 2000 o godzinie 12:03 po poludniu
Pan Tomasz J Kazmierski napisal:

 (...)
 Pragne poinformowac Pania, ze nie bylem w stanie wyjasnic
 znaczenia tych fragmentow ustawy, ktore sa stwierdzeniami
 tautologicznymi, badz zawieraja inne niejasnosci i bledy
 logiczne, w szczegolnosci:
 (...)

No i czy to nie jest najlepszy dowod tego, ze parlamentarzystami
powinni moc zostawac tylko ludzie o odpowiednich kwalifikacjach
takich jak np. sedziowie? A wyborcy powinni potrafic rozwiazac
proste zadanie logiczne?

Dlaczego poslem czy senatorem moze zostac dowolny idiota,
a sedzia nie? Dlaczego dogmaty demokratyczne wymagaja tego by
prawodawca nie musial posiadac jakichkolwiek kwalifikacji?

Dlaczego by moc prowadzic samochod musze zdac egzamin na prawo
jazdy, a by sprawowac wladze nie musze nic umiec? Dlaczego
prawo do wybierania wladzy jest fundamentalnym prawem
czlowieka, a prawo do prowadzenia samochodu takim prawem nie
jest?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, niedziela, 9 lipca 2000



Re: lont, czas(y), zagadki, tv, Internet

2000-07-07 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 07 lipca 2000 9:06 AM
Pan Wlodzimierz Holsztynski napisal:

 W dawnych czasach zagadki byly wazna dla ludzi
 rozrywka. wedrowny artysta lub teatr zjawial
 sie w miasteczku nieczesto, wiec w dlugie
 zimowe wieczory rozwiazywalo sie wszelakie
 zagadki. Potem nadeszlo radio, potem tv,
 nie mowiac o tym, ze przy wzroscie ludnosci
 i stopy zyciowej w ogole bylo latwiej o rozrywke.
 Wiec zagadki podupadly, stracily swoja role
 spoleczna. O dziwo, dalszy postep technologii
 w pewnej mierze przywrocil zagadki, w kazdym
 razie w Internecie. Dobrze zdobia internetowe
 witryny tych, ktorzy matematyke i tego typu
 rozrywke lubia. A przy tym tv i film w Internecie
 dopiero raczkuje, wiec jest wciaz margines dla
 rozrywek umyslowych.
 (...)

No to ja mam ciekawe wyzwanie: chodzi o zaprezentowanie w
Internecie zagadek, ktore sa niewyrazalne w slowach. Przykladem
niech bedzie druga zagadka na mojej stronie:
http://www.datapolis.pl/grzes/zagadki.htm - "Jak to zrobic?"
Chodzi o to, ze ta figura jest zrobiona z jednego prostokatnego
kawalka papieru odpowiednio wycietego - nie ma tu zadnego
klejenia. Rozwiazanie jest trudno wyrazic w slowach - najlepiej
przedstawic je w formie rysunku. Czy jest na liscie ktos, kto
potrafilby podac rozwiazanie slowami?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 7 lipca 2000



Re: Zagadki

2000-07-07 Wątek Grzegorz Swiderski

W srode, 05 lipca 2000 4:39 PM
Pan Marcin Mankowski napisal:

 Przecinanie na pol nie pomoze bo sa one niejednorodne. Wiemy
 natomiast, ze kazdy z lontow podpalony z obu stron musi sie
 spalic po pol godzinie. Oba sa potrzebne co jest juz
 sugestia. Potraktujmy je zatem na dwa rozne sposoby. Jeden
 podpalmy z obu stron a drugi z jednej. Gdy pierwszy sie
 calkiem spali to minie pol godziny i drugiemu zostanie do
 spalenia pozostale pol (godziny a nie lontu). Podpalmy wiec
 drugi koniec i po 15 minutach spali sie wszystko.

Na liscie "Zagadki" mamy taka zasade, ze rozwiazanie zagadki
przesylamy zadajacemu w liscie prywatnym, a nie na liste - po to
by wszyscy listowicze mieli szanse sie troche poglowic.

Przy okazji chcialbym zwrocic uwage na najlatwiejsza zagadke na
moich stronach:

"4 karty leza na stole. Na kazdej z nich z jednej strony jest
cyfra, z drugiej litera. Teza brzmi: "dla wszystkich 4 kart
lezacych na stole spelniony jest warunek, ze jesli z jednej
strony jest litera A to z drugiej jest cyfra 4". Jezeli na
stole widzimy nastepujace karty: A, B, 2, 4, to ktore z nich
wystarczy odwrocic, aby zweryfikowac teze (chodzi oczywiscie o
minimalny zbior)?"

Zagadka jest prosta dla matematyka czy naukowca przyrodnika.
Interesujace w tej zagadce jest to, ze wiekszosc ludzi
nie-przyrodnikow nawet z wyzszym wyksztalceniem nie potrafi jej
prawidlowo rozwiazac. Zagadka jest taka, ze zrozumienie jej
tresci i rozwiazanie nie wymaga zadnego wyksztalcenia i zadnej
wiedzy, a mimo to sprawia ona trudnosci ludziom nie
posiadajacym scislego wyksztalcenia. Ja oczywiscie nie
prowadzilem w tej sprawie zadnych badan socjologicznych - wiem
to tylko z obserwacji zadajacego ta zagadke i z wlasnych
testow, ktore robilem. Jesli kogos zainteresuje robienie takich
testow na znajomych, to prosze o podzielenie sie obserwacjami
na liscie.

Mysle, ze ludzie, ktorzy nie potrafia rozwiazac takiej zagadki
nie powinni miec prawa glosu w demokracji.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 7 lipca 2000



Re: Zagadki

2000-07-07 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 07 lipca 2000 1:49 PM
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 Pan Grzegorz Swiderski pisal:
 /../

  Mysle, ze ludzie, ktorzy nie potrafia rozwiazac takiej
  zagadki nie powinni miec prawa glosu w demokracji.

 A ja mysle, ze ci, ktorzy nie potrafia robic swetra na drutach
 powinni miec prawa do glosowania - oh!

Gdyby prawo glosu mieli tylko ci, co potrafia zrobic sweter na
drutach, to bym sie zgodzil. Mysle, ze najdrobniejsze
ograniczenie w prawie do glosowania mogloby juz drastycznie
polepszyc jakosc wyboru. Np. wystarczyloby w Polsce zniesc
obowiazek meldunkowy i wprowadzic koniecznosc rejestrowania sie
na dwa tygodnie przed wyborami (tak jak jest w USA), by
ograniczyc frekwencje wyborcza do 10%-20% co drastycznie
wplyneloby na zwiekszenie kwalifikacji prawodawczych poslow.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, piatek, 7 lipca 2000



Re: Zagadki

2000-07-05 Wątek Grzegorz Swiderski

W srode, 05 lipca 2000 6:46 AM
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 Grzegorz Swiderski:

  Eeee... mam juz ta zagadke tutaj:
  http://www.datapolis.pl/grzes/zagadki.htm pod haslem
  "Zarowka". Prosze sprobowac rozwiazac reszte, albo podac
  jakas inna ciekawa.

 Oj...zapomnialam o patent...przepraszam:-)

Zagadki, tak jak twierdzenia matematyczne, oczywiscie nie
podlegaja opatentowaniu. Ale algorytmy juz podlegaja wiec
nalezy sie spodziewac, ze niedlugo wszelka wlasnosc
intelektualna bedzie podlegac ochronie prawnej, o ile rozwoj
Internetu nie uczyni takiego prawa niemozliwym do wykonania.

 Ale zobacze, ile dam rade rozwiazac, ale niech Pan nie
 zapomnij, ze chodzi tu o meska logike:-)

Zagadki sa sformulowane bezplciowo - meskiej lub damskiej logiki
mozna uzyc jako narzedzia do rozwiazania, ale rozwiazanie
powinno byc juz neutralne plciowo.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, sroda, 5 lipca 2000



Re: Zagadki

2000-07-05 Wątek Grzegorz Swiderski

W srode, 05 lipca 2000 11:10 AM
Pan Bogdan Jakszta napisal:

 Witam

 Uta Zablocki-Berlin wrote:

  Przypomniala mi sie inna zagadka:
 
  Jest taki ciag liczb
 
  1  11  21  1211  111221  312211
 
  Czy ktos ma pomysl, jak bedzie dalszy ciag?

 Ciag dalszy: 13112221 1113213211 31131211131221
 13211311123113112211

 Czy sie zgadza?

Moim zdaniem sie zgadza. Co ciekawsze w tych ciagach nigdy nie
pojawi sie cyfra 4. Zagadka: jak to udowodnic?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, sroda, 5 lipca 2000



Zagadki (bylo: nafta i krew)

2000-07-04 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 04 lipca 2000 o godzinie 10:07 po poludniu
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 (...)
 Jest pokoj zamkniety. Wisi tam zarowka. Na zewnatrz pokoju sa
 trzy wlaczniki. Tylko jeden wlacznik zaswieci zarowke. Jak
 mozna znalesc odpowiedni wlacznik, jesli wolno tylko raz
 wejsc do pokoju i sprawdzic?

Eeee... mam juz ta zagadke tutaj:
http://www.datapolis.pl/grzes/zagadki.htm
pod haslem "Zarowka". Prosze sprobowac rozwiazac reszte, albo
podac jakas inna ciekawa.

Ciekaw jestem czy nasza listowa SZTUKA MYSLENIA potrafilaby
rozwiazac wszystkie te zagadki. Przewiduje trudnosci.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 4 lipca 2000



Re: O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia,rownoscia i bezposrednioscia w wyborach do Sejmu

2000-06-28 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 27 czerwca 2000 5:01 PM
Pan Tomasz J Kazmierski napisal:

 Ponownie musze zaprzeczyc w obronie faktow. Warunek rownosci
 wyborow w Wielkiej Brytanii jest spelniony poprzez utrzymanie
 mniej wiecej tej samej liczby uprawnionych do glosowania we
 wszystkich okregach. Srednio liczba ta wynosi ok 65tys
 mieszkancow. Konstytucyjne wymaganie rownosci wyborow jest
 wiec przyczyna ciaglych zmian granic okregow wyborczych
 uwzledniajacych fluktuacje demograficzne. Ulegaja zmianie nie
 tylko granice okregow, ale takze liczba miejsc w Izbie Gmin.
 W nastepnym parlamencie beda cztery nowe okregi i liczba MPs
 wzrosnie do 656.
 (...)

Niemniej teoretycznie nawet jesli wszystkie okregi beda
rownoliczne, to moze sie zdarzyc, ze wygrany posel w jednym
okregu uzyska wielokrotnie mniej glosow niz wygrany posel z
innego okregu. Zalezy to od tego ilu bedzie kandydatow w
okregach i jak sie miedzy nimi rozloza glosy.

Mysle, ze nie ma sensu tworzyc ordynacji wyborczej po to by
zadoscuczynic jakiemus bzdurnemu, niczym nie uzasadnionemu
dogmatowi rownosci. Lepiej zrezygnowac z rownosci, a ordynacje
stworzyc taka by zapewnic jak najwieksza fachowosc poslow w
dziedzinie tworzenia prawa. Dlaczego prawodawca musi byc
wybierany i to na dodatek w piecioprzymiotnikowych wyborach,
ale moze nim zostac kazdy, a sedzia musi wykazac sie wiedza,
znajomoscia prawa, uczciwoscia i miec praktyke i nie jest
wybierany w wyborach powszechnych? Przeciez dobre prawo jest
wazniejsze niz jego interpretacja. Dlaczego nie mialoby byc na
odwrot - sedziow wybierac w wyborach powszechnych na okreslona
kadencje, a prawodawcow brac tylko po studiach prawniczych i
mianowac dozywotnio?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000



Re: nafta i krew

2000-06-28 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 27 czerwca 2000 8:30 AM
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 A moze powinnismy byc wdzieczne, ze nam Pan Koziol powie nam
 to wprost. U Pana Swiderskiego jest ten zamiar ukryty za
 odebrania rownorzednego glosowania w czasie porodu i
 wychowania dzieci:-)

Alez ja sie zgodzilem na to by matka wychowujaca dzieci, ale nie
placaca samodzielnie podatkow miala takie same wplywy
polityczne jak zawodowa nianka placaca podatki.

 Mysle, ze za tym kryje sie zwyczajny strach. Statestycznie
 kobiety sa zdrwosze i zyja dluzej. A wiec z natury juz lepiej
 przygotowane na zycie niz 'reszta';)

Mysle, ze wszyscy panstwo analizujecie problem od zlego konca.
Nie chodzi przeciez o to by zaspokoic czyjes wyimaginowane
prawa do uczestnictwa w zyciu politycznym, ale chodzi o to by
powstawalo dobre prawo. Ja jestem gotow zgodzic sie na to bym
nie posiadal prawa wyborczego jesli z jakichs badan wyniklo by,
ze ludzie posiadajacy jakas ceche, ktora ja posiadam (wrodzona
lub nabyta), wybieraja zazwyczaj parlament, ktory ustanawia zle
prawa.

A zgodzilaby sie Pani na taki system, ze do parlamentu wybrany
moze byc tylko mezczyzna, ale wybierac moga tylko kobiety? Albo
na odwrot?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000



Re: O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia, a rownoscia i bezposrednioscia w wyborach do Sejmu

2000-06-27 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 27 czerwca 2000 12:11 AM
Pan Tomasz J Kazmierski napisal:

 O sprzecznosciach miedzy proporcjonalnoscia, a rownoscia i
 bezposrednioscia w wyborach do Sejmu

Proporcjonalnosc sama w sobie powoduje pewne paradoksy np.
opisane tu: http://www.datapolis.pl/grzes/po.htm

 Tomasz J Kazmierski

 Tak zwana zasada "proporcjonalnosci" wyborow jest sprzeczna z
 elementarnym wymaganiem demokracji, aby wybory byly rowne i
 bezposrednie.

A dlaczego te zasady sa elementarne? Czy to znaczy, ze to sa
rodzaje dogmatow czy pojec pierwotnych, ktore nalezy przyjac na
wiare?

 Wystepowanie tej sprzecznosci wykazal prof. Miroslaw Dakowski
 w swym protescie wyborczym zlozonym w Sadzie Najwyzszym we
 wrzesniu 1997r.

 Wyjasnijmy najpierw definicje stosowanych w prawie wyborczym
 pojec, a nastepnie wykazmy, na czym polega sprzecznosc miedzy
 praktyka stosowanych w Polsce "proporcjonalnych" wyborow
 opartych na listach partyjnych oraz podziale mandatow metoda
 d'Hondta, a konstytucyjnym wymaganiem rownosci i
 bezposredniosci wyborow. Dodatkowo pokazemy, ze polska
 ordynacja wyborcza nie realizuje, wbrew postanowieniom
 obecnej konstytucji, nawet samej zasady proporcjonalnosci.

 W demokracji podstawowym sposobem wyrazania suwerennosci przez
 narod sa powszechne wybory. Realizacja zwierzchniej roli
 zbiorowego suwerena, czyli narodu, wymaga, aby, oprocz
 powszechnosci prawa wyborczego, to znaczy jego dostepnosci
 dla kazdego obywatela, wybory byly rowniez rowne i
 bezposrednie.
 (...)

Rownosc obywateli jako zbiorowego suwerena rzeczywiscie tlumaczy
koniecznosc rownosci i bezposredniosci wyborow. Tylko, ze wtedy
bezposredniosc musi byc rozumiana tak, ze kazdy obywatel
powinien miec rowne prawo glosowania nad kazda ustawa, a nie
wybierania swoich przedstawicieli. Jesli wybiera parlament to
juz mamy posredniosc. Dlaczego zatem musi istniec tylko
jednopoziomowa posredniosc a nie wielopoziomowa?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-27 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 26 czerwca 2000 10:35 PM
Pan Jacek A. napisal:

 Grzegorz Swiderski wrote:

  W poniedzialek, 26 czerwca 2000 o godzinie 6:15 po poludniu
  Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:
 
  (...)
   Kto ma miec z tych przykladowych osob najwiekszy wplyw?
 
  Ten kto placi najwiecej podatkow. Oczywiscie jest duzo
  wartosci niewymiernych i niematerialnych, ktore mozna dac
  ojczyznie - ale najczesciej daje sie to nie instytucji
  panstwa, ale ojczyznie rozumianej jako terytorium, narod,
  kultura, religia czy rodzina, czyli pewnym naturalnym
  ludzkim wspolnotom. Panstwu mozna dac tylko latwo wymierne
  wartosci w postaci podatku, lub bezplatnej pracy, ktora tez
  da sie wymierzyc w pieniadzach, za ktore panstwo moze kupic
  na wolnym rynku taka prace.

 I tutaj mamy pierwsze powazne nieporozumienie stanowiace
 wlasciwie jadro wiekszosci sporow polityczno-ideologicznych.

 Powyzszy poglad traktuje obywateli przedmiotowo, zas panstwo
 jest podmiotem. Tak wiec to panstwo ma ustalac kto ma miec
 wiekszy wplyw na losy kraju, narodu i wkoncu na swoj los
 stosujac jakas parametryzacje naprzyklad podatkowa jak
 proponowana badz klasowa jak u komunistow.

Wszystko zalezy jakie cele stawiamy przed panstwem. Jesli celem
panstwa jest kierowac losem narodu i jednostek, to bedac
podmiotem politycznym moze kierowac tak tym losem, ze bedzie to
prowadzic do zbrodni czy upadku narodu. Ale jesli zalozymy, ze
celem panstwa jest stworzenie porzadku poprzez spisanie i
wykonanie prawa pochodzacego od prawa naturalnego i miejscowych
obyczajow, a narod w warunkach tego porzadku sam bedzie
kierowal swoim losem, to wtedy panstwo powinno byc podmiotem
polityki, a nie jej przedmiotem.

 Rzeczywistosc jest natomiast inna: to panstwo jest
 przedmiotem, zas podmiotem jest obywatel zyjacy w
 spoleczenstwie zwanym nawet obywatelskim (a nie panstwowym).

Panstwo jest tworem naturalnym tak jak rodzina. Cele takich
tworow sa naturalne i nie moga byc przez czlowieka dowolnie
zmieniane. A zatem nie moga byc przedmiotem ludzkiej
tworczosci. Naturalnym celem panstwa jest ustanowienie porzadku
prawnego sluzacego ochronie ludzkiego zycia i wlasnosci.
Panstwo nie moze byc przedmiotem w rekach obywateli sluzacym do
realizowania jakichkolwiek innych celow.

 I jest podmiotem niezaleznie od tego ile zarabia i czym sie
 zajmuje: bezdomny, bezrobotny czy milioner badz nawet
 bandzior maja rowny status obywatelski. Ma tex takie same
 prawa i obowiazki.

Ludzie sa rozni i maja rozne prawa i obowiazki zalezne od
pozycji spolecznej. Inne obowiazki ma ojciec, inne matka, inne
dziecko, inne krol, a inne poddany. To jest naturalne i to jest
dobre.

 Model pierwszy cwicza wszystkie totalitaryzmy, Polska tez go
 50 lat cwiczyla. Czy to beda czarne, czerwone czy brunatne:
 tu nie jest wazna tresc lecz forma.

Polska przez 50 lat cwiczyla model politycznej przedmiotowosci
panstwa - panstwo sluzylo jako narzedzie do realizacji
wymyslonej teoretycznie politycznej ideologii.

 Model drugi to wlasnie spoleczenstwo obywatelskie i prawdziwie
 demokratyczne.

Zgoda. Ale to jest model nienaturalny i prowadzacy do zbrodni.
Demokratyczne i obywatelskie panstwa, ktore staly sie
przedmiotem w rekach motlochu dokonaly w XX najwiekszych
zbrodni w dziejach swiata.

 Niestety Polsce daleko jeszcze do takiego spoleczenstwa m.in.
 dlatego, ze niemal wszystkie kierunki polityczne maja jakos
 zagwozdzony w glowie model pierwszy polaczony jeszcze z
 poteznym ideologizowaniem polityki. A za duzo ideologii w
 polityce to wiemy czym sie konczy - cwiczylismy to wlasnie
 przez polwiecze.

Polityka nie moze obejsc sie bez ideologii, poniewaz polityka
to przede wszystkim stosowanie przemocy. Stosowanie przemocy w
sposob nieuzasadniony jest zawsze zbrodnia - aby bylo to
moralne musi byc jakos wytlumaczone. Czyli musi istniec jakas
ideologia tlumaczaca dlaczego w danym przypadku mozna
zastosowac przemoc. Dodatkowo przemoc moze byc na duza skale
skuteczna tylko wtedy, gdy w wiekszosci przypadkow sie nia
straszy, a stosuje sie ja tylko sporadycznie. Duzo lepiej daje
sie grozic, gdy uzywa sie do tego ideologicznego wytlumaczenia,
ze uzycie sily jest dobre, sluszne i moralne.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-27 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 27 czerwca 2000 1:08 AM
Pan Marcin Mankowski napisal:

 Powinno sie jeszcze zwolnic ze sluzby wojskowej tych co nie
 maj prawa glosu ani majatku. Kraju i panstwa powinni bronic
 ci do ktorych kraj nalezy i ktorzy maja udzial w decyzjach.
 Coz to biedakow ma obchodzic kto wygra wojne lub przegra.
 (...)

Dokladnie tak. I tak dawniej bylo. Powszechny pobor do wojska to
nowoczesny demokratyczny wymysl prowadzacy do wojen totalnych.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000



Re: nafta i krew

2000-06-27 Wątek Grzegorz Swiderski
erodzilo sie w
Imperium z pewnoscia nie tylko dzieki sprzyjajacym
okolicznosciom w postaci wojen swiatowych) dowodzi jednak, iz
te negatywne aspekty demokracji mozna zniwelowac przez
spersonalizowanie wladzy i odpowiedzialnosci w panstwie.
(...) " - Jacek Matusiewicz

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 27 czerwca 2000



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-26 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 26 czerwca 2000 3:59 PM
Pan Z.I. Rybak napisal:

 Art. 85.

 1. Kandydatow na poslow i senatorow moga zglaszac partie
 polityczne oraz wyborcy.
 2. Zasady i tryb zglaszania kandydatow oraz przeprowadzania
 wyborow okresla ustawa.

 Tak jak w kazdym innym punkcie Konstytucji, wszystko jest
 stanowione ustawa, ktora sejm moze zmienic.
 (...)

Ale aby wprowadzic ordynacje wiekszosciowa trzeba jeszcze
zmienic nastepujacy zapis w konstytucji:

"Art. 96. punkt 2:
Wybory do Sejmu sa powszechne, rowne, bezposrednie i
proporcjonalne oraz odbywaja sie w glosowaniu tajnym."

A przy okazji likwidowania proporcjonalnosci proponuje
zlikwidowac powszechnosc, rownosc i bezposredniosc.

Powszechnosc proponuje zamienic na mozliwosc glosowania tylko
tym, ktorzy zdadza testowy egzamin ze znajomosci konstytucji.

Rownosc proponuje zamienic na sile glosu proporcjonalna do
ilosci zaplaconych podatkow, albo proporcjonalna do powierzchni
posiadanych w Polsce nieruchomosci.

Bezposredniosc proponuje zamienic na prawo wybierania Sejmu
tylko przez przedstawicieli lokalnych samorzadow wszelkich
szczebli wybranych w lokalnych wyborach wiekszosciowych.

Jak mozna krytykowac proporcjonalnosc, to i inne elementy
demokracji tez mozna krytykowac. No bo jakie sa argumenty za
tymi innymi elementami? Dlaczego dobrze wyksztalcony prawnik
czy historyk, czy stary, doswiadczony i szanowany obywatel musi
miec taki sam wplyw na wybor prawodawcy w panstwie co pijak,
degenerat, wloczega czy bandyta? Dlaczego ktos kto duzo daje
panstwu ma miec takim sam wplyw na to panstwo jak ktos, kto
tylko bierze? Dlaczego kazdy czlowiek musi bezposrednio
decydowac o wybieraniu prawodawcy, a nie moze zlecic tego
zadania swojemu lokalnemu zaufanemu i zorientowanemu w polityce
przedstawicielowi? Jedyne sensowne wytlumaczenie widze dla
tajnosci - zabezpiecza to przed wymuszaniem glosowania przez
przestepcow.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000



Re: Mieszane systemy wyborcze

2000-06-26 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 26 czerwca 2000 o godzinie 6:15 po poludniu
Pani Uta Zablocki-Berlin napisala:

 A moze tez trudno ustalic, co to 'duzo dac' panstwu.

To jest bardzo latwo ustalic. Liczy sie to w podatkach. Ten
daje wiecej, kto placi wiecej podatkow. Natomiast ciezarem
dla panstwa sa wszyscy ci, ktorzy cos dostaja nie dajac nic
w zamian, czyli np. zyjacy z zasilkow.

 Kto da wiecej panstu: Matka majaca 8 dzieci, ktore zyja z
 socjalnego, prawnik, ktory obroni oskarzonych lub pisarz?

Zalezy ile placa podatku.

Matka majaca 8 dzieci zyjaca z socjalnego moze wychowac
obywateli, ktorzy w przyszlosci beda pracowici i bogaci i beda
placic duze podatki. Niemniej sama powinna miec taki wplyw na
polityke panstwa ile sama placi bezposrednio podatkow. Gdy
dobrze wychowa dzieci to poprzez ich posrednictwo moglaby
uzyskac duzy wplyw na polityke, jesli one na taki wplyw by
sobie zapracowaly.

 Kto ma miec z tych przykladowych osob najwiekszy wplyw?

Ten kto placi najwiecej podatkow. Oczywiscie jest duzo wartosci
niewymiernych i niematerialnych, ktore mozna dac ojczyznie -
ale najczesciej daje sie to nie instytucji panstwa, ale
ojczyznie rozumianej jako terytorium, narod, kultura, religia
czy rodzina, czyli pewnym naturalnym ludzkim wspolnotom. Panstwu
mozna dac tylko latwo wymierne wartosci w postaci podatku, lub
bezplatnej pracy, ktora tez da sie wymierzyc w pieniadzach, za
ktore panstwo moze kupic na wolnym rynku taka prace.

Oczywiscie nie powinno byc tak, ze dowolny czlowiek moze sobie
kupic wplywy polityczne w postaci zaplacenia wysokiego podatku.
Na strazy panstwa powinien stac jakis nadrzedny, niezalezny od
nikogo zwierzchnik (np. krol), ktory kontroluje lojalnosc
poddanych - np. poprzez wydawanie i odbieranie obywatelstwa na
podstawie decyzji, ktora nie musi byc formalnie uzasadniana.

Ale ja sie bardzo nie upieram przy koncepcji proporcjonalnosci
sily glosu w wyborach do zaplaconego podatku. Chetnie sie
zgodze na inne sensowne propozycje likwidujace rownosc i
powszechnosc wyborow do parlamentu. Chcialbym tylko poznac
argumenty za tym, ze rownosc i powszechnosc jest konieczna,
wazna czy wartosciowa. Jesli okazalo sie, ze proporcjonalnosc
wyborow jest zla, to rownie dobrze moze sie okazac, ze
pozostale przymiotniki piecioprzymiotnikowej demokracji tez
powoduja zle efekty. Dlaczego np. pomysl ograniczenia
powszechnosci w demokracji poprzez nadanie prawa glosu w
wyborach parlamentarnych tylko tym, ktorzy zdadza prosty test
ze znajomosci konstytucji jest zly? Dlaczego prawo jezdzenia
samochodem nadawane jest tylko osobom zdolnym poznac i zrozumiec
kodeks drogowy i jednoczesnie prawo wyboru prawodawcy
tworzacego ten kodeks dawane jest kazdemu, nawet temu, kto nie
jest w stanie poznac i zrozumiec konstytucji panstwa?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 26 czerwca 2000



Re: Kropiwnicki w miescie New York

2000-06-20 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 19 czerwca 2000 o godzinie 11:34 po poludniu
Pan Alek Radomski napisal:

 Grzegorz Swiderski:

  Ktore konkretnie pisma w Polsce uznaje Pan za pisma tzw.
  konserwatywnej prawicy?
 
  Czy moglbym prosic o jakis przyklad durnego i
  antyfeministycznego fragmentu drukowanego w ktoryms z tych
  pism?

 Odrabia Pan zaleglosci w prasoznawstwie?

Nie. Tylko zauwazylem, ze wiele osob mylnie uzywa takich slow
jak: konserwatyzm, nacjonalizm, prawica, liberalizm, socjalizm
itp... w stosunki do sytuacji politycznej w Polsce i dlatego
wole sie upewnic co Pan dokladnie ma na mysli uzywajac
sformulowania "konserwatywna prawica". Moglby Pan wymienic
polskie partie polityczne, ktore zalicza Pan do tego nurtu
(chodzi mi o Pana subiektywne zdanie).

 Nie wie Pan, jakie pisma w Polsce *same o sobie* orzekaja, iz
 sa w nurcie konserwatywnej prawicy?

Z tym jest roznie. Niektore sie same jakos nazywaja, ale robia
to blednie, inne sie same nie okreslaja, a inne zmieniaja
okreslenia. Podam przyklad. Jest pismo "Stanczyk" - dawniej
okreslalo sie jako "konserwatywno-liberalne", teraz nazywa sie
"postkonserwatywne" a moim zdaniem ideologia pisma sie nie
zmienila i mozna je smialo okreslic jako pismo konserwatywnej
prawicy. Tu mozna przeczytac jak pismo to obecnie definiuje
rozne ideologie polityczne:
http://www.konserwatysta.net/stanczyk/slownik.html

Mnie nie chodzi o to by zbadac co to obiektywnie znaczy
konserwatywna prawica. Ja chcialem sie dowiedziec o jakich
konkretnie pismach Pan mysli uzywajac tego okreslenia. No to o
jakie pisma Panu chodzilo?

 (Czy moze przyczyna tych pytan jest niemoznosc latwego
 odroznienia prawicy konserwatywnej od prawicy
 niekonsekwentnej, bo rozmemlanej?)

Wlasnie tak.

 Czy uznalby Pan za "durne" przyklejanie negatywnych etykiet
 przy calkowitym braku poszanowania dla faktow, czy moze taka
 definicja razilaby Pana jakas nieadekwatnoscia?

Bledne przyklejanie etykietek nie musi byc durne. Przyklejanie
etykietek w ogole jest sprawa dosc metna i subiektywna.
Natomiast wyciaganie jakichs wnioskow z falszywych faktow mozna
uznac za durne - choc jako swiadoma i skuteczna propaganda jest
madroscia.

Prosze podac te durne teksty, to podyskutujemy czy mozna je
rzeczywiscie tak nazwac.

  A feministki zadnej ideologii nie wyznaja? A dlaczego
  feministki mialyby lepiej reprezentowac kobiety niz ZChN?
  Czy feministki zostaly wybrane w jakichs kobiecych wyborach?

 Czy nazwalby Pan ideologicznym stwierdzenie "nie powinnismy
 [panstwo, wymiar sprawiedliwosci, organizacje] zajmowac sie
 przemoca w rodzinie, bo szkodzi to rodzinie", czy raczej
 stwierdzenie przeciwne ("powinnismy, bo rodzinie to pomoze"),
 czy moze obydwa?

Obu stwierdzen nie nazwal bym ideologicznymi. Ja pragmatyzmu czy
cynizmu nie uznaja za ideologie polityczna.

 Czy na pierwszym miejscu programu ZChN sa kwestie niwelowania
 dyskryminacji kobiet, czy jakies inne?

Najwazniejszym punktem programu ZChN-u jest odwolywanie sie do
Nauki Spolecznej Kosciola, a ta nauka sprzeciwia sie
dyskryminacji kobiet.

 Czy ZChN zostal wybrany w jakichs kobiecych wyborach?

Nie. Zostal wybrany w wyborach powszechnych.

 Widzi Pan, ile pytan?

To teraz prosze odpowiedziec na moje pytania.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 20 czerwca 2000



Re: Opinia publiczna jest za, a nawet przeciw

2000-06-20 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 20 czerwca 2000 o godzinie 12:58 po poludniu
Pan Tomasz J Kazmierski napisal:

 Ja, prawde mowiac, nie znam rozwiazania. Mozliwe, ze
 ankieterzy OBOP maja wyksztalcenie inzynierskie i dlatego
 lubia operowac przyblizonymi liczbami.

 Mozliwe tez, ze pracownicy OBOP po pracy zajmuja sie sprzedaza
 uzywanych samochodow. W tej sztuce operacja procent uzywana
 jest czesto jako potezny argument rynkowy. Otoz kiedys moj
 znajomy probowal kupic uzywany samochod. Wszedl do salonu
 dealera zachecony taka oto reklama: "3-letni, bezprocentowy
 (0%) kredyt". W czasie negocjacji okazalo sie, ze cena
 samochodu bez 3-letniego kredytu wynosi 5,000 funtow, a z
 kredytem - 7,500 funtow. Przyjaciel powiedzial, ze nie
 rozumie. Dealer, bardzo mlody czlowiek, okolo 20-letni, dlugo
 tlumaczyl zalety bezprocentowego kredytu, a w koncu dal za
 wygrana mowiac: "profesor, a nie rozumie".

W Polsce tez dzialaja podobni oszusci. Tylko sa bardziej
wyrafinowani - podejrzewam, ze nabrali juz niejednego
profesora. Nazywa sie to auto-system i auto-tak i reklamowane
jest jako system ratalnej sprzedazy samochodow na nisko
oprocentowany kredyt. W istocie jest to gra
strategiczno-losowa, w ktorej samochod jest tylko wygrana.
Tworzy sie kilkudziesiecioosobowa grupe graczy, z ktorych
srednio statystycznie 1/3 wygrywa, a 2/3 przegrywa - suma
wygranych jest ujemna i stanowi zarobek organizatora. Ale
podejrzewam, ze wiekszosc czuje sie wygrana, bo w koncu po
pewnym czasie kazdy kupuje samochod. Przegrana polega na kupnie
samochodu drozej niz kupno za normalny komercyjny kredyt. Ale
fantem w tej grze mogloby byc cokolwiek - tylko jak bylyby to
pieniadze, to firma musialaby uzyskac koncesje na prowadzenie
hazardu. Dziala to juz od dosc dawna i ciagle znajduja sie
frajerzy, ktorzy daja sie na to nabrac. A wszystko na skutek
nieumiejetnosci liczenia procentow.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 20 czerwca 2000



Re: Marek Siwiec- TAK

2000-06-20 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 20 czerwca 2000 o godzinie 5:14 po poludniu
Pan Andrzej Szymoszek napisal:

 Ze co, ze na samym starcie kampanii wyborczej taki numer z
 udzialem najbardziej zaufanego prezydenckiego ministra?
 Odpowiedz jest prosta:

 Siwiec- TAK

 czyli Tajny Agent Krzaklewskiego.

A tak latwo mogl uniknac calego problemu zadajac zaplacenia
najwyzszego mozliwego mandatu. Albo jest marnym politykiem, bo
mu to nie przyszlo do glowy (i instynktownie negocjowal by nie
zaplacic mandatu), albo jest marnym politykiem, bo nie udalo mu
sie wynegocjowac z policjantami zaplacenia tego mandatu. W obu
przypadkach jest marnym politykiem.

Oczywiscie dotyczy to demokracji, bo w normalnym ustroju polityk
na stanowisku powinien z mocy prawa miec wieksze uprawnienia
niz zwykly obywatel. I w ogole w normalnym ustroju nie ma
ograniczen szybkosci, tylko sa wysokie kary za niebezpieczna
jazde, ktora powoduje konkretna szkode, a nie moze ja
spowodowac.

Ograniczenia szybkosci sa dosc spektakularnym przykladem
zniewiescienia dzisiejszych czasow swiadczacym o tym, ze nasza
cywilizacja upada.

Aby cywilizacja trwala musi ona podlegac ekspansji
terytorialnej. Do tego niezbedny jest naturalny instynkt
czlowieka do jak najszybszego i najdalszego pokonywania
przestrzeni. Ten instynkt jest niezbedny by wyprowadzic
cywilizacje w kosmos. Ograniczajac ten instynkt szkodzimy temu
celowi. A cywilizacje albo wychodza w kosmos, albo gina.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 20 czerwca 2000



Re: Kropiwnicki w miescie New York

2000-06-19 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 19 czerwca 2000 o godzinie 4:29 po poludniu
Pan Alek Radomski napisal:

 (...)
 Nie jest "GW" jawnie (i durnie) antyfeministyczna, co cechuje
 wlasnie pisma tzw. konserwatywnej prawicy.
 (...)

Ktore konkretnie pisma w Polsce uznaje Pan za pisma tzw.
konserwatywnej prawicy?

Czy moglbym prosic o jakis przyklad durnego i
antyfeministycznego fragmentu drukowanego w ktoryms z tych
pism?

 (...)
 Z tego co mi wiadomo feministki sa generalnie oburzone na tzw,
 "polityke prorodzinna" AWS, na ideologizowanie kwestii
 dyskryminacji, i na paredziesiat innych rzeczy. Wobec ich
 postulatow, znajdujacych oparcie w faktach, statystykach,
 konwencjach i prawie UE, wysylanie nawet nie p.
 Smereczynskiej, lecz p. Kropiwnickiego, ktory forum
 ONZ-owskie traktuje jako trybune dla ideolo rodem z ZChN,
 jest jawnym sygnalem lekcewazenia.
 (...)

A feministki zadnej ideologii nie wyznaja? A dlaczego feministki
mialyby lepiej reprezentowac kobiety niz ZChN? Czy feministki
zostaly wybrane w jakichs kobiecych wyborach?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 19 czerwca 2000



Re: Stasi - straznik komunistycznego systemu

2000-06-13 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 13 czerwca 2000 o godzinie 7:30 po poludniu
Pani Katarzyna Zajac napisala:

 Dzis w Krakowie w Palacu Sztuki otwarto wystawe "Stasi -
 straznik komunistycznego systemu". Eksponowano ja uprzednio w
 RFN (w 1995 roku w Bundestagu), potem w Budapeszcie. Miala
 byc eksponowana w Warszawie, jednak "warszawka" nie wyrazila
 zainteresowania. Dzis do Krakowa przyjechal z tej okazji i
 wzial udzial w oficjalnym otwarciu wystawy pastor Gauck.
 (...)

W tym temacie polecam nastepujacy artykul (ktory przesylam na
koncu bez polskich liter):
http://www.medianet.com.pl/~frejlak/lustracj.htm

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 13 czerwca 2000

Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli prawicy niemieckiej
Armin Mohler zaniepokojony podejsciem (poznawczym) niektorych
prawicowcow do bylej NRD pisal o straszliwych uproszczeniach
ktore przeszkadzaja nam w nieuprzedzonym widzeniu tego, co jest
(bylo) i czynia nas slepymi na rzeczywistosc.

Mohler ostrzegal Niemcow, aby nie wpadali po raz drugi w pulapke
przezwyciezania przeszlosci , tym razem przeszlosci NRD. A
niebezpieczenstwo to jest czyms realnym dlatego, ze - pisze
Mohler - niektore srodowiska w Niemczech, w tym takze
srodowiska prawicy, zaczynaja tworzyc mit STASI, mit
przyjmujacy demoniczne wymiary, w ktorym STASI staje sie
krolestwem Szatana a funkcjonariusze tej instytucji stylizowani
sa na negatywnych nadludzi emanujacych jakas mroczna poswiate.
Aby nie ulec takim mitom, nalezy, zdaniem Mohlera, stawiac
kwestie w sposob trzezwy i rzeczowy, unikac jalowych,
politycznie i intelektualnie, rytualnych potepien. Tylko
wowczas, sadzi autor Konserwatywnej rewolucji w Niemczech ,
bedziemy mogli wlasciwie rozpoznawac rzeczywistosc i z tego
rozpoznania wyciagac wlasciwe wnioski na przyszlosc. Ta
wskazowka stala sie impulsem do ponizej wyrazonych opinii.

Im bardziej oddalamy sie w czasie od epoki PRL-u, tym
wyrazniejsza staje sie tendencja do jej mistyfikowania, a
niekiedy nawet do demonizacji. Jest to spowodowane po czesci
tym, ze nowa wladza stara sie malowac czarno-bialy obraz
przeszlosci (dzielni opozycjonisci kontra totalitarny rezim),
aby latwiej moc ukazywac terazniejszosc i przyszlosc w
swietlanych barwach. To samo robili demokraci roznych odcieni
po roku 1918 propagujacy obraz epoki rozbiorowej jako pasma
nieustajacych cierpien i przesladowan, przeciwko ktorym
powstawali konspiratorzy i spiskowcy. Podobnie komunisci po
1945 roku oskarzali system pomajowy o wszystkie mozliwe
grzechy, przeciw ktorym jedynie oni protestowali. Ale we
wszystkich tych trzech przypadkach kryje sie cos glebszego niz
tylko propagandowe chwyty, a mianowicie pewna sklonnosc
umyslowa: niezdolnosc do widzenia rzeczywistosci w jej wielu
wymiarach, latwosc do ulegania straszliwym uproszczeniom, brak
jakiegos siodmego zmyslu pozwalajacego dostrzec paradoksalnosc
pewnych mechanizmow politycznych i ludzkich zachowan. Jest to w
istocie rzeczy swiadectwo pogardy do czlowieka pozbawiajacej go
czlowieczenstwa, ktore jest wszak sklebiona i pulsujaca
nieregularnym rytmem, wielowarstwowa i wielowymiarowa, nigdy
nie zakonczonakompozycja swietosci i grzesznosci, malosci i
wielkosci, rozumu i szalenstwa. Ci, ktorzy tego nie potrafia
dostrzec, ktorzy redukuja czlowieka do jednej roli, do jednego
motywu, do ideologicznego schematu, do prostego elementu w
abstrakcyjnym modelu beda zawsze niezadowoleni z rzeczywistych
ludzi i tworzyc beda nowego czlowieka , lepiej pasujacego do
makiet, ktorymi zastepuja realny swiat. Tacy ludzie -
niezaleznie od tego, jak sami sie okreslaja, jakie barwy
polityczne nakladaja, jakie programy lub ideologie glosza -
zawsze traktuja innych wylacznie jako material dla swoich
konstruktywistycznych projektow, jako mierzwe, na ktorej buduje
sie lepszy swiat.

Tajne sluzby dzialajace w ramach systemu socjalistycznego, czy
tez raczej bedace jego elementem, sa tak samo nieefektywne, jak
inne instytucje tego systemu. Tak samo jak np. gospodarka
podlegaja mechanizmom centralnego planowania i tak samo padaja
ofiara paralizujacego wszystkie dziedziny zycia
biurokratycznego skostnienia. Ich rozdecie, zarowno w sensie
kadrowym jak i pod wzgledem zakresu zadan jakie spelniaja,
czynia z nich machine poruszajaca sie w duzej mierze na jalowym
biegu. Jak trafnie okreslil to jeden z bylych funkcjonariuszy
SB: - To byla wielka maszyna, perpetum mobile (...) Idealem
bylo stuprocentowe nasycenie agentura. Teoretycznie mozna sobie
wyobrazic sytuacje, w ktorej wszyscy pracuja dla SB. Donosza na
siebie nie wiedzac o tym. My jeszcze tego idealu nie
osiagnelismy, ale bylismy na najlepszej drodze .

Osiagniecie tego idealu oznaczaloby rownoczesnie calkowity
paraliz tajnych sluzb, gdyz udusilyby sie one od nadmiaru
informacji. Wiedziano by wszystko czyli nic.

Nie wiem jak to wygladalo w PRL-u, ale np. w NRD akta znanego
opozycjonisty Wolfa Biermanna, zachowane w archiwach STASI,
liczyly 50 tomow - 30.000 stron! Albo zastanowmy sie nad

Re: Nysa

2000-06-08 Wątek Grzegorz Swiderski

W czwartek, 08 czerwca 2000 12:41 PM
Pan Jacek A. napisal:

 Tomku, a moze by zebrac te 100'000 podpisow (chyba tyle?) i
 zorganizowac referendum? Ja bym proponowal w ogolnych
 zarysach tak:

 1. Wybory do Sejmu - jednomandatowe okregi wyborcze liczace po
 ca. 100'000 mieszkancow, system wiekszosciowy.

A ja proponuje 40 jednomandatowych okregow po okolo 1 mln
mieszkancow - system wiekszosciowy jak w Australii. Sejm mialby
120 poslow z kadencja trwajaca 15 lat, a co 5 lat wymienialoby
sie 1/3 poslow. W ten sposob w kazdym okregu bylyby wybory
jednego posla co 5 lat i kazdy okreg reprezentowaloby 3 poslow.
To daje wieksza stabilnosc - rzady zmienialyby sie bardzo rzadko.

 Odpowiedzialnosc nie przed narodem czy partia, lecz swoim
 elektoratem. Mozna sie zastanowic czy 460 poslow to nie za
 duzo.

Stanowczo za duzo. Maksimum to okolo 20. Ciala bardziej liczne
aby sprawnie dzialac musza powolac jakies kilkunastoosobowe
prezydium, ktore przejmuje faktyczna wladze. Na koncu przesylam
tekst, ktory to uzasadnia.

Ograniczenie Sejmu do 20 poslow byloby zbyt radykalnym
posunieciem dlatego kompromisowo proponuje 120 poslow. Wtedy
mozna powolac piec 20-osobowych komisji, a faktyczna wladze
bedzie sprawowac 5-osobowe grono przewodniczacych tych komisji.

 2. Wybory do Senatu - nie bezposrednie: senatorzy wybierani
 przez Sejmiki Wojewodzkie po 3 lub 4 z wojewodztwa - 48 czy
 64 senatorow zupelnie wystarczy.
 (...)

Bardzo dobry pomysl! Nastepnym krokiem powinien byc Senat
pochodzacy z mianowania, a nie z wyborow. No i Senat powinien
miec bezwzgledne weto w stosunku do wszystkich ustaw Sejmu, ale
nie powinien miec inicjatywy ustawodawczej. No i wiek Senatorow
powinien byc wiekszy niz 45 lat.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 8 czerwca 2000

Fragmenty z ksiazki "Prawo Parkinsona czyli w pogoni za postepem"

(...)
Najbardziej widoczna to trudnosc zebrania wszystkich ludzi w
jednym miejscu, w tym samym dniu i o tej samej godzinie. Jeden
wlasnie wyjezdza o 18.00, a tymczasem drugi nie wroci przed
21.00. Trzeci ma zajete wszystkie wtorki, a czwarty nigdy nie
jest uchwytny przed 5.00 po poludniu. Ale to tylko poczatek
klopotow, jesli bowiem juz raz uda sie zebrac wiekszosc skladu,
okazuje sie, ze sa to przewaznie ludzie starzy, zgorzkniali,
tepi i glusi. Stosunkowo niewielu z nich wybrano z mysla, ze
sa, beda lub kiedykolwiek byli uzyteczni. Prawdopodobnie
wiekszosc wybrano po to, aby zjednac sobie jakies stronnictwo.
Dlatego tez lubia oni donosic o tym, co sie dzieje na
posiedzeniach, stronnictwom, ktore reprezentuja. Upada wszelka
tajnosc obrad, a co gorsza czlonkowie zaczynaja przygotowywac
przemowienia. Wyglaszaja mowy, a potem opowiadaja przyjaciolom
o tym, co wyobrazaja sobie, ze powiedzieli. Ale im bardziej ci
jedynie reprezentatywni czlonkowie podkreslaja swoje prawa, tym
glosniej inne stronnictwa domagaja sie jasnej reprezentacji.
Tworza sie grupy wewnetrzne probuja zyskac na sile przez dobor
nastepnych zwolennikow. Ogolna liczba dwudziestu zostala
osiagnieta i przekroczona. I w ten sposob nagle gabinet wchodzi
w czwarte i ostatnie stadium swej historii.

Albowiem w tym momencie rozwoju gabinetu (skladajacego sie z
20-22 cz1onkow) caly komitet przechodzi gwaltowna przemiane
chemiczna lub tez organiczna.

Istote tej zmiany latwo wysledzic i pojac. Przede wszystkim
zbiera sie owych pieciu czlonkow, ktorzy sie licza. Przy
powzietych juz decyzjach nominalna egzekutywa niewiele ma do
roboty. I w konsekwencji ustaje wszelki opor przeciw
powiekszaniu sie komitetu. Wieksza liczba czlonkow nie straci
wiecej czasu, poniewaz kazde zebranie jest w kazdym wypadku
strata czasu. A zatem zadania stronnictw zaspokaja sie
chwilowo, dopuszczajac ich reprezentantow, i moga uplynac cale
dekady, zanim ludzie zorientuja sie, jak iluzoryczne bylo ich
zwyciestwo. Drzwi sa szeroko otwarte, liczba czlonkow wzrasta
od 20 do 30, od 30 do 40. Moze sie wkrotce zdarzyc, ze bedzie
ich nawet tysiac. Ale to nie ma znaczenia, poniewaz gabinet
przestal juz byc prawdziwym gabinetem i jego dawne funkcje
zostaly przejete przez jakies inne cialo.

W historii Anglii roslina ta pieciokrotnie odnawiala swoj cykl
zyciowy. Co prawda, trudno byloby dowiesc, ze pierwsze
wcielenie gabinetu, angielska Rada Koronna obecnie zwana Izba
Lordow skladala sie kiedykolwiek z pieciu zaledwie czlonkow. W
rzeczywistosci w pierwszych wiesciach o niej utracila juz swoj
bardziej intymny charakter, a liczba dziedzicznych czlonkow
wahala sie od 29 do 50. Pozniejszy jej wzrost idzie jednak w
parze z utrata wladzy. W okraglych cyfrach li-czyla ona: 60
czlonkow w roku 1601, 140 w roku 1661, 220 w roku 1760, 400 w
roku 1850, 650 w roku 1911 i 850 w roku 1952.

W ktorym momencie tego rozwoju powstal scislejszy komitet w
lonie arystokracji? Utworzony zostal okolo roku 1257, jego
czlonkowie nazywali sie lordami Rady Krolewskiej i bylo ich
mniej niz 10. Nie bylo ich wiecej niz 11 w roku 1378 i rownie
niewielu w 1410. Potem,

Re: Nysa

2000-06-08 Wątek Grzegorz Swiderski

W czwartek, 08 czerwca 2000 1:04 PM
Pan Tomasz J Kazmierski napisal:

 (...)
 Projekt ustawy juz jest gotow. Zostal przygotowany przez
 zespol legislacyjny pod kierownictwem prof. Andrzeja Czachora
 z Instytutu Badan Atomowych. Teraz jest czas naglasniania
 wsrod samorzadowcow, bo media centralne milcza i nie
 dopuszczaja do anten obywateli.
 (...)

Czy ten projekt jest gdzies dostepny w sieci? Czy oprocz
projektu autorzy napisali rowniez uzasadnienie? Gdzie mozna to
przeczytac?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 8 czerwca 2000



Re: Nogacki w sprawie lewicowych bojowek

2000-06-06 Wątek Grzegorz Swiderski

We wtorek, 06 czerwca 2000 2:21 PM
Pan jack OLSZANKA napisal:

 Rozumiem drogi Szefie, ze grupami faszystowskim nie bedziemy
 sobie dupy zawracali.

Po pierwsze w Polsce grup faszystowskich nie ma, a po drugie
jest juz wiele organizacji, ktore zajmuja sie tymi
nieistniejacymi grupami. Najwyzszy czas zajac sie
dokumentowaniem terroru stosowanego przez lewakow i
antyfaszystow, ktorzy - w przeciwienstwie do faszystow -
realnie istnieja i sa hojnie finansowani z zagranicy.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 6 czerwca 2000



Re: Tym smiesznym czterem czy pieciu panom, ktorzy nie wiedza o co chodzi

2000-06-05 Wątek Grzegorz Swiderski

W poniedzialek, 05 czerwca 2000 1:09 PM
Pan Marek Kowalewski napisal:

 (...) wobec reprezentantow nazwalbym to lagodnie zasciankowego
 stylu myslenia i wyraznej wrogosci wobec odrebnych
 swiatopogladow czy grup narodowych.
 (...)

Dlaczego nienawisc i wrogosc wobec innych pana Holsztynskiego,
czy chamstwo i prymitywizm pana Januszewskiego nazywa Pan
zasciankowym sposobem myslenia? Dlaczego ich rasistowskie,
emocjonalne i osobiste dyskusje mialyby miec jakis zwiazek z
szlachetnym pojeciem polskiego zascianka? Wydaje mi sie, ze na
tej liscie wylewane sa jakies zagraniczne frustracje, ktorych
normalny, zasciankowy Polak za bardzo nie rozumie i nie chce
rozumiec. I wydaje mi sie, ze te emigracyjne, prymitywne spory
nie maja duzego zwiazku z tym co sie w Polsce dzieje.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 5 czerwca 2000



Re: Japonski system wyborczy

2000-06-05 Wątek Grzegorz Swiderski

W niedziele, 04 czerwca 2000 11:00 PM
Pan Tomasz J Kazmierski napisal:

 (...)
 Z okazji zblizajacych sie wyborow parlamentarnych w Japonii,
 chcialbym Panstwu krotko przyblizyc dzieje tamtejszego
 systemu wyborczego po II Wojnie Swiatowej.
 (...)

Dokladniejszy opis japonskiego systemu wyborczego mozna znalezc
tutaj: http://priv6.onet.pl/ki/janbacz/japonia.htm

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 5 czerwca 2000



Nogacki w sprawie lewicowych bojowek

2000-06-05 Wątek Grzegorz Swiderski

Witam!
Przesylam prosbe pana Roberta Nogackiego.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, poniedzialek, 5 czerwca 2000

Szanowni Panstwo

Nazywam sie Robert Nogacki. Jestem publicysta - m. in. "Frondy"
oraz "Najwyzszego CZASU!" - i wlasnie na potrzeby tego
ostatniego peridyku przygotowuje artykul na temat roznych aktow
lewackiego terroru. Chcialbym stworzyc ich chronologiczne
zestawienie, analogiczne do tego ktore serwuje nam w kazdym
numerze pismo "NIGDY WIECEJ". Dlatego prosilbym kazda osobe,
ktora zostala poszkodowana przez kalumnie, pogrozki, napasci
slowne albo fizyczne roznych grup lewackich albo
"antyfaszystowskich", o podanie o nich informacji, wraz ze
swoim nazwiskiem oraz nazwa organizacji, ktora jest za ten
wybryk odpowiedzialne - jesli da sie to ustalic.

Odpowiedz prosilbym skierowac na e-mail
[EMAIL PROTECTED]

 Z wyrazami szacunku,
   r.n.



Liberalizm (bylo: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945)

2000-06-03 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 02 czerwca 2000 o godzinie 9:30 po poludniu
Pan Marek Kowalewski napisal:

 Grzegorz Swiderski

  Do porzadku liberalnego maja niechec tylko wspolczesni
  narodowcy, ktorzy raczej preferuja socjalizm. Chyba, ze
  myli Pan liberalizm z socjalizmem, libertynizmem lub
  anarchizmem co jest ostatnio dosc powszechne.
 
  Monarchisci, nacjonalisci i konserwatysci nie wyznaja zasad
  sprzecznych z liberalizmem, czyli z teoriami ekonomicznymi
  szkoly austriackiej.

 Domyslam sie ze chodzi Panu o teorie liberalizmu sformuowana
 przez Friedricha von Hayka, ktory zajmowal sie przede
 wszystkim teoria ekonomii,

Tak jest.

 mysle jednak ze zaszlo tu nieporozumienie i slowo liberalizm
 padlo w innym znaczeniu, bardziej potocznym jako symbol
 tolerancji spolecznej.

Slowo "liberalizm" jest wieloznaczne. Ale na wiekszosc tych
znaczen mamy inne slowa takie jak: "wolny rynek", "wolnosc
gospodarcza", "libertynizm", "socjalizm", "anarchia" itd...

Co to moze znaczyc "porzadek liberalny" w kontekscie
politycznym? Moim zdaniem chodzi o porzadek polityczny zgodny z
ekonomicznymi teoriami szkoly austriackiej - gdyby chodzilo o
cos innego, to mozna by smialo uzyc innego slowa.

Problem w tym, ze slowo "liberalizm" jest w Polsce propagandowo
uwarunkowane. Jedni socjalisci walcza z innymi, a aby sie
odroznic wyzywaja sie od liberalow.

W Polsce nie ma zadnego "liberalnego porzadku", w Polsce nie
rzadza liberalowie i nigdy nie rzadzili. Natomiast w Polsce
rozwija sie socjalizm i libertynizm, ktory blednie nazywany
jest liberalizmem.

Monarchisci i konserwatysci nie sa przeciwni "liberalnemu
porzadkowi", czyli po prostu wolnemu rynkowi, wolnosci
gospodarczej czy wolnemu handlowi - sa tylko przeciwni
socjalizmowi, libertynizmowi i anarchizmowi.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, sobota, 3 czerwca 2000



Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945

2000-06-02 Wątek Grzegorz Swiderski

W piatek, 26 maja 2000 o godzinie 4:11 po poludniu
Pan Andrzej Szymoszek napisal:

 On 25 May 00 at 20:12, Grzegorz Swiderski wrote:

  W innych kulturach poza polska pojecie "Ciemnogrod" nie
  wystepuje? Czy Ciemnogrodzianami moga byc tylko Polacy?

 Chyba tak.

Czyli poza Polska nie ma ludzi wstecznych i zabobonnych, tak?

 Jest to wszak idiom.

Idiom to zwrot nie przetlumaczalny wprost - ale to nie znaczy,
ze to co idiom oznacza nie wystepuje poza kultura operujaca
jezykiem, w ktorym ten idiom wystepuje, nieprawdaz?

 Kazdy jezyk ma na pewno swoje wlasne slowo na takiego
 miejscowego Ciemnogrodzianina.

Czyli Ciemnogrod wystepuje wszedzie, tylko sie inaczej nazywa,
tak? Czyli Ciemnogrod to nie tylko dorobek polskiej kultury,
tak?

 Z kolei jak nazwie zagranicznego Polak? Ciemnogrodzianin jakos
 nie pasuje, trzeba chyba uzyc obcego slowa "obskurant" po
 prostu.

A moze koltun i Polak-katolik? Czy polska kultura jest
szczegolna i wyjatkowa tworzac ciemnogrodzkie, czyli zabobonne,
koltunskie, wsteczne i zasciankowe srodowiska?

  To jest oczywiste dla ludzi swiatlych i inteligentnych. Ja
  jestem ciemnogrodzkim cwiercinteligentem i jak mi sie nie
  napisze wprost, to nie rozumiem.

 Aha, to w takim razie wypada zapytac, po co taki
 "ciemnogrodzki cwiercinteligent", samokrytycznie nie
 pretendujacy do miana czlowieka "swiatlego", wymysla i
 opisuje rozne swietne sposoby na urzadzenie zycia
 spolecznego?

No bo jednak te cwierc inteligencji ma.

 Jaka wartosc ma np. krytyka demokracji i pochwala monarchii,
 jesli ich autorem jest "cwiercinteligent"? Moze lepiej, jak
 zajma sie tym ludzie "swiatli i inteligentni"?

Wartosc krytyki zalezy od jej autora tylko wtedy, gdy krytyka
ta zawiera informacje o faktach - wtedy wiara w wiarygodnosc
autora pozwala zaoszczedzic czas na sprawdzaniu tych
informacji. Ewentualnie moze byc jeszcze tak, ze krytyka
przedstawia jakies rozumowanie, ktore jest skrotowe i omija
pewne fragmenty - wtedy wiarygodnosc autora pozwala przyjac
te skroty i wierzyc, ze nie ma w nich luk i sprzecznosci.

  Ja moglbym byc moze sie domyslec co to znaczy brunatniak
  gdyby ktos mi wypisal liste brunatniakow piszacych na
  Poland-l i spis ich tekstow swiadczacych o ich
  brunatniactwie - ale nie moge sie o to doprosic.
 
  Jak brunatniacy to nie Zydzi, to moze brunatniacy to Wlosi?
  Pisal Pan, ze w brazowych koszulach chodzono w Niemczech w
  36 roku. To moze brunatniacy to Niemcy?

 Pan na pewno az tak nisko swojej inteligencji nie ocenia i
 udaje, skoro mowa o narodach, Greka.

Ja oczywiscie domyslam sie, ze brunatniak to moze byc synonim
faszysty. Ale poniewaz w wypowiedziach tych, ktorzy uzywaja
tego slowa nie spotkalem uzywania zamiennie slowa "faszysta" i
dodatkowo nie bardzo widze, kto na liscie reprezentuje poglady
faszystowskie, to slowo "brunatniak" jest dla mnie tajemnicze.

 Grecy akurat stworzyli demokracje, takze nie sa chyba Panu
 szczegolnie bliscy. Ciekawe natomiast jest to, ze Pan, taki
 wysublimowany w swoich pogladach, staje po stronie
 Brunatniakow,

Ja bronie brunatniakow? Jak moge ich bronic jak nie wiem co to
znaczy? Nie moge przeciez bronic swoich domyslow - zaczne
bronic (lub atakowac) jak sie dowiem co dokladnie ma na mysli
ten, ktory uzywa takiego sformulowania.

 probujac zapedzic w kozi rog ich oponentow, ktorzy tym mianem,
 poslugujac sie analogia historyczna, ich obdarzyli.

Ja tylko prosze o jasnosc wypowiedzi. To ci, ktorzy kryja swoje
wypowiedzi sie za metnymi pojeciami probuja zapedzac oponentow
w kozi rog.

 Prowadzi to do wniosku, ze skrajne odmiany prawicowosci, jak
 wysublimowany monarchizm oraz nacjonalizm, gdzies tam w
 gruncie rzeczy beda sie "lubic".

Nie widze zadnych sprzecznosci miedzy monarchizmem a
nacjonalizmem. Nie widze zadnych przeszkod w tym by poddani
tego samego krola mieli rozna narodowosc i uwazali swoja
kulture narodowa za najbardziej wartosciowa i tylko ja
wspierali, pielegnowali i tworzyli. Dawna Rzeczpospolita jest
tego najlepszym praktycznym przykladem.

 I moze nic tu dziwnego, bo w koncu zwyklemu czlowiekowi
 wszystko jedno, czy za twarz bierze go krol, czy jakis
 fuehrer.

A ja mysle, ze nie jest wszystko jedno. Krol to z definicji
taki wladca, za ktorym stoi tradycja i ktory rzadzi zgodnie
z obyczajami i prawem naturalnym. Fuehrer to raczej
demokratycznie wybrany prezydent, albo tyran, ktory po prostu
wykonuje jednoosobowa wladza zgodna z wlasnym widzi-mi-sie lub
widzi-mi-sie motlochu, ktory ma chwilowa wiekszosc.

 Laczy was niechec do porzadku liberalnego.

Do porzadku liberalnego maja niechec tylko wspolczesni
narodowcy, ktorzy raczej preferuja socjalizm. Chyba, ze myli
Pan liberalizm z socjalizmem, libertynizmem lub anarchizmem co
jest ostatnio dosc powszechne.

Monarchisci, nacjonalisci i konserwatysci nie wyznaja zasad
sprzecznych z liberalizmem, czyli z teoriami ekonomicznymi
szkoly austriackiej.

 Malo tego: nawet prawica ca

Re: List do Polonii posla Lopuszanskiego

2000-06-01 Wątek Grzegorz Swiderski

W czwartek, 01 czerwca 2000 1:21 PM
Pan Aleksander Heba napisal:

 (...)
 I ma 100% racji. Narod i panstwo sa zupelnie odrebnymi bytami.

Ale roznie sie zazebiajacymi.

 Utozsamianie "narodu" z "panstwem" jest domena skrajnych
 nacjonalistow. Organizm Panstwa moze funkcjonawac, zawierajac
 w sobie wiecej niz jeden narod, vide Cesarstwo Habsburgow.
 (...)

Caly problem w tym, ze tak zwane "prawo narodow do
samostanowienia" nie jest wcale domena nacjonalistow, ale jest
uznawane za prawo czlowieka i za wspolczesny podstawowy
standard demokratyczny. We wspolczesnym, demokratycznym swiecie
w imie tego prawa wolno prowadzic wojny, a terrorysta walczacy
w imie tego prawa nie jest oceniany jako bandyta, ale jako
bojownik o wolnosc. Oddzielanie narodu od panstwa bylo
charakterystyczne dla dawnych monarchii, a utozsamianie narodu
z panstwem jest domena demokracji, a nie skrajnych
nacjonalistow.

Swoja krytyke tego prawa zamiescilem tutaj:
http://www.datapolis.pl/grzes/pnds.htm

Polecam tez przedwojenny artykul Cata-Mackiewicza na temat
polityki narodowosciowej:
http://www.klubscm.konserwatysta.net/28XII1922.htm

Na koncu przesylam cytat z eseju Bochenskiego pt: "Co to znaczy
byc Polakiem". Ja jako monarchista uwazam sie za Polaka w
znaczeniu klasycznym, to znaczy w drugim znaczeniu
zdefiniowanym przez Bochenskiego.

Jednoczesnie uwazam sie za polskiego nacjonaliste - ale nie
przeszkadza mi to byc monarchista i przeciwnikiem prawa narodow
do samostanowienia.

Uwazam polityczna idee narodowe za narzedzie w rekach
politycznych imperiow pozwalajace ograniczac rozwoj i ekspansje
swoich lokalnych prowincji. Panstwo narodowe nie jest w stanie
stworzyc imperium politycznego, a nawet lokalnego niezaleznego
mocarstwa i zawsze musi byc wasalem jakiegos imperium. Prawo
narodow do samostanowienia to ideologia sluzaca do politycznego
dzielenia i sklocania narodow po to by latwiej je wykorzystywac
i czynic wasalami imperiow.

Wszystko to nie przeszkadza mi byc przeciwnikiem wstapienia
Polski do UE. Po prostu ta Unia ma bledna formule imperialna -
na socjalizmie nie da sie zbudowac imperium i tyle.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 1 czerwca 2000

"Co to znaczy byc Polakiem" - fragmenty eseju ojca J.M.
Bochenskiego:

(...)

Dwupietrowosc narodu. Gdy chodzi o niektore narody, polozenie
komplikuje sie jeszcze przez istnienie, jesli wolno sie tak
wyrazic, dwupietrowego pojecia narodu. Takie pojecie znajdujemy
calkiem jasno w dawnej Polsce i w Wielkiej Brytanii (Szkocja!)
a byc moze takze gdzie indziej.

W Polsce narod dwupietrowy powstal skutkiem stworzenia w Unii
Lubelskiej Rzeczypospolitej Obojga Narodow. Rownolegle do
federacji dwoch panstw powstal takze narod drugiego pietra, w
szerszym tego slowa znaczeniu, ktorego panstwem byla wlasnie
owa Rzplita. Slowo "Rzeczpospolita" odpowiada w tym kontekscie
nie francuskiemu republique, ale angielskiemu commonwealth i
powinno byc tlumaczone przez "wspolnota" albo wyrazenie
podobne. Stosowanie go do wspolczesnej Polski polega wiec na
nieporozumieniu.

Braklo niestety terminologii dla wyrazenia dwupietrowosci w
pojeciu tak powstalego narodu. Jednym ze skutkow tego braku
jest dwuznacznosc wyrazenia ,"Polska". Oznacza ono badz Polske
etnograficzna, to jest Korone, badz Rzplita jako calosc.
Podobna dwuznacznosc obarcza nazwe "Polak", ktora moze oznaczac
albo czlonka pierwszopietrowego narodu Polskiego, Koronkarza,
albo czlonka drugopietrowego narodu Rzplitej, ktory mogl byc
Litwinem albo Rusinem. Obecnie, mimo znikniecia drugiej
Rzplitej pojecie dwupietrowego narodu nie stracilo bynajmniej
znaczenia, zwlaszcza gdy chodzi o dyskusje historyczne.

(...)

Z powyzszych rozwazan wolno wyciagnac nastepujacy glowny
wniosek: Powiedzenie "X. jest Polakiem", moze miec trzy rozne
znaczenia zaleznie od pojecia narodu polskiego, do ktorego X.
sie przyznaje.

1. W razie uzycia podstawowego pojecia narodu, X. jest Polakiem
wtedy i tylko wtedy gdy jest przywiazany do Polski jako kraju,
do mowy polskiej i tradycyjnych obyczajow, w tym u wierzacych
do polskiego typu religii.

W razie gdy do pojecia narodu naleza takze jego historia,
kultura i ideologia.

2. Jesli sa nimi kultura i ideologia Polski klasycznej (XV -
XVII wiek) X. jest Polakiem dokladnie wtedy, gdy przyznaje sie
do dwupietrowego pojecia narodu, do otwartosci, tolerancji,
europejskosci i innych cech Polski klasycznej.

3. Jesli przyjeta jest ideologia "narodowa", X jest Polakiem
wtedy i tylko wtedy, gdy pojmuje narod nacjonalistycznie, tj.
jednopietrowo, a jego dobro uwaza za najwyzsze dobro.

Wspolna Polakom w dwoch ostatnich znaczeniach jest polskosc w
pierwszym, podstawowym tj. ludowym znaczeniu, oraz przywiazanie
do innych skladnikow kultury polskiej.

Obok wspomnianych dwoch ideologii logicznie mozliwe jest zarowno
odrzucenie wszelkiej tradycyjnej kultury i ideologii polskiej,
zas

Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945

2000-05-25 Wątek Grzegorz Swiderski

W czwartek, 25 maja 2000 6:50 AM
Pan Aleksander Heba napisal:

 (...)
 p.s. Aha, czy "brunatniak" to takie dyzurne slowo, ktorym
 racza sie piszacy na tej liscie?

Tak. To jest szyfr. Pytalem sie co to znaczy, ale nikt nie
chce tutaj tego wyjasnic. Z kontekstu w jakim jest to slowo
uzywane wynika, ze to jest synonim zyda - inne synonimy to:
"eskimos", "brazowiak" i "goral". Slow zastepczych uzywa sie
dlatego, ze pojawienie sie slowa "zyd" w jakimkolwiek
kontekscie powoduje oskarzenie o antysemityzm i rasizm, a to
moze skutkowac nawet w sankcjach prawnych czy wyrzuceniem z
pracy. Wiec jak ktos chce ukryc swoj antysemityzm i dobrze sie
zakamuflowac to pisze "brunatniak" zamiast "zyd" i dzieki temu
przez niezorientowanych odbierany jest jako antyfaszysta.

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 25 maja 2000



Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945

2000-05-25 Wątek Grzegorz Swiderski

W czwartek, 25 maja 2000 10:52 AM
Pan Maciej Jakubowski napisal:

 (...)
 Natomiast "brunatniakow" w zadnej mierze do moich przyjaciol
 zaliczyc nie potrafie...

A potrafilby Pan wyliczyc tych nieprzyjacielskich
"brunatniakow", ktorzy pisza na naszej liscie i potrafilby Pan
podac jakie maja cechy pozwalajace nadac im wspolna nazwe?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 25 maja 2000



Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945

2000-05-25 Wątek Grzegorz Swiderski

W czwartek, 25 maja 2000 o godzinie 4:42 po poludniu
Pan Irek Zablocki napisal:

 Interesujaca zonglerka slowna. Podobnie, jak z tym
 _ciemnogrodem_. Lata cale Polacy przyzwyczaili sie do
 wlasciwego rozumienia tego okreslenia, bedacego synonimem
 zabobonu i wstecznictwa, az tu ktos wpadl na genialny pomysl,
 zeby slowu przypisac nowe znaczenie.

Kto wpadl? O jakie nowe znaczenie chodzi?

 Pol biedy jesli chodzi o pojecie (czytaj dumnie) bedace
 wspolnym dobrem dorobku kulturalnego polskiej kultury. (Dalej
 normalnie) Mozna z nim robic co sie rzewnie podoba. Nawet
 nadawac pozytywne zabarwienie. Chociaz s.p. Stasio Kostka
 Potocki przewraca sie w grobie.

W innych kulturach poza polska pojecie "Ciemnogrod" nie
wystepuje? Czy Ciemnogrodzinami moga byc tylko Polacy?

 Gorzej, jesli chodzi o nowopowstale slowo, jak _brunatniaki_,
 ktorego autora mozna nazwac po imieniu i nazwisku, ba! nawet
 palcem pokazac. To juz moim zdaniem gwalt na na prawach
 autorskich.

Prosze o wskazanie tego autora. Jak autor zdefiniowal znaczenie
tego slowa?

 P.T. Autor nie zabronil dalszego uzywania tegoz okreslenia ale
 na pewno ma cos przeciwko temu, zeby tym slowem okreslac
 pewien narod lub wyznawcow pewnej religii. Mozna sie
 naturalnie tlumaczyc tym, ze nikt wyjasnic nie chce. A coz tu
 tlumaczyc?! "Labedz, jaki jest, ciekawe na stawach w Polszcze
 napatrzy sie oko". (Specjalnie wzielem ptaka, bo kobylke
 zajezdzili cytujac).

To jest oczywiste dla ludzi swiatlych i inteligentnych. Ja
jestem ciemnogrodzkim cwiercinteligentem i jak mi sie nie napisze
wprost, to nie rozumiem.

 Skad zas te synonimy? Sam czort tego nie wie. To chyba troche,
 jak w tym ukrainskim powiedzonku o staruszkach: "szo ne
 doczuje, ce dokaze", czyli po naszemu: co nie doslyszy, to
 dopowie. Parafrazujac i przenoszac na nasz grunt: co nie
 doczyta, to dopisze.

Ja moglbym byc moze sie domyslec co to znaczy brunatniak gdyby
ktos mi wypisal liste brunatniakow piszacych na Poland-l i spis
ich tekstow swiadczacych o ich brunatniactwie - ale nie moge sie
o to doprosic.

Jak brunatniacy to nie Zydzi, to moze brunatniacy to Wlosi?
Pisal Pan, ze w brazowych koszulach chodzono w Niemczech w 36
roku. To moze brunatniacy to Niemcy?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 25 maja 2000



Re: polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1945

2000-05-25 Wątek Grzegorz Swiderski

W czwartek, 25 maja 2000 o godzinie 4:42 po poludniu
Pan Irek Zablocki napisal:

 (...)
 Mialem watpliwa przyjemnosc poznac kilku _brunatniakow_ roznej
 narodowosci i gdybym mial uzyc synonimow, to zaczalbym od
 faszystow, nacjonalistow a potem juz cala skala mozliwosci
 poczawszy od anty...inne niz moja narodowosc, religia, wyglad
 zwyczaje, zachowanie itd.

Czy moglbym prosic o wskazanie ktore konkretnie osoby piszace na
Poland-l sa faszystami i ktore konkretnie ich wypowiedzi o tym
swiadcza?

Czy anty-X (gdzie X to nazwa dowolnego narodu, religii, grupy
itp...), to nielubienie X, czy cos wiecej lub mniej?

Czy niechec do innych narodow charakteryzuje wszystkie narody
tak samo, czy sa narody, ktore wyjatkowo nie lubia innych
narodow?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, czwartek, 25 maja 2000



  1   2   >